Jedna z historii dot. zagranicznej legitymacji przypomniała mi absurd jaki spotkał moją koleżankę w pociągu Kraków-Katowice kilka lat temu.
Jako jeszcze studentki wybrałyśmy się na wycieczkę do Chorzowa/Katowic. Najpierw trzeba było tam dojechać- najprościej pociągiem.
Problem polegała tym, że koleżanka nie miała przy sobie zwykłej legitymacji tylko legitymację międzynarodową- ISIC.
Legitymacje te były przedłużane na następny rok hologramem przyklejanym z tyłu.
Kontrola biletów. "Ale ja nie mogę Pani uznać tej legitymacji"
Wykłócałyśmy się, że to legitymacja międzynarodowa, jednak tłumaczenie co najmniej jak grochem o ścianę bo zabił nas argument
-No tak. Międzynarodowa. Czyli za granicą sobie Pani może podróżować, ale w Polsce ma być polska legitymacja. Bo tu nie ma napisane gdzie Pani studiuje i czy studiuje.
Udowadniamy, że skoro legitymacja wydana na AWF to chyba jednak wiadomo gdzie studiuje. Kontroler uparcie próbuje coś jeszcze wyczytać mądrego i ma:
-Ha! ale ona i tak jest nie ważna bo tu pisze ze do 2007! No to tak czy siak ma Pani nie ważną legitymację
-Niech ją Pan odwróci. Spojrzy w dół. Tam jest naklejka z przedłużeniem...
-A no tak... Ale i tak potrzebuje Pani krajowej legitymacji. Ale ja jeszcze koleżanki spytam.
Przychodzi koleżanka. To samo- Międzynarodowa to w innych krajach. Za granicą. Śmiejemy się, że w całym świecie takie legitymacje są uznawane a oni potrzebują polskiej. Nie widzą w tym nic dziwnego. Po czym Pani z triumfem oznajmia:
-Ale i tak jest nieważna bo tu pisze, że na 2007! Ha!
Mamy deja vu. Znów pokazujemy magiczny hologram na pół legitymacji, który po jakże wnikliwym studiowaniu tego kawałka plastiku nijak nie rzucił się w oczy.
-No ja nie wiem. Nie możemy tego chyba uznać. Ale wie Pani co? Ja jeszcze jednego kolegę spytam.
I tak już 3 osoby debatują nad ważnością w Polsce legitymacji międzynarodowej. I zgadnijcie jakie zdanie padło z ust trzeciego biegłego?
-Ale ona jest ważna do 2007, więc i tak nie może Pani jechać na ulgowym.
Skończyło się na tym, że nijak towarzystwo nie dało się przekonać, że na legitymacji międzynarodowej można się poruszać po całym świecie. Bo przecież Polska to nie świat, tu ma być krajowa legitymacja! W efekcie czego koleżanka dla świętego spokoju musiała kupić bilet bez ulgi.
PKP Krakow-Katowice
Trza było powiedzieć, by wezwali policję...
OdpowiedzA policja otwarłaby gęby, bo by taki dokument pierwszy raz widzieli na oczy.
OdpowiedzO tym nie pomyślałem ... [zawstydzony] :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2012 o 10:21
Nie tylko otwarłaby gęby, ale by jeszcze powiedziała, że ta legitymacja jest ważna do 2007 roku...
Odpowiedz... i że taka jest ważna tylko w innych krajach, a w Polsce ma być tylko polska.
OdpowiedzCoś mi się nie chce wierzyć.... wyciąg z tabeli zniżek: 11. Studenci – obywatele polscy, studiujący za granicą, do ukończenia 26 roku życia 51% 51% 2 1) legitymacja studencka, wydana przez polską szkołę wyższą, albo 2) międzynarodowa legitymacja studencka International Student Identity Card (ISIC), okazywana z dowodem osobistym lub innym dokumentem umożliwiającym stwierdzenie tożsamości i wieku osoby uprawnionej.
OdpowiedzWeź pod uwagę czas akcji- kilka lat temu, gdy ISIC nie był tak powszechny jak teraz.
Odpowiedz@kajcia, "kilka" to ile? 2, 5, 10? ja miałem kartę ISIC w 1998, czyli 14 lat temu...
Odpowiedz@glut- kilka=7. Mieć, a "popularne" to dwie różne rzeczy. Kilkanaście/kilkadziesiąt lat temu komputery też były w domach- co nie zmienia faktu, że dla większości było to coś nowego i niezrozumiałego na pierwszy rzut oka.
