Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Schizofrenia to straszna choroba. Źle leczona, przebiegająca z licznymi nawrotami w krótkim…

+18
Ten historia może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Schizofrenia to straszna choroba. Źle leczona, przebiegająca z licznymi nawrotami w krótkim czasie robi z człowieka wrak psychiczny, inwalidę psychiatrycznego niezdolnego do samodzielnej egzystencji. Nie bez powodu Kraepelin w XIXw, przed erą leków, nazwał tę chorobę "dementia praecox", czyli przedwczesne otępienie.

W leczeniu schizofrenii najważniejsze jest by nie odstawiać leków (które często należy brać do końca życia) i nie dopuścić do nawrotu ostrej psychozy. Każdy nawrót ostrych objawów (urojeń, omamów) po zaleczeniu pozostawia ślad w postaci zubożenia myślenia i emocji, spadku motywacji, utraty zainteresowań, apatii.

Co gorsza każdy kolejny epizod ostrej psychozy toruje drogę następnym. Im więcej było ostrych epizodów tym trudniej utrzymać chorobę w ryzach przy pomocy leków.

Idealnie byłoby gdyby był tylko jeden epizod psychotyczny, a potem nieprzerwane branie leków. Wtedy jest szansa, że pacjent ze schizofrenią będzie mógł pracować, mieć hobby, licznych znajomych, a może nawet rodzinę i dzieci.

Niestety po pierwszym zachorowaniu w ciągu dwóch lat ponad 90% pacjentów wbrew zaleceniom lekarskim i często z błogosławieństwem rodziny odstawia leki.

Ja zawsze po zdiagnozowaniu w szpitalu schizofrenii, przed wypisem proszę na rozmowę pacjenta i jego rodzinę. Tłumaczę na czym polega choroba, dlaczego nie wolno odstawiać leków oraz jakie są smutne statystyki. Zawsze słyszę to oburzone "Panie doktorze, my nie jesteśmy tacy jak ci wszyscy. My jesteśmy odpowiedzialni. Za nic nie pozwolimy na przerwanie leczenia".

A kilka-kilkanaście miesięcy później przyjmuję tego pacjenta w nawrocie choroby, a skruszona rodzina opowiada mi, że ich krewny już czuł się tak dobrze. Uznali więc, że wyzdrowiał i nie ma po co się dłużej truć lekami.

Najgłupsze rodziny robią tak po kilka razy zanim do nich dotrze, że schizofrenia jest nieuleczalna, a jedynie zaleczalna.

realia pracy psychiatry adult

by fak_dak
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Mahmurluk
35 41

Jak odstawi leki, przestają mieć "psychicznego" w rodzinie i nie ma wstydu przed sąsiadami...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 35

Dokładnie. Taka chyba typowa polska mentalność: co powiedzą ludzie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 27

Tak, tyle, że w wyniku tego odstawienia prochów z tak bardzo wstydliwego "psychicznego" robi się prawie zawsze "psychol". I wtedy to już jakoś nie jest siara na zasadzie "co inni powiedzą", tylko raczej "teraz to my mamy przesrane". I poniekąd słusznie. I nie- nie mówię, że ta choroba jest czymś dobrym, bo nie jest. Mówię tu raczej o ponoszeniu skutków własnych nieodpowiedzialnych decyzji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 listopada 2012 o 23:02

avatar Eloe
32 34

Moja babcia nie pozwalała mamie iść do psychiatry właśnie, "bo co ludzie powiedzą", radziła jej na urlop jechać, to samo jej minie(ta, ciężka depresja).

Odpowiedz
avatar ampH
19 25

Bo wciąż żyjemy w ciemnogrodzie i lwia część społeczeństwa uznaje, że psychiatra to 'ten od świrów'. Jeszcze wiele wody Wisłą przepłynie nim dojdziemy do sytuacji, w której będziemy chociaż trochę cywilizowani i nauczymy się, iż pójście do psychiatry jest równie wstydliwe co do chirurga bądź neurologa.

Odpowiedz
avatar Loras
23 29

@Eloe Ja w czasie depresji związanej z coming outem słyszałem od znajomych, że idę pedalstwo u zje*ologa leczyć. Bo to przecież choroba. Zmieniłem otoczenie, olałem takich znajomych, przeszedłem serię wizyt u psychologa i byłem jak nowo narodzony. Polecam wszystkim w takiej sytuacji, bo czasami trzeba pomocy, żeby zaakceptować siebie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 10:53

avatar Eloe
9 11

@Loras, gratuluję pokonania trudności. My(ja i moje rodzeństwo) nie pozwoliliśmy mamie posłuchać babci i mama też poszła do lekarza. Babcia początkowo przeżywała bo wstyd i w ogóle, później plotkowała o tym ze swoimi koleżankami("Bo pani kochana spójrz jaki ten świat się straszny zrobił, kiedyś to ludzie na te depresje wcale nie chorowali a teraz to nawet moja córka do psychiatry iść musiała z tym ustrojstwem!"- cytat prawie dosłowny)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 14:25

avatar ZeebaEata
12 14

Oł men, babcia się przejmuje co ludzie powiedzą, po czym sama chodzi o tym opowiadać sąsiadkom?

Odpowiedz
avatar Eloe
9 11

@ZeebaEata Taki typ. Nie staraj się tego zrozumieć, bo to niemożliwe.

Odpowiedz
avatar nighty
7 13

Opinia mojej babci : "Ty do kościoła dziecko idź a nie do psychologa! Do spowiedzi idź, komunię przyjmij i od razu poczujesz się lepiej, wszystkie takie choroby to się pojawiają jak człowiek nie ma Boga w życiu! Gdyby wszyscy chodzili normalnie w niedzielę do kościółka, komunię przyjęli, wyspowiadali się, różaniec odmówili, to by żadnych psychiatrów ani psychologów nie byłoby trzeba!"

