Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zbliżają się święta. Z tej okazji wiele szpitali w Polsce czeka wysyp…

Zbliżają się święta. Z tej okazji wiele szpitali w Polsce czeka wysyp tego co moi znajomi interniści nazywają "babką świąteczną".

W życiu niemal każdego człowieka przychodzi taki czas, kiedy jest schorowany, bezradny i wymaga opieki całodobowej. Jako, że tradycja oddawania staruszków do Domów Starców ciągle nie jest u nas przesadnie żywa, rolę opiekuna sprawuje najczęściej rodzina.

Problem się pojawia w sytuacji gdy rodzina, znudzona zimnem i śniegiem, chce wyjechać do ciepłych krajów lub w spokoju spędzić święta bez stękań dziadka czy zmieniania babci pampersów.

Co można zrobić z niechcianym członkiem rodziny? Oczywiście oddać do szpitala. Tylko te wredne instytucje nie bardzo przyjmują do wiadomości, że rodzina ma plany wypoczynkowe i nie chcą brać staruszków "na przechowanie".

Nie ma jednak takiego systemu, którego cwany Polak nie obejdzie. Wystarczy babci czy dziadkowi na kilka dni odstawić leki. Ciśnienie i cukier zaczną szaleć, pojawią się zaburzenia świadomości. Żaden szpital nie odmówi przyjęcia o ile taktownie przemilczy się przyczynę "zaostrzenia choroby".

Staruszek po włączeniu leków błyskawicznie się poprawi ale nie będzie się dało go wypisać, bo rodzina przez telefon obwieści, że nie ma ich w mieście i wrócą dopiero za tydzień.

życie

by fak_dak
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
9 33

Czy to nie jest copy-paste z zeszłorocznych opisów? Nawet jeśli nie, to i tak ta historia była chyba naście razy w zeszłym roku przed Gwiazdką z solidną poprawką na Wielkanoc.

Odpowiedz
avatar fak_dak
15 19

Jeżeli podobna historia była to przepraszam. Ja was czytam dopiero od kilku miesięcy.

Odpowiedz
avatar czapi
27 39

Była podobna historia, ale takie rzeczy zdarzają się cały czas. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy usłyszałam o takich praktykach, od razu byłam gotowa potępiać ludzi tak robiących. Potem poczytałam trochę o tym, jak bardzo opiekunowie starych członków rodziny są pozostawieni sami sobie, zwłaszcza ze strony państwa (które tak chętnie ustawia życie obywateli, dopóki jest mu to na rękę) i teraz myślę, że to chora, godna pożałowania sytuacja, ale chyba nie zawsze wynika z czystego zła tych wszystkich dzieci i wnuków. To jest o wiele więcej czynników. Uważam, że najbardziej piekielny jest tutaj system, tabu starości i tabu domów starców - bo jednak oddanie rodziców do takiego przybytku wciąż wielu osobom kojarzy się źle, mimo że złe nie jest, czy w każdym razie nie musi być.

Odpowiedz
avatar fak_dak
24 38

A ja tego nie rozumiem i nie akceptuję. Albo jesteśmy kochającą się rodziną i tak ważny moment jak święta spędzamy razem albo dziadek jest nam kulą u nogi i wtedy należy złożyć wniosek do DPS. Jest jednak jeden mały szkopuł. DPS w ramach kosztów utrzymania zabiera emeryturę dziadka. Myślę, że to by wielu najbardziej bolało.

Odpowiedz
avatar MadDog
0 4

Była taka historia, nawet dość podobnie chyba napisana, ale nie wiem czy da się znaleźć, bo wydaje mi się że to na starym profilu Micha było.

Odpowiedz
avatar czapi
24 32

fak_dak, jeszcze jedno: "Albo jesteśmy kochającą się rodziną i tak ważny moment jak święta spędzamy razem albo dziadek jest nam kulą u nogi i wtedy należy złożyć wniosek do DPS." Od razu negatywnie oceniasz oddanie członka rodziny do domu opieki. I dziwisz się, że ludzie boją się to robić, a potem okazuje się, że jednak nie dają rady, zapętlają się postępują tak źle, jak ci, których opisałeś? Zawsze trzeba ocenić kogoś innego, bo Ty wiesz lepiej?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2012 o 14:02

avatar fak_dak
26 28

Czapi, przepraszam, źle to zabrzmiało. Nie miałem na myśli, że każdy kto oddaje do DPS jest złą rodziną (często jest to najlepsza rzecz jaką można dla staruszka zrobić), tylko to, że jak komuś dziadek jest kulą u nogi to niech lepiej odda go do DPS, zamiast stwarzać pozory i podrzucać w święta do szpitala.

Odpowiedz
avatar czapi
20 22

W takim razie przepraszam - z takim punktem widzenia absolutnie się zgadzam.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 10

Tylko że nie można ot tak iść do DPS i oddać dziadka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 22

fak_dak: Praktyka może wydawać się straszna... ale nie wykluczam sytuacji, w której ktoś dobrze opiekuje się dziadkiem czy babką, ale jak każdy potrzebuje chwili wytchnienia. Zmienianie pieluch, mycie, karmienie, to kawał roboty... A babcia czasem miewa humory... Nie myślcie, że taka starowinka to zawsze grzecznie sobie leży, wdzięczna za każdą pomoc :) Niejedna się z wami pokłóci nawet! Z łóżka nie wstanie, ale parę w gębie to ma :) A Ty musisz znaleźć siły, aby nie wybuchnąć... a potem je zregenerować. Nie mówię, że to OK, ale mówię, że jestem gotowa zrozumieć. Wina nie zawsze leży po stronie rodziny - bywa, że leży po stronie babci... która może nawet nie odpowiada za swoje stetryczenie, no i nie można się dziwić, że człowiek stary, chory, przykuty do łóżka ma humory... ale rodzinie też się nie można nie raz dziwić... hmmm.... zapętliłam ;) W każdym razie wstrzymuję się z jednoznacznym potępieniem, bo to zależy od konkretnej rodziny. Jednym zależy tylko na emeryturze, inni chcą choć na chwilę odpocząć od niewdzięcznej babki...

