Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dogadanie się z rejestratorkami w mojej przychodni graniczy z cudem. Plotki chodzą,…

Dogadanie się z rejestratorkami w mojej przychodni graniczy z cudem. Plotki chodzą, że komuś się udało. Z racji studiów oraz pracy podałam w rejestracji numer komórkowy by w razie odwołania wizyty przez lekarza łatwiej i szybciej można było mnie poinformować. I poprosiłam o wykreślenie telefonu domowego.
Myślicie, że to coś dało? Gdzie tam. Nawet nie zapisały numeru komórki. Skąd wiem? Same się wygadały.
W mojej przychodni zlikwidowano kontrakt ginekologiczny i do końca roku są tylko wizyty prywatne. Miałam umówioną wizytę, którą musiałam odwołać. Dzwonię i ledwie się przedstawiłam zgarnęłam ochrzan, że stacjonarnego nie odbieram. Chwila, moment, jaki stacjonarny? Podawałam komórkę więc po czorta dzwonią na stacjonarny? Bo chciały spytać czy wizytę odwołuję czy przychodzę bo jeśli przychodzę to kontrolna wizyta kosztuje stówę (normalnie tyle płacę za prywatną z cytologią). Czemu nie dzwonią na komórkę? Bo nie mają. Podawałam. No ale kto by to zapisywał, na stacjonarny lepiej dzwonić. Nie wiem czemu rejestratorka szybko się rozłączyła. Chyba się wystraszyła mojego warczenia.

przychodnia

by TrissMerigold
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
1 1

Triss- niech ta rejestratorka się cieszy, że tylko warczenia, bo tak ja, jak i wiele innych osób jestem bardzo na takie odpieprzanie fuszerki uczulony i zamiast warczeć- najpierw zadaję standardowy zestaw pytań (czy ma przetkane uszy, czy rozumie co się do niej mówi, czy potrafi wykonywać najprostsze obowiązki w pracy), a potem zaczynam rzucać ku*wami na lewo i prawo. I nie ma przebacz, bo jedyne, co usłyszy, to to, że to jej zasrany obowiązek i ma go wykonywać, jak chce pracować i zarabiać, a jak nie, to niech wy*ierdala w podskokach lenić się w domu. I to nie jest chamstwo, tylko dobitne wyrażanie swojej opinii. A potem się mówi, że takie duże bezrobocie. Niechęć (czy wręcz alergia) sporej części bezrobotnych do pracy to jedna strona medalu, ale jest jeszcze ta 2. strona: takie zje*y umysłowe zajmują miejsca tym, którzy chcieliby naprawdę pracować. Ale nie mogą, bo miejsce zajęte jest przez taką okupującą rejestrację "panią Krysię", która zamiast pracować woli żłopać kawę litrami i piłować mordę na plotkach. Ile razy zdarzyło mi się, że chciałem się z samego rana umówić na wizytę przez telefon: BEEP-BEEP-BEEP. Zachodzę do przychodni, a tam rejestratorka plotkuje sobie w najlepsze z koleżanką, a telefon wyjęty z bazy, coby nie dzwonił. Miło- chciałem dostać się możliwie jak najwcześniej, żeby móc potem jakoś realizować swój codzienny plan obowiązków, a do gabinetu wszedłem po południu. I przez ich skretynienie i niechęć do pracy cały dzień w pi*du. I cały misterny plan też- w pi*du...

Odpowiedz
avatar Nie_masz_pana_nad_ulana
2 2

Właśnie z takich powodów stałem się kwitologiem praktykującym. Domagam się papieru z podpisem i pieczątką na potwierdzenie nawet takich czynności, jak zmiana numeru kontaktowego. Czasem się przydaje.

Odpowiedz
avatar Litterka
-1 1

Historyjka byłaby niezła, gdyby nie fakt, że jest napisana bardzo chaotycznie ;)

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
0 0

Mea culpa, wściekłam się bo teraz muszę szukać mojej lekarki w innej przychodni lub w innym mieście, co średnio mi się uśmiecha. Obiecuję poprawę ;)

Odpowiedz
Udostępnij