O Darwinie będzie to piosenka...
Czyli o ludziach pechowych do bólu będę pisał dzisiaj ciąg dalszy.
Życie bywa... gówniane. Niekiedy dosłownie.
Rodacy nasi mają tendencję do oszczędzania. Każdy grosz się liczy. I nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby akcję prowadzili poprzez ograniczenie ilości browarów wytrąbionych do każdego meczu. Ale to akurat nie wchodzi w grę.
Za to próby oszczędzania na fachowcach to punkt honoru! Bądź bohaterem we własnym domu! A nawet we własnym szambie...
Trzech panów, oczywiście po alkoholu, postanowiło oczyścić wzmiankowany wyżej zbiornik, bo groził złotym (no, może brunatnym) deszczem przy każdym spuszczeniu wody. Jako, że szambo było starego typu i cholernie wielkie, trzeba było odsunąć najpierw betonową pokrywę. Szparko wzięli się do pracy. Dwóch ciągnęło, trzeci pchał.
W pewnej chwili, ciągacze doznali przypływu mocy i pociągnęli jak rasowi strongmeni. Pokrywa z gwizdem poleciała w ich stronę, zaś jej pchacz z krótkim wrzaskiem zniknął w woniejącej czeluści.
A szambo wielkie...
Dalejże więc go ratować! Jeden pobiegł szukać czegoś, co można by wrzucić do bagna i wyciągnąć kolegę, drugi zaś, właściciel, niewiele myśląc, wskoczył do dołu, trzymając się rękoma krawędzi.
Krawędź zalana, toteż śliska. Zniknął więc pod taflą wydalin, śladem kolegi...
W tym czasie nadbiegł drugi ratownik, niosąc jakiś drąg. Położył się na brzegu i zaczął wymacywać w brei, szukając jakiegoś oporu. I znalazł!
Opór chwycił kija i dał się wywlec na brzeg.
Był to pierwotny szambonurek, pechowy pchacz pokrywy.
Zanim jednak dało się ustalić tożsamość, zanim przyjechała karetka, nikt nie pomyślał, co się stało z trzecim laureatem Darwina...
Po opróżnieniu szamba znaleziono go. Utonął w lazurowych wodach akwenu...
Ten, który przyniósł drąga, nawdychał się oparów amoniaku i innych metanów i wylądował na intensywnej terapii, którą opuścił wprost do Świętego Pietra...
Przeżył jedynie ten, którego pierwotnie ratowano.
Najpierw, na OIOMie, wydłubywano i wypłukiwano z niego tony stolca. Z włosów, wszelkich otworów ciała, czyli ust, nosa itp...
Zapach, jaki wydzielał, powalał człowieka przez mur.
Ale przeżył.
Przeżył zachłystowe zapalenie płuc i wszelkie możliwe powikłania.
Wyszedł do domu o własnych siłach.
Tylko, podobno, ma lęki ilekroć ktoś puści bąka...
Tak to działa dobór naturalny, mili moi...
służba_zdrowia
Dość straszne...
OdpowiedzTak działa selekcja naturalna.
OdpowiedzZabrakło mi słów...
OdpowiedzTo się nazywa cuchnąca śmierć.
OdpowiedzNo,wpadli w niezłe gówno.
OdpowiedzPrzesrane, umrzeć taką gównianą śmiercią...
OdpowiedzTrochę gówniane te wasze żarty...
Odpowiedz@up Oj tam, wszystko kupy się trzyma.
OdpowiedzE tam, sranie w banie.
OdpowiedzBędzie kupa roboty z pogrzebem
OdpowiedzZepsułem wam zabawę.
OdpowiedzBędzie miał nauczkę do usranej śmierci...
OdpowiedzNo to teraz będzie miał w życiu przesrane.
OdpowiedzGówniana sprawa, przyznaję...
Odpowiedzzaraz na mistrzach sie znajdziecie:D
OdpowiedzDość często spotykana historia. Regułą chyba jest, że najczęściej przeżywa ten, kto pierwszy wpadnie, a ratujący chwalebnie giną, właśnie od szlachetnych oparów.