Odpowiedz@kajcia: W latach 80 XX w miałem legitymacje ISIC wydana przez polską uczelnię. I koledzy z innych uczelni tez mieli. Więc kmiotek, który nie znał takiej legitymacji w 2010 to był chyba relikt ze skansenu.
Odpowiedz@kajcia: Ale w cywilizowanym świecie każdy (no prawie każdy normalny, co najmniej średnio inteligentny) wiedział, że są komputery.
OdpowiedzNigdy nie studiowałem na Politechnice Wrocławskiej, a mam legitymację ISIC AZS Politechnika Wrocławska. Wiąże się to z tym, że gram w drużynie, która jest tam zarejestrowana. Więc legitymacja z dopiskiem AZS nie jest żadnym dowodem, że się studiuje. Na obronę historii dodam, że wiem, że nie jest to główny punkt piekielności. plus
OdpowiedzAle AZS to nie AWF :P
Odpowiedzracja (czytanie jest dość zaawansowaną sztuką, której jeszcze nie do końca opanowałem)
OdpowiedzKiedyś kontroler PKP chciał wlepić karę mojemu mężowi - miał o bilet imienny, na bilecie wpisany numer paszportu. Nijak nie mogło dotrzeć do pana, że mąż nie ma i nie będzie miał dowodu osobistego - ani polskiego (bo nie jest Polakiem), ani brytyjskiego (bo - uwaga - taki dowód nie istnieje!). Reakcją było "ale jak to?"
OdpowiedzFakt, w Zjednoczonym Królestwie nie ma czegoś takiego jak dowód osobisty. Tam korzysta się najczęściej z prawa jazdy lub paszportu, w ostateczności z certyfikatu urodzenia. A u nas? DO, PESEL, NIP (na szczęście to już znieśli), numer buta, wzrost w m2 i ciekawe co jeszcze? :/
Odpowiedzto można wyrazić wzrost w m2?
Odpowiedz@fluff - mnożenie jest przemienne. m2, to to samo co 2m, czyli żeby mieć wzrost w m2 to musisz podzielić swój wzrost przez dwa.
OdpowiedzWiększość krajów UE ma dowody osobiste, i ja akurat uważam je za użyteczne. Brytyjski paszport jest drogi, zgubienie go to spory kłopot. Plastikowy dowód łatwiej nosić przy sobie. Mój mąż z niecierpliwością czeka, kiedy będzie mógł uzyskać polskie obywatelstwo i dostać polski dowód. Ale póki co go nie ma i nie wyczaruje, a zdumienie kontrolera było przeurocze. No jak ktoś może żyć na tym świecie, nie mając polskiego dowodu!
Odpowiedzlandora, a mąż nie miał jeszcze nigdy problemu z kupnem alkoholu? Jeśli kasjerka uprze się, że chce zobaczyć dowód osobisty to nie ma przeproś ;)
OdpowiedzFluff, błagam... Toż te m2 to była ironia... :)
OdpowiedzJaelithe, nie, jakoś nie. Raczej go nie pytają o dowód, pewnie to ta łysina ;)
Odpowiedz@fluff: Podobno łatwo poznać, czy dzieci idące do szkoły są odpowiednio dojrzałe. Muszą rozumieć sarkazm.
OdpowiedzPrzepraszam, że to powiem, ale durna baba bilet zwykły kupiła i dzięki temu tylko utwierdziła w przekonaniu tych bezmózgich tępaków, że mogą sobie interpretować wszystko po swojemu, a Polska to chyba gdzieś poza Układem Słonecznym. Bo na pewno nie na Ziemi skoro międzynarodówka nie łapie tego... Bo tak dla świętego spokoju...
Odpowiedzwiesz, jakby nie kupiła to by się ciągali z policjami i i tak by wyszło, że musiałaby go kupić dla świętego spokoju, bo debilom nie przetłumaczysz...
Odpowiedz@agora, ale mogła zażądać spisania protokołu przez konduktora a potem iść do biura PKP i domagać się zwrotu nadpłaty. Zapewne żądanie protokołu naprostowałoby tych gamoni.
OdpowiedzOj, a jakie ja miałem kiedyś przeboje z "kanarami" PKP, jak nie miałem przy sobie legitymacji w pociągu, a bilet zniżkowy. . . Jechałem z mamą. . . Miałem 8 lat. . . Zgodnie z obowiązkiem szkolnym nie ma możliwości, żebym wtedy nie był uczniem.
Odpowiedz