Obywatelu! Dobrze wyposażona apteczka to podstawa sukcesu osobistego! Pamiętaj - kolekcjonuj leki!
A najlepiej dodatkowo wyciągaj je z pudełek, tak żeby mieć co najwyżej krzywo ucięte blistry z nieczytelnymi napisami, koniecznie bez dat ważności. Pamiętaj o niedojedzonych pojedynczych tabletkach antybiotyku, lekach Twoich dzieci i znajomych. Możesz też wyciągać leki i wsypywać je do wspólnego pudełeczka, losowo wybierając lek na gnębiącą Cię dolegliwość.
A potem...
1. Wezwanie do starszego pana, którego najpierw bolało serce, a potem "osunął się bez czucia na posadzkę".
Przyjeżdżamy - pan na szczęście czucie już odzyskuje, świadomość również, ale nadal ma bardzo niskie ciśnienie.
Po dokładnym zebraniu wywiadu okazuje się, że pan ma czasem tendencje do kołatania serca "z nerwów" i już wielokrotnie tak miał. Pokłócił się z żoną. Bólów nie miał, ale tak jej powiedział, żeby się bardziej martwiła. Żona zmartwiła się na tyle, że dała mu swój lek na serce. Czyli nitroglicerynę - lek silnie obniżający ciśnienie. Gdy zaczął odpływać, dostał kolejną dawkę (przecież to dobry lek, na żonę zawsze działał, prawda?). Na szczęście dla nieprzytomnego, żona nie kontynuowała terapii, tylko wezwała pogotowie.
2. Dziecko 8-letnie. Zasnęło wczoraj i nie można go dobudzić.
Rzeczywiście dzieciak śpi martwym bykiem, nie reaguje ani na dźwięki, ani na ból (a zakładanie wenflonów trochę boli). Matka wypytywana dokładnie co się działo trochę się miota - raz, że niespokojne było wieczorem, a później już bardzo spokojne, zasnęło na krześle... Coś nie gra. Spytana o podawanie jakichkolwiek leków twardo zaprzecza. Ale ja nieufna jestem. Każę podać dziecku odtrutkę na jeden z leków silnie nasennych. I oto cud! Dziecko się budzi! Przyciśnięta do muru matka przyznaje, że dzieciak był wczoraj pobudzony, więc dostał leki na uspokojenie, po babci, co to kiedyś je zostawiła. Szczęście, że się dzieciak nie udusił, co wcale nie jest takie niespotykane przy takim przedawkowaniu tych tabletek.
3. Przychodnia. Pan kaszle od ponad tygodnia. Proponuję antybiotyk. Chętnie, ale on mi powie jaki, bo on brał kilka i ma wypróbowany. Jak to kilka? No kilka - tu wyciąga garść pustych blistrów i - dumny z siebie, oczywiście - omawia kolejno, które mu służą, a które nie. Każdy z nich brał "tak długo, aż się tabletki skończyły". Czyli maksymalnie 2 dni. Potem wyciągał kolejny, kolejny i kolejny. Przewałkował tak 3 różne leki, przy czym jeden w dwóch dawkach (jedna dziecięca). I nadal choruje. Jest tym bardzo zdziwiony.
4. Pani z wrzodami żołądka. Boli ją brzuch. Bierze leki na te bóle. Jakie? Już mówię, pani doktor: zielone kapsułki, takie białe okrąglutkie, blado-różowe z literką K, i takie jedne kwaśne. Ale te kwaśne to bardzo rzadko. A nazwy? Nie pamięta. A może chociaż ma opakowania? Nie, ma przesypane do pojemniczków, bo wygodniej.
5. Pani z wypadku - wypadła z trasy, niegroźnie, ale samochód do lakiernika. Krok chwiejny, ale nie pijana. Brała jakieś leki? No brała. Koleżanka z pracy jej dała na ból głowy. Jakie? Tranol, Tramol? Może Tramal? Czy wiedziała, że to narkotyk i nie można po tym jeździć? Ależ skąd! Ona nie czyta ulotek, przecież to tylko tabletka!
