Z cyklu Okruchy Życia: Piekielne zachowania ludzi w sklepach.
(Sklep niemieckiej sieci Kraj Zakupów).
1. Wyścigi. Rzucili świeże bułeczki. Zwabieni zapachem emeryci BIEGNĄ bo bułki i przerzucają je gołymi łapami. Wrzask nie do opisania.
2. Kolejka po wędliny.
Pani 50+ ma zostać obsłużona:
- To ja poproszę 50 g tej podwawelskiej, no, do tego... e... Heniu... tę śląską czy łowicką? Heniu? HENIO! (Henio poczłapał już na sery). Chodź no, powiedz, tę białą chcesz? No to jeszcze 5 plasterków tej polędwicy gotowanej, to jeszcze... eee... (i tak 20 minut niezdecydowania i nawoływania Henia. A za nią jeszcze 3 takie same NIEZDECYDOWANE).
3. Owoce i warzywa. Czemu już nie kupię pomidorów w markecie? babcia stoi i ładuje do siaty te pomidory. Ładuje i ładuje. A przed załadowaniem każdy dokładnie maca i wącha zbliżając do twarzy na odległość 3 mm. Rozmyśliła się. Wywaliła wszystko do kartonu. Obwąchane i zmacane pomidory. Obok inna emerytka wpiernicza pistacje i zapycha winogronem.
4. Łażenie. Łażą po tym sklepie z tymi wielgachnymi wózkami i stoją na środku alejki. I stoją. I przepraszam, a on stoi. Wyjeżdża z tej alejki wprost w moje kolana "jak łazisz?". I lezie z prędkością ślimaka po tym sklepie. I stoi na środku alejki. Trzeba obejść regal dookoła, żeby się wydostać. Bo oni łażą...
5. Obczajanie. Obczajanie co masz w koszyku, co masz na liście, co właśnie oglądasz, w co jesteś ubrany. I wyrażają swoje niezadowolenie prychaniem, cmokaniem, jakimś komentarzem pod nosem ("żarcie dla kota... pff.. burżujstwo") lub nienawistnym spojrzeniem.
6. Wykradanie z koszyka. Serio. "o, jaki ładny wazon, gdzie go pani znalazła? - w dziale AGD". Odwracasz się, a tu wazon zniknął. Po co łazić po sklepie, jak jest pod nosem?
7. Otwieranie opakowań. Stoję na chemicznym i widzę, jak kobita otwiera sobie kremik i wsmarowuje w łapska. Potem jeszcze jakiś inny, i inny. Pakuje paluch do środka, a potem zamyka i odkłada, że w życiu byś nie poznał. A tam już bakteriada. Na potęgę wyciągają tampony i podpaski z opakowań i pakują w kieszenie. Nawet faceci!
8. Kasa. Plastikowa przegródka "następny klient" postawiona odpowiednio daleko, żebym ja mogła stać koło swojego, a następny klient koło swojego. Nie. ładuje mi się na plecy i obserwuje co tam kupiłam i ile mam kasy w portfelu. "Może mi pani nie leżeć na plecach? - O co Pani chodzi?". Nie cierpię dmuchania mi w szyję. Po to ustawiam się odpowiednio daleko, żeby każdy miał przestrzeń. Ale po co. Przecież wszyscy wiedza, że jak się ustawisz na plecach osoby przed sobą, to zostaniesz obsłużony szybciej.
9. Darcie się na kasjerkę. Bo czemu wolno, bo czemu za siatki trzeba płacić i inne pierdoły. Szlag mnie trafia, kasjerka się męczy, a ktoś ma uciechę i darmowe szoł.
10. Na dziale warzywno-owocowym napisane jak byk "prosimy ważyć produkty przed odejściem do kas". Po co? Przecież kasjerka ma kod, to se zważy, nie? Nie. I potem cała kolejka stoi, bo "no to ja tylko podlecę to zważyć, a pani mnie dalej skasuje". Już dawno skasowała, a ona wraca ze zważonym produktem + kilkoma innymi, bynajmniej nie z działu warzywnego.
11. Złodziejstwo. Moja ulubiona cwaniara. Poszłam kupić śmietankę do zupy i jednego loda, bo gorąco było. Skasowane, płacę. Kobitka przede mną pakuje swoje frukta. I co? Zwędziła mi śmietanę. Myślę sobie "pomyliła się", więc wychodzę przed sklep, to ją jeszcze zatrzymam. Wyszłam. I babka na mój widok uskutecznia sprint. Serio. Uciekła ze śmietaną za 1,25 zł.
Można by wymieniać jeszcze długo...
Kraj zakupów.