Odpowiedz
avatar random_forest
1 9

@JablkoAntonuffka: A wiesz, co się dzieje u osoby z taką dajmy na to cukrzycą, jak się odstawi leki czy będzie kombinować z dawkami insuliny i żywieniem? Każde niedocukrzenie wiąże się z nieodwracalnymi zmianami w mózgu. Czyli stan się trwale pogarsza. Już nie mówiąc o tym, że zarówno hipoglikemia jak i hiperglikemia to zagrożenie dla życia. Ja bardzo dobrze rozumiem, że trzeba czasem odpocząć, ale w takim wypadku można zatrudnić kogoś do opieki, oddać na jakiś czas do zakładu, może poszukać pomocy w rodzinie. I jak ktoś słusznie zauważył w jednej z ostatnich historii są na to dofinansowania. Także jeśli ktoś się opiekuje w domu chorą czy niesprawną osobą, a pracuje bądź uczy się, przysługuje mu w jakimś wymiarze czasowym pomoc - chyba opieka pielęgniarki, albo kogoś o odpowiednich kwalifikacjach. Nie wiem do końca jak to jest, bo w mojej rodzinie rozwiązujemy problem opieki w inny sposób. Ale może ktoś wie, o czym piszę i może podać szczegóły? W każdym razie chodzi mi o jedno - przy odrobinie dobrej woli można znaleźć jakieś rozwiązanie. A narażanie czyjegoś zdrowia i życia nie jest rozwiązaniem, tylko podłością.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 16:47

avatar nofeelings
4 8

Mam babcie w mieście obok, którą trzeba właśnie myc, przewijać i robić wokół niej wszystko, w dodatku po udarze dostała takiego apetytu że je więcej w ciągu jednego dnia niż moja 4osobowa rodzinka w tydzień - i tu nie przesadzam. Przy czym po każdych zakupach słyszymy że to niedobre, tego nie lubi, to do dupy. jakby się jej nie posprzątało, zawsze źle. w dodatku ma problemy finansowe więc moja mama z własnej kieszeni ją w sumie utrzymuje. pomoc od państwa? była opiekunka ale babka jej do domu nie wpuściła. pomoc finansowa? nie przekracza kwoty 3 cyfrowej. pomimo tego co z babcią przeżywamy, pomimo jej marudzenia, dopierdzielania i rozsiewania plotek na nasz temat (jak to o nią w ogóle nie dbamy np) jest z nami na każde święta i nie wyobrażamy sobie w domu, żeby było inaczej

Odpowiedz
avatar Yoshike
2 6

Czego to ludzie nie wymyślą.

Odpowiedz
avatar paula3mi
37 53

Och, moje ulubione stękania. Jak zwykle wstrętna rodzina która niekiedy po wiele miesięcy bez żadnego wytchnienia, ukojenia ani pomocy od państwa opiekuje się taką schorowaną osobą (często 24h/7 dni w tyg/365 dni w roku), najczęściej jeden z członków rodziny musi zrezygnować z pracy, żeby kolejne dwa lata stać się specjalistą ds. Zmieniania pampersów, zajmując się niekiedy agresywną osobą, która nie poznaje swojego dziecka. Zapomniałam wspomnieć, że przez to że zrezygnowała z pracy to rodzina jeszcze ledwiej wiąże koniec z końcem. A jak rodzina naprawde nie wytrzymuje i pragnie chociaż chwile wytchnienia to jest wyzywana przez pracowników szpitala. Co z tego że ta chora osoba płaciła najczęściej całe życie składki. Może jakby chociaż na kilka godzin kilka razy w tygodniu przyszła osoba, która zwolniłaby z tych najcięższych obowiązków rodzine, to nie było by takich problemów w szpitalach. Ale państwo też lubi się od chorych odwrócić i zrzucić cały ciężar na obywateli i "więzy rodzinne". Ps. Nie mówie, że tak jest zawsze, ale część rodzin która jest w takiej sytuacji i których naprawde nie stać na taką opiekę jest stawiana w jednej lini z tymi którym nie chce się opiekować starszą osobą, a w domu trzymają ją tylko dla emerytury.

Odpowiedz
avatar fak_dak
5 31

Dla tych rodzin, które nie radzą sobie z opieką nad staruszkiem są stworzone DPSy i ZOLe. A szpital nie jest przechowalnią.

Odpowiedz
avatar paula3mi
13 27

A gdzie powiedziałam że szpital to przechowalnia? Raczej narzekałam na to, że dla osób ze schorowanym członkiem rodziny szpital to jedyna alternatywa, bo w inne miejsca są albo za długie kolejki połączone z brakiem miejsc, albo za duże koszty. Ale to nie wina szpitali, tylko państwa z brakiem pomysłu jak rozwiązać ten problem - czyli najłatwiej zrzucić problem na "więzy rodzinne".

Odpowiedz
avatar Finlandia
20 28

Ah, a w Dpsach jest przecież wystarczająco dużo miejsc dla wszystkich i wcale nie ma wielomiesięcznych kolejek...

Odpowiedz
avatar czapi
18 22

fak_dak, a próbowałeś znaleźć DPS, który przyjmie osobę np. z Alzheimerem? Bo ktoś w mojej rodzinie tak. Nie znalazł w całym dużym mieście wojewódzkim o powyżej 500 000 mieszkańców. W prywatnych domach - o ile w ogóle są w danym mieście - brakuje miejsc. Nie usprawiedliwiam ludzi takich jak z Twojej historii, ale Twoje radykalne poglądy są moim zdaniem oderwane od polskiej rzeczywistości.

