Wracając z pracy do domu, codziennie po wejściu do klatki schodowej sprawdzam w skrzynce, czy jakieś przesyłki do mnie nie przyszły. Pewnego dnia czekała mnie jednak niespodzianka. Kluczyka nie wsadzę, gdyż zamek został zablokowany zapałką. Szybki rachunek sumienia, któremu sąsiadowi mogłem podpaść, ale nic do głowy nie przychodzi. Nic to, nie bardzo miałem czym wyjąć tę feralną zapałkę, więc poprosiłem konserwatora z budynku, co by mi pomógł. Problem rozwiązany. Jak się okazało, na krótko.
Nie minęły nawet 2 tygodnie, a znów mam zamek zapchany zapałką. Ki czort? Tym razem zapałkę udało się wygrzebać samemu. Nie była wsadzona tak głęboko, jak poprzednio. Sprawdziłem z ciekawości skrzynki sąsiadów, u innych wszystko w porządku. Znaczy się, nie jest to raczej dowcip jakiegoś dzieciaka, tylko ktoś jest na nas cięty. Znowu rachunek sumienia. Może i ktoś tam by się znalazł, komu się zalazło za skórę, ale raczej o tego typu odgryzanie się nie podejrzewałem. Dziewczyna jednak skojarzyła, że dzień wcześniej zamawialiśmy pizzę i przyniósł ją dość charakterystyczny gościu, co to zawsze się ociąga z wydawaniem reszty i ogólnie sprawia dziwne wrażenie, jakby na coś jeszcze czekał. No nic, sprawdzimy.
Kilka dni później znowu zachciało nam się zjeść pizzę do filmu. Zamawiamy! Przed wykonaniem telefonu szybkie zejście na parter i sprawdzenie skrzynki. Wszystko w porządku. Dzwonimy, przyjeżdża pizza, odbieramy ją od dostawcy i chwilę po jego wyjściu sprawdzamy skrzynkę. Pudło. Ale co fakt, to fakt, dostawca był inny. Za drugim razem również nie ten, którego oczekiwaliśmy.
Za trzecim razem... O! Pan Ociągający Się [POS]! Na napiwek czeka, czy co? Nie dostał. Poszedł. Schodzę na dół i... tak, zamek od skrzynki zablokowany zapałką. Bingo! Łapię za telefon do pizzerii i proszę o połączenie z kierownikiem. Kierownika akurat nie ma, ale babka, która odebrała, z chęcią wysłuchała, co się stało. Nie mogła uwierzyć w coś takiego i obiecała, że jak tylko dostawca wróci, to załatwi sprawę.
Nie minęło nawet pół godziny i ktoś do mnie dzwoni, w ogóle nie przedstawiając się, kto zacz, ale z rozmowy wyszło, że to ktoś z tejże pizzerii. Tym razem dzwoniący jest dużo bardziej podejrzliwy i twierdzi, że coś takiego nie mogło się zdarzyć i w ogóle to skąd mam pewność, że to ktoś od nich, a może to zwykły przypadek, itd. Odpowiedziałem, że na 100% pewności nie mam, ale na 99% i owszem. Dzwoniący nie był przekonany i chciał mnie spławić. Powiedziałem mu więc, trochę blefując, żeby w takim razie nieprzyznającemu się dostawcy przekazał, że jeśli w ciągu pół godziny się nie pojawi i nie odblokuje skrzynki, to zadzwonię na policję zgłaszając uszkodzenie mienia i wskazując go jako głównego podejrzanego - policja zbierze odciski palców, które z pewnością zostały na zamku przy wciskaniu na amen zapałki, porówna sobie z jego odciskami i wówczas się okaże, czy moje podejrzenia są słuszne.
Kilkanaście minut później rozległ się dzwonek domofonu. Po jego podniesieniu usłyszałem tylko burczący, wkurzony, ale jakże znajomy głos:
[POS]: Do skrzynki...
[Ja]: Ależ proszę bardzo, zapraszam, miłego dłubania życzę!
[POS]: Grbrugurgu...
Próbowałem później się już mailowo dowiedzieć w pizzerii, czy jakieś konsekwencje wyciągnęli wobec dostawcy. Za pierwszym razem dostałem odpowiedź, że jest to bardzo dziwna sytuacja i jest ona nadal wyjaśniana. Gdy przypomniałem się kolejny raz po miesiącu, odpowiedzi nie dostałem. Przeprosin od firmy również.
