To że kobiety lubią się chwalić przed sąsiadkami to nic nowego. Jednak dzisiejsza sytuacja rozłożyła mnie na łopatki.
Czekam kulturalnie w supermarkecie na swoją kolej z towarami na taśmie. Dwie kobiety głośno rozmawiały przy kasie obok. Jedna tłumaczyła drugiej jakie jajka ma kupować tylko "0" albo "1", bo to ekologiczne i ona tylko takie kupuje pokazując wybity numerek na jajku wyjmując je z wytłaczanki. Rozmowę musiała słyszeć również kasjerka która zwróciła uwagę na jajka. Spojrzała z każdej strony, wyciągała jajka i gdzieś zaczęła dzwonić. Przyleciała kobieta z BOK-u i sprawdziła zawartość. Kazała jej chwilę poczekać.
Wychodząc ze sklepu widziałem jak pani od jajek udaje się z ochroniarzami gdzieś na ich zaplecze, a obok mnie przemknęła jej koleżanka, która przez telefon podawała najnowszą nowinę do swoich znajomych. Co się okazało? Pani Basia chciała kupić dobre jajka za niską cenę, więc wyrzuciła 10 jajek z numerkiem "3" za regał, a w te miejsce włożyła "0". Kradzież by się udała gdyby nie długi język.
Teraz przez parę dni sąsiadki będą miały o czym dyskutować. Ten typ tak ma :-)
Supermarket
Sama staram się kupować jajka 0, 1 lub 2 i nie "nadużywać kurzych d*p". Ale takiego numeru jeszcze nie odstawiłam :D
OdpowiedzNiestety tak naprawdę nawet 1 nie gwarantują, że kury mają dobre warunki, ale lepsze to niż chów klatkowy.
OdpowiedzPalemka ma rację. Sprawa podobnie wygląda na rynkach osiedlowych. Mamy partner trudni się sprzedażą jajek na takowym rynku od dobrych dwudziestu lat. Dwa lata temu wprowadził do oferty jaja gospodarskie, kupowane bezpośrednio od rolnika. Charakteryzowały się tym, że były białe i nie miały pieczątki. Jednak po jakimś czasie okazało się, że obrotny rolnik kupował bardzo tanio jajka z fermy, które miały pieczątkę, następnie zmywał ją (według znawców: wodą z octem) i sprzedawał każde jajko z przebitką 15gr na sztuce... Ot, obrotny chłopina!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 18:18
No proszę, nawet rolnik z rynku robił ludzi w jajo! Wychodzi na to, że trzeba sobie własne kury zakupić, bo inaczej to nigdy nie ma pewności.
OdpowiedzNawet nie chodzi o oszukiwanie. Jajka z 1 powinny gwarantować, że kury mają dostęp do wybiegu na świeżym powietrzu. Tylko tutaj pojawia się magiczne słowo "dostęp". Wygląda to najczęściej tak, że kury żyją większość swojego życia w kurniku, jak zaczynają znosić jaja w dużej ilości to otwiera im się małe okienko z wyjściem na mały, najczęściej nawet nieprzygotowany wybieg. Tylko co z tego, skoro kury nigdy wcześniej nie wychodziły, nie są do tego przyzwyczajone a jako bardzo strachliwe zwierzęta nie wyjdą tam same z siebie. Czyli teoretycznie wyjść mogą, ale najczęściej tego nie robią, więc poza tym otwartym okienkiem na wybieg, nie ma żadnej różnicy między kurami znoszącymi 1ki a 2ki. Generalnie studiuję zootechnikę, i jakby każdy się nasłuchał tego co ja o 'humanitarnej' hodowli i uboju drobiu, to nawet problem zwierząt futerkowych wydawałby się dla niego jakiś mniejszy.
Odpowiedz@Palemka: Odbierasz mi wiarę w człowieka... choć i tak nie było jej zbyt wiele. Nigdy nie mogłam zrozumieć skąd pochodzi potrzeba znęcania się nad zwierzęciem. Wszystko jedno, czy to jest pies, kot, koszatniczka, koń, czy kaczka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 listopada 2012 o 2:05
Tutaj akurat motyw do znęcania się jest prosty: kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Trudno to zrozumieć znęcanie się ot tak z czystego debilizmu.
Odpowiedzpodejrzewam, że po prostu zrobiła to dla jaj...;)
OdpowiedzAle jaja, jak berety.
OdpowiedzA jak berety, to na złodzieju czapka gore.
OdpowiedzZbrodnia (prawie) doskonała!
OdpowiedzMiała jaja, żeby podjąć takie ryzyko!
OdpowiedzAczkolwiek jej obrotność nie była z gatunku kury znoszącej złote jaja ;)
Odpowiedz"Suchar związany z jajkami". Moja wypowiedź pasuje do waszej, więc teraz powinna trafić na Mistrzów.
OdpowiedzNiezła jajcarka z niej :D
OdpowiedzTo nie kradzież z limitem praktycznej bezkarności (poniżej 249.99), tylko oszustwo. Na mandacie się nie skończy, pani ma zas***ne papiery jak w banku.
OdpowiedzNo zajajczyła sobie, naprawdę. Opad szczęki (do jaj) gwarantowany, ale jak to mówią- wysrany zawsze dwa razy traci :P Nie wiem- może to temu, że nie mam jeszcze tak skrzywionego poglądu na świat, jak tamta jajcarka, ale serio? Chwalić się prawie ukradzionym towarem przed "psiapsiółeczką"? To tak, jakby obrabować bank, zdołać uciec gdzieś na Karaiby, a na miejscu kradzieży zostawić specjalnie portfel ze wszystkimi dokumentami. Niektórzy to faktycznie beznadziejne przypadki zidiocenia...