OdpowiedzChoć jeden się wylizał.
Odpowiedztrochę niesmaczne stwierdzenie :D
OdpowiedzKiepski dobór słów...
OdpowiedzŚwietny dobór słów, arcyironiczny.
Odpowiedzooo.. trafiłam kiedyś na praktyki na oiom, gdzie dzień wcześniej wypisano takiego nurka. Oddział wciąż był niedowietrzony :)
Odpowiedzczęsta historia, owszem, ale to tylko potwierdza jak nauka na cudzych błędach opornie ludziom idzie.
OdpowiedzNie przypominam sobie kiedy ostatni raz siedziałam z tak zniesmaczoną miną. Dziś pójdę spać bez kolacji :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2012 o 1:50
Delikatność :P, mi się tam śmiać zaczęło po przedostatniej linijce :).
OdpowiedzJa mam bardzo wybujałą wyobraźnię. Historia opisana bardzo dobrze, obrazowo. Normalnie poczułam się tak jak jakbym tam była. Gdybym widziała film z takimi scenami nie zrobiłoby to na mnie wrażenia, ale czytać i słuchać takich rzeczy nie mogę. Niestety ale wyobraźnia to mój główny wróg:)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 listopada 2012 o 22:25
Nie martw się, niezjedzenie kolacji raz na jakiś czas wyjdzie Ci na zdrowie :)
Odpowiedz...ale delikaciki powyżej :) ...a ja zjem dzisiaj flaczki, specjalnie dla uczczenia kolejnej historii hellraisera :) PS. Czekam na kolejne, równie "soczyste", POZDR
OdpowiedzJa mam nadzieję, że po tej akcji zdezyfenkowano całą okolicę sali operacyjnej? W sumie przypadek typu "trzeba zamknąć szpital po" chyba? Rany, po tej historii człowiek docenia mieszkanie w bloku 10-piętrowym będąc na 3 piętrze i nie mającym z niczym dziwnym problemów... naprawdę... brrr..... kolacja to bardzo zły pomysł na dziś.
OdpowiedzTylko po tej. Po innych w ramach oszczędności się nie dezynfekuje.
OdpowiedzMimo obrzydzenia i całej powagi jaką chciałam zachować na przedostatnim zdaniu wybuchłam śmiechem:)
OdpowiedzA morał z tej historii jest prosty - NIE CHLAĆ GORZAŁY PRZED PRACĄ. Jakąkolwiek, a w szczególności przed taką, gdzie w opisie zadania wystąpią słowa takie jak: "trujące", "wysoko", "ciężkie", "ostre", "żrące", "głęboko" i "pod napięciem". A po usłyszeniu tych słów (nawet na trzeźwo) nie kozaczyć. Prawidłowo użytkowane szambo nie powinno wybijać. Jeśli wybija do mieszkania, to znak że jest przepełnione. Podejrzewam, że panowie nie posiadali wozu asenizacyjnego. Postanowili więc zapewne odciągnąć trochę zawartości. Raczej by się jej w ładny sposób nie pozbyli, tylko np. wylali na pole. A niech wąchają sąsiady, natura przecie.
OdpowiedzI śmieszno i straszno. Coś mi przyszło do głowy. Czy lekarze mogą składać wnioski o Nagrodę Darwina?
OdpowiedzNo to mieli przesrane...
OdpowiedzKosekwencja z przypadku - dobry zwyczaj: nie pomagaj (glupim ochlapusom). A jak juz musisz , to sie zabezpiecz.
OdpowiedzTwoje historie + genialny sposób ich opisywania poprawiają mi humor na długie godziny. Więcej, więcej, więcej!
Odpowiedzo Boże...okropne.. ps Hellraiser na poprzednim koncie w komentarzach wspomniałeś coś o planach popełnienia książki:P bardzo chętnie bym ją przeczytała:P będzie kiedyś?
OdpowiedzJuż niedługo pomyślę. Na razie, do wtorku żyję ostatnią fazą egzaminu. Ale potem...