Odpowiedz
avatar fak_dak
-4 22

Finlandia, są kolejki, dlatego o takich rzeczach jak oddanie opieki nad staruszkiem należy myśleć z wyprzedzeniem a nie w przeddzień Wigilii.

Odpowiedz
avatar fak_dak
-2 14

Czapi, ja, z racji zawodu, kieruję wielu ludzi z Chorobą Alzheimera do DPSów. To taki mój zawodowy "chleb powszedni". Ale, tak jak pisałem, należy to robić z wyprzedzeniem. Nie tak jak jeden facet, który nie przejmował się swoim samotnie mieszkającym ojcem z otępieniem, dopóki ten nie zaczął bezkrytycznie zostawiać odkręconego gazu na kuchence. Wtedy był wrzask, że on nie ma warunków by zająć się ojcem a DPS musi mieć na jutro.

Odpowiedz
avatar czapi
12 22

O, ekstra, to może zacznę szukać już dziś na za 20 lat? U mojej cioci choroba ujawniła się 1,5 roku temu. Dość szybko postawiono diagnozę. Od tego czasu domu opieki brak. Kobieta ma 86 lat, choroba posunęła się nagle - w ciągu kilku miesięcy z w miarę dobrego stanu doszło do kompletnego załamania. Nikt nie chce jej przyjąć. Powiedz, jak w takich sytuacjach wygląda wyprzedzenie?

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 10

Czapi, skoro ciocia ma zaawansowane otępienie alzheimerowskie to znaczy, że musieliście ją ubezwłasnowolnić a następnie sądowo wystąpić o DPS. (Żaden DPS nie przyjmie, zgodnie z prawem, osoby, która nie jest w stanie wyrazić świadomie zgody a nie jest ubezwłasnowolniona.) W takim razie należy zwrócić się do sądu o przyznanie rygoru pilności z uwagi na znaczny progres choroby i zaburzenia zachowania. W moim mieście w takiej sytuacji można dostać DPS w ciągu pół roku. Do tego czasu można dostać opiekunkę z MOPS czy innych organizacji opiekuńczych.

Odpowiedz
avatar kefir
10 18

Nawet jeśli rodzina sobie radzi i chce się zajmować starszą osobą, jest to-jak pisze paula3mi-cholernie męczące i dołujące na dłuższą metę. "Podrzucanie" rzeczywiście wygląda nieludzko, ale spróbujcie ich zrozumieć-wyjazd na wakacje na dwa tygodnie czy spokojne święta mogą naprawdę pozwolić odpocząć psychicznie. Na zachodzie Europy rodzinom w takiej sytuacji przysługuje pomoc od państwa - rodzina jedzie na urlop, a starszą osobą zajmuje się pielęgniarka - i jest to tam całkowicie zrozumiałe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

Paula3mi - mądry głos pośród fali oburzenia! Sama mam w domu niedomagającą babcię. Od trzech lat razem z mamą zajmujemy się nią, zmieniamy pieluchy, karmimy i dbamy jak tylko możemy otrzymując w zamian złośliwości, wyzwiska i celowe przeszkadzanie w opiece. Ciotka, która przyjeżdża do babci raz w tygodniu natomiast jest uważana za świętą. Nie stać nas na wysłanie babci do prywatnego ośrodka na dłużej niż miesiąc. Babcia jest w pełni zdrowa psychicznie - ale starość i brak sił zrobiły z niej złośliwe babsko, z którym nie da się wytrzymać. Czasem rodzina jest na tyle zmęczona, że aby nie doszło do tego, że ktoś zrobi sobie krzywdę trzeba wysłać starszą osobę chociażby do szpitala. Ciężko, naprawdę ciężko jest z takimi osobami. Szczególnie, gdy za opiekę odpłaca ci się nienawiścią.

Odpowiedz
avatar Bastet
27 33

Wszystko fajnie, tylko czy ktoś zajmował się osobą wymagającą opieki 24 godziny na dobę? Czy rodzina to automaty? To też ludzie, którzy muszą pracować, chorują, potrzebują odpoczynku. Nie usprawiedliwiam podrzucania do szpitala, ale brakuje miejsc, gdzie ludzie, którzy po prostu potrzebują odpoczynku, bo opiekują się kimś na okrągło, mogą zostawić babcię czy dziadka na 2 tygodnie i odetchnąć. Wyspać się normalnie. Opieka nad starszą osobą nieraz wykańcza psychicznie i fizycznie. Naprawdę.

Odpowiedz
avatar fak_dak
4 24

W mojej rodzinie chorą babcią czy później dziadkiem opiekowaliśmy się na zmianę. Ale to wymaga solidarności całej rodziny, tak by wszyscy się udzielali osobiście lub finansowo, a nie wypięli i zostawili jedną osobę z problemem.

Odpowiedz
avatar Bastet
16 22

kattebush - nie mówię wyjechać - mówię odpocząć. Jak sobie wyobrażasz życie, gdy jest jedynaczka i zostaje z chorą matką. Ma syna. I to cała rodzina. Jak ma pracować, żyć? Ona też specjalnie zdrowa nie jest. Jeżeli więcej rodziny jest do opieki idzie to jakoś opanować, choć ciężko. Ale nieraz trzeba się zająć sobą - nawet durna angina jest problemem. Nie mówiąc o jakimkolwiek ODPOCZYNKU. Nie można pracować 24 godziny na dobę - a to niestety nieraz tak wygląda.