Odpowiedz
avatar Loras
28 38

I dotyczy to nie tylko schizofrenii, ale też wielu innych chorób psychicznych. Świadomość Polaków na ten temat jest naprawdę żałosna. Dla wielu moich rówieśników pójście do psychologa to wstyd. W końcu "lekarz od zje*ów", prawda? Są też rodziny, które zamiast leczyć, to po staremu - izolują od świata i udają, że problemu nie ma. Smutne to.

Odpowiedz
avatar peeYie4o
11 15

Psycholog nie jest lekarzem, to nie jest zawód medyczny. Co innego psychiatra.

Odpowiedz
avatar Loras
18 20

Mało osób poznałem, które rozróżniają jedną profesję od drugiej. To zje*olog, tamto też zje*olog...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 17:49

avatar sparxx
27 29

Dzięki wielkie za opisanie tego problemu. Nie jest łatwo zdobyć wiedzę z takiej dziedziny, a im więcej osób to przeczyta, tym większa szansa, że ta wiedza pójdzie między ludzi.

Odpowiedz
avatar lillith
22 24

Chce tylko powiedziec, ze to nie tylko polska mentalnosc - mieszkam i studiuje w UK i tutaj o 'psychicznych' tez mowi sie sciszonym glosem a na sugestie, ze z ta depresja to moze warto udac do szpitala po opinie specjalisty ludzie reaguja krzykiem, ze z siebie swirusow nie dadza zrobic ;) wot stygma.

Odpowiedz
avatar fak_dak
32 38

Wiecie co jest w tym najgorsze? Że ludzie kryją się ze swoim leczeniem i przez to nie mają przez to pojęcia ile osób z ich otoczenia korzysta z pomocy psychiatry czy psychologa. Każdy myśli, że jest jedyny i naznaczony a tymczasem wśród jego rodziny i znajomych tak jak on tajniaczy się zwykle kilka osób. A ci co potrzebują pomocy z tego powodu wahają się czy się zgłosić bo przecież są przekonani, że nikt dotychczas w ich rodzinie nie poszedł do psychiatry. I myślą, że skoro nikt się z "normalnych" nie leczy to on też nie pójdzie bo wszak świrem nie jest. Nie policzę ile razy słyszałem od pacjenta ze skutecznie przeze mnie leczoną nerwicą czy depresją "Panie doktorze zmarnowałem x lat swojego życia bo tyle czasu wahałem się czy się zgłosić w obawie przed tym co powie rodzina/znajomi"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
32 34

Coś z własnego życiorysu: zaraz po urodzeniu Synka/10 lat temu/ dostałam depresji poporodowej. Nie przypuszczałbym, że w ogóle mi się coś takiego przytrafi. A jednak. Mój Mąż widząc, że sam nie jest mi w stanie pomóc - załatwił psychologa. Psycholog przyszedł kilka razy do domu. Pomógł. Za jakiś czas mówiłam o tym otwarcie, że dopadła mnie depresja, kilka spotkań miałam z psychologiem. I że o tym trzeba głośno mówić. I wiesz co? Moja koleżanka, wykształcona pani pedagog,pracująca w szkole - odsunęła się ode mnie po tej rozmowie ze mną. Dlaczego? Bo z psycholką to wstyd jest rozmawiać. I poszła fama, że kattebush to psycholka, bo leczy się u psychologa :D Tylko, że zwisa i powiewa mi akurat, co ludzie powiedzą o mnie. Ważne jest moje zdrowie. Depresja przeszła kiedy Synek po raz pierwszy się uśmiechnął :)

Odpowiedz
avatar plokijuty
7 13

Osobiście poznałem dwa przypadki osób chorych na schizofrenię. Jeden to przebieg bardzo łagodny. Drugi to ostry, gdzie chora osoba nie poznawała innych. Kiedy trafiła do szpitala a potem do kochającej rodziny, teraz funkcjonuje normalnie. Zauważyłem, że pomoc dla tych osób można rozłożyć tak: 50% to szpital, wizyty u lekarzy, branie leków, a drugie 50% to MIŁOŚĆ, okazywanie jej choremu; miłość jest silniejsza niż śmierć.

Odpowiedz
avatar Tarija
1 37

Dodatkowo "u nas w Polszy" pokutuje przekonanie że leki psychotropowe są szkodliwe... I trzeba je odstawić jak tylko chory się lepiej czuje. Właściwie ze wszystkimi lekami tak samo, Polaczek-Robaczek, mądrzejszy od wszystkich, sam wie najlepiej kiedy przestać brać antybiotyki, psychotropy, wszystko. Co by się nie truć. Albo, jeszcze lepiej - znam dziewczynę w moim wieku która twierdzi że antybiotykoterapia to spisek, mający na celu wmówienie ludziom że powinni jeść leki dłużej niż są chorzy, to koncerny na tym zarobią.

