Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kocham swoją pracę. Pracuję w sklepie obuwniczym w dużej galerii handlowej. Dzień…

Kocham swoją pracę.

Pracuję w sklepie obuwniczym w dużej galerii handlowej. Dzień bez sytuacji piekielnej to dzień stracony.

1) Znacie to uczucie, kiedy zostały dokładnie dwie minuty do zamknięcia? Radość i uciecha z tego, że to już koniec pracy. I wtedy wkracza ONA. ONA wolnym krokiem wchodzi do sklepu i ogląda buty jak gdyby nigdy nic. "A niech ogląda" - myślę. Wybija godzina zero i drukuję raporty, kiedy ONA z uśmiechem na ustach woła: "podaj mi z tego 38". Na moją uwagę, że bardzo mi przykro, ale jest już 21 i sklep w tym momencie został zamknięty, słyszę: "ale ja tu weszłam za dwie dziewiąta i masz mnie obsłużyć!". I niestety takie sytuacje zdarzają się nagminnie, w okresie największej sprzedaży było tak codziennie. Dodam tylko, że płacą mi za pracę do godziny 21, więc użeram się z wrednymi babami charytatywnie.

2) "Ale tu pisze, że jest!"
Pod każdym butem jest naklejka, informująca o dostępności rozmiarów. Staramy się je aktualizować na bieżąco, jednak człowiek nie jest automatem i zdarzają się pomyłki. Pani chce rozmiar 37, na naklejce informacja, że jest, idę na zaplecze i szukam. Za zapleczu nie ma, sprawdzam więc w systemie. No cóż, rozmiar sprzedał się, ale nie został skreślony. Informuję, że bardzo mi przykro, ale niestety tego rozmiaru nie mamy. "ALE DLACZEGO? TU PISZE, ŻE JEST! PODAJ MI TE BUTY!"

3) "Skoro twoją największą życiową ambicją jest sprzedawanie butów, to masz się do mnie uśmiechać i mi usługiwać" - ...

4) Rozumiem, że człowiek może nie mieć rozeznania na temat różnorodności tworzyw, z jakich wykonywane są buty. Ale wykłócanie się przez 20 min o to, że zamsz to nie skóra naturalna i "nie rób ze mnie idiotki, ja wiem jak wyglądają buty skórzane" doprowadza mnie do łez...

5) "Ja chcę buty! Mnie trzeba obsłużyć natychmiast!"
Komputer wraz z monitorem znajduje się pod oszkloną ladą. Stoję przed nim, a na przeciwko pani kupuje buty. Pakuję, informuję o tym, jak należy o nie dbać, terminal, karta, pin itd. W tym momencie podchodzi ONA i... rzuca butem na ladę mówiąc "38 z tego modelu chcę". Drogie panie, poczekajcie do cholery na swoją kolej, bo ja nie umiem się rozdwoić. To samo tyczy się sytuacji, kiedy rozmawiam z jedną panią, a druga podchodzi i mnie zaczepia. Ja nie rozmawiam z klientami o pierdołach. Jak skończę, to obsłużę następną osobę. Te sytuacje zdarzają się nagminnie, niestety nie są to wyjątki.

6) "A dlaczego te buty takie drogie?" - "Bo muszę sobie zrobić tipsy i postanowiłam podnieść ceny".

7) Sprzedawca jest niewiarygodny. Podchodzi pani, pyta czy te buty są wykonane ze skóry naturalnej. Tak są. Za 5 min widzisz, że ta sama kobieta pyta o to Twoją koleżankę. I zanim taka pani wyjdzie ze sklepu, zada jedno pytanie wszystkim pracownikom.

8) "Chcę zwrócić buty i masz mi oddać pieniądze". Zwrot towaru nowego, nieużywanego, w oryginalnym opakowaniu możliwy jest w ciągu 30 dni od dnia zakupu. Wiecie, co oznacza nieużywany? Zajechane fleki, piasek pod podeszwą, itd. I wytłumacz pani czym różnią się buty, które chce zwrócić od tych, które są na sklepie.