Chyba przeszliśmy na nowy wymiar doboru naturalnego...
Darwin byłby dumny
Ad 5. Moja ciotka kiedyś miała poważny problem z zatokami. Dostała na tę okoliczność ok 5 różnych leków. Po kilku tygodniach terapii już w stanie bdb wybieramy się razem na zakupy jej autem. Przed wyjściem w ostatniej chwili ciotka przypomina sobie o lekach. W sumie to prawie wszystkie się już dawno pokończyły, ale jeden został. Patrzę na etykietkę: Ketonal forte. - Czy ciocię coś boli? Absolutnie, od dawna czuje się świetnie. - Czy ciocia wie na co to jest? Nie, ale jak lekarz przepisał to na pewno trzeba brać. - Czy cioci po tych lekach wolno prowadzić? No lekarz mówił, żeby nie jeździć, ale jeśli ona się już dobrze czuje, to czemu miałaby nie jechać?
OdpowiedzCiocia nie wiedziała, co to Ketonal forte ?? przecież to tak chętnie jest przepisywane już nawet młodym dzierlatkom, "bo ich przy miesiączce boli!" Ja rozumiem ciężkie przypadki, ale mam od groma i trochę koleżanek, co ketonal jak groszki łykają - pan doktor przepisał! Sama tabletki łykam niechętnie - najlepszym painkillerem jest sen.
OdpowiedzToskana, zazdroszczę Ci, że możesz sobie pozwolić na drzemkę np. w pracy. Ból spowodowany miesiączką jest w stanie mnie obudzić, także bez tabletki nie jestem w stanie funkcjonować.
OdpowiedzRóżne osoby różnie znoszą okres. Moja koleżanka podczas okresu, biega skacze pływa itp. Ja podczas okresu zwykle mdleje, wymiotuje a i czasem się karetka na pogotowie przejadę gdzie mi domięśniowo przeciwbólowe i rozkurczowe dają... A lekarz co? Widocznie taki pani urok, po pierwszym dziecku przejdzie...
OdpowiedzDostałam Ketonal Forte po usunięciu ósemki : brałam tylko jak mnie naprawdę poważnie bolało, efekty uboczne leku mnie jakoś odstraszyły. Natomiast mój tatuś (cukrzyk) łyka Tramal jak zwykły Apap...
OdpowiedzTrochę poza tematem, ale ja też miałam bolesne miesiączki, mdlałam, wymiotowałam, dostawałam zastrzyki no i w końcu okazało się, że mam endometriozę, więc nie ignorujcie takich objawów.
OdpowiedzDobrze rozumuję, że pan z trójki hodował u siebie szczep superbakterii, odpornej już na wszystkie te kolejne antybiotyki?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2012 o 14:22
Dokładnie, jeszcze jedna sesja randomowych antybiotyków i bakteria rozpoczęłaby próby nuklearne.
OdpowiedzNowy wymiar doboru naturalnego? Wujek Darwin się ucieszy! Jak jasna cholera! Powiem dość ostro- skoro dorosły jest nieodpowiedzialny (głupi?) i chce się tak truć i zabijać na własne wyraźne życzenie, to proszę cię bardzo, niech bierze randomowe pigułki i w tym przypadku nie mam żadnych oporów przed powiedzeniem mu prosto w twarz "A zdychaj sobie teraz, jak żeś tak łykał co popadło. Przecież wiedziałeś, co brałeś, nie?" Ale podawanie losowych leków dzieciom? Osobom, które nie mają wpływu ani wiedzy na temat tego, co im zostanie podane i jakie tego będą skutki? Bo co takie małe dziecko może? Ani nie wie, co mu dają, ani co z tego wyniknie (w teorii powinno leczyć, nie?). Nie ma na nic wpływu- jest w pełni uzależnione od osoby, która ów lek podaje. I takie podawani tabletek, czy innych syropów metodą "w końcu coś zadziała" to jest zwykłe igranie ze śmiercią i znęcanie się nad innymi. To już jest czyste sku*wysyństwo i takich przypałów powinno się zamykać do więzienia za szczególne okrucieństwo.