Jak się okazuje, w Pruszczu Gdańskim są i inne pizzerie, gdzie równie smaczne pizze robią :).
gastronomia
Napisz z jakiej to pizzerii. Konkretnego człowieka zidentyfikować nie można w ten sposób więc wszystko będzie zgodnie z prawem ;]
OdpowiedzNiech mi ktoś wytłumaczy, czemu na tym portalu ludzie się boją podawać nazwy?
Odpowiedz@egow, akceptujesz regulaminy bez czytania? Nie odpowiadaj, to pytanie retoryczne było. :P
Odpowiedz@mg1987, odpowiadasz głupio bez czytania? Nie widzę w regulaminie zakazu podawania nazw firm. Jest tylko o własnej odpowiedzialności. Więc moje pytanie jest o to, jaka jest ta odpowiedzialność? Jak ktoś mi napluje do żarcia dajmy na to w Telepiizy, nie mogę o tym napisać, że w Telepizzy w mieście X plują? Firm nie obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych. Pytanie więc było, co je tak chroni? Patrząc po ocenie, poza tobą jest jeszcze z 5 'bystrzaków' wciskających minus, żaden nie umie odpowiedzieć na pytanie.
OdpowiedzWidzę, że muszę bardziej bezpośrednio - w regulaminie jest sugestia żeby nazw bezpośrednio nie podawać (coby userzy mogli ewentualnych pozwów uniknąć, bo przecież anonimowość w sieci to bajka). A że ludzie, z reguły, rozumieją słowo pisane, to i do porad administracji się stosują. Proste? I minusa wcześniej nie wcisnąłem, ale widzę, że ten błąd trzeba naprawić. Więc nie wyzywaj mnie tu od 'bystrzaków', bo sam masz problemy z domyśleniem się czemu ludzie nie chcą ryzykować włóczenia się po sądach. Na pytanie odpowiedziałem, a że odpowiedź Cię nie usatysfakcjonowała to trudno.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 2:00
Bystrzak to nie takie znowu pejoratywne słowo - jak widzę, że nie rozumiesz słowa pisanego, nasuwają się inne. Nie chodzi mi o domyślanie się czemu nie chcą pisać, głupi nie jestem. Czekam na wypowiedź kogoś, kto uargumentuje to przepisami prawa / jakimiś precedensami sądowymi.
OdpowiedzNie napisałeś bystrzak, tylko 'bystrzak', a to ma inny wydźwięk. A paragrafy które można znaleźć w linku znajdującym się w regulaminie niczego nie wyjaśniają?
Odpowiedzhaha Pruszcz Gdański! no pięknie, miasto mojego dzieciństwa,podaj proszę nazwę tej pizzeri:) pozdrawiam!
OdpowiedzHa, ja przestałam zamawiać z Telepizzy, gdy dostawca mnie ochrzanił, że musi dzwonić/puszczać mi sygnał - bo w mieszkaniu z różnych przyczyn nie mam domofonu i nie da się wejść do klatki nie mając klucza... Niech spadają :)
OdpowiedzMam pytanie, dlaczego właściwie nie dawaliście POSzowi napiwku?
Odpowiedza jest jakiś obowiązek? mi sie jeszcze nie zdarzyło dać dostawcy napiwku, płace tyle ile pizza kosztuje, bo taka jest cena. skoro pizzeria ma zwyczaj że wozi do mieszkań, to niech sobie podniesie cenę w takich przypadkach i niech różnicę dostaje roznosciel
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2012 o 2:39
Nie mam pojęcia dlaczego moje pytanie było niestosowne. Chciałam tylko poznać opinię autora. Sama mam mieszane odczucia dotyczące napiwków. A jak mam takowe to lubię poznać zdanie innych.
OdpowiedzRobię tak, gdyż regułą jaką stosuję jest niedawanie napiwków. Dopiero jak bardzo mi się spodoba jakość obsługi w jakimś miejscu i jest ona wybitnie wybiegająca ponad akceptowane standardy, to wówczas zostawiam napiwek. Dlaczego osoby z niektórych zawodów mają być uprzywilejowane względem innych i dostawać napiwki tylko za sam fakt wykonywania swoich obowiązków pracowniczych? Zapłatę za dobrze wykonaną pracę pracownikowi daje pracodawca, nie klient. Popatrzmy dalej - skoro kelnerowi i roznosicielowi pizzy należy się napiwek za fakt wykonywania pracy, to może również kierowcy autobusu, który mnie dowozi do pracy; listonoszowi za to, że przyniesie mi list; sprzedawcy na kasie, za to że podsumował mi zakupy; ulotkarzowi, który wręczył mi ulotkę; pani z kiosku bo sprzedała mi chusteczki; sprzątaczce, bo dba o porządek w moim miejscu pracy; itd., itp.? Szanuję pracę wszystkich osób, ale mam dawać komuś napiwek tylko dlatego, że mi jest go żal, bo musi dowieźć mi w upał czy śnieg pizzę, a pracodawca mu mało płaci? Właściwym adresatem żalów o za niską pracę jest pracodawca i/lub osoba, która sama zgodziła się na taką płacę.