9) Potrzeby fizjologiczne ma każdy człowiek. Niestety nie mamy toalety na zapleczu, w związku z czym wycieczka do toalety pracowniczej trwa kilka minut. Klientki wciąż obrażają się o to, że nie mogę przynieść im butów z zaplecza, ponieważ koleżanka wyszła do toalety, a ja nie mogę zostawić sklepu. Ran nawet usłyszałam "czy pani wie co pani zrobiła? to jest porzucenie miejsca pracy! ja to zgłoszę!"

Zaczynam wątpić w ludzi od kiedy jestem marnym sprzedawcą butów...

sklepy

by lidczak
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar chinchi
14 16

Uwielbiam takich ludzi :) Mam swój własny mały sklepik zoologiczny. Często słyszę pytanie: a czy to smaczne??? Zaczepianie poza kolejnością jest na porządku dziennym. No i standard: jak by się pani uczyła tak dobrze jak moje dziecko, to by pani w sklepie nie pracowała. Oczywiście są też normalni fajni ludzie, ale jak to w przyrodzie bywa - równowaga musi być.

Odpowiedz
avatar Venefica
9 11

musisz wyłożyć po próbce towaru na tackę i prowadzić degustację karm dla takich klientów.

Odpowiedz
avatar nisza
3 5

Venfica, pol biedy jak pytaja tylko o smak karmy :P

Odpowiedz
avatar MaryAnnn
0 2

zaczepianie poza kolejnością - "bo ja jestem pani doktor/ profesor na emeryturze i nie będę stać w zwykłej kolejce" - znam to:>

Odpowiedz
avatar spielmitmir
-2 2

OStatnio wrzucilam historie w podobnym stylu o klientach w McDonalds i zostalam mocno skrytykowana...

Odpowiedz
avatar br13
8 8

Daj spokoj, nie ma marnych sprzedawcow butow, sa tylko same legendy :) Jak Al Bundy. No moze jak Ala, a nie Al. Czasem zaluje, ze nie spotykam takich klientow gdzies jak robie zakupy, byloby zabawnie sie do nich odezwac.

Odpowiedz
avatar bimbarabim
-3 13

Sytuacje faktycznie piekielne, ale co do punktu 3, jako sprzedawca należy przywdziać na twarz służbowy uśmiech i koniec kropka.

Odpowiedz
avatar lidczak
4 12

tak też właśnie robię, bo z takimi kobietami nie ma co się kłócić... Przecież skoro sprzedaję buty to na pewno co najwyżej gimnazjum skończyłam i nikt nie widzi tego, ilu studentów podejmuje pracę, aby stać się bardziej samodzielnym :)

Odpowiedz
avatar kulciarz
1 3

Muszę przyznać rację. Punkt 3 to żadna piekielność, oczywiście komentarze o ambicji i wykształceniu to zwykłe chamstwo i bezmyślność. Ale tak zachowują się ludzie z totalnych nizin intelektualnych, niezależnie do stanu portfela. Tym niemniej, taka praca sprzedawcy, że trzeba być miłym i obsługiwać klientów, choć czasem pewnie ciężko.

Odpowiedz
avatar twojabogini
-1 7

Uroki pracy przy obsłudze klienta niestety. Daję plusa, bo sama to na codzień przeżywam :) PS. Punkt 6 jest genialny- nie mogę się doczekać, aż go wykorzystam :D

Odpowiedz
avatar mg1987
3 5

Ale o so chosi?

Odpowiedz
avatar charizard
0 2

Oh, tak, za trzy minuty dwudziesta pierwsza, zaraz zamykamy sklep, przez ostatni kwadrans nikogo... A tu przychodzą takie damki i sobie powoli oglądają. Co z tego, że zapraszamy tysiąc razy do kasy, informujemy, że już koniec pracy... W moim sklepie dodatkowo kierownictwo nie pozwalało na wypraszanie klientów po czasie (w niektórych się to zdarza), więc trzeba było czekać, by ostatecznie nic nie kupili. Cóż, dobrze, że te czasy mam już za sobą. Muszę przyznać, że aż takie piekielne kwiatki nam się nie zdarzały ;) Może dlatego, że sklep nowy i na początku chciał zdobyć klientów. Albo mnie omijały takie sytuacje.