OdpowiedzTeż bym chciała taką książkę Hellraisera. Mam nadzieję, że nie będzie za droga :(
Odpowiedzmi się marzy znaleźć Hellraiser`a i błagać o autograf:D
OdpowiedzOjej! Ja też, bardzo chętnie (-:
OdpowiedzNapisz tytuł "Facepalm, czyli dobór naturalny".
OdpowiedzKupię w ciemno :D
OdpowiedzNie chcialabym umrzeć w taki gówniany sposób. :/
OdpowiedzA ja tak dopytam, w jaki sposob ta trojka fahowcuf chciala to szambo oczyscic? Wiaderkami wyniesc zawartosc i do rowu? :D Bo jak nie mieli konkretnego planu, to niemal pewne bylo ze wpadna z niezle gowno... ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2012 o 16:05
"hellraiser", mnie interesuje cała historia bardziej od strony medycznej. Czy jest jakieś racjonalne wytłumaczenie tego, że "ratownik", mimo to, iż zdołał wyciągnąć topielca nie przeżył, a topielec - tak? Czy to po prostu kwestia przypadku i szczęścia?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2012 o 22:52
Ratownik nawdychał się skondensowanych oparów, które po otwarciu pokrywy uniosły się w okolicy dołu. Czyli stężonego amoniaku, metanu i siarkowodoru. Gazów trujących. Natomiast ten wpadnięty nie miał okazji, bo pod powierzchnią cieczy trudno o gazy. Tam groziło mu głównie zachłyśnięcie i następcze zapalenie płuc. Które - cudem - przeżył. Trzeci z nurków przeżyłby pewnie, gdyby w ferworze nie zapomniano o nim i też wyciągnięto.
Odpowiedz@hellraiser: Ja rozumiem, że ratownik się nawdychał, bo pisałeś o tym w historii. Chodziło mi o to, że nie wdychał zbyt długo, góra trzy minuty, ponieważ w tym czasie szambonurek nie zdążył się ani utopić, ani udusić, a nawet stracić przytomności (złapał drąg). Ratujący też jej w tym czasie nie stracił, fiknął dopiero później, a mnie ciekawi dlaczego? I co konkretnie go zabiło? Od razu zaznaczam, że nie podważam w żadnym miejscu wiarygodności opowiadania.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2012 o 1:15
Zabiło go zatrucie gazami. Wystarczyło kilka minut wdychania. Przy takim stężeniu. Na polu walki, gaz musztadowy czy sarin czyszczą w krótkim czasie. Tutaj było podobnie. Do tego położył się na brzegu dołu, gdzie zebrała się frakcja cięższa od powietrza. Wystarczyło.
Odpowiedz@hellraiser: Chyba nie do końca rozumiesz, o co pyta "A123456789". Wiadomo, że faceta zabiły gazy, ale dlaczego z opóźnieniem? Czemu przy takim stężeniu nie wykorkował na miejscu jeszcze podczas akcji ratowniczej? A "co konkretnie go zabiło" - to chyba chodzi o to, czy umarł na zawał, na wątrobę, na udar, niewydolność oddechową, zator, martwicę nerek, albo coś podobnego.
Odpowiedz@DuchLenina Wydaje mi się, że tutaj kluczowym jest wypicie alkoholu przed. (wytłumaczyłabym ładniej, gdybym kojarzyła co się dzieje z tymi gazami po dostaniu do organizmu) A co konkretnie go zabiło to nie mam pojęcia, ale, z tych co wymieniłeś, udar i zator bym chyba wykluczyła. Stawiałabym na wątrobę i niewydolność. Ale wykształcenia medycznego nie mam (w przyszłości może się uda), więc czekajmy na odpowiedź hellraisera :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2012 o 23:25
To w takim razie jak najlepiej ratowac takiego topielca aby sie nie zatruc?
Odpowiedzhttp://www.inkluz.pl/archiwum/inkluz34/know.html Gość wyjaśnia mechanizm.
OdpowiedzŚliski temat.....okropność i brak wyobraźni. Nie mieli beczki chcieli wylewać do lasu jak wszędzie.....