Odpowiedz
avatar kefir
2 12

@kattebush - zwróć uwagę, że nie wszyscy mogą być tak silni psychicznie jak Wy. Co, jeśli rodzina jest zapracowana i nie da się wyznaczyć ciągłego dyżuru? Co, jeśli wszystkim zaczyna siadać psychika od zajmowania się schorowanym i cierpiącym członkiem rodziny? Odmówisz im wyjazdu na jakieś wakacje, żeby mogli jakkolwiek odetchnąć? Nie traktujcie "podrzucania" tylko jako próby pozbycia się problemu (choć i takie numery się pewnie zdarzają) - ja wśród podrzucających widzę także tych, którzy nie chcą się starszej osoby pozbywać, a jedynie choć trochę odpocząć od bezsprzecznie ciężkich i dołujących obowiązków. Wzorem Zachodu, powinna u nas być możliwość bezproblemowego zamówienia pielęgniarki na np. tydzień lub dwa, aby umożliwić np. wyjazd na wakacje w celu nabrania sił.

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 18

Wybacz, ale to, ze w Polsce nie ma takich instytucji opiekuńczych jak na Zachodzie nie jest dla mnie usprawiedliwieniem dla odstawiania staruszkowi leków by móc go podrzucić do szpitala.

Odpowiedz
avatar Bastet
11 13

kattebush - sama piszesz, że było was więcej. Znam kobietę z nastoletnim synem. Ona pracuje, syn chodzi do szkoły. Matka zostawała sama tyko na czas pracy, puściła gaz, wyrzucała meble przez okna, itp - pewnych rzeczy nie opanujesz, przywiązać do łóżka ją mieli? Inną kobietę chora matka doprowadziła do depresji i skrajnego wycieńczenia organizmu - była sama z problemem, bez rodziny. I nie miała kiedy odpocząć. Sytuacje są naprawdę różne.

Odpowiedz
avatar kefir
3 7

@fak_dak: Nie mówię, że podrzucanie jest dobre. Staram się tylko spojrzeć na sprawę z innej strony i zrozumieć, co kieruje podrzucającymi. Jak już mówiłem, mogą to być ci, który chcą się pozbyć problemu na jak długo się da i jak często się da, ale też są tacy, którzy po prostu potrzebują chwili wytchnienia od przykrej, bezustannej sytuacji.

Odpowiedz
avatar elda24
5 19

Nie przesadzajcie z tym ze rodzina jest pozostawiona sama sobie. Póki mój dziadek żył zajmowała się nim babcia, moja mama, ja. Gdy zaczęło się robić ciężko złożyliśmy wniosek do opieki wpół o kogoś do pomocy i opieka przysyłala panią 3 razy w tygodniu na 5 godzin, bo o tyle prosiliśmy. Nie było problemu, płaciliśmy za to grosze, dziadek był wypieszczony, rodzina zadowolona i chyba przez myśl nam nie przeszło ładować dziadka do szpitala bo są święta czy wakacje. Urlop był planowany tak, aby ktoś te parę dni z dziadkiem byl, wiec nie broncie juz tak tych "pokrzywdzonych" rodzin, bo to nie jest normalne zachowanie odstawia leki choremu człowiekowi aby się go z domu pozbyc

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 18

Z tego co piszesz wygląda na to, że: 1) babcię mieliście dość sprawną, by się dziadkiem zajmowała - co zazwyczaj nie jest prawdą. 2) o ojcu ani słowa, czyli albo byłaś z rozbitej rodziny, co daje niewiarygodne fory u Pomocy Społecznej, niedostępne większości, albo korzystając ze sprawności babci pracował zarobkowo a po pracy miał wolne, co jest luksusem niedostępnym dla większości rodzin, patrz pkt pierwszy.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
9 15

3) ty byłaś dość duża, żeby pomóc, a nie na tyle mała, by sama wymagać opieki - szczęśliwy przypadek, też często niedostępny ludziom w potrzebie i z chorym dziadkiem czy babką. Reasumując - twoja rodzina miała bardzo bardzo dużo szczęścia (i dobrze) w tej sytuacji, ale nie masz prawa potępiać rodzin które miały go mniej, bo zwyczajnie nie wiesz jak to jest.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 9

NFZ zapewnia... oraz tak formułuje kontrakty i zasady karania rodzinnych, żeby nie kwalifikowali. A nawet jak zakwalifikują, to w niektórych rejonach doczekać się nie można na jakąś dostępną, bo dość dużo osób stać na zatrudnienie pielęgniarki/opiekunki prywatnie, by się pielęgniarkom za państwową kasę harować. No i opiekunka prywatnie nie musi mieć studiów z pielęgniarstwa - komu się chce kończyć studia by za tą samą robotę móc zarabiać MNIEJ?

Odpowiedz
avatar elda24
-5 17

Bloodcarver o jeju jeju, jak ty dobrze znasz moja sytuacje rodzinna. Jesteś moim sąsiadem? Bratem? Bo nie wiem co ma piernik do wiatraka. Podanie składała moja babcia- nikt nie sprawdza przy tym, czy moi rodzice czy ich rodzeństwo jest w stanie pomoc. Babcia sobie nie radziła to pomoc dostała, załatwiania było trochę, ale ze względu na stan babci i dziadka pomoc dostali. Moja babcia nie jest okazem zdrowia, ale herbatę czy obiad była w stanie zrobić, reszta zajmowaliśmy sie my lub pani z opieki. To, czy mój ojciec jest czy go nie ma tez nie ma nic do rzeczy, bo nie był to dziadek z jego strony. Mój dziadek zaczął chorować jak miałam 7 lat, już wtedy byłam w stanie pomoc choć ty powiesz ze pewnie takie dziecko powinno sie jeszcze nianczyc. Ja rozumiem ze nie każdy jest w stanie przyznać sie do swojej bezsilności, ale odstawianie staruszkom leków jest dla mnie chore i nieodpowiedzialne. I takich ludzi nie rozumiem i mam prawo potępiać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 16

Ty się wypowiadasz jak sąsiadka, siostra i klon wszystkich ludzi z problemami... Bo jak to, oin sobie nie radzą?! W twojej sytuacji można było sobie poradzić więc oni na pewno też mogą! Ich oceniasz po tym jak TY masz, a do mnie masz pretensje, bo oceniam cię po tym, co sama napisałaś... hipokryzja, albo gorzej.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
19 23