Że "łażą" - jak obchodzisz regał naokoło to też łazisz. Że powoli - nie oczekuj od emeryta że będzie sprawny jak dwudziestolatek. Albo że zrezygnują z zakupów bo w ich wieku to można z głodu zdychać, oni tak nie uważają. A jeśli uważasz że stać ich na rezygnację z tanich sklepów na rzecz drogich osiedlowych, to musi masz bogatą babcię. A że minąć się ciężko, no to niestety zwyczajnei sklep rozmiarowo "zoptymalizowany", nie wina klientów. Co do odstawiania belki "następny klient" daleeeko wstecz, to jak dla mnie jest to bardzo wredne, że osoba przede mną już się skasowała, już moje graty by leciały, ale nie. Nie, bo przez tą zaciekle bronioną belkę jeszcze nie powyjmowałem gratów z koszyka, bo miejsca na taśmie nie było. Reasumując, nikt ci nie każe iść do marketu. Chcesz luksusów, spokoju itd, idź do delikatesów. A jak idziesz do marketu, to się kurka zachowuj, bo nie jesteś wiele lepszy od tych, co ich tu opisujesz.
OdpowiedzA czy ja powiedziałam, że nie powinni chodzić do takich sklepów? Chodziło mi o to, że wózki są takiej wielkości, że ustawione na samym środku uniemożliwiaja przejscie, ale ustawiona blisko siebie już tak. I nie kazdy ma czas czekać, aż ktoś laskawie skonczy. A co do układania belki? Wcale nie stawiam jej na samym końcu taśmy. Raptem kilka centymetrów za swoimi zakupami. Po to taśma jest ruchoma. Nie trzeba wszystkiego wywalać na raz.
Odpowiedz@Bloodcarver- czy ja wiem czy to jest taka różnica? Cham to jest cham, niezaleznie od tego, czy jeździ maluchem czy wypasioną BMWuchą. Ja dość często robię zakupy w delikatesach i powiem Ci, że tam są po prostu inne przejawy ludzkiej głupoty i chamstwa (bo to zawsze w parze idzie). Tak więc: 1. Gmeranie paluchami w pieczywie też widziałam i obmacywanie pomidorkow, nagniatanie owoców itp. 2. Niezdecydowani klienci też są a kolejka za nimi równie niecierpliwa i komentująca. 3. Regularne opierniczanie kasjerek i pań obsługujących stanowiska mięsne i cukiernicze na zasadzie: Ja jestem panisko a Ty masz robić, co każę. Nie chciałbyś wiedzieć, jakiego słownictwa używają czasem ludzie w designerskich ciuchach z metrem słomy wystającym z butów, tak zwana inteligencja w pierwszym pokoleniu, gdzie wciąż się procesują o ojcowe morgi. 4. Zdarza się, że i w delikatesach są czynne dwie kasy a kolejka klnie. 5. Tak, też nie cierpię jak ktoś z tyłu się na mnie kładzie i dmucha mi w szyję. 6. Klienci w delikatesach potrafią się awanturować o to, że kasjerka nie ma grosza do wydania całosci reszty i potrafią do znudzenia swoje prawa do tego grosza udowaniać.
OdpowiedzSpoko- to nie tylko domena Kauflandu. Nieraz takie rzeczy widziałem też po przeróżnych Biedronkach, Lidlach, Auchanach, Castoramach, czy Leroy Merlinach. Szczególnie w okresach, gdy dany sklep ogłaszał jakiś "tydzień promocji", czy inne "wietrzenie magazynów". "Śrubki na wagę? Eeee tam- potrzebuję tylko 10!"- autentyk z Castoramy. Cóż- niektórzy zachowują się, jakby dopiero co zleźli z drzew i nie wiedzieli, jak się należy zachować. Ominąć się takiego raczej nie da, bo mentalność takiego osobnika to coś podobnego do cygańskiego dziecka-złodzieja. W obecności takiego jedyne, co jest skuteczne, to uczy dookoła głowy (a i to czasem jeszcze za mało) i pilnowanie swojego metodą "psa ogrodnika". A debili olewać, jak tylko się da, bo jak nie, to prędzej, czy później sam się nim staniesz. Ave!
OdpowiedzFakt, opisane perypetie są piekielne, ale za ciężką cholerę nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie piszą nazwy typu "Kraj zakupów", "market z owadem z nazwie", itp. Piekielni.pl nie zabraniają umieszczania nazwy, a mnie osobiście strasznie zniechęca właśnie takie omijanie marek... Nie wiem, to jakieś "inteligenckie" pisanie, chęć ukazania znajomości języków obcych czy jak? Nie odnosi się to do samych sklepów, ale też jakichkolwiek innych rzeczy/produktów/marek.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2012 o 16:37
Coraz częściej odnoszę wrażenie, że jest coraz mniej ludzi a coraz więcej konsumentów. Kiedyś babka stanęła nad pomidorami i z całego kartonu podrywała szypułki. Odrywała szypułki i wąchała. Wybrała dwie sztuki. Albo często widziałam otwieranie masła i wpychanie tam nochala. Otwiera się cztery sztuki, po czym bierze piąta nienapoczętą. Ohyda.
OdpowiedzCo prawda, to prawda. Duża część osób nie potrafi poruszać się po markecie. Uwielbiam takie 4-5 osobowe rodzinki które idą całą szerokością alejki i nijak nie można ich wyminąć. Prośba o przesunięcie kończy się fuknięciem i tarasowaniem przejścia już na złość, raz pan specjalnie we mnie wjeżdżał wózkiem../ A cyrki przy kasach widzę na okrągło... Szkoda mi tylko tych kasjerek, które robią za grosze, a pracę mają gorszą niż nie jeden urzędas.