OdpowiedzHistoria straszna...jednak nie mogłam się powstrzymać od śmiechu po przeczytaniu "szambonurek" :D
Odpowiedzczy to jest w ogóle możliwe? przeżyć w szambie? napisali coś o tym w gazetach?
OdpowiedzPrzeżył w Polsce, to i w szambie przeżył.
Odpowiedz@Sewera: Możliwe, możliwe, ludzie nie z takich opresji uchodzą z życiem...
OdpowiedzPokaż lekarzu, co masz w garażu... Ty może nie musisz oszczędzać na wszystkim, wielu w tym kraju musi. Najczęściej ci, którzy całe życie uczciwe pracowali. I nigdy nie widywali załączników na parapecie... If you know, what I mean.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2012 o 11:25
No to dorobiłem się kolejnego trolla. Tym razem płci chyba żeńskiej. Po pierwsze, pokaż się pisze przez ż, nie rz. Ale dla osoby, która potrafi wyłącznie sączyć jad i pieprzyć stereotypami, nie stanowi to zapewne różnicy... Po wtóre, nie wiem ,co masz na myśli, bo pracuję od wielu lat, a "załączników" nie widywałem i nie zamierzam. Nie zarzucaj nieuczciwości komuś, kogo nie znasz. A jeżeli zazdrościsz pracy - skończ te studia i zapraszamy. Tylko może na początek... trochę ortografii? I jakaś lekcja czy dwie przyzwoitości? Bo na razie mam wrażenie, że komentuje mnie bufetowa z czasów PRLu. Wściekła, że w życiu nie wyszło, sfrustrowana i szukająca winnych swojej porażki. A to nie ja...
OdpowiedzNie mam pojęcia za co Ty chcesz lekarzy karać w garażu, no ale... Tak, mogli sami oczyścić to cholerne szambo. Ale nie po PIJAKU! Chociaż ja i tak wolałabym, aby to firma aby to firma ze sprzętem zrobiła. To są trujące gazy, same ścieki są trujące. Nigdy nie wiadomo jakie bakterie czy inne szajstwa się tam wytworzyły.
OdpowiedzRzeczywiście, bardzo mi wstyd z powodu błędu - to nie ironia. Na co dzień nie robię błędów, bardzo głupio wyszło. Masz rację. Co zaś do zarzutów - podtrzymuję.
OdpowiedzDobra, więc każdy lekarz, prawnik, nauczyciel pracuje na czarno? Czy ty patrzysz, co w ogóle piszesz?
OdpowiedzA gdzie ja napisałam, że na czarno?
OdpowiedzDo Tiramisu: Nie mogli sami oczyścić szamba, ponieważ byli gamoniami i nie potrafili tego robić. Wcale mi ich nie żal. Ze słyszenia znam historyjkę o pilarzu, któremu odbiła pilarka i przeciął sobie twarz na połowę, albo Ksiądz na znanym wrocławskim Cmentarzu chcąc przyoszczędzić posłał do trudnej alpinistycznej wycinki drzew swoich naziemnych pracowników, wiesz takich od wszystkiego. Skutki opłakane. Chłopak ma bliznę przez pół twarzy i kark. Facet popychał grubą gałąź do rozdrabniacza drzew, taka ogromna maszyna do mięsa no i złapało mu nogę.....ostatnio prawdziwek z Łodzi czyścił jakiś zbiornik i kwas solny zalał mu całe ciało, 60% poparzona, nie pojmuję jak można go uratować......w Siemianowicach. Odnosząc się do zarzutu Ireny : Pokaż Lekarzu co masz w garażu, to witki mi opadły. Nie każdy jest sierotą. Studia medyczne są kobylaste i nie dla każdego. Praca ciężka, niewdzięczna. Niektóre opisane historie bywają straszne i obrzydliwe. Zgony malutkich dzieci, Sztajfiki, cewniki, szamba. Nie dla mnie, dziękuję.... Jak zazdrościsz to otwórz sobie sklep monopolowy całodobowy, zarobisz pięć razy więcej. Jednak ty nie dasz rady nawet tego zorganizować. Po co więc komentujesz cudzą zasobność. Taka Fura jest do kupienia również na raty. Powodzenia.