Tak sobie myślę, że każda sytuacja jest inna i nie ma co oceniać innych osób. My opiekowaliśmy się babcią przez 6 lat i mieliśmy raczej niewiele pomocy z zewnątrz. Owszem, panie z opieki społecznej są, ale przynajmniej wtedy, w naszym miasteczku ich stawki to nie były grosze. W dużym mieście, ok 20 min drogi od nas stawki były kilkakrotnie niższe, ale byliśmy poza ich rejonem. Babcia miała Alzheimera, żadna z opiekunek, które spędzały z nią max 6h dziennie, nie wytrzymała dłużej niż rok. Leki miała zmieniane kilkakrotnie, ale i tak byliśmy wszyscy wykończeni jej ciągłym wrzaskiem i innymi wyczynami typowymi dla choroby. Ja i moja siostra, wtedy nastolatki, odciągałyśmy ją od mamy, którą kilka razy prawie zrzuciła ze schodów. W mieszkaniu unosił się smród, bo wystarczyła chwila nieuwagi, żeby wsadziła sobie rękę w majtki i wysmarowała ich zawartością co było akurat w zasięgu. Budziła nas w nocy, nie dawała odetchnąć w dzień. Oczywiście, że kochaliśmy babcię i daliśmy jej wszystko co mogliśmy, ale to nie zmienia faktu, że sytuacja nas przerastała. Domy opieki? Jasne! Te, które nie były zwykłymi umieralniami, albo babci nie chciały, bo za duży kłopot, albo oczekiwały, że będziemy przyjeżdżać kilka razy dziennie żeby ją myć i karmić, albo były za drogie. I chociaż nigdy nie przyszło nam do głowy odstawić babci leki i wysłać do szpitala, to jednak za każdym razem, kiedy z jakiegoś powodu ją zabierali miałam nadzieję, że ją trochę potrzymają. Oczywiście płonne nadzieje, bo zazwyczaj po pierwszej nocy mieli dosyć... Z pogotowia, na które trafiła po tym jak rozbiła sobie głowę (wystarczył moment nieuwagi) jak tylko zaczęła dawać czadu, wezwano policję celem doprowadzenia moich rodziców, żeby sobie babcię zabrali. Nieważne, że ruszyli zaraz za karetką z dokumentami i piżamą, a nuż po drodze nawiali...

Odpowiedz
avatar fak_dak
2 2

O, tak głęboko (16.06.2011) w Piekielnych nigdy nie kopałem. Traszka świetnie to opisała.

Odpowiedz
avatar Anka1
7 7

Wychodzi na to, że jeśli dwie osoby ze środowiska lekarskiego tak samo to określają i podobnie opisują zachowanie rodziny, to problem wydaje się być niestety dość powszechny.

Odpowiedz
avatar belief
-2 8

jestem ciekawa co będzie za paredziesiąt lat gdy role się odwrócą, dzieci ludzi którzy teraz chcą pozbyć się staruszków, obserwując tą niechęć do dziadków pewnie kiedyś potraktują tak rodziców....

Odpowiedz
avatar Mimizu
6 6

Jak potraktują? Zapewnią im godziwe warunki w domu opieki? Moja babcia na kilka miesięcy przed śmiercią całkowicie straciła władze umysłową, ale fizycznie była w pełni sprawna. Zabranie ostrych przedmiotów z jej zasięgu graniczyła z cudem i tak zawsze coś znalazła, żeby w środku nocy rzucić się na kogoś bo to złodziej. Próba wybijania szyb na 10 piętrze bloku? Fajnie? I to piękne obsmarowywanie wszystkiego w domu kałem... Żaląc się znajomym dowiedziałam się, że co najmniej co druga starsza osoba to wyczynia... Moja mama i ciotki po opiece nad babcią nakazały dzieciom, że jak pojawią się pierwsze objawy, to mają je oddać pod fachową opiekę i odwiedzać w weekendy. Nie wspomnę o tym, że jakby kiedyś mi się coś stało to nie chce, żeby moje dzieci lub mąż pomagał mi w czynnościach fizjologicznych. Mądrzy ci, którzy nie przeżyli tego typu sytuacji...