Odpowiedz
avatar LaTrance
-1 5

Tez mi sie zdarza nagminnie ze klient wchodzi na trzy minuty przed zamknieciem. Niektorzy grzecznie sie spytaja czy jeszcze otwarte i w miare szybko staraja sie uwinac z zakupami, zwlaszcza ze widac ze sklep juz uprzatniety i czekam az wybije godzina zamkniecia. Niestety niektore swiete krowy wchodza na dwie minuty przed zamknieciem po czym przez kilkanascie minut zastanawiaja sie co kupic. To nic ze sklep czynny 11 godzin, najlepiej przyjsc jak juz ma byc zamkniety...ehh ludzie

Odpowiedz
avatar twojabogini
12 20

ad1) Ma obowiązek go obsługiwać w swoich godzinach pracy. Jeżeli kończy pracę o 21:00, to o tej godzinie nie ma już takiego obowiązku i ma prawo go ze sklepu wyprosić. Ona też ma swoje życie, może się spieszyć na autobus, a stawkę ma godzinową. Może w ogóle powinna tam nocować, bo szanownemu klientowi zachce się przyjść poza godzinami otwarcia? ad2. Owszem, ale jesteśmy tylko ludźmi, każdy może się zagapić, zwłaszcza, jeśli ciężko pracuje. Skoro grzecznie przeprosiła i powiedziała, że niestety nie ma to co ma zrobić, wyczarować? Podejrzewam, że jesteś właśnie tego rodzaju klientem. Gratuluję, życzę, byś Ty kiedyś musiał takich obsługiwać w jakimkolwiek miejscu pracy. Może wtedy się nauczysz szanować czyiś czas i pracę :)

Odpowiedz
avatar LaTrance
5 9

Reguly regulami ale jest tez jeszcze cos takiego jak ludzka zyczliwosc. Ja osobiscie nigdy bym nie zmuszala ekspedientek do pracy po godzinach dla mojego widzimisie. Zapewne wiekszosc ludzi ktorzy tak robia wyladowuja w ten sposob jakies swoje frustracje bo im szef kazal zostac piec minut dluzej to ta glupia kaskerka tez nie pojdzie do domu. Ludzie sa zlosliwi i tyle i nie maja za grosz szacunku do innych ludzi bo im sie wydaje ze sa lepsi. Ale tylko im sie wydaje

Odpowiedz
avatar Vividienne
10 10

Fomalhaut, przez takie podejście jak twoje kilka razy zdarzyło mi się pocałować klamkę w sklepie, który powinien być jeszcze przez kilka minut otwarty, a do którego planowałam wpaść po jedną, ściśle określoną rzecz (czas trwania całego pobytu w sklepie łącznie z kasowaniem krótszy od 2 minut). Osobiście uważam, że jeśli sklep jest otwarty do 21 to drzwi powinny być zamykane nie wcześniej niż o 20:59, ale klienci też powinni umieć uszanować czyjś czas pracy i takie późne zakupy robić "biegusiem". Potrzeba tylko trochę kultury i wszystkim nam będzie się lepiej żyło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Normalka w sklepie. Unikam pracy z ludźmi jak mogę.

Odpowiedz
avatar zaziza
7 7

Kilka lat temu w Hipermarkecie który był czynny wtedy tylko do 24:00 był klient, który podszedł do kas o godz. 2:00 w nocy i zaczął krzyczeć że ma go ktoś skasować. Na sklepie byli obecni tylko osoby ktore wykładały towar, no cóż nie zostal skasowany, bo kasjerzy już dawno grzecznie spali, ale też każdy myslał że ten klient, to jakiś zewnetrzny pracownik.

Odpowiedz
avatar czapi
7 7

Klient dwie minuty przed zamknięciem i to jeszcze taki wybierający to porażka. Ale byłam ostatnio w galerii handlowym godzinę przed zamknięciem, a w całym sklepie już trwało zwijanie interesu. Pewnie pracownikom płaci się tam do tej 22:00 a potem wolontariat, ale jednak wrażenie nie było miłe. Z tym, że to wina kierownictwa, które powinno ustalić taki czas pracy (czyli płatny), żeby dało się zwinąć sklep po wyjściu klientów.