OdpowiedzNawet lepiej... Przecież rodzice są duzi i mądrzy, bardzo mnie kochają, chcą dla mnie jak najlepiej i cokolwiek mi dadzą musi pomóc!
OdpowiedzMoże powinni w telewizji zacząć mówić o przypadkach kiedy ktoś się zabił lekami, nawet o takich całkiem absurdalnych przypadkach. Bo tak prawdę mówiąc, to medialnie leki są wykreowane na środki praktycznie nie szkodliwe (co to tam oni tym maciupkim druczkiem szybko świergolą...?) i pomagające na wszystko. Mało tego reklamuje się tylko leki dostępne bez recepty, bezpieczne, z maksymalnymi dawkami, które można samemu dawkować - przekaz niemal podprogowy: leki bezpieczne, leki bezpieczne, leki bezpieczne, leki bezpieczne, leki bezpiecz... Ludzie mniej podatni na wpływ reklam, nie widząc w dodatku nigdzie dookoła rzeczywistych przypadków zatruć lekami mogą utrwalić sobie w głowie obraz tabletki jako cudotwórczej i nieszkodliwej, nawet całkiem nieświadomie - ot samo się jakoś tak utrwaliło, nawet nie pomyśleli, że może być inaczej.
OdpowiedzDarwin niespecjalnie byłby chyba zadowolony - w końcu wszyscy bohaterowie jednak przeżyli...
OdpowiedzDo mojej mamy do apteki przyszła kiedyś pani, podaje jej jakieś opakowanie leku i się pyta "Czy może to brać na ból głowy, bo dostała od sąsiadki, której zmarł ktoś i słyszała, że to dobrze działa na ból głowy". Mama patrzy na opakowanie, a tam... Morfina! ;] Albo kiedyś przyszedł pan i chciał kilka opakowań Gripexu. Mama się pyta po co mu tyle, a on na to: "A bo ja sobie tak z 10 wezmę, to szybciej zadziałają" Jak mawiała moja chemiczka w liceum: "ręce, nogi, cycki opadają!"
OdpowiedzCzy morfina nie jest dożylna? Ludzie raczej rzadko ot tak sobie mają morfinę w domu, żeby rozdawać koleżankom. To się daje w szpitalach i hospicjach, w naprawdę ciężkich przypadkach.
OdpowiedzWiolonczela - morfina jest też w plastrach, tabletkach. Ludzie chorzy na raka dostają ją na receptę do stosowania w domu. Potem po śmierci chorego to wszystko zostaje, bo zazwyczaj wypisują więcej i takie kwiatki wychodzą.
OdpowiedzEverybody lies.
OdpowiedzDo tej nowej ewolucji najlepiej pasuje (niestety) nazwa "chemioterapia". Znaczy społeczeństwo jako takie usuwa zbędne geny z puli chemią. :>
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2012 o 0:13
Heh, kiedyś przy okazji szukania Apapu wyciągnęłam apteczkę u przyszłych teściów. Zamiast wziąć rzeczony Apap zrobiłam porządek - z wypełnionego po brzegi pudełka po butach zostało nie do końca pełne pudełko po litrowych lodach... Plus jedno puste opakowanie jakiegoś zagramanicznego środka przeciwbólowego, żeby teściowa wiedziała, o co prosić brata, gdy będzie przyjeżdżał z wizytą :) Cóż, może uratowałam komuś życie? Albo przynajmniej zaoszczędziłam biegunki czy wymiotów. Sama chomikuję masę rzeczy, ale sprawdzam zawsze daty ważności.
