Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przez długi czas żyłam w przeświadczeniu, że na świecie panuje ogólna znieczulica.…

Przez długi czas żyłam w przeświadczeniu, że na świecie panuje ogólna znieczulica. Czy to na los biednych, chorych, pokrzywdzonych zwierząt lub ludzi. Im większe miasto tym gorzej, znalezienie osoby o dobrym sercu graniczy ponoć z cudem.
Moja mama jednak wiele lat wpajała mi do głowy iż należy być życzliwą i dobrą dziewczynką.(chyba jedyna jej nauka która nie poszła w las)
Z racji tego, że mam ćwiczenia na studiach z Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy Medycznej oraz posiadam apteczkę pierwszej pomocy czuję,że mym obowiązkiem jest nosić ją ze sobą. Skoro w końcu ją zakupiłam i co tydzień mam możliwość pogłębiania wiedzy na temat ratowania życia to jak najbardziej chcę korzystać z tej szansy. A teraz do rzeczy... Opisze dwie sytuacje, które miały miejsce 2 oraz 5 dni temu.

1. Wracam właśnie z Uczelni, jest koło 19. Zmierzam do sklepu, a żeby kupić jakiś ser i chleb na kolacje. Po drugiej stronie ulicy stara się iść jakiś Pan. Dlaczego stara? A no dlatego, że ledwo się trzymał na nogach, co chwila przystawał, opierał się o budynek albo zapierał o swą kulę. Cały czerwony, dyszy i opuszcza głowę. Nie miałam pojęcia co mu może być, pierw pomyslałam, że po prostu mu słabo. Podchodzę do niego i spokojnie pytam:

Ja - Przepraszam, czy wszystko w porządku, może pomogę jakoś?
Pan - A sp*erdalaj!

Cóż... nie to nie. Swoją agresywną odpowiedzią przekonał mnie, że jest zdrowy. Trochę jeszcze obserwowałam jak drepta do Żabki i wita się już w drzwiach z innym Panem.

2. Byłam zmuszona udać się do punktu ksero, moja drukarka jak na złość wyzionęła ducha. Byłam tam pierwszy raz, bardzo rzadko zdarza mi się wychodzić z domu pomijając uczelnię i sklep. Tym razem to ja zostałam zaczepiona. Miły staruszek poprosił mnie o wezwanie taksówki, bo on słaby, zmęczony a do domu daleko. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że to nie problem. No ale czy mogłabym mu na nią pożyczyć jakieś 10zł? Oj... tu już niekoniecznie bowiem miałam 5zł w kieszeni. Sumienie jednak mnie ruszyło, w końcu co gdyby mojej babci zdarzyła się podobna sytuacja? A wiadomo, że emeryturka nie wielka. No ok wspomogłam go tą 5 taksówka zamówiona. Tylko, że ja muszę wrócić do domu i udać się innym razem do ksero.
Dzień następny, ponownie idę ja sobie do punktu K i co widzę na rogu? Tego samego Pana, który rozmawia z kimś. Tyłem do mnie jest i mnie nie widzi. Pierwsza myśl moja - zapytam jak się czuje i czy dojechał do domu bezpiecznie chociaż mając 5zł to wątpie. Nie zapytałam go, a dlaczego? Bo będąc parę kroków za nim usłyszałam
P - A wczoraj taką młodą tępą p*zde zaczepiłem, nie mogłem uwierzyć, że dała się nabrać. 5 zł mi dała! Hue hue ale głupia hue hue hue!

I właśnie do mnie dotarło skąd ta całą znieczulica ludzka się bierze...
W ogóle nie mam pojęcia jak on z tej taksówki się wywinął. Nie oceniajcie mnie proszę, wiem że postąpiłam naiwnie, ale cóż zrobić jak widzi się człowieka, który prawdopodobnie potrzebuje pomocy?

miasto

by fuin
Dodaj nowy komentarz
avatar Kamol5555
3 3

Jak??? powiem prosto i brzydko: Spire**dolił szybko, a po za tym przez takich ch**ów wiele potrzebujących później ma problemy z uzyskaniem pomocy... podobnie jest w wielu innych dziedzinach życia.