OdpowiedzZawstydziłaś mnie bardzo. Pokazałaś w jak wielkim błędzie byłam oskarżając tych, którzy poszli na studia, by - bardzo często, w większości - gówno robić, kasę brać. Powiem raz i krótko - nienawidzę lekarzy, taką zwykłą, ludzką, niepokorną nienawiścią.
OdpowiedzTo ja powiem krótko: nienawidzę hejterów. Takich prymitywów, którzy, mając złe doświadczenia z jednym przedstawicielem jakiejś grupy zawodowej, nienawidzą wszystkich. W całym kosmosie!!! I będą dawać temu wyraz. Właśnie przyznałaś, że twoje komentarze nie mają podłoża merytorycznego. Piszesz po prostu, żeby dać upust swojej żółci. Ma to tak mało sensu, jak twoja egzystencja na tym portalu... Ale cóż. Pisz. Nienawidź. Wylewaj jad. Kiedyś zrozumiesz, że w czasie, w którym nienawidziłaś i oskarżałaś, obiekt twoich uczuć i emocji żyje i ma się coraz lepiej. Tylko, lojalnie uprzedzam: jeżeli będziesz powtarzać bezpodstawne oskarżenia, takie, jak to o braniu łapówek, stanę na rzęsach, żeby cię znaleźć. Bo honor i uczciwość to coś, czego nie zamienię na żadne dobra materialne.
OdpowiedzSzukajcie, a znajdziecie... Chyba masz dużo wolnego czasu, jeśli masz ochotę marnować go na poszukiwania jakiejś tam hejterki (słów w rodzimym brakuje?). A, i jeszcze jedno, co zrobisz, jak już mnie znajdziesz? Bo nie wiem, czy szukać dobrego prawnika, czy raczej dom mój w twierdzę przemienić... I nie z jednym przedstawicielem tej grupy zawodowej, nie z jednym...
OdpowiedzMichu zostaw to coś bo tylko ręce pobrudzisz. Do tego pustego łba nie przemówisz, Adlerowa zafiksowała się na obrazie lekarza chama i łapówkarza i jej rycerski łeb nie przyjmuje do wiadomości tak prostego faktu, że istnieją Lekarza, a nie osoby wykonujące zawód lekarski. Nie dyskutuje się z zerem ani z idiotą bo po prostu nie warto. Szkoda nerwów i klawiatury.
OdpowiedzAndrzej Nowicki "Lord Finchley" Lord Finchley chciał naprawić elektryczny kontakt. Sam. Prąd go zabił. Słusznie zginął on tak, bowiem człowiek zamożny, jak chce przeznaczenie, winien rzemieślnikowi dawać zatrudnienie.
OdpowiedzJa też nie lubię Lekarzy ale koperty podtykam bo co innego pozostaje? Czarny Grób???
OdpowiedzDo sharpy "Wszyscy dla wszystkich" Soreczki ale nie w POlsce. Kiedyś w Niemczech ceny usług tak podskoczyły, ze ludzie przestali z nich korzystać. W naszym zacofanym biedakowie gdzie ksiądz i lekarz jest BOGIEM no cóż robimy wszystko na własną łapkę. U nas taka jedna Leokadia, nudząca się w domu chciała zatrudniać Panią do sprzątania klatki schodowej. Mieszka nas kameralnie 11 rodzin. Nie bardzo rozumiem dlaczego nie może wykonać prostej pracy raz na 11 tygodni? Nie może wykonać ponieważ jest niespełnioną intelektualistką. Na szczęście wszystkich dzieci przerwała studia po pierwszym roku gdyż zaszła w ciążę na pierwszej randce. Dzieciom i gościom nie zrobi kanapek gdyż nie potrafi itd...
OdpowiedzNie mam już ochoty na gulasz mięsny który sobie pojadałam...
OdpowiedzAaaaaahahhaha hahhaha aa przepraszam ale nie mogę się uspokoic ze śmiechu. Wiem ze to tragedia i w ogóle wpaść w gowno po uszy (doslownie) ale Ci trzej po prostu rozwalili wszelakie granice :-D ahahhahahahhhah
Odpowiedz