OdpowiedzNajbardziej wkurza mnie reklamowanie środków takich jak APAP czy Ibuprom jako kompletnie niegroźnych uszczęśliwiaczy. "Przecież to aaapaaap!" A społeczeństwo? Łup! Po dwie tabletki, wystarczy że zaboli róg dupy. Znowu zacznie boleć? Następne dwie. A potem zatrucie, wątroba do wymiany i wielkie oczy, bo "ja panie doktorze żadnego paracetamolu i ibuprofenu nie brałam, ja się chemią nie truję, jak mi Bóg miły, ja APAP tylko i dwa Ibumy jak mnie mdliło, bo to przecie na wszystko pomaga". A co do tramadolu - niestety, ale dość często zdarza mi się go u różnych ludzi widzieć jako uniwersalny środek przeciwbólowy. Mogę ostrzegać, ale moje słowo figę znaczy, bo lekarzem nie jestem. I żyją tak sobie w błogiej nieświadomości, że od wspomnianego bólu rogu dupy biorą środek, który nieodpowiednio dawkowany może zadziałać przeciwbólowo na wieki wieków amen.
OdpowiedzDlatego moim zdaniem powinien być zakaz reklamowania jakichkolwiek leków, wyrobów medycznych, suplementów diety.
OdpowiedzTo nie reklama jest problemem (paracetamol w odpowiednich dawkach jest stosunkowo bezpieczny zwłaszcza w porównaniu do innych leków przeciwbólowych) tylko ludzie-debile. Jeśli ktoś nie przeczyta ulotki i żre tabletki jak cukierki to nie jest winna reklama (przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania[...]) producent (który ową ulotkę umieszcza w opakowaniu nie dla ozdoby) a cierpiący na dysmóżdże pacjent.
OdpowiedzHm a może po reklamie apapu dać krótką reklamę która informowałaby o działaniu peracetamolu itp ?
Odpowiedzglorfindel3, nie reklama jest problemem? Myślisz, że 95% ludzi zwraca uwagę na te ciułane drobnym druczkiem literki, albo na fragment który jest na samym końcu mówiony jak najbardziej jednolicie monotonnym głosem i najszybciej jak tylko lektor da radę? Mało tego, na literki i fragment tekstu, który słyszy się w telewizji kilka razy dziennie, zawsze w tej samej formie, zawsze tym samym tonem, zawsze jakby dodany od niechcenia, dla świętego spokoju? Treść reklamy jest wyraźnie sugestywna i nacechowana pozytywnymi skojarzeniami, ostrzeżenie jest jednolite, bezbarwne, recytowane jak formułka, którą trzeba wyrecytować. To tak jak z czubkiem Twojego nosa - Twoje zawsze widzą czubek Twojego nosa, ale Twój mózg już dawno przestał go rejestrować, żeby nie zasłaniał ci widoków. Pozostałe 5% ludzi to lekarze i ci niepodatni na reklamy, którzy naprawdę uświadamiają sobie problem.
Odpowiedz"Róg dupy", prawie oplułam klawiaturę ^^
OdpowiedzPrzetłumacz to mojemu ojcu, który uważa Tramal za uniwersalny lek przeciwbólowy...
OdpowiedzDo pierwszego - "psiknij babciu Nitromintem, wyprawisz męża do nieba sprintem" ;))
OdpowiedzJa jestem przeciwnikiem łykania więcej leków niż jest to potrzebne. Wiadomo, jak gorączka trzyma, to "zbić" czymś trzeba. Tymczasem idę do lekarza z przeziębieniem, a PAN DOKTOR wypisuje antybiotyk - na rinovirusa! Cóż robić - odmawiam przyjęcia recepty. PAN DOKTOR zdziwiony - przecież po "groszki" przyszłam! PAN DOKTOR wie lepiej - antybiotyk najlepszy ! I właśnie tacy to panowie lekarze doprowadzili moją bratnicę do lekooporności. Bratowa na dziecko chucha i dmucha, a młoda ciągle zasmarkana i zakaszlana i tak od 8 lat. Przeglądam apteczkę, a tam 7 różnych antybiotyków o szerokim spektrum (a to tylko półtoraroczna kolekcja - młoda ma czasem przepisywane takie same, więc bratowa zachowuje puki data ważności jest). Pytam : skąd to? No przecież nie ukradła, ani nie zrobiła - lekarz przepisał!