Odpowiedz
avatar J_uk_dev
9 11

Kiedyś pokutowała opinia, że oddać rodzica do domu opieki jest równoważne z tym, że dzieci chcą się ich pozbyć, mieć ich z głowy, ot zapomnieć, że istnieją. Nie wiem jak jest teraz w Polsce. Natomiast mój punkt widzenia opiera się o fakt, że moja żona pracuje w takim miejscu stąd temat jest mi znany. Wiem jak wygląda codzienność w takim miejscu i wbrew opiniom, o których wspomniałem, rzeczywistość jest zupełnie inna. Rezydentom ( tak ich nazywają, nie są pacjentami, a rezydentami lub klientami ;) ) organizuje się czas na różne sposoby, wycieczki, imprezy okazjonalne ( również z udziałem rodzin itd. ), natomiast same rodziny wcale nie zostawiają swoich seniorów "na pastwę losu". Owszem, takie przypadki się zdarzają, ale to one są wyjątkiem. Moja żona pracuje często z kobietą, która ma problemy psychiczne. Jeszcze mieszkając ze swoim mężem stawała się bardzo agresywna, niszczyła przedmioty z domu, atakowała fizycznie i werbalnie męża. Mąż nie potrafił zmierzyć się z problemem i podjął decyzję umieszczenia żony w domu opieki. Nie zapomniał o niej. Odwiedza ją codziennie, nawet jak ta go nie poznaje lub jak jest agresywna w stosunku do niego. Stara się jak może ( włącznie z organizowaniem miłej kolacji od czasu do czasu, np. w tym roku na walentynki ). W dodatku zżył się też z personelem, co dosyć często się zdarza. Jeszcze inna sytuacja, to rodzina, która oddała do domu opieki swoją seniorkę ( również ciężki stan psychiczny, nie poznająca rodziny, agresywna ). Niestety praca i konieczność opieki nad własnymi dziećmi przeważyły i rodzeństwo ( bo byli to brat i siostra ) podjęło wspólnie taką decyzję. Mimo tego, po pracy zawsze odwiedzali seniorkę, przywozili często wnuki ( córka miała dzieci, syn z racji wcześniejszych lat opieki nad matką, nigdy nie wdał się w żaden stały związek ). Spędzali tyle czasu ile mogli, dodatkowo również bardzo zżyli się z personelem i samym miejscem ( wiele sami też pomagali i nadal, pomimo odejścia seniorki z tego świata, pomagają datkami w tym domu opieki ). Zresztą córka przychodziła tam jeszcze jakiś czas po jej śmierci, po prostu by zobaczyć jej pokój i porozmawiać z personelem. To tylko dwa przykłady, a znam ich z opowiadań żony o wiele więcej. Więc proszę, nie myślmy stereotypami z zeszłego stulecia. W domach opieki nasi seniorzy będą nie tylko pod 24/7 opieką, często lepszej niż może sobie na taką pozwolić zabiegana rodzina, nawet mimo olbrzymich chęci. Będą również bardziej bezpieczni. W sytuacji kryzysowej szybciej jest o pomoc medyczną, karetkę a przede wszystkim o zauważenie takiej sytuacji w porę ( co zresztą w czasie pracy mojej żony zdarzyło się kilka razy, nie wszystkie sytuacje skończyły się jednak szczęśliwie, ale szybka reakcja personelu przedłużyła życie niejednego rezydenta ).Po prostu nie zawsze się da, by rodzina mogła zrobić aż tyle. A przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by wolne chwilę spędzać razem z taką osobą ( co zresztą rodziny robią ).

Odpowiedz
avatar chiacchierona
2 2

Brzmi to tak, jakby to był jakiś prywatny drogi ośrodek, albo po prostu ośrodek za granicą :) Wątpię niestety, żeby wszystkie tego typu miejsca tak wyglądały. Ja od osoby, która trafiła do domu opieki jako pracownik, słyszałam zupełnie inne rzeczy i najwyraźniej był to ośrodek zupełnie innego typu, niż ten w którym pracuje Twoja żona... Ten o którym słyszałam ja, to był prawie obóz koncentracyjny... Straszenie staruszków, idących pod prysznic, że idą do gazu, zabieranie im osobistych rzeczy (potem "opiekunki" buszowały i wybierały sobie co ładniejsze, bo staruszkom już niepotrzebne), pracownicy zatrudniani po znajomości, często bez żadnego przygotowania, paskudne, mało pożywne posiłki to tylko niektóre "ciekawostki" zasłyszane od znajomej, która długo tam nie wytrzymała. Czemu rodziny nic nie zrobiły? Bo tam praktycznie nikt nie przyjeżdżał w odwiedziny. O jakichkolwiek kontrolach, dyrekcja wiedziała wcześniej. Tego miejsca już dawno nie ma, ale i tak wystarczająco długo wykańczało swoich podopiecznych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Zupełnie odjechana wizja ośrodka. Z tego czego dowiedziałam się po pobycie babci w polskim ośrodku to jedyną rozrywką rezydentów było oglądanie telewizji bądź czytanie (jeśli osoba była w stanie i rodzina przywiozła jej gazety bądź książki). Większość dnia spędza się w łóżku. Mycie? Raz w tygodniu. Zmiany pieluch nie są dość częste. Lekarz w ośrodku jest raz na miesiąc. Częste kradzieże. Większość pensjonariuszy gości ma bardzo rzadko. Bardzo smutne miejsca. Ale czasem po prostu nie da się inaczej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

Jak już wspomniano, wszystko ma dwie strony medalu. Fakt, może rodzinka oddająca staruszka do szpitala na święta to akurat ci źli i niedobrzy, żerujący na babcinej emeryturze - ale może to po prostu rodzina, której nie stać na DS, której opieka nad babcią dokłada kolejny, ciężki etat do dwóch czy trzech, z których się utrzymują, nie ma im kto pomóc, a dzieci nie widziały drugich dziadków od trzech lat... Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.

Odpowiedz
avatar fak_dak
1 7

Ja nie krytykuję chęci wypoczynku tylko sposób w jaki się to odbywa. Narażanie zdrowia i życia staruszka by sobie wypocząć nie jest w porządku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

fak_dak - myślałam raczej o komentarzach powyżej ;) Jakie są realia, to wiem, bo od maleńkości wychowywałam się w szpitalu (matula w nim pracuje).

Odpowiedz
avatar elda24
-1 5

są ds gdzie można takiego staruszka oddać i nie dopłacać ze swoich pieniędzy, ale trzeba wtedy też oddać jego (nawet marną) emeryturę. I w wielu przypadkach tu jest pies pogrzebany niestety.

Odpowiedz
avatar Warchlak
7 9

To ja mam śmieszną w sumie sytuacje do tej historii. Babcia moja ze strony taty dostała wylewu i miała bodajże sparaliżowaną prawą stronę ciała. Zasadniczo całe rodzeństwo taty na zmianę opiekowała się babcią jakiś umówiony czas, każdy kilka miesięcy, tak umówione, żeby każdemu pasowało. Nam przypadła jesień i okres świąt. Jakoś tak połowa grudnia, babci pogarszają się wyniki. Lekaż stwierdza, że jak tak dalej pójdzie, to na święta do szpitala. Myślimy,k...a pięknie to będzie wyglądał, że robimy jak w/w historii. Spinamy się, skaczemy wokół babci, pilnujemy leków i zaleceń, ale nic nie dało, babcia parę dni przed wigilią ląduje w szpitalu. Komentarze pracujących tam pielęgniarek wiadomo. Reszta rodziny też raczej niezadowolona. No, nic przeżyjemy to. Następny rok, babcia jest u wuja i podobny schemat. Okazało się, przez przypadek, że babcia specjalnie robiła tak (np. nie brała leków), żeby wyjść na krzywdzoną przez rodzinę. A my najedliśmy się wstydu przez podejrzenia innych.