Odpowiedz
avatar Mahmurluk
22 34

Antybiotyki - spisek Szczepionki - spisek Lekarze - jedna mafia Koncerny farmaceutyczne - tym bardziej Ale leczmy się homeopatią i łykajmy suplementy diety, wszystko będzie ok.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
15 17

Biorę antydepresanty już którys rok z kolei i bez przerwy zdarza mi się dostwać "dobre rady" typu: oj bo się uzaleznisz albo uważaj bo pzestaną działać

Odpowiedz
avatar Elewator
6 22

Wiadomo, że nie można przerywać na własną rękę terapii antybiotykiem, ani demonizować, że szczepionki to spisek... ale lepiej jest też nie przesadzać w drugą stronę. Są lekarze, którzy z byle powodu przepisują antybiotyk, na cokolwiek. O szkodliwości szczepionek mówią różne osoby, w tym i ludzie z wykształceniem medycznym. Poza tym wokół sprawy szczepień już niejedna aferka była - gołym okiem widać, że ta sprawa śmierdzi. Nie mówię, żeby przestać się szczepić, ani nie głoszę teorii, że chcą nas wszystkich potruć, ale na rzeczy może coś być. I dlatego należy wszystko robić z głową - przyjmowanie co sezon nowej szczepionki przeciw grypie może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Odpowiedz
avatar ampH
-1 13

Elewator - z medycznego na Twoje: masz sobie pudełko z dziurą w kształcie okręgu w ściance i taki walcowaty klocek wielkości tej dziury. Ten klocek to wirus,pudełko to Twój organizm, a ta dziura to miejsce, którędy może się dostać wirus (wiemwiem, nie tak działają szczepionki, ale to uproszczony schemat, czytajcie dalej). Spróbuj włożyć klocek do pudełka przez ten otwór. Udało się? Ano udało. Teraz przekręć pudełeczko a ujrzysz dziurkę w drugiej ściance w kształcie kwadratu. To przekręcenie to wzięcie szczepionki. Spróbuj włożyć klocek. Nie da się, prawda? No to teraz nie bierz szczepionki na kolejny rok, czyli zostaw dziurkę z kwadracikiem. A co to? Kwadracik przyszedł! I klocek w kształcie kwadracika wchodzi do pudełeczka! To mamy problem, bo łapiesz grypę przez to, że wirus zmutował a Ty się nie zaszczepiłeś na tę nową mutację. I nie, nie jest to spisek, wirusy mutują - najprostszy przykład HSV1 i HSV2, kiedyś herpes simplex jedynka atakował - w skrócie mówiąc - usta, natomiast dwójka okolice intymne. Obecnie kiedy łapiesz opryszczkę na ustach nie wiesz czy jest to hsv1 czy hsv2, ponieważ podczas okresu większej rozwiązłości seksualnej i popularyzacji seksu analnego wirusy te wystarczająco zmutowały, żeby obecnie na przemian atakować miejsca, których nigdy wcześniej nie atakowały. Podobnie jest z wirusem HIV - skubaniec mutuje tak szybko, że jak już ktoś myśli, że lada chwila wynajdzie coś, co go powstrzyma to okazuje się, że jest problem, bo bydlak zmutował.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
7 13

Grypa co sezon jest inna, szczepionka z poprzedniego sezonu ma znikome działanie. To nie żaden spisek, to akurat fakt. Większość szczepionek jest jednorazowa albo raz na wiele wiele lat. Co do antybiotykoterapii to się z Elewatorem zgodzę, czasami lekarze zapodają ją bez sensu. Nie znaczy to, że można ją przerywać, ale niestety wiele razy nie należałoby jej w ogóle zaczynać. Wiem ze smutnego doświadczenia zbyt późno zdiagnosowanego alergika.

Odpowiedz
avatar bimbarabim
8 8

Ogólnie rzecz biorąc to chyba wszystkie konkretniejsze leki opierają się na bilansie strat i zysków. Biorąc antybiotyk pozbędziesz się jakiejś infekcji, ale rozwalisz sobie też florę układu pokarmowego, albo zafundujesz konkretniejszy efekt uboczny (pół biedy jeśli krótkotrwały). I wszystko jest ok póki lekarz wie co przepisuje, a pacjent wie co bierze. Jaja się zaczynają, kiedy koncerny farmaceutyczne chcąc wypuścić lek zamiotą coś pod dywan. To są firmy jak każda inna i działają dla zysku. Swoją drogą ktoś ma link do rocznych statystyk zachorowań na grypę około 2000 roku? Według http://www.pzh.gov.pl/oldpage/epimeld/grypa/index.htm od 2008 wciąż rośnie liczba zachorowań na 100tys. osób.

Odpowiedz
avatar Fuu
5 15

Sama należę do osób, które unikają leków jak ognia. Dopóki nie muszę nie łykam, bo wychodzę z założenia, że każda chemia (a tak traktuję leki) ma negatywny wpływ na mój organizm. Pewnie pomoże na to na co ma pomóc, ale poza tą pomocą nie jest ona neutralna dla mnie. I nie biorę. I się nie szczepię (od podstawówki, gdzie obowiązkowo to było jeszcze). Witaminki do łykania? Nie dziękuję. Wolę z owoców, warzyw, orzechów i zbóż je czerpać. I nie choruję. Miesiąc temu po raz pierwszy od osiągnięcia pełnoletności (10 lat temu) się przeziębiłam. Za to np. moja przyjaciółka, która na wszystko się leczy (w sensie, że z każdym katarem leci do lekarza po leki), co roku się szczepi, co i rusz ma jakieś problemy ze zdrowiem. Żeby nie było: jak ktoś ma problem, którego nie da się rozwiązać bez podania leku, to się go bierze i kropka. Jednak branie wszystkiego jak leci to głupota. Tak jak i ślepa wiara w to co głoszą firmy farmaceutyczne. Parę lat w takiej pracowałam i się trochę nasłuchałam i naoglądałam ;]

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 12:44

avatar Elewator
2 8

@ampH: Ależ ja wiem, że wirusy mutują. Tyle, że - jak bloodcarver napisał - szczepionka jest na wirusy z poprzedniego sezonu, więc na aktualne, zmutowane nie podziała jak powinna. Może wspomóc układ odpornościowy, ale od zachorowania nie uchroni. Dlatego uważam, że powtarzanie co sezon szczepionki przeciw grypie ma mało sensu - jak ma cię dopaść zmutowany wirus, to i tak cię dopadnie. A przyjmowanie wielu szczepionek nie pozostanie bez wpływu na organizm.