OdpowiedzLekarze to jedno, a nadopiekuńcza matka to drugie. Moja siostra też ma chorowitą córeczkę (lat 5), ale po którejś wizycie u lekarza, kiedy ten znowu przepisał jej antybiotyk, chociaż nic strasznego jej nie było, siostra powiedziała dość i leku nie dała. Młodej po dwóch dniach został tylko mały katar.
OdpowiedzJak moja córa była przeziębiona i lekarz przepisał jej antybiotyk, to w te pędy poleciałam z nią do laboratorium i zrobiłam test CRP. Pół rodziny patrzyło na mnie jak na ufoludka, ale w teście wyszedł wirus, antybiotyków nie podałam a córa za 3 dni była zdrowa.
OdpowiedzKiedyś znajomy lekarz tłumaczył mi, że gorączkę powinno się zbijać dopiero wtedy, gdy słupek rtęci przekroczy 38,5. Niższa pomaga zwalczyć chorobę.
OdpowiedzLenia - czy nadopiekuńcza to nie wiem - słucha się lekarza, nie próbuje leczyć "na własną rękę" jak to jest w historii. Moim zdaniem to co poniektórzy lekarze powinni zmienić swój stosunek do pacjenta, bo w ten sposób zamiast pomagać - szkodzą btw. Bratowa jest kobietą o niewielkiej wiedzy o świecie, wychowana w małej miejscowości - wychodzi z założenia, że lekarz powinien wiedzieć, co jest dobre dla dziecka. Dopiero ja uświadomiłam jej, jaką krzywdę mogą zrobić młodej te specyfiki.
OdpowiedzBratowa wychodzi ze słusznego założenia, bo lekarz POWINIEN wiedzieć co pomoże dziecku, w końcu po to kończył studia! Kartotekę też prowadzi się nie po to, by zbierała kurz, ale po to by ją czytać i wyciągać wnioski. Na przykład taki, że jeśli dziecko dostało już 6 różnych antybiotyków, to podawanie siódmego może nie być najlepszym pomysłem, i zamiast tego należałoby wysłać dziecko na dodatkowe badania, bo może problemem jest np.krzywa przegroda nosowa.
Odpowiedzarcheoziele - bo tak jest, do 38 stopni to nie gorączka, tylko stan podgorączkowy i zbijanie tego to głupota. toskana - okej, w takim razie moja wypowiedź nie powinna się odnosić do Twojej bratowej. Napisałam tak, bo znam przypadki mamusiek co to z każdym małym katarkiem lecą do lekarza, bo jej aniołek chory strasznie i okropnie się męczy. A jak lekarz antybiotyku nie da, to konował i menda. No jak on śmiał. Zresztą uważam, że w szkole średniej powinny być lekcje biologii na tematy związane z leczeniem. Bo potem wychodzą takie kwiatki, że leki bez recepty - to na pewno nie szkodzą, antybiotyki leczą grypę, i w ogóle generalnie to można łykać wszystko na raz, a co.
Odpowiedzjakos mnie to nie dziwi. mój syn nigdy nie dostał antybiotyku, po każdej chorobie syropki wywalam, natomiast rodzina (rodzice) zdziwieni, że jak ja w apteczce tylko plastry mieć, cos do odkażenia ran, na biegunke i przeciwgorączkowego ;) na szczęście mam mądrego lekarza. jak młody jest chory, lekarz czasem wypisze antybiotyk, ale z zastrzeżeniem, żeby zacząć podawac jeśli do 3 dni nie będzie poprawy. jakos na szczęście jeszcze nigdy nie musiałam antybiotyków wykupić. natomiast tesciowa była w ciężkim szoku, kiedy odmówiłam wzięcia Grypexu, argumentując to tym, że środek ten zwalcza li i jedynie objawy. ona myslała, że to lekarstwo i po wzięciu można po dworze biegać.