Odpowiedz
avatar Iselin
2 4

A ja powiem tak: nie zrażaj się do pomagania, bo tacy ludzie są niestety wszędzie. Ja również nie jeden raz dałam się pewnie naciągnąć, ale wolę dać się naciągnąć 10 razy niż raz nie pomóc osobie, która tego naprawdę potrzebuje :) Warto też się trochę wycwanić i poobserwować, żeby nie dać się tak łatwo oszukać. Np. nie dawać pieniędzy, tylko jedzenie itp.

Odpowiedz
avatar katem
7 9

Moja droga - przede wszystkim najpierw trzeba logicznie pomyśleć i ocenić sytuację. W każdej sytuacji najpierw należy się zastanowić z czym mamy do czynienia - wtedy i pogotowia na darmo nie wezwiemy (albo wezwiemy go szybko), i sami nie damy się oszukać. A w przypadku staruszka, któremu dałaś 5 zł - nie pomyślałaś sobie, że 5 zł to na taksówkę nieco mało ? Zwłaszcza jeśli facet twierdzi, że do domu ma daleko ? Naiwność i bezmyślność nie są zaletą, a dobre serce i wrażliwość - jak najbardziej. Przepraszam, jesli poczułaś się dotknięta, nie chciałabym, abyś się obraziła na mnie - po prostu, nie chcę, abyś za którymś razem, będąc ponownie oszukana, nie została "wyleczona" z chęci pomocy bliźniemu.

Odpowiedz
avatar Pclav
1 1

Mialem kiedys podobnie. W skrocie. Starsza pani, bardzo zle wygladala, chciala by ja podwiesc do domu. W samochodzie jeszcze odstawila mi scenke pt "dusze sie, ledwo oddycham". Spanikowalem. O pierwszej pomocy wiem 2 rzeczy: 1) nic nie umiem. 2) Odsun wszystkich tych co przyszli popatrzec, dzwon po karetke i modl sie, ze jest ktos kto sie zna. Pier&*(#$e jej dom, jedziemy do szpitala! No takiego ozdrowienia to ja jeszcze nigdy nie widzialem. Nie dosc, ze wszystkie dusznosci przeszly jak reka odjal to jeszcze tyle pary nabrala, zeby mnie objechac "bo jak nie mialem zamiaru jechac tam gdzie ustalilismy to ona by na przystanku poczekala".

Odpowiedz
avatar Onze
2 4

Pierwsza scenka deczko klasyczna i nie widzę powodu, by na jej podstawie zawodzić się na ludzkości. Alkoholowi panowie dzielą się na dwie podstawowe grupy, cichych i głośnych, a ci drudzy kulturą nie grzeszą. Ten typ tak ma. "Jak się ma miękkie serce, trzeba mieć twardy zadek", mówią czasem. Nieraz Twój dobry gest zostanie uznany za głupi i nieraz wykażesz się naiwnością, za którą z perspektywy czasu będziesz sobie pluła w brodę. Ale też nieraz wyciągając do kogoś dłoń pomożesz mu doraźnie lub choćby efektem motyla. Rozsądek w cenie, ale kropla wiary w człowieka również.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
0 0

Nie trzeba się zrażać do pomagania, ale trzeba być trochę cwańszym. To znaczy nie pomagać każdemu, kto biadoli. Zdefiniuj pomoc: czy rzeczywiście pomagasz wtedy, kiedy dasz pieniądze? Ja nie wspieram w ogóle dobroczynności, nawet na WOŚP nie daję. Ja po prostu wolę inaczej pomagać ludziom. No i przyrodzie:)

Odpowiedz
avatar GythaOgg
0 0

Też miałam taką wątpliwą przyjemność próby pomocy. Idę chodnikiem i widzę, że ludzie nadchodzący z naprzeciwka jakoś dziwnie spoglądają na trawnik (mnie zasłaniał zaparkowany samochód) i przechodzą dalej. Podchodzę i widzę faceta leżącego bez ruchu na ziemi. Mówię głośno "halo! nic panu nie jest?" na co gość bełkocząc, wyraźnie pijany "nie,pani,ja przespać się chcę", więc ja na to "To spier*laj pan stąd do domu,bo się przeziębisz" Wstał i poszedł. Nie rezygnuj z pomocy, choćby 9 na 10 to byli pijacy,co się chcą przespać. A czasem nawet jeśli ktoś jest pijany to nie znaczy,że nie potrzebuje pomocy.

Odpowiedz
Udostępnij