Odpowiedz
avatar natalia
1 3

bloodcarver - ja też kilka razy przeszłam niepotrzebną antybiotykoterapię. Bo krztusiec, bo zapalenie zatok, bo niedoleczona infekcja bakteryjna. Dopóki sama nie poobserwowałam reakcji mojego organizmu i nie poczytałam w internecie o różnych chorobach górnych dróg oddechowych i nie zasugerowałam lekarzowi alergii, to nie dostałam skierowania do alergologa i recepty na odpowiednie leki. Fuu - też unikam leków jak ognia, i dopóki naprawdę nie muszę, to nie biorę. Jednak przez ostatni rok moja odporność spadła sama z siebie do takiego poziomu, że katar dopada mnie kilka razy w miesiącu. Naturalne metody wzmacniania odporności i leczenia zawodzą, muszę biegać ze wszystkim do lekarza i dostawać leki na wszystko. Po prostu niektórzy są szczęściarzami i nie chorują, bo nie, inni mają kiepską odporność, bo tak. U mnie kilka lat było wspaniałych, bez żadnego kataru ani kaszlu, ostatnio wszystko się posypało, ale dzięki lekom powoli wraca do normy (nie choruję od połowy października, wow!). Nie zawsze słabe zdrowie jest skutkiem ubocznym biegania do lekarzy. Czasami bywa na odwrót.

Odpowiedz
avatar anetemiks
18 18

Ja miałam brata który chorował na Schizofrenie, wszyscy go spierali koledzy, rodzina ale on nie umiał zaakceptować tego że jest chory i popełnił samobójstwo...

Odpowiedz
avatar fak_dak
20 22

Przykro mi. Niestety schizofrenia u młodego mężczyzny jest obarczona dużym ryzykiem samobójstwa. Czasami rodzina daje z siebie wszystko ale to nie wystarczy by kogoś uratować.

Odpowiedz
avatar powabnazdzislawa
8 8

Niestety choroby psychiczne to chyba te najgorsze. Jestem tlumaczem I kilka razy mialam stycznosc z chorymi na schizofrenie. Wiekszosc z dosc dluga historia choroby i licznymi nawrotami. Najgorsze chyba w niej to, ze nie daje wytchnienia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

A co ma bycie tłumaczem do osób ze schizofrenią? Bo trochę nie załapałam powiązania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2012 o 21:04

avatar Bobiqq
13 17

Ty tak na poważnie? Jak ktoś ma schizofrenię to mu post raczej nie pomoże :|

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 8:26

avatar konto usunięte
20 24

Post kanarinho - TO dopiero schizofrenia. Może jeszcze boskie kładzenie rąk i inne szamańskie praktyki?

Odpowiedz
avatar szczurzyca
16 20

Jesli chory, badz rodzina chorego wyjdzie z takiego zalozenia, to nie dziwmy sie, ze cchory ma nawroty, odstawia leki, laduje co jakis czas na oddziale, albo w koncu popelnia samobojstwo.

Odpowiedz
avatar fak_dak
19 27

Bardzo cię proszę, nawet jeżeli wierzysz w takie absurdalne teorie to ich nie rozpowszechniaj bo możesz mieć kogoś na sumieniu. W moim mieście jest wróżka-uzdrowicielka, która pacjentom ze schizofrenia wmawia, że ich dolegliwości to nie choroba lecz opętanie. Nie mówi oczywiście, że mają odstawić leki ale pacjenci przekonani przez nią do teorii paranormalnej sami rzucają leczenie i po czasie lądują szpitalu.

Odpowiedz
avatar Loras
18 22

Świetnie, wmawiaj schizofrenikom, że są jeszcze do tego opętani przez demony. Brawo. Fantastyczny pomysł. To na pewno przyspieszy leczenie każdego chorego. I na pewno nikomu nie nas*a w psychice.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 10:46

avatar ampH
15 17

A ja wierzę, że jest to mistrzowski przykład sarkazmu połączonego z trollingiem, bo nie chcę dopuścić do siebie wiadomości, że tacy idioci naprawdę istnieją. :) Chociaż biorąc pod uwagę jedną z historii, która tu się kiedyś pojawiła o zamianie leków i opieki medycznej modlitwami, co doprowadziło do śmierci pacjenta/-ki to wszystko możliwe...

Odpowiedz
avatar vonKlauS
9 13

pamiętać też należy,że im większa ofiara pieniężna w intencji uzdrowienia opętanego, tym większe szanse całkowitego powrotu do zdrowej wspólnoty wiernych ;)

Odpowiedz
avatar mrreska
25 29

tak tak, a miesiączka to łzy macicy która płacze, bo nie została wypełniona życiem. Demony, a myslałam, że nic mnie już nie zdziwi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 11:59

avatar Timothy
-5 11

Wyobraziłem sobie taką scenę: Kanarinho jako Darwin przed szanownym forum naukowym i ich krytyka jego sugestii jakoby człowiek pochodził od małpy... (taką scenę widziałem bodaj w "Było sobie odkrycie"). Przyznam, że kontr-argumentacja była identyczna. Dziwne prawda?