OdpowiedzDzięki za odpowiedź:). Twoja reguła wydaje się niezła. Choć ja akurat staram się nagradzać nie tylko wykraczanie poza standardy, ale także utrzymywanie ich w ogóle - głównie dlatego że coraz rzadziej się z tym spotykam. Z dostawcami jedzenia jest taki dodatkowy problem... Jeśli przyuważą że na napiwek nie mogą liczyć to (jak sama historia pokazuje) zaczynają główkować nad sposobem "odwdzięczenia się". Plus za trzymanie się swoich zasad mimo "ryzyka".
Odpowiedzsama pracowałam jako dostawca pizzy i powiem Ci, że bez napiwków byłoby ciężko. nawet głupia złotówka człowieka cieszy, więc warto im coś dorzucić :)
OdpowiedzCałkowicie zgadzam się z Draakhanem. Dla tych co dają napiwki, aby utrzymać standard obsługi mówię: sami obniżacie standardy. Doprowadzacie do tego, że klient ma być przeszczęśliwy że usługodawca był łaskaw wykonać poprawnie swoją pracę, bo jak nie damy, to co? Damy przyzwolenie, żeby kelner "z kumplem, czasem lali do frytek"? Cholera, idę jutro do szefa po napiwek za to, że wykonałem poprawnie wszystkie zadania...
OdpowiedzO, tak trochę zboczę z tematu, ale zdarza się, że poza gastronomią ludzie też dają napiwki za wykonaną pracę dobrze, szybko i miło. Tyle że jest to bardzo rzadkie.
Odpowiedz@Draakhan: Zgadzam się z Tobą w 100%. Jakoś sprzedawcy w spożywczym nie dostają napiwku, tak samo w innych zawodach, które wymieniłeś.. Ja też rzadko daję bo mi nikt napiwku za dobrze wykonaną pracę nie daje, skoro pizza kosztuje xx złotych a dostawa jest gratis to dlaczego mam zapłacić więcej bo ktoś mi ją dowiózł gdy jest to jego/jej praca i dostaje za to wynagrodzenie? To powinna być indiwidualna sprawa czy ktoś daje napiwek czy nie i nie powinno to budzić jakiegoś zdziwienia/złosci jak ktoś nie daje... Dostawcy pizzy zarabiają mało? Współczuję, jak też nie zarabiam kokosów, ale czy to jest moja wina że tyle zarabiają i mój obowiązek żeby im 'dopłacić'?...
OdpowiedzNie żebym pochwalał takie "akcje" jak robienie klientom na złość... Ale jaktoś w upał i śnieg, w wiatr i deszcz, w słońce i po ciemku popina przez miasto na skuterku, często na złamanie karku za marne grosze, to można mu chyba te 2 zł zostawić?
OdpowiedzPopieram. Po za tym, trochę takie dziecinne było z Twojej strony dociekanie i korespondencja mailowa w sprawie zwolnienia chłopaka :) Wiadomo, zrobił źle, ale chyba o głupią zapałkę nie będziecie wywracać planety do góry nogami
OdpowiedzJa zwykle zostawiam jak mam, ale czasem wydłubię te ostatnie grosze na pizzę i nawet już nie mam z czego, nie wyczaruję.
OdpowiedzA paniom sprzątającym na Twojej klatce schodowej i przed domem też zostawiasz napiwek? Zapewniam Cię, że one też pracują za marne grosze, w upał i śnieg, w wiatr i deszcz, w słońce i po ciemku, a na dodatek zaczynają robotę gdzieś koło 5 rano, kiedy dostawcy pizzy jeszcze smacznie śpią.
Odpowiedzpowszechnie wiadomo ze zamawianie pizzy szkodzi...