Odpowiedz
avatar wittchen
3 5

Miałam niedawno taką sytuację, że siostra mojej babci była obłożnie chora. Tak wyszło, że akurat ja miałam możliwość się nią zająć. Opieka 24 na dobę - pampersy, podawanie leków, wielokrotne namawianie, żeby coś zjadła czy się napiła, pilnowanie diety, żeby wyjść na chwilę z domu (np. do apteki po pampersy czy podkłady), musiałam zorganizować dla niej opiekę, albo poprosić kogoś o zrobienie zakupów. Moja mama opowiadała o tym swojej znajomej z pracy, a ta znajoma odrzekła: "to oddajcie ją do szpitala". Przyznam, że ja i mama byłyśmy zszokowane takim pomysłem, nie byłyśmy w stanie sobie wyobrazić, jak miałoby wyglądać "oddanie do szpitala", że niby co, dzwonię do szpitala i mówię "weźcie ją, bo trzeba się nią opiekować bez przerwy, a ja czasu nie mam"? No to teraz już wiem, jak wygląda oddanie do szpitala... Tylko że do głowy by mi nie przyszło, żeby osobie ciężko chorej nie podać niezbędnych leków, których sama nie była w stanie sobie wziąć. O DPS nawet nie zdążyłam pomyśleć, bo taki stan trwał 10 dni.

Odpowiedz
avatar nisza
3 5

Jedna sprawa - ja rozumiem, ze opieka nad starsza, schorowana osoba po pewnym czasie niesamowicie meczy. Sama w domu mialam schorowana babcie, ktora wymagala nieustannej opieki i pomocy przy roznych czynnosciach. Ale wiecie co? O ile rozumiem, czlowiek chce czasem odpoczac, bo to naprawde meczy, o tyle czyms okrutnym i nieludzkim jest porzucanie babci/diadka/mamy/taty NA SWIETA. Jak tak ci czlowieku zle, tak sie meczysz, oddaj w ciagu roku, ale na swieta? Czas, w ktorym rodzina powinna byc razem, kiedy wiezy rodzinne i milosc powinny byc szczegolnie widoczne? Jakos nie wyobrazam sobie, aby taki "podrzucany" staruszek, czy "babka swiateczna" czuli ta milosc, w momence, gdy rodzina sie ich pozbywa, aby swietowac... Predzej czuliby sie jak smieci i zawada, niz czlonkowie rodziny. Ale co tam, ktos chce odpoczac, wiec chora matke moze potraktowac jak zbedny balast.. - a przynajmniej tak wynika z kometarzy niektorych. Nie wyobrazam sobie, zebysmy tak babcie gdzies mogli podrzucic. Babcia umarla dokladnie rok temu, po polrocznym pobycie w szpitalu. Mozna powiedziec, ze to, ze tam trafila (pewnego ranka nie moglismy jej dobudzic,pogotowi zabralo ja na sygnale)w pewien sposob faktycznie pozwolilo nam odpoczac psychicznie, choc codziennie ja odwiedzalismy wedle mozliwosci, mama dojezdzala codziennie, ja i rodzenstwo w miare mozliwosci, jak mielismy wolne od zajec. Ale gdy nadchodzly swieta, mysmy sie nie cieszyli, ze wreszscie odpoczniemy. Dla nas porblemem bylo, jak sie babcia bedzie w te swieta sama w szpitalu czula, bo nie bylo mozliwosci,abysmy tam caly dzien spedzili.. I czyms nieludzkim niemal wydaje mi sie takie pozbywanie czlonka rodziny wlasnie w swieta, kiedy powinien tym bardziej czuc, ze nie jest balastem i problemem. Chcesz odpoczac? Jak pisano juz wyzej - staraj sie wczesniej zalatwic dom opieki (wiem, ze nie jest latwo, probowalismy sami zalatwic, bo z racji schorzenia babci nie mielismy w pewnym momencie warunkow do opieki, a w szpitalu juz jej nie chcieli trzymac zabardzo), umow sie z czlonkami rodziny, jesli masz mozliwosc, nie wiem - jak juz musisz ja podrzucic do szpitala zrob to kiedy indziej. Ale nie dawaj do zrozumienia temu komus, ze jest smieciem, i ze najlepiej bylobyu, gdyby w zasadzie juz umarl... Bo taki jest tego wydzwiek, niestety.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 5

Wiele zależy od dotychczasowych relacji w rodzinie. Swego czasu ja i brat mieszkaliśmy razem z babcią. Miała swoje lata, ale fizycznie była całkiem sprawna, umysłowo gorzej. Trzeba było cały czas mieć ją na oku, żeby czegoś głupiego albo niebezpiecznego nie zrobiła. Nasze relacje nie były najlepsze, bo odkąd pamiętam, była osobą zrzędliwą i złośliwą. Tak więc zajmowaliśmy się nią z poczucia obowiązku. Czasami pomagały nasze ciotki, a jej córki (czasami to dobre słowo). Nie oddawaliśmy jej do szpitala, żeby się jej pozbyć, tylko jak naprawdę coś się działo, ale wiecie jak to jest przez kilka lat cały czas siedzieć w domu? Nieważne, że koledzy czy koleżanki gdzieś wychodzą. Nieważne, że jest piękna pogoda i chciałoby się chociaż wyjść na spacer. Trzeba siedzieć w domu. Oczywiście można od tego odjąć czas na pracę, ale o jakichkolwiek rozrywkach można zapomnieć. Nie przerabiałem nawet połowy tej gehenny, którą przeżywa wiele rodzin, ale mogę zrozumieć, dlaczego to robią. Zwłaszcza, jeśli reszta rodziny olewa sprawę, a państwo też nie zamierza takim ludziom pomóc odpocząć fizycznie i psychicznie.