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 14

Timothy, mnie nie przeszkadzają niczyje prywatne poglądy i teorie, dopóki w wyniku ich szerzenia poważnie chorzy ludzie nie odstawiają leków, przyczyniając się do postępu choroby. Nie słyszałem by w następstwie propagowania darwinizmu jakiejś osobie poważnie pogorszył się stan zdrowia. Jak znasz takie przypadki to się podziel wiedzą.

Odpowiedz
avatar healfwer
5 7

Co do "nakładania rąk" to w Baldurs Gate działało...

Odpowiedz
avatar nighty
2 4

Podejrzewałabym że to napisała moja babcia, gdyby nie to że ona panicznie się boi komputera. Na wszelkie choroby, czy to depresja, alergia, zwichnięcie nogi czy uraz kręgosłupa doradza jedno : spowiedź, komunia i modlitwa. I na pewno pomoże, bo wszystkie choroby to się pojawiają jak Boga nie ma w życiu! Bez Boga to ani do proga itp.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2012 o 20:19

avatar bloodcarver
8 16

Jest też inna sprawa - niektórzy psychiatrzy mają w dupie życie pacjenta. "Pan nie marudzi, pan się przyzwyczai. Tak za rok, dwa będzie pan na chodzie. Czuje się pan otępiały? To normalne! Jak się organizm przyzwyczai to to przejdzie! No mówię, góra dwa lata!". To autentyk. Oczywiście pacjent nie miał co śnić o przyznaniu renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, a pracować nie był w stanie. A jeść musiał. Co zrobić, odstawił leki. Lepsze to, niż zdechnąć z głodu. Zresztą leki kosztują pieniądze, więc jaki miał wybór? Na szczęście za jakiś czas zarobił dość na psychiatrę prywatnego, który rozumiał, że jak pacjent nie zarobi, to i za leczenie nie zapłaci - I jednak się dało. Tylko czemu nie można było tak od razu?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 10:22

avatar ampH
0 8

A za pierwszym razem przypadkiem ten ktoś nie poszedł do lekarza na NFZ? :) Bo to by wiele wyjaśniało. :)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 4

Tak, tak, poszedł do lekarza, wtedy chyba jeszcze nie NFZ a Kasy Chorych ale jeden pies. W każdym razie lekarz miał zapłacone tak czy inaczej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 20

Na studiach miałam zajęcia w szpitalu psychiatrycznym i w ramach tych zajęć mieliśmy rozmawiać z pacjentami. I nigdy nie zapomnę, jak podeszła do mnie kobieta z rodziny pacjenta depresyjnego, i zapytała jak to faktycznie jest z tą chorobą, bo lekarz to chyba jej raczej ściemnia. Zatkało mnie. Facet po kilkukrotnej próbie samobójczej, a ona mi z czymś takim wyjeżdża. Aż się zastanawiałam czy lekarze nie testowali w ten sposób studentów. Ale nie. Pani była bardzo niepocieszona, gdy potwierdziłam wersje lekarza. Bo jak to - przecież jak ktoś nie ma siły wstać, to jest leniwy a nie chory itd. itp. W ramach pracy magisterskiej pracowałam ze schizofrenikami. Każdy z kolejnym epizodem psychotycznym (jeden z pacjentów podczas rozmowy ze mną widział siedzącego w rogu pokoju diabła). Na pytanie czemu się znaleźli ponownie w szpitalu, co się takiego stało zawsze była jedna odpowiedź - odstawienie leków. Na pytanie dlaczego - bo już się tak dobrze czuli i już bardzo długo nie mieli omamów, urojeń. Na pytanie czy byli informowani o konsekwencjach odstawienia leków - tak, lekarz im wszystko dokładnie wyjaśnił. W takich chwilach opadały mi ręce i dopadała beznadzieja. Na chwilę. Bo potem po raz enty kładłam do głów pewne zasady. Mam jednak poważne wątpliwości czy skutecznie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
7 13

Powiedzmy sobie szczerze, od człowieka chorego na urojenia nie można oczekiwać pełnej racjonalności nawet po lekach. Jeśli nie ma nikogo, kto go przypilnuje, przypomni "jak odstawisz, to to wróci", to będzie kłopot.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@bloodcarver - zgadza się, ale tutaj problem polega na tym, że "moi" pacjenci byli stale pod opieką rodziny, ale oni niestety też wyszli z założenia, że skoro tak długo jest ok, to można sobie leczenie darować. I to mnie po prostu powala. Tak jak wiele osób już pisało - wiedza o chorobach psychicznych w tym kraju leży i kwiczy.

Odpowiedz
avatar GaretSetren
3 3

Nie tak znowu rzadkie jest również odstawienie leków przez samego pacjenta, który mimo, że rodzina pilnuje i tłumaczy, wie lepiej. Co wtedy kiedy choroba wraca, często atakując z jeszcze większą siłą, a chory odmawia leczenia i brania leków? Nie życzę nikomu mieszkania z taką osobą pod jednym dachem. Nie zawsze jest to wina rodziny moi drodzy, a procedury zmuszające do przymusowego leczenia do łatwych i szybkich nie należą, bo przecież przez okno pacjent nie skoczył i nikogo jeszcze siekierą nie dziabnął.

Odpowiedz
avatar DobKa
7 7

Moja ciocia zachorowała... kiedy miała atak i nie mogliśmy sobie z nią poradzic bo probowała uciec i było jej bez różnicy czy oknem czy drzwiami zadzwonilismy na pogotowie. Dyspozytor nam powiedział, żebysmy ją do przychodni zaprowadzili :/ dopiero po wielkiej awanturze do nas przysłał karetke.