Odpowiedz
avatar nienn
-1 3

Doskonale rozumiem, co czujesz. Od prawie dwóch lat sprzedaję tusze do drukarek w pasażu pewnego hipermarketu. Już po kilku miesiącach szczerze nienawidziłam całą ludzkość.

Odpowiedz
avatar Gm3rcio
2 6

Czyli All Bundy to nie tylko śmieszna bajka dla dorosłych lecz prawdziwy wygląd pracy w sklepie obuwniczym? Przerażające...

Odpowiedz
avatar lidczak
-3 5

powiem Ci Gm3rcio, że idąc do tej pracy mam minę jak All, kiedy obsługuje brzydką, grubą babę - takiego go zapamiętałam :D

Odpowiedz
avatar Gm3rcio
-5 7

Ratuj się puki możesz :)

Odpowiedz
avatar mg1987
4 6

"puki"? "pUki"!? Moje biedne, przekrwione, oczy. Gm3rcio, spal swoją klawiaturę, już lepiej nic nie pisz. Od długopisu też wara. Książki czytaj, najlepiej dużo.

Odpowiedz
avatar Gm3rcio
-1 1

było to zastosowane celowo, w celu lekko prześmiewczym, do cholery mówiłem o Al'u Bundym. Nie czepiaj się jak nie rozumiesz aluzji...

Odpowiedz
avatar freska
5 9

Tak jak w branży IT problemy powodują mężczyźni, tak w branży obuwniczej kobiety, bo to one częściej kupują buty. Nie ma co sobie dorabiać do tego jakiejś chorej ideologii i hejtować całego gatunku.

Odpowiedz
avatar kulciarz
0 2

Gatunku?

Odpowiedz
avatar bluevelvet90
-2 6

"A dobrze się noszą?" - słyszę niemal codziennie... Bo ja wiem i cały towar przetestowałam na sklepie... :D Wchodzenie minute lub dwie przed zamknięciem to norma - u mnie nawet część zgaszonych świateł i ZAMKNIĘTE drzwi nie pomagają. Wparuje taka jak czołg, po czym gdy jej oznajmiam, że przykro, ale już zamknięte słyszę słynne: "Ale ja chciałam coś kupić!!" Wiec ja posłusznie powinnam wszystko włączyć, łącznie z kasą, komputerem i światłem, bo Pani zachciało się robić zakupy, po zamknięciu. Masakra...

Odpowiedz
avatar voytek
-5 11

traktuj ludzi tak samo jak trakuja ciebie! skoro pracujesz do 21 - konczysz prace o 21 - jesli klient nie chce sam opuscic sklepu wzywasz ochrone! i koniec! P.S. myslisz ze latwo znajda kogos na twoje miejsce?

Odpowiedz
avatar freska
2 6

W kraju, w którym nie ma pracy? Ależ skąd! Jak byłam jeszcze młoda i głupia też miałam zerowe pojęcie o rynku pracy. Ale nie ma ludzi niezastąpionych niestety.

Odpowiedz
avatar mg1987
-1 3

Ludzi niezastąpionych nie ma, ale jeśli zwalasz na pracownika masę obowiązków i nic Cię nie obchodzi jak to robi, to jego zastąpienie może być czasochłonne/kosztowne.

Odpowiedz
avatar grucha
-4 8

-'Ale tu pisze że jest!' - 'Mówi się: jest napisane'. Próbowałaś tego? :)

Odpowiedz
avatar lidczak
3 7

próbowałam, ale słyszałam wtedy, że jestem bezczelna i się wymądrzam...

Odpowiedz
avatar Lina
-2 6

A ja mam oczy, umiem czytać, więc – o ile to tylko możliwe w danym sklepie – sama wyszukuję sobie odpowiedni rozmiar i kolor buta. Korona mi z głowy nie spadnie, a rozumiem, że sprzedawca może mieć dosyć przerzucania pudeł przez tyle godzin. Zabawne jest tylko, kiedy potem do mnie też podchodzą inne klientki i żądają (bo nigdy nie proszą) o podanie rozmiaru i nie przyjmują do wiadomości, że ja tam wcale nie pracuje. I krzyczą! Okropnie krzyczą.

