Jadę autobusem. Na miejscu dla osób z dziećmi siedzi kobieta, obok niej dzieli krzesełko dwójka małych dzieci (na oko bliźnięta), a jedno, ciutkę starsze, stoi obok matki. Kobieta jest w ciąży.
Nie, nie wygląda na margines społeczny. Dzieci są grzeczne i ładnie, czysto ubrane, rozmawiają półgłosem, uśmiechają się do siebie i do matki. Najwyraźniej jest to fajna, pogodna, choć spora rodzina.
Na sąsiednim stanowisku siedzi nastolatka (lub bardzo wczesna "dwudziestka"), z kłębami gumy do żucia w ustach. Obok niej jakaś towarzyszka czy siostra. W wózku stojącym przed nimi znajduje się dwulatek, którego matka kompletnie olewa, gadając z kumpelą, a raz, gdy autobus mocniej szarpie i mały się rozpłakuje, stuknąwszy się w ramę wózka, rzuca do niego:
- No k*wa, nie rycz, przecież nic ci się, k*wa, nie dzieje!
Na następnym przystanku matka trójki wysiada. Wtedy nastoletnia mamuśka rzuca autorytatywnie do sąsiadki (choć tyle, że z tym zaczekała):
- Ty, k*wa, patrz, jaka patologia, jak ja bym, k*wa, miała tyle dzieci, to bym się, k*wa, za*ebała.
Grunt to samoświadomość.
komunikacja_miejska
Jak widac, do patologii wystarczy jedno.
OdpowiedzMyślę, że wystarczy być po prostu idiotką - dziewczyna miała wszelkie wymagane kwalifikacje na patologię, dziecko to tylko wisienka na torcie.
Odpowiedzej to może niech już urodzi to drugie i zajebie się w końcu:P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 listopada 2012 o 19:51
Szkoda dzieci, bycie sierotą to nie jest taka dobra rzecz jednak :P
Odpowiedzszkoda że sama się nie zaebała, albo jej matka tego nie zrobiła - byłoby jedną idiotke mniej, a tak to nagroda Darwina za nią płacze.
OdpowiedzChcialam tylko zauwazyc, ze chociaz panna zachowywala sie... kiepsko? nie musiala byc mama malucha. Rownie dobrze mogla byc jego siostra/ciocia/opiekunka.
OdpowiedzNie musiała być matką, ale tak czy siak tworzyła patologię...
OdpowiedzJej zachowanie wobec dziecka bylo przeokropne. Zgadzam sie z tym w stu procentach.
OdpowiedzNo to już za parę lat się za*ebie... ;)
OdpowiedzKurcze fajnie maja dzieciaki tej kobitki, tez bym chciała mieć dużo rodzeństwa, a 4 dzieci to wcale nie aż tak dużo.
OdpowiedzMam koleżankę, która jest najmłodsza z 4. Rodzice wykształceni, po studiach, z odpowiednio dużym mieszkaniem. Dzisiaj cała 4 jest dorosła, część ma dzieci i patrzę z zazdrością trochę na to, jak świetny mają kontakt i jak bardzo się wspierają. Czwórka dzieci to dużo, ale patologia może być i w bezdzietnej rodzinie.
Odpowiedztacy jak ona nie powinni się rozmnażać dla dobra ludzkości
OdpowiedzA ja się nie zgadzam, niekoniecznie jej dzieci muszą być jej kopią. A idealni rodzice też czasami mają dzieci "patologiczne", więc wiesz...
OdpowiedzJa natomiast zgodzę się z użytkownikiem Ela1959, dla tego że szkoda mi tego dziecka. Ja bym się chyba "za*ebał" gdybym miał taką matkę.
OdpowiedzRodzicow /rodziny sie nie wybiera -niestety .
OdpowiedzJestem za wprowadzeniem czerwonego, świecącego szatańsko po naciśnięciu przycisku DO ODSTRZAŁU. Z chęcią bym teraz kliknął.
OdpowiedzPogięło tych ludzi teraz, że wszystkie rodziny wielodzietne zwykli traktować jak patologiczne. To ja sam się zgłaszam na ochotnika jako dziecko z rodziny patologicznej (czwórka dzieci w rodzinie). Już nie mówiąc o Ojcu (jedenastka dzieci w rodzinie)...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2012 o 22:08
Chyba się mogę zgodzić. Sama mam pięcioro rodzeństwa - pięcioro wartościowych ludzi z klasą i zasadami, liczną rodzinę (sensu largo) i odpowiednie plany na przyszłość ;) Tylko odrobinę mnie zdziwiło, że Autor uznał za stosowne wytłumaczyć matkę z czworgiem dzieci (bo to jeszcze nie urodzone też się przecież liczy), że nie jest żadnym marginesem społecznym. Po co? To z treści wynika. Przecież wielodzietność zdarza się bardzo często w rodzinach, które planują wszystkie dzieci i wszystkie kochają. Źle byłoby się przyzwyczaić i akceptować sytuację, w której wyłącznie liczba potomków przesądza o warstwie społecznej rodziny.
Odpowiedz@Lypa: Bo to jest myślenie stereotypami. Dużo bachorów - znaczy bida, bida - znaczy alkoholizm, alkoholizm - znaczy bezrobocie, bezrobocie - znaczy dużo bachorów. I kółko się zamyka. Przyznam jednak, że ten stereotyp nie wziął się znikąd. Osobiście nie znam zamożnej rodziny, gdzie "co rok prorok". Jedno dziecko - to standard. Dlatego widok kilkorga dzieci u maminej spódnicy, plus jej wystający brzuch budzi od razu złe skojarzenia. Nawet jeśli rodzina wygląda "ładnie i czysto". A komentarz "mamuśki" z autobusu dotyczył raczej jej własnej frustracji. Myślę, że opieka nad jednym dzieckiem jest dla niej na tyle kłopotliwa, że nie wyobraża sobie jak można zająć się czwórką. A słowa "patologia" nie rozumie. Tylko, jak znam życie, za parę lat sama będzie ciągnąć za sobą ogonek usmarkanych "pociech", nieszczęśliwych i niekochanych. I wtedy to naprawdę będzie patologia.
Odpowiedz@Bedrana: O ile to już nie jest patologia. Raczej jest.
Odpowiedz@Bedrana: znam co najmniej kilka rodzin zamożnych i bardzo zamożnych, a przy tym również wykształconych, mających od trojga do siedmiorga dzieci. A ta trójka, o której teraz myślę, nie jest jakąś większą liczbą tylko dlatego, że rodzice mieli bardzo długo problem z poczęciem dziecka i potem chyba już było za późno. Wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby ludzie na poziomie zakładali rodziny wielodzietne. Można by wtedy przewyższyć liczbą patologie ;) Dziecka tej drugiej matki bardzo mi żal. Z całą pewnością nie powinna mieć nawet tego jednego - przynajmniej póki trochę nie dorośnie.
Odpowiedz