Odpowiedz
avatar ampH
3 5

A dyspozytorzy to już w ogóle temat na wiele innych historii. Też kiedyś mnie bolał brzuch, ale nie jakoś tam delikatnie czy coś, tylko musiał naprawdę kur*sko boleć, bo ja ogólnie nie mam zwyczaju wzywać pogotowia do siebie, nawet nie dlatego, że ktoś inny potrzebuje, ale po prostu, nie lubię, a jednak musiałem wezwać. Była godzina przed północą jakoś, a dyspozytorka kazała mi iść po prostu do całonocnej przychodni oddalonej ode mnie o jakieś 6-7km... Jak do niej dotrę? Taksówki ponoć istnieją. Udało się jej wreszcie przekonać, że nie, nie mam siły nawet wstać i się tylko kulę z bólu (wcale nie było słychać w moim głosie, w ogóle) wysłała karetkę. Ratownicy stwierdzili, że śmierdzi to jakimiś wrzodami, czy inną nadkwasotą, dali leki przeciwbólowe i jakieś tam na kwas, wszystko dożylnie i domięśniowo i kazali iść jak tylko się polepszy do lekarza, a jeśli atak bólu się powtórzy w nocy KONIECZNIE zadzwonić po nich bo może dojść do perforacji żołądka bądź jelita, co może być bardzo opłakane w skutkach. Mieli rację. Co prawda ból już w nocy nie wrócił, ale przez kolejny miesiąc musiałem brać leki osłonowe na żołądek i ograniczyć kawę, tłuste jedzenie a najlepiej wcinać roślinki dla pewności przez jakiś czas. Także kto wie jak to by się mogło skończyć przez ignorancję dyspozytorki.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 3

Swoją szosą czy pogotowie ma osoby przeszkolone i uprawnione do stosowania środków przymusu bezpośredniego wobec pacjentów, którzy odmawiają leczenia, uciekają?

Odpowiedz
avatar ampH
4 4

Z tego co się orientuję jeśli dana osoba nie została ubezwłasnowolniona, czyli sama decyduje o swoim życiu i zdrowiu ma prawo odmówić leczenia, w tym również ambulatoryjnego. Innymi słowy nie możesz przytomnego człowieka zaciągnąć siłą do szpitala jeśli tego nie chce, nawet jeżeli może to spowodować jego śmierć. Aczkolwiek nie jestem w stanie poprzeć tego konkretnymi dowodami prawnymi, są to jedynie moje wnioski, które wyciągnąłem czytając o różnych przypadkach.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 7

Znaczy, wg tego co ampH piszesz wzywanie pogotowia do ciotki DobKa było bezpodstawne - nie było bezpośredniego zagrożenia życia i co ważnejsze nie chciała leczenia. Chyba że była ubezwłasnowolniona, ale wówczas nadal karetka jest od zagrożenia życia a nie od tego, że opiekun prawny nie radzi sobie z podopiecznym... Po mojemu to po prostu brak odpowiedniego systemu wspierania i "ratowania" chorych psychicznie i ich rodzin.

Odpowiedz
avatar DobKa
1 7

Bloodcarver... nie wiesz co mowisz troche. Ciotka nie jest ubezwłasnowolniona i wtedy jeszcze sie nie leczyła... to był jej pierwszy atak. I co Twoim zdaniem ma zrobić rodzina takiej osoby jak nie wezwać pogotowie aby podalo cos na uspokojenie?? jak ktoś chce skakać przez okno to jest zagrożenie życia. Przecież nie pójde z nią do przychodni i nie stane w kolejce do lekarza... albo nie będę czekac az jej może przejdzie i wtedy dopiero pojde do lekarza. Chyba nie byłeś/aś w takiej sytuacji i życze aby Ci się taka nie przytrafiła :)

Odpowiedz
avatar GaretSetren
0 2

Skoro ciotka nie była ubezwłasnowolniona to rodzina może co najwyżej siedzieć i perswadować. Przykre, brutalne, ale prawdziwe - w naszym kraju psychicznie chorzy i ich rodziny są zazwyczaj skazani na siebie i czekanie na cud lub tragedię.

Odpowiedz
avatar DobKa
2 4

p.s. I nie odmawiała leczenia bo była w takim amoku, że nawet nas nie poznawała więc nie bardzo wiedziała, że pogotowie do niej przyjechało.

Odpowiedz
avatar Lezzard
8 8

U nas jest odwrotnie. W sensie wszyscy chodzą do psychiatry w sprawie babci, a jak psychiatra musi ją obejrzeć to się robi przedstawienie i spotyka się z nią w gabinecie kardiologa. I jej tabletki też są "na serce". :) Niestety człowiekowi starej daty nieraz się nie przetłumaczy. Co nie oznacza, że jest to jakiś powód do wstydu. Kto wie co mnie może spotkać za te naście albo dziesiąt lat.

Odpowiedz
avatar lillith
8 8

Zupelnie po akademicku rzecz ujmujac, odrywajac ja od praktycznej rzeczywistosci, to ta sytuacja nasuwa glebokie watpliwosci natury etyczno-moralnej. Mozna leczyc pacjenta wbrew jego woli, jesli nie zostal uznany za niebedacego w stanie podejmowac decyzji o wlasnym zdrowiu? Mozna oklamywac pacjenta dla jego (i jego rodziny, nie oszukujmy sie) dobra? Ciezkie to i trudne do przemyslenia.

Odpowiedz
avatar DupaDebowa
10 10

A mój przyjaciel, który ma problemy psychiczne zdiagnozowane od czasu dojrzewania i ciągle jedzie na lekach, co jakiś czas dochodzi do wniosku, że całe jego życie zbudowane jest na cholernej pigułce i desperacko próbuje je odstawić. Jest to bardzo, bardzo smutny widok co się z nim wtedy dzieje.