Odpowiedzzapałka zapałką, ale po pierwszych 2 razach bez napiwku, w pizzy było coś osobistego pewnie od dostawcy - gratis dla super cwaniaka, ktoremu zal 2 zł dla dostawcy... oni tam zarabiają marne grosze, bo szefostwo twierdzi ze normalne pieniadze beda miec z napiwkow - a przez takich co napiwkow nie dają - tracą czas za prawie darmo.
Odpowiedztaa plul ci do pizzy a ty goniles na skrzynke patrzec buhaha :)
OdpowiedzNikomu się napiwek nie należy bo tak. Napiwek to coś co MOŻNA dać, jeśli jest się wyjątkowo zadowolonym z obsługi.
Odpowiedzi jeśli ma sie wyjątkowo kase na zbyciu, a kto z nas ma?
OdpowiedzJa mam :)
Odpowiedz@V3rtyX: o, możesz mi wysłać swój "nadmiar".
OdpowiedzTo, ze dostawca pizzy malo zarabia nie jest problemem zamawiajacych pizze. Czemu klienci maja dokladac do malej pensji takiego pracownika? Napiwek jest dobra wola i niczym wiecej.
Odpowiedzo, mowa o mojej mieścinie. Mam nadzieję, że podzielisz się tym, o jakiej pizzeri mowa.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2012 o 23:14
Niestety, ale nie podzielę się taką informacją ;).
OdpowiedzDałam mocne, ale nie ze względu na dostawcę. To ty byłeś piekielny, on co najwyżej dziecinny. Po pierwsze, jak dla mnie to trochę chamstwo nie dać mu tego napiwku, ale to indywidualna sprawa, więc masz prawo. Dociekanie skąd się te zapałki biorą mogę zrozumieć, też by mnie to pewnie zainteresowało. Telefon do pizzerii z żądaniem usunięcia tej nieszczęsnej zapałki też rozumiem, a nawet popieram, bo może się chłopak nauczy na przyszłość nie robić takich numerów. Ale dopytywanie się, i oczekiwanie jakichś grubszych konsekwencji za, nie oszukujmy się-taką pierdołę, to już gruba przesada. Może jeszcze chciałbyś żeby go wywalili, albo polecieli po premii? Nie wiem jak reszta użytkowników, ale ja zawsze daję napiwek dostawcy, a kiedy mam wrażenie, że jest za mały, a nie mam więcej drobnych, to aż mi troszkę głupio. Listonoszowi też zawsze zostawiam końcówkę kiedy przynosi mi jakieś pieniądze(swoją drogą, może dlatego nie wiem jak wygląda awizo wypisane jego ręką? ;) ) Ludzie którzy przynoszą mi różne rzeczy do domu(czy to kurierzy, czy listonosz, czy dostawcy pizzy), mają naprawdę niewdzięczną robotę, dlatego nie tylko staram się zawsze dać im jakieś dodatkowe grosze, ale też jestem miła i nie robię im dodatkowych problemów-może dlatego nie mam co opisywać na piekielnych... Z takim podejściem jak niektóre osoby opisywane, i te opisujące tu swoje przeżycia, już dawno miałabym problemy z nadciśnieniem i jakieś tiki nerwowe. Uwierzcie mi-warto być miłym dla ludzi, nawet jeśli nie wszyscy potrafią to docenić :)
OdpowiedzCzyli bycie miłym jest równoznaczne z dawaniem napiwków? A jak kogoś nie stać na wydawanie wszędzie dodatkowych pieniędzy za usługi, to co? Od razu cham i człowiek niekulturalny? Jak coś kosztuje x zł, to liczę się z wydatkiem x zł, a nie x + y. Nie każdego zawsze stać nawet na te kilka zł więcej dla kuriera/listonosza/dostawcy pizzy, co nie zmienia faktu, że się te osoby szanuje, jak wszystkich. W wielu miejscach pracy ludzie wykonują niewdzięczną pracę i za marne wynagrodzenie, ale napiwków nie otrzymują. Wręcz każda głupia czekolada/kwiatek może być potraktowane jako łapówka. Skąd więc w ludziach, wykonujących niektóre zawody, takie przekonanie, że należy im się dodatkowa zapłata, poza tą na jaką się zgodzili podpisując umowę? Jak mam, mogę i chcę komuś coś dać, to daję, ale nie rozumiem panującego przekonania, że TRZEBA.