OdpowiedzBo gripexy i fervexy są głównie po to, by ulżyć w chorobie i jakoś funkcjonować :)
OdpowiedzZa każdym razem, kiedy idę do lekarza z dzieckiem, które zapadło na infekcję wirusową, zwaną popularnie przeziębieniem, to ten delikatnie mi mówi, że nie może mi przepisać antybiotyku. Za każdym razem zastanawiam się, jakie kołki ciosają mu na głowie rodzice ze zrytym beretem, którzy uważają, że antybiotyk należy się na katar.
OdpowiedzZ drugiej strony: rzadko choruję, ale raz na kilka lat się zdarza i odwiedzam wtedy lekarza w celu innym niż badania okresowe. Przy takich okazjach lekarz na recepcie wypisuje leki, które należy zakupić, a na oddzielnej kartce dawkowanie. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby tych tabletek z recepty było mniej niż trzykrotność ilości zapisanej na instrukcji dawkowania.
OdpowiedzJedna myśl mnie nachodzi taka podsumowująca... czemu moje koleżanki z pracy nie mają Tramalu na zawołanie?? :(
OdpowiedzPoniewaz Tramadol (w przeciwienstwie do n.p. Paracetamolu) jest tylko na recepte.
OdpowiedzPrzepraszam, ale od kiedy tramadol jest "narkotykiem"? Fakt, przy regularnym przyjmowaniu w dużych dawkach uzależnia fizycznie, ale działania "narkotycznego" w postaci chwiejnego kroku, urojeń lub innych "wizji narkotycznych" się po nim nie uświadczy. Skąd wiem? Przez pół roku wybrałem tego świństwa gdzieś pół wywrotki.
OdpowiedzOpioidowy środek przeciwbólowy. Nie musi być po tym wizji.
OdpowiedzKolezanko, co to jest za cudowna "odtrutka na jeden z lekow silnonasennych", ktora na slepo zaaplikowalas 8-latkowi? Czyli w ogole nie wiedzac, na co nieprzytomny pacjent choruje, a jego rodzicielka zaprzecza "twardo"poprzedniemu podaniu lekarstw. Czy twoj wspanialy specyfik nie ma przeciwskazan i dzialan ubocznych? Nie balas sie tu odpowiedzialnosci prawnej? Czy nie byloby sensowniej i ostrozniej, zabrac pacjenta do szpitala w celu uskutecznienia odpowiednich badan? M.in. neurologicznych? Bo chyba historia choroby niekoniecznie dawala dokladna informacje o zatruciu scisle tym "srodkiem silnonasennym" (a propos, jakim dokladnie?)
OdpowiedzMi się najbardziej podoba: -Brała pani jakieś leki? -Tak. -A można wiedzieć jakie? -Żółte i czerwone. -Może je pani pokazać? -Zjadłam. -A opakowania? -Nie mam. -Aha. A ile pani tego wzięła? -Wszystko. -Jednocześnie?? -Nie, przez tydzień. -A ile tego było? -Dużo. I bądź tu mądry :D
OdpowiedzCzasem leczę się sam i też coś łykam, ale zawsze sprawdzone(zatoki, czasem gardło i oskrzela), które na mnie działają, no i w dozwolonych dawkach. Tylko raz w życiu spożyłem jakiś "zły" lek. W dzieciństwie spragniony wypiłem, jak mi się wydawało, czystą wodę, która okazała się roztworem jakiegoś leku (do dzisiaj nie wiem, co to, ale chyba nawet było do stosowania zewnętrznego) dla dziadka. Babcia spoiła mnie mlekiem, efektów działania tajemniczego medykamentu nie odczułem, ale nieźle się wszyscy najedliśmy strachu.