Odpowiedz
avatar boskabestia
-3 11

Aż postanowiłam założyć konto, żeby wypowiedzieć się w tym temacie. Mój ojciec już kilkanaście lat temu został zdiagnozowany ze schizofrenią maniakalno - depresyjną. Był w szpitalu, dostał leki. Leki odstawił jak najszybciej. Czemu? Bo to był wstyd? Oczywiście, że nie. Leki go przymulały do tego stopnia, że utrudniały jakiekolwiek funkcjonowanie. Był senny, rozkojarzony, ciągle w stanie otępienia, naprawdę ledwo można było się z nim dogadać, możliwe że to wina źle dobranych leków, chociaż na pewno lepiej dobranych niż na początku choroby, gdzie po podaniu ojciec po prostu wyskoczył z okna. Leki odstawił i chociaż faktycznie widać, że nadal ma różne stany jest zdecydowanie lepiej niż było. Naprawdę zdaje sobie sprawę że to ciężka choroba i czasami podawanie leków to jedyna opcja, napewno najszybsza, ale nie najskuteczniejsza. Niestety wydaje mi się, że psychiatrzy myślą, że jak się człowieka nafaszeruje i otumani będzie lepiej.

Odpowiedz
avatar fak_dak
6 10

"schizofrenią maniakalno - depresyjną"? Nie ma takiej choroby. Jest schizofrenia, choroba afektywna dwubiegunowa (czyli depresyjno-maniakalna) i zaburzenia schizoafektywne. We wszystkich tych chorobach pacjent nie jest w stanie utrzymać się bez leków bo raczej prędzej niż później kończy się to szpitalem o ile wcześniej nie samobójstwem. Jeżeli twój ojciec miał silne objawy uboczne po lekach a bez nich czuje się dobrze to stawia to znak zapytania przy diagnozie. W chorobach psychicznych leki są najskuteczniejszym środkiem. Działania psyhologiczne, psychoterapeutyczne, środowiskowe, wsparcie rodziny grają większą od leków rolę w zaburzeniach (nie chorobach!) psychicznych oraz w zaburzeniach osobowości.

Odpowiedz
avatar fak_dak
6 8

Cieszę się z dobrego stan zdrowia twojego ojca co nie zmienia faktu, że wątpię by miał którąś z wymienionych przeze mnie chorób i dobrze funkcjonował bez leków. Lekarze czasami się mylą i dają rozpoznanie na wyrost. Nie widziałem go, nie badałem, więc nie będę się więcej w tym temacie wypowiadał. Wiem, że regularnie przyjmuję do szpitala pacjentów z zaostrzeniami schiforenii, którym się wydawało, że dadzą sobie rade bez leków. I nie znam żadnego, któremu się ta sztuka udała.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
1 1

Fak_dak, "Działania psyhologiczne, psychoterapeutyczne, środowiskowe, wsparcie rodziny grają większą od leków rolę w zaburzeniach (nie chorobach!) psychicznych oraz w zaburzeniach osobowości." dlaczego? Leki nedznie pomagaja? Czy chodzi raczej o to ze pomagaja na poziomie biologii, ale potrzeba zewnetrznej pomocy aby popracowac nad efektami wieloletnich przyzwyczajen "w mysleniu" pacjentow? I jeszcze jedno... jakbys zakwalifikowal dystymie? Funkcjonuje ona pod nazwa "depresyjne zaburzenie osobowosci", ale czy to znaczy ze podpada pod zaburzenie czy jest tylko rodzajem depresji a nazwa sprowadza w blad?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2012 o 2:28

avatar konto usunięte
-5 5

Schizofrenia- czyli psychoza maniakalno depresyjna. Tak to się nazywało kiedyś w starych książkach. Miałem w ręku "Psychiatrię kliniczną" to sobie poczytałem. Stanisława Kratochwila - "Psychoterapia" też fajna rzecz. Za to Neurologia Mumenthalera do dzisiaj leży na półce. Całkiem dobra pozycja o ile ktos lubi ksiązki naukowe a ja mam takie hobby. :-))

Odpowiedz
avatar fak_dak
6 6

Psychoza maniakalno depresyjna do stara nazawa na chorobę afektywną dwubiegunową a nie na schizofrenię. Czasami stosowanymi synonimami nazwy "schizofrenia" są "zespół paranoidalny", "zaspół urojeniowo-omamowy", "choroba Bleulera", "Mb.Bl.".

Odpowiedz
avatar heinz
1 1

Nie nigdy to się tak nie nazywało, więc coś nieuważnie czytałeś chyba. Psychoza maniakalno-depresyjna to inaczej choroba afektywna 2-biegunowa czyli kombinacja manii i depresji mówiąc ludzkim językiem. Schizofrenia to zupełnie odrębna grupa zaburzeń.

Odpowiedz
avatar nighty
4 4

No i skąd ja to znam? Jak tylko depresja zaczęła mi łagodnieć, rodzice uznali że wyzdrowiałam i "ile można być na lekach?". Z tym że odstawiłam wszystko od razu - przez pół roku było nawet nieźle, a potem było dwa razy gorzej niż było poprzednio i poprzednie leki już nie pomagały... Teraz jest drugi problem, bo tym razem ja sama myślę o odstawieniu leków (już je biorę z 2 lata, pół roku bez żadnych objawów) ale prawdę mówiąc, boję się powtórki z rozrywki...

