Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przygód komunistycznego pogotowia ratunkowego część druga. Tym razem bohaterem jest kolega rodziców,…

Przygód komunistycznego pogotowia ratunkowego część druga. Tym razem bohaterem jest kolega rodziców, w odróżnieniu od mamy "pogotowiarz" pełną gębą, do dziś pracuje w tej branży.

Pora popołudniowa, wezwanie do jednej z pobliskich wsi. Podanego powodu wezwania nie pomnę, jest on jednak dla historii nieistotny. Karetka dojeżdża na miejsce, znajomy bada pacjenta, po jakimś czasie zbierają się do odjazdu. Ze zdziwieniem odkrywają, że wokół karetki tłoczy się praktycznie cała wieś. Wpierw zdziwienie, później zaniepokojenie - może bić będą?

Krótka rozmowa z "reprezentantem" społeczności i już wiadomo o co chodzi - skoro doktór przyjechał, to wszyscy chcą się przebadać. Znajomy zastanawia się chwilę, ale w tych czasach "ukryta kamera" w TVP nie leciała, prowokacje dziennikarskie też nie były w modzie, toteż wszystko wskazywało na to, że oni jednak tak na poważnie.

Oczywiście odmówił - pogotowie nie jest od planowych badań, tylko od nagłych przypadków. Wyłożył swoje stanowisko spokojnie, uprzejmie i dobitnie. W odpowiedzi usłyszał, że jeśli tak stawia sprawę, to oni chętnie poczekają, aż karetka do bazy wróci, a następnie zadzwonią z następnym zgłoszeniem - i będą tak robić aż do us... khem, do skutku znaczy się. Przypominam, mówimy o schyłkowej, ale jednak komunie, psim obowiązkiem pogotowia było jeździć na wezwanie, a paragrafu żadnego za utrudnianie ratownikom życia nie było.

Przemyślawszy wszelkie za i przeciw, znajomy doktor poddał się i spędził w wiosce resztę dnia, badając łącznie kilkadziesiąt osób. Dobrze przynajmniej, że odróżniali lekarza od weterynarza i nie domagali się oględzin nierogacizny... Jak rozumiem, na szczęście nie wydarzyło się tego dnia w rejonie nic, co mogłoby naprawdę wymagać interwencji pogotowia, ale sama myśl napawa grozą - jedna z bodajże dwóch karetek w promieniu jakichś dwudziestu kilometrów uziemiona na cały dzień, bo ludziom nie chciało się poumawiać na badania okresowe.

służba_zdrowia

by Armand
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
1 7

Może zabrzmi sztampowo, ale to inne czasy były. Z jednej strony koleją Warszawa-Gdańsk jechało się niemal dwa razy krócej, niż dziś, z drugiej dojechanie z Pipidówka do Miasta Wojewódzkiego potrafiło być naprawdę dużym problemem.

Odpowiedz
avatar Armand
12 12

Ale to nie była kwestia jazdy do miasta wojewódzkiego, tylko do pobliskiego miasteczka ze szpitalem rejonowym - jakieś 10km, a przystanek PKS we wsi był i autobusy kursowały, o ile pamiętam opowieść. Po prostu się piekielnikom nie chciało, bo przecież można po doktora zadzwonić. I g... ich obchodziło, że karetka jest od nagłych wezwań.

Odpowiedz
avatar GaretSetren
11 11

Mieszkałem jakiś czas na wsi za socjalizmu i do szpitala było 20 km, a ludność miejscowa autobusem potrafiła dojechać do szpitala. Poza tym jako, że to inne czasy były, to mogli miejscowi się skrzyknąć i do sekretarza gminnego napisać, żeby lekarz w czynie społecznym wieś nawiedził raz na jakiś czas, a nie na terrorystę blokować karetkę w czasie kiedy ktoś mógł na zawał umierać.

Odpowiedz
avatar artko7
4 6

Niech żyje socjalizm i "darmówa"!

Odpowiedz
avatar sharpy
8 8

Mógł zawsze jednego z drugim z trzecim zawieźć do szpitala na rektoskopię albo choćby zaaplikować różne ciekawe lekarstwa np. w formie obfitych zastrzyków.

Odpowiedz
avatar Armand
12 12

Jestem pewien, że rozważał. Zwłaszcza, że specjalizację z interny robił pod okiem mojego ś.p. dziadka, który wówczas miał zwyczaj ordynować hipochondrykom zastrzyki podskórne z soli fizjologicznej - brzmi piekielnie, ale działało cuda, pacjenci byli wprost wniebowzięci. Niestety obawiam się, że mógł nie mieć w karetce dość soli fizjologicznej. No i jednak przy takim nastawieniu tłumu pobicie wciąż było opcją :)

Odpowiedz
avatar Venefica
10 10

Powinien był wszystkim wystawić skierowanie na lewatywę z octu.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
2 4

A ja jestem pod wrażeniem zaradności tych ludzi. A jak zaszachowali ratowników.. Mistrzostwo

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 4

W moim rejonie jest JEDNA karetka (w dodatku bez lekarza)... I każdego dnia mamy tak durne wezwania, że głowa boli (w tym wielkim jednokaretkowym rejonie są wsie i osiedle podleśne, jedno z gorszych w mieście i oprócz tego dwa średniej wielkości osiedla "normalne").

Odpowiedz
avatar AsiR
7 7

Badanie prostaty metodą odbytniczą wieś rozeszłaby się w kwadrans.

Odpowiedz
Udostępnij