OdpowiedzKończę farmację i historie tutaj opisane (także te w komentarzach) jeżą włos na głowie. Ludzie nie mając najmniejszego pojęcia o lekach, biorą je jak cukierki. A bo mnie głowa boli: to Apap. Nie pomogło? To paracetamol. Dalej nie przeszło? To może jeszcze resztkę Gripexu wezmę. Te wszystkie leki to Paracetamol, a jego preparatów jest duuużo więcej. A już 6 gramów nieodwracalnie uszkadza wątrobę. To samo z antybiotykami. Ktos wcześniej napisał, że ludzie którzy łykają leki jak szaleni szkodzą tylko sami sobie. Niestety to nie jest prawda. Nadmierne zażywanie antybiotyków o szerokim spektrum, niedojadanie opakowań do końca, tylko do ustąpienia objawów prowadzi do oporności bakterii. Takie wysokooporne bakterie przechodzą na następnego człowieka i nagle się okazuje, że nie ma go czym leczyć. W Indiach wyhodowali sobie taką superbakterię, na którą praktycznie już żaden ze znanych antybiotyków nie działa. Dlatego kiedy widzę jak ludzie podchodzą do leków, naprawdę marzę o zakazie reklamowania leków i sprzedaży ich tylko w aptekach, a nie np. na stacjach benzynowych, gdzie warunki ich przechowywania są nieznane.
Odpowiedzdokładnie , ja raczej nie kupiłbym leków na stacji benzynowej o.O
OdpowiedzJakich leków na stacjach benzynowych? Co to ma do zwiększania lekooporności? Antybiotyki sprzedaje się w aptece. Mamy, do cholery, prawo się leczyć. Wiesz, bardzo wielu lekarzy szasta antybiotykami na prawo i lewo, nie robiąc nawet wymazu (co dla mnie jest skandaliczne - taa, zapiszmy lek o szerokim spektrum, tylko po jakimś czasie to spektrum się zmniejszy) i nie pouczając pacjentów ], żeby wybrali DO KOŃCA. Nie zawsze potrzebny jest antybiotyk, powinno się go stosować tylko w poważniejszych przypadkach, a tak nie jest. Zwłaszcza dzieci są karmione kolejnymi antybio i tak nagle robią się chorowite. Odporność siada. Z drugiej strony, mój ojciec, kiedy zmiażdżyło mu palce i pozieleniały z bólu czekał na swoją kolej, dostał, uwaga, apap. Na morfinę swoje odczekał. Działo się to w UK...
OdpowiedzJa powtarzam zawsze-wszystko dla ludzi,tylko z głową. I mówię tu zarówno o leczeniu się,jak i o ich działaniu relaksacyjnym.
OdpowiedzMój dziadek podobnie zrobił jak w historii 1. Babcie zaczęło coś serducho boleć wiec dziadek postanowił dać jej swoje leki na serce. Efekt: Babcia trafiła do szpitala z rozległym zawałem serca
OdpowiedzDebilizm ludzi nie zna granic. Od dziecka mama mnie uczyła że antybiotyk stosować zawsze do końca lub z zaleceniami lekarza (ponoć się znają ale ostatnio zaczynam wątpić...), a druga rzecz że zawsze czytać ulotkę. Oby ci ludzie samo sie wykończyli tymi lekami a nie babcia dziadka czy matka-debilka swoje dziecko... Wrrr...
OdpowiedzCo do dwójeczki. Zakładanie wenflonu nie boli O_O
Odpowiedzco do pkt 4 to chyba normalne, że ludzie nie pamiętają łacińskich nazw leków.
OdpowiedzA potrzeba łaciński? Łacińska jest tylko nazwa głównych składników. Wystarczyłoby podać jego marketingową nazwę, która nie musi wcale nawiązywać do łaciny.
Odpowiedzteż nie są zbyt chwytliwe...