Odpowiedz
avatar wiewiora
0 0

Święta to tylko tydzień. Poczekajcie do wakacji, wtedy się dopiero zacznie.

Odpowiedz
avatar qennie
3 3

czytam piekielnych od kilku miesięcy i widzę juz niejedną historię na temat starszych ludzi. Niemniej z własnego doświadczenia wiem, że nie można oceniać rodziny tylko z jednej strony. Ja nie mówię o skrajnej sytuacji, jaką opisuje autor historii, bo może faktycznie tacy ludzie też istnieją... Niemniej z autopsji wiem, jak ciężko zajmować się starszą osobą, która wymaga opieki 24/7, która jest agresywna, nie pamięta gdzie ani kim jest kim jest osoba obok, na podanie lusterka i swoje odbicie reaguje krzykiem "coście mi z twarzą zrobili?" (w przypadku choroby Alzheimera ludzie często cofają się do czasów, kiedy byli dziećmi). Wierzcie mi, że momentami człowiekowi puszczały nerwy. I to ze względu na fakt, że w tym przypadku byłyśmy z mamą z tym same (przypadek mamy mojej mamy). A co do DPS, cóż, wiem w jaki sposó zajmowali się babcią w szpitalu (jej pobyt tam doprowadził do tego, ze już do domu nie wróciła, bo pielęgniarki nie widzą tego, ze potrafiła spacerować po zimnym szpitalu w samej koszuli nocnej i na boso, nikt też nie zwracał uwagi na to czy ma zmienionego pampersa i czy je cokolwiek przez cały dzień). I nie, nie oddałyśmy z mamą jej do DPSu, ponieważ bałyśmy się, że opieka tam będzie wyglądać podobnie, a babcia sama nie powie, że jej źle, no bo jak? A pomoc z MOPSu jest dla mnie pomocą śmieszną, bo owszem, znaleźli nam pielęgniarkę, za 7zł za godzinę, gdzie taka kwota niestety (jak na ilośc godzin do zapłaty) jest kwotą zbyt dużą. Później przez znajomych udało nam się skontaktować z tą Panią prywatnie, okazuje się, że z tych 7 zł, ona na rękę dostaje 3.... Także chory jest system, który działa tak a nie inaczej, co nie zmienia faktu, ze od czasu śmierci babci pobliski szpital omijam szerokim łukiem i nie do końca wierzę w rzetelne działanie DPSu, skoro nawet pielęgniarki w szpitalu zachowywały się w sposób karygodny i uwłaczający godności człowieka....

Odpowiedz
avatar Duffowa
-1 1

Tak szczerze, to pielęgniarki też lekko nie mają. W wielu szpitalach jest deficyt pielęgniarek: zamiast np. przynajmniej 16 jest na cały oddział pielęgniarek 12. Praca pielęgniarki to praca na zmiany, więc i "nocki" i dnie. Szpitale są bardzo interesującą instytucją, np. pacjentów z oddziałów ogólnych pakuje się na chirurgię. I chirurgią się zajmijmy. Pielęgniarki zmęczone, wyrabiające kolejne i kolejne nadgodziny, mające wielu ciężkich pacjentów dostają do opieki takie "babki świąteczne". I dzwonki cały czas. Bo poduszka źle leży, bo sąsiadka chrapie, bo tamto, bo siamto. Doskonale rozumiem rodziny, które dziadków oddają, na prawdę. Mój dziadek zmarł ponad rok temu na nieuleczalną chorobę. Nie znam nazwy, ale polega na postępującej wiotkości mięśni. Pełna opieka, 24/7. Wszyscy byliśmy wymęczeni, straszliwie. Ale w myśl miłości i więzi rodzinnych opiekowaliśmy się dziadkiem. Temat jest bardzo trudny, bo nieważne, po której stronie będziemy stać, tak czy siak ludzie "z drugiej strony barykady" znajdą trafne argumenty. Powinno się coś z tym zrobić. Tylko co?

Odpowiedz
avatar Calioppe
1 1

Nie wiem czemu w Polsce Domy Opieki to takie tabu. Moze chodzi o warunki w jakich mieszkają starsi? Weźmy takie Niemcy: Ojciec mojego narzeczonego (narzeczony jest Niemcem) ze swoją partnerka swoje lata już mają, jeszcze całkiem samodzielni ale Ona ma Parkinsona a On juz siły coraz mniej. I co? sami rozgladaja się powoli za Domem dla siebie, gdzie chcieliby za kilka lat pójść. Sytuacja rodzinna absolutnie ich do tego nie zmusza i nikt nie widzi w tym nic strasznego. Tam to jakoś jest normalne. U nas zawsze sie zostaje wyrodnym dzieckiem albo wnukiem... A ja uważam tak: jeśli rodzina mieszka z seniorem i wszyscy czują się z tym dobrze - oczywiście lepiej jak zostaje w domu z rodziną, ale jeśli mama czy babcia są już schorowani i wszyscy są tą sytuacją zmęczeni, to uważam że lepiej się rozejrzec za domem opieki. Bo w tej sytuacji nie czuje się dobrze ani rodzina, ani sama seniorka/senior, bo taka osoba czuje że jest ciężarem i problemem i to na pewno nie wpływa na nią dobrze. Nie chodzi mi o to by oddać staruszka do DPS i zapomnieć, ale chyba lepiej jak rodzina staruszkę odwiedzi np. co niedzielę i spędzą miło czas wszyscy niż codziennie sie denerwować i męczyć.

Odpowiedz
Udostępnij