OdpowiedzJa rozumiem, że dostawcy mało zarabiają, praca nieprzyjemna itd. ale dziecinne, to akurat jest wkładanie komuś zapałki w zamek. I jeśli ktoś jest na tyle głupi/chamski żeby odstawiać taki numer, to prawdopodobnie tylko konsekwencje służbowe (czytaj: finansowe) będą w stanie coś zdziałać. Poza tym, Polska to nie Egipt, tu pracuje się za wypłatę od pracodawcy, napiwek jest dodatkowa NAGRODĄ za dobrze wykonaną pracę, a nie obowiązkiem. Jak komuś praca nie odpowiada to proszę bardzo, nie zmieni, a nie mści się na klientach za grzechy szefa.
Odpowiedziniuria święta prawda, tylko dlatego że ktoś ma akurat taką prace że przywozi coś ludziom do mieszkań to mu się należy? a miłej pani sprzedawczyni która poleci nam dobre wino to nie? są ludzie co woleliby porozwozić coś czasem niż siedzieć za kasą 8 godzin, więc praca nie taka najgorsza. nie rozumiem tradycji napiwków akurat w tym przypadku. albo często w barach są napiwki, ale dlaczego nie w sklepach? chyba że o czymś nie wiem, mówie z mojego doświadczenia. jak zamawiam z koleżankami coś to żadna jeszcze nie zaproponowała napiwku. i ciężko sprawdzić czy jest za co dać napiwek zanim spróbujesz jedzenie
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2012 o 2:47
Tak, chciałbym, żeby go wywalili albo w najlepszym dla dostawcy wypadku wyciągnęli wobec niego konsekwencje finansowe, bo tak jak zauawżył cliff86 - do takich ludzi przemawia tylko trzepnięcie po kieszeni. A tak w ogóle, to nie wiem po co Ci odpowiadam, skoro dla Ciebie ktoś kto nie daje napiwku, to od razu cham. Pogratulować postawy ;).
Odpowiedz@iniuria-nie napisałam, że bycie miłym=dawanie napiwku, tylko, że >oprócz< bycia miłą daję napiwek. I nie daję go zawsze, i każdemu, tylko wtedy, kiedy uznam, że ktoś sobie "zasłużył". Napiwek jest pewną formą podziękowania za miłą obsługę, i tak właśnie go traktuję. Rozumiem, że nie każdego stać na dawanie napiwków, nie każdy uważa je za potrzebne, etc.-napisałam, że JA staram się dawać napiwki. I że w moim odczuciu to >troszkę< chamstwo, ale absolutnie nie uważam za chama kogoś, kto nie daje napiwków, bo różne są powody takiego podejścia, i w żadnym wypadku nie zamierzam nikogo oceniać na takiej podstawie. Poza tym jest to tylko moja subiektywna opinia, więc wniosek "bycie miłym jest równoznaczne z dawaniem napiwków" jest błędny. @cliff86-toż właśnie to napisałam-że dostawca zachował się dziecinnie. Niekoniecznie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że na takie zachowanie zaradzić mogą tylko konsekwencje finansowe, ale wstawiłeś tam słówko "prawdopodobnie", więc nie ma się czego czepić :) @serekwiejski-nie należy mu się tylko dlatego, że ma taką pracę, ale niektórzy chcą dodatkowo wynagrodzić kogoś, kto ich zdaniem wykonuje tę prace dobrze. I nikt nie zabrania Ci dać napiwku pani w sklepie, jeśli masz taką potrzebę :) Co do ostatniego zdania-nie daję napiwku kucharzowi, tylko kelnerowi/dostawcy, a więc napiwek nie jest za "towar", tylko za obsługę, a co za tym idzie, o tym, czy dam komuś napiwek, nie decyduje smak potrawy, tylko jakość obsługi. * Absolutnie nie twierdzę, że dawanie napiwków jest obowiązkowe, a ich nie dawanie świadczy o chamstwie i braku kultury. Nie twierdzę też, że napiwek się komukolwiek "należy". Twierdzę natomiast, że dawanie napiwków to miły zwyczaj, i ja staram się go zachowywać, w sytuacjach w których uznaję to za stosowne. * @Draakhan-w takim razie nie chciałabym Cie spotkać w prawdziwym świecie, bo z tego co właśnie napisałeś, wyłania się obraz osoby cholernie zawistnej, która nie potrafi odpuścić. Rozumiem, że się wkurzyłeś, i że oczekiwałeś jakiejś rekompensaty za tę sytuację, ale nie wydaje Ci się, że zwolnienie za coś takiego to jednak gruba przesada? Myślę, że wygrzebanie tej zapałki i przeprosiny od dostawcy w zupełności powinny wystarczyć. Wyżej już napisałam, ze ktoś, kto nie daje napiwku, nie jest według mnie chamem, więc nie masz czego mi gratulować.