OdpowiedzTo ostatnio koleżanka z pracy źle się czuła, głowa ją bolała. Dodam, że należy do osób stroniących od leków przez co nawet słabe leki dają u niej wyraźne efekty. Inna osoba z pracy zlitowała się i dała jej jedną ze swoich tabletek przeciwbólowych. O tym, że jest to silny lek na receptę już nie raczyła wspomnieć. Efekt? Koleżanka miała niezły odjazd, przez większość dnia zachowywała się jakby była pijana - tzn. nie chwiała się, ale co chwilę gubiła wątek podczas rozmowy i nie mogła się na niczym skupić, ani niczego zapamiętać. Niektórzy po chwili rozmowy pytali ją wprost, czy piła.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2012 o 23:32
Tramal jest fantastyczny ze względu na swoje "działanie relaksacyjne"ale to trzeba z głową.Ale żeby nazywać go narkotykiem...trochę negatywnie się to kojarzy.
OdpowiedzCzyżby na dziecko podziałał nalokson? To czym ta matka go naćpała?
OdpowiedzKiedyś czytałam albo oglądałam reportaż o tym jak to nastolatki zażywają tabletki antykoncepcyjne. Kradną mamom po jednej-kilka z opakowań, kolekcjonują, wymieniają się (gdy któraś np. nie ma, albo uważa, że ma za mało) i ostatecznie łykają po kilka, nieraz nawet kilkanaście tabletek na raz tuż przed stosunkiem, albo tuż po stosunku. Bo lepiej wziąć więcej na raz, to wtedy na pewno się nie zajdzie w ciążę! Podobno takiego myślenia jest naprawdę plaga... o_O
OdpowiedzTeż o tym słyszałam, a co najlepsze, znam przypadki, które myślą, że po jednej tabletce w ciąże nie zajdą. Poza tym mama na pewno się nie kapnie, że jednej tabletki ubyło, jak wszystkie są zaznaczone dniem tygodnia... ;)
OdpowiedzNiewyobrazalne, jak to nastolatki sa glupie. Jak but z lewej nogi. A o systemie dzialnia hormonalnych tabletek antykoncepcyjnych powinny byc wyklady w szkole z obowiazkowym sprawdzianem przekazanych wiadomosci.
Odpowiedz@bluevelvet90 Mama pomyśli, że już wzięła, i opuści dawkę. Gorzej jeśli takie podbieranie trafi się częściej, wtedy antykoncepcja córki może poskutkować dzieckiem i siostrą dla niej.
OdpowiedzZaglobaOnufry, jeśli wykłady w szkole miałyby wyglądać tak jak lekcje wychowania do życia w rodzinie to ja jednak podziękuję, byłoby to mimo wszystko nieodwracalne zmarnowanie cennych godzin życia. Na szczęście coraz więcej nastolatek czyta gazety typu Bravo - co by o nich nie mówić - edukacja seksualna jest rzetelna, aktualna i konkretna (choć oczywiście rozbita na serię gazet)
OdpowiedzMoja siostra (służba zdrowia) twierdzi że jestem uzależniona od leków. Dowody : w czasie jesieni i zimy biorę multiwitaminę, zużyłam 2 opakowania dentoseptu w ciągu tygodnia miesiąc temu (po wyrwanej ósemce), mam w kosmetyczce leki przeciwbólowe (które biorę raz w miesiącu), używam płynu do płukania Listerine codziennie. Zupełnie przypadkiem, siostra ma w swojej kosmetyczce : multiwitaminę, magnez, magnez z witaminą B6, witaminę A, witaminę E, tran w kapsułkach, 2 opakowania maści na opryszczkę, 3 różne środki przeciwbólowe, aspirynę, spray do nosa, wodę morską w sprayu i parę innych rzeczy. Twierdzi że to wszystko przepisała jej nasza lekarka rodzinna bo siostra cierpi z powodu stresującej pracy. I nadal twierdzi że to ja mam problem, bo 4 razy użyłam Ketonelu (ponownie, ósemka). Na wszelki wypadek mi go zabrała.
Odpowiedz