OdpowiedzPodmienianie jajek to niestety plaga. Mniej więej raz na 3 - 5 wytłoczek w dyskoncie czy markecie odkładam wytłoczkę na bok, bo albo klasa nie ta, albo rozmiar mniejszy...
OdpowiedzKiedyś otwierałam pudełka z jajkami, żeby sprawdzić czy nie są rozbite, ale parę razy się nacięłam, że były podmienione o__O Od tego czasu sprawdzam już i pęknięcia i numerki. :-) O ile kupuję oczywiście, bo czasem mi się udaje dostać od teściowej jak jadą do babki męża w odwiedziny jaja od kur z ogródka sąsiada. Beznumerkowe ;]
OdpowiedzSzkoda mi tylko tych, którzy muszą teraz wysprzątać te jajka zza regału... I tak dobrze, że się dowiedzieli, bo smród byłby nieziemski 0_o A co do kupowania jajek - mnie los obdarzył babcią na wsi, więc jajka sobie przywożę :) Żadne sklepowe nie dorówna tym zniesionym przez kury wychowane na zbożu, trawie i łapanych przez nie żabach :P
Odpowiedz@Tiszka: To kury jedzą żaby? Zawsze podejrzewałam o to bociany. Ale ja się nie znam, całe życie w mieście...
OdpowiedzKury jedzą wszystko - zboże, ludzkie jedzenie, owoce, trawę, jajka (własne), żaby, robaki, pisklęta (serio), nawet myszy i krety, jak złapią.
OdpowiedzTen numer chyba nigdy się nie znudzi :) Sama parę razy spotkałam się z takimi pomysłowymi osobnikami, co to kombinują jak się da, żeby tylko nie przepłacić.
OdpowiedzJa na szczęście jajek nie kupuję wcale, co tydzień ciotka ze wsi daje mi jajka od jej prywatnych kurek :P A co do opisanej sytuacji to znajoma kiedyś opowiadała jak chciała kupić sobie wiejskie jaja. W tym celu udała się na targ, by zakupić takie u babuleńki mającej podobno kilka/-naście kurek "dla własnego użytku". Jakież było jej zdziwienie, gdy w domu zauważyła, że na jajkach wybite są kody, co znaczyło, że babcia zapewne kupiła jajka w jakimś supermarkecie, a sprzedawała drożej jako takie od kur, które żyją w warunkach naturalnych.
OdpowiedzJako lekko roztrzepany osobnik płci męskiej, nie miałem pojęcia, że numerki na jajkach robią jakąkolwiek różnicę. Coś chyba słyszałem o jakichś kategoriach, ale jak dla mnie jajka to jajka :c
OdpowiedzJak rozpoznać z jakiej hodowli pochodzi jajko? Otóż, są one numerowane. Pierwsza cyfra oznacza system hodowli, i tak: 0 - produkcja ekologiczna, 1 - wolny wybieg, 2 - chów ściółkowy, 3 - chów klatkowy. Reszta oznaczenia na jajku to: kod kraju (dwie litery np. PL) kod województwa (2 cyfry) kod powiatu (2 cyfry) kod działalności (2 cyfry) kod producenta (2 cyfry)
Odpowiedz...a te wszystkie objaśnienia znajdują się najczęściej na wytłaczance z jajkami.
OdpowiedzMożliwe, ale jakoś po prostu nigdy nie dotarło do mnie, że powinno mi to robić jakąkolwiek różnicę, w jakim województwie powstały jajka, które zjadam. Bo rozumiem koncepcję różnych hodowli, i że teoretycznie rzecz biorąc lepsze są jajka, które złożyły kury które były lepiej karmione i w lepszych warunkach.
OdpowiedzJako, że coś wiem o temacie jajcarskim, to wszem i wobec mówię wszystkim, że najzdrowsze są jaja z chowu klatkowego. Czy to wolny wybieg, czy ściółkowy to dla Was mili czytelnicy dodatkowa porcja chemii w jajku. Jak ktoś para się produkcją jaj na skalę przemysłową wie o co biega. Przepisy unijne wymuszają szczepienia i dodatki przeciw najbardziej znanej nam salmonelli. Tylko już mniejsza z tym, że szczepów groźnych dla człowieka jest bodajże trzy (te unia bezwarunkowo, tępi), wszystkich bytujących na drobiu kilkanaście i więcej. Ale Polak (urzędas), jemu rybka, ma nie być wcale. Jak na kontroli stwierdzi, że salmonella jest - stado idzie do wybicia. Dlatego przy chowie wolnym, czy ściółce pakuje się do paszy chemię, bo jest podwyższone ryzyko rozniesienia zarazy. W klatce jest to bardziej pod kontrolą. Poza tym, w każdym z typów chowu kury żrą to samo, więc mowa o "smaczniejszym" jajku to efekt placebo. Za to można podnieść sobie cenę, że takie musi być droższe. Kiedyś też na to się łapałem, ale teraz to wszystko rybka. O ekologicznych nie będę pisał, bo to już cyrki na maxa. Chodzi oczywiście o jajka z chowu ekologicznego na przemysłową skalę (a są takie).
OdpowiedzPowiedzenie "mowa srebrem, milczenie złotem" dalej aktualne.
Odpowiedz