Odpowiedz
avatar xtm
-2 4

To najgorszy przykład ludzi zarażonych bezmyślnym konsumpcjonizmem. W poprzednim systemie ci sami ludzie musieliby niejednokrotnie przenocować pod sklepem a następnie użerać się ze współkupującymi i gburowatą sprzedawczynią, żeby dostać byle g***o. Teraz wszystkiego jes pod dostatkiem, nie ma kolejek, sprzedawczynie są miłe i pomocne (na ogół), to trzeba pokazać, kto tu jest panem. Przykry okaz przejścia z jednej na drugą stronę łańcucha "pokarmowego"... :|

Odpowiedz
avatar ahoushi
0 4

co do punktu nr 8, siostra kupiła buty, mierzyła w sklepie (tak jak pewnie milion innych osób), wzięła do domu chciała pochwalić się nowym zakupem założyła na nogi i trach, pękło jedno zapięcie. Leci w te pędy do sklepu żeby oddać ewentualnie wymienić, pani mówi, że buty są chodzone (tak, po sklepie, bo w mieszkaniu się nie udało) i pieniędzy nie odda może co najwyżej na reklamacje posłać. Rozmowa z kierowniczką przynosi taki sam rezultat. Buty posłane na reklamacje. Po prawie 2 miesiącach (!) buty wróciły 'naprawione' do tego stopnia że mierząc je w sklepie znowu urwało się zapięcie, na tym samym bucie w tym samym miejscu. Kasjerka udaje że nie widzi... i kolejny argument butów nie wymienię ani nie oddam za nie pieniędzy bo minęło 30 dni od kupna. Kolejna reklamacja. Kolejne 2 miesiące. Buty są w domu, jeszcze nie chodzone bo już za zimno...

Odpowiedz
avatar Vividienne
0 2

Następna kasjerka z kreatywnym podejściem do ustawy konsumenckiej... Zdradź co to za sklep, żeby się inni nie nacięli.

Odpowiedz
avatar adenauer
-1 1

Wytłumacz mi, jak sprzedawca ma przyjąć zwrot lub dokonać wymiany (co btw jest również transakcją na zasadzie zwrotu) towaru, który jest ewidentnie uszkodzony? Jest to wada, która podlega tylko i wyłącznie reklamacji, a na to jak ona zostanie rozpatrzona ten sam biedny sprzedawca zazwyczaj nawet nie ma żadnego wpływu. Więc zanim zaczniesz się żalić w internecie na wsrtętnych kasjerów rusz głową, albo poczytaj ustawę konsumencką. Przy okazji, sklep ma 14 dni na rozpatrzenie Twojej reklamacji i ew. naprawienie. Jeśli po tym czasie wciąż każą Ci czekać możesz pełnoprawnie domagać się zwrotu gotówki. Tyle w temacie

Odpowiedz
avatar Vividienne
0 2

Może sam najpierw przeczytaj ustawę konsumencką - sklep ma 14 dni na ustosunkowanie się do reklamacji, natomiast termin w jakim ma być dokonana naprawa nie jest prawnie uregulowany. Dlatego wystarczy, że w ciągu 14 dni sprzedawca poinformuje cię, że uznają twoje roszczenia i zamierzają naprawić obuwie. Sama naprawa może trwać nawet i te 2 miesiące. Natomiast tłumaczenia, że nie zwrócą pieniędzy, bo minęło 30 dni od kupna - to jest naprawdę z dupy wyciągnięte. Umowę sprzedaży można przy odpowiednich przesłankach rozwiązać w ciągu 2 lat, i kończy się to właśnie zwróceniem pieniędzy. Wprawdzie tutaj takie przesłanki jeszcze nie zaistniały (nie było jeszcze 3 napraw), ale wspominanie o tym w tym kontekście odbieram jako próbę wprowadzenia klientki w błąd, wmówienia jej, że nie będzie już miała prawa do zwrotu pieniędzy.

Odpowiedz
Udostępnij