Odpowiedz@anulla89: Zacytuję Cię "jak dla mnie to trochę chamstwo nie dać mu tego napiwku". I tak, widzę słowo "trochę", które za wiele nie zmienia. Dokładne znaczenie tego, co napisałaś, to "trochę mniej, trochę bardziej, ale nadal chamstwo" - takiego słowa użyłaś, więc weź za jego wypowiedzenie odpowiedzialność albo naucz się precyzyjnie wyrażać, zwłaszcza jeżeli używasz wobec kogoś słów, które ktoś może uznać za obraźliwe. Nie uważam też, żeby zwolnienie pracownika, który działa tak naprawdę na szkodę firmy takim zachowaniem, jak opisane, czy też wyciągnięcie wobec niego konsekwencji finansowych z wpisem nagany do akt pracowniczych było grubą przesadą. Właśnie z takiego nagminnego pobłażania biorą się takie sytuacje. Popatrz dalej z punktu widzenia firmy: stracili klienta, wielu moich znajomych dowiedziało się wraz z nazwą firmy o tej sytuacji, również przestali zamawiać, pewnie informacja poszła dalej. Gdyby nie to, że jednak firma w jakiś sposób poczuła się do tej sytuacji, to nie byłoby mi jej teraz żal i podałbym tutaj nazwę pizzerii, co byłoby dla tej firmy kolejną stratą. Wiem, że nie jest to może popularna postawa, ale nie żywię żadnych sentymentów wobec osób takich jak ten dostawca. Jeśli ktoś nie chce mieć ze mną do czynienia z powodu takiej, a nie innej mojej postawy, do której nie boję się otwarcie przyznać, to tym lepiej dla mnie, że taka osoba sama z siebie unika kontaktów ze mną już na starcie. Nie muszę samemu marnować sił na to, żeby mieć w swoim otoczeniu tylko osoby, z którymi nadaję na tych samych falach :D.
Odpowiedzanulla89, napisz nam, ile % kwoty muszę dać jako napiwek, żeby nie być piekielny?
OdpowiedzBylem w wielu krajach na zachodzie(mieszkam w Belgii) i jeszcze nie widzialem zeby ktos nie dal napiwku dostawcy pizzy, boyowi w hotelu, taksowkarzowi albo kelnerowi w restauracji...To jest poprostu taki zwyczaj. Oczywiscie trzeba wiedziec w ktorym kraju daje sie napiwek a w ktorym jest to niemile widziane. Na przyklad w Japonii dawanie napiwkow moze byc obraza a w niektorych krajach sa one wliczone w cene wiec nikogo nie dziwi, ze na rachunku za obiad bedzie cena+x% napiwku ktory TRZEBA zaplacic. Czy to wazne czy praca dostawcy jest ciezka? To jest poprostu mily zwyczaj ktory swiadczy o znajomosci savoir-vivre. No ale jak ktos woli miec pizze z niespodzianka to jego sprawa. Od tego jak traktujesz osoby ktore cie obsluguja zalezy jakosc tej obslugi. Mozesz sie zadowolic standardem ale za kilka groszy mozesz byc znacznie lepiej obsluzony :) Jak dostawca/kelner/boy wie, ze moze liczyc na napiwek to odrazu chetniej pracuje :)
OdpowiedzPrzez takie myślenie dostaje zimne żarcie i jeszcze muszę się dopraszać o resztę. A te 'kilka groszy' to nieraz stawka godzinowa ludzi pracujących ciężej niż nasz biedny pizzaboy.
OdpowiedzJa napiwku nie daję, bo mi nikt za moje obowiązki również napiwków nie wręcza. Otrzymuję co miesiąc pensję. Kelner też. I dostawca też. Każdy tylko liczy na skrobane. Byle dostać. Z jakiej racji mam nagradzać kogoś za wykonany przez niego obowiązek, za który zresztą otrzymuje on pensję?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2012 o 11:15
"Jak dostawca/kelner/boy wie, ze moze liczyc na napiwek to odrazu chetniej pracuje" - a jak wie, że NA PEWNO dostanie napiwek "bo tak wypada", to mu się nie chce pracować wcale. Mam nadzieję, że kontrast jest tu jasny.
Odpowiedz