Odpowiedz
avatar fak_dak
5 5

Porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem. Jeżeli uzna, że ich już nie potrzebujesz to ci je sam odstawi. A jeżeli uzna, że musisz brać to lepiej mu zaufać lub skonsultowac się z innym psychiatrą. Nic samodzielnie.

Odpowiedz
avatar misha
-2 2

jedz nerkowce:) w ogóle dieta ma ogromny wpływ na to jak funkcjonujemy. poczytaj tez o ziołolecznictwie, jest wiele ziółek, które "zapobiegają" depresji, polecam się wybrać do biblioteki/ksiegarni i troche o tym poczytać. moim zdaniem branie leków na jakąkolwiek chorobę przewlekłą, nie jest rozwiązaniem, bo co to za rozwiązanie truć się lekami do końca życia? oczywiscie w ciezkich przypadkach schizofrenii, kiedy x jest zagrozeniem nie tylko dla siebie, ale i dla otoczenia to nie bardzo istnieje jakiś inny wybór... życzę powodzenia w walce z depresją!

Odpowiedz
avatar nighty
2 2

Nerkowce jem, ogólnie bardzo lubię orzechy :) A lekarz powiedział że jeśli mam jakiekolwiek jeszcze wątpliwości przed odstawieniem leków, to mam jej nadal brać i porozmawiać o tym z psychologiem bo "odstawienie leków jest jak rzucenie palenia : jeśli nie masz 200% pewności że chcesz to zrobić ani nie wiesz dokładnie dlaczego chcesz to zrobić, to jest dużo mniejsza szansa że ci się uda". A ja pewności nie mam : boję się efektów odstawienia a dużo bardziej boję się nawrotów.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
1 1

Jak ja odstawialem leki to najpierw psychiatra zmniejszyl mi dawke o polowe aby zbadac czy nie wystapia jakies komplikacje a potem dopiero calkiem zaprzestalem brac, moze tez zaproponuj takie rozwiazanie podczas konsultacji z lekarzem?

Odpowiedz
avatar nighty
0 0

Zmniejszyć się nie da, teraz biorę praktycznie najmniejszą dawkę leku.

Odpowiedz
avatar heinz
3 3

Tylko, że ze schizofrenią jest taki problem, że wy psychiatrzy uwielbiacie ją diagnozować nawet tam gdzie nie ma ku temu pełnych przesłanek. Nie mówię, że akurat Ty, ale niemal wszyscy psychiatrzy z którymi współpracowałem jako psycholog to byli nie zwolennicy, a fanatycy farmakologii, którzy potrafili przepisać ciężki neuroleptyk na ostre fazy psychoz dzieciakom bez żadnych objawów wytwórczych.

Odpowiedz
avatar GaretSetren
0 0

Nie jestem specjalistą, ale zgodzę się z Heinzem na podstawie obserwacji. Poza tym ponoć kiedyś każda nieznana lub niezbyt dobrze opisana choroba psychiczna była dopisywana do schizofrenii i tak powstawał "uniwersalny zsyp na choroby", co z pewnością nie pomagało w leczeniu.

Odpowiedz
avatar PozytywnA
0 0

niestety z moich obserwacji wynika,że rodzina wierzy "na słowo" osobie chorej,która nie może sama podejmować decyzji,że po jakimś czasie brania leków ,jest już wszystko ok,poprawiło się i chory jest pewien,ze leków nie potrzebuje,bo go jedynie usypiają. Po jakimś czasie omamy wracają,chory zaczyna brać leki,a rodzina z tekstem "on już tak ma" ignoruje człowieka...nawet nie potrafię sobie wyobrazić co musi przeżywać sam ze sobą...

Odpowiedz
avatar zaklamana
0 2

Sama choruje, lecze sie u psychiatry i tez niemalo razy odwiedzilam szpital. Mam na tyle dobrych rodzicow, ze za nic nie pozwalaja mi odstawic lekow, nawet jesli sie zarzekam ze czuje sie super dobrze. Nie wyobrazam sobie sytuacji gdy osoba chora psychicznie (schizofrenia, choroba afektywna dwubiegunowa) ostawia leki i to jeszcze przy pomocy najblizszych - bo sie uzalezni, bo czuje sie dobrze i juz nie potrzebuje. Mialam takie epizody ze osoby trzecie mowily mi ze tylko sie truje, ze leki wzmagaja chorobe [!!] , ze pewnie juz jestem uzalezniona - bzdura. Wiem, ze bez lekow nie dalabym rady i ciesze sie ze zyje w tych a nie innych czasach, kiedy medycyna jest juz na tyle rozwinieta ze nawet tak ciezkie choroby jak psychoza m-d i schizofrenia sa do zaleczenia. Do wszystkich chorych - bez ustalenia z lekarzem, nie odstawiajcie lekow, nawet jesli wydaje sie Wam ze juz lepiej byc nie moze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2012 o 12:59

avatar Wilga
1 1

Moja koleżanka nie chciała się leczyć. Jak miała 19 lat popełniła samobójstwo :(

Odpowiedz
avatar oneLove
0 4

brednie, psychiatra to jeden z zawodow ktorych nie szanuje. zdiagnozowali u mnie shizofremie a mialam bolerioze przewlekla z kompikacjami. dieta tez ma duzy wplyw na zdrowie psychiczne a jedzeniebw szpitalach jest ponizej wszelkiej tabeli odzywczej, porcje jak dla 3 latka a nie dla doroslej osoby, personel jak w wiezieniu, sad musial wydac nakaz zwolnienia mnie z szpitala bo podobny tobie fanatyk upieral sie ze mam shizofremie, wierze w to ze kiedys ten zawod bedzie traktowany z pogarda na rowni z prostytucja

Odpowiedz
Udostępnij