OdpowiedzOrtografia...
Odpowiedz"husteczki"
Odpowiedzczlapiacy Henio mnie polozyl :)
OdpowiedzO ile macanie pomidorów mnie jakoś bardzo nie razi (pomidory myję a zazwyczaj też wyparzam i obieram ze skórki) to do szału doprowadza mnie macanie pieczywa! Fuj.
OdpowiedzNo dokładnie. Chleba nie umyjesz, ale nie rozumiem, dlaczego ludzie tak strasznie przeżywają macanie warzyw i owoców. Myślisz, że w warzywniku za rogiem nie macają? Albo na rynku?
OdpowiedzLudzie tak przeżywają macanie warzyw i owoców, bo w większości przypadków nie jest to sprawdzenie stanu danego produktu i lekkie "macanko", tylko wgniatanie go paluchami lub wbijanie paznokci, prawdopodobnie celem sprawdzenia czy pomidorek nie jest zbyt miękki.
OdpowiedzMacanie pieczywa gołymi łapskami doprowadza mnie do szału. Zawsze zwracam ludziom uwagę, ale nikt nie reaguje jak należy, same ekspedientki wywalają bułki do koszy gołymi łapskami. Syf i tyle.
OdpowiedzW niektórych sklepach pojawiły się foliowe rękawiczki na pieczywo (bodajże w Carrefour). Dość dodawać, że i tak nikt z nich nie korzystał... Nie wiem jak tak można. Ja to nigdy nie biorę pieczywa gołą ręką, jeżeli nie ma foliowych rękawiczek, to służy za nią drugi woreczek. Ale po co...
OdpowiedzJa też używam tych rękawiczek, albo worka, a jeśli ich nie ma to swojej chusteczki. A potem myślę "no tak, swoich syfków na bułce nie mam, ale tysiąc cudzych i tak".
OdpowiedzDlatego lubię kupować pieczywo w Biedronce. Nie dość, że zadziwiająco smaczne (nie wiem, czy wszędzie, ale w mojej okolicy naprawdę rewelacyjne), to jeszcze tak wszystko zorganizowano, że wyjąć łatwo, ale obmacywać byłoby bardzo niewygodnie. No, i jest jeszcze pieczywo pakowane, też dobry wynalazek :)
OdpowiedzMi ostatnio z wózka zwędzono pęczek koperku. Żeby ostatni był - gdzie tam, cały karton ich stał.
OdpowiedzI pomyśleć, że są kraje, w których nawet zajrzenie komuś do koszyka odbierae jest jako nietakt. Inna sprawa - nie sądzę, że takie same przygody podczas zakupów są udziałem np. dwumetrowych facetów.
OdpowiedzCzęsto kupuję pieczywko w Dino, przykro mi gdy kasjerka wpycha łapy brudne od pieniędzy by rozróżnić rodzaj pieczywa do skasowania....debile są wszędzie. Dziękuję.
Odpowiedz3. Nie myjesz owoców i warzyw przed jedzeniem w domu? Sprawdzenie, czy chleb jest miękki też cię oburza? Wiadomo, jak ktoś ciśnie pomidora aż sok idzie, albo maca chleb gołą ręką (chleba nie umyje przed jedzeniem) to inna sprawa, ale tak? Bez przesady :) 7. Nigdy nie kupować takich rzeczy jak kremy czy dezodoranty w marketach czy dużych sklepach gdzie towar stoi na półkach a sprzedawcy nie mają na niego stałego widoku. Taaa, po co kupować dezodorant, skoro można sobie użyć w sklepie i odstawić na półkę? Dobrze, że zębów w sklepach nie czyszczą, bo i pastę strach by było kupić :)
Odpowiedzno cóż co do pasty to chyba jeszcze nie takie straszne już raczej strach kupić szczoteczkę
OdpowiedzZ większością się zgadzam - zdecydowanie piekielne, ale co do pomidorów - zresztą widzę, że już mnie przedmówcy ubiegli;) - nie widzę nic złego w dotykaniu warzyw, żeby sprawdzić ich twardość. Przecież i tak umyjesz je w domu, sporą część także obierzesz, a niektóre (np. te pomidory) można wyparzyć, co już zabije bakterie, a dodatkowo i tak skórka zejdzie. Myślę więc, że deklaracje typu "już nigdy nie kupię tam pomidorów" są przesadzone - zwłaszcza, że tak w zasadzie - prawie wszędzie tak się robi (nawet w małych sklepach ekspedientka czasem podaje ręką, albo pozwala sobie wybrać).
Odpowiedz1 po co leziesz jak jest duzo ludzi ? Uwielbiam takich ludzi co zaraz po pracy pedza niczym na maraton do sklepu . 2 smietane czy smietanke ci ukradla ? Jest roznica. Duza. Pojsc do sklepu i poprosic o smietane a baba durna pyta slodka czy kwasna - bezcenne. Jeszcze nie widzialam w zyciu smietany slodkiej tak jak smietanki kwasnej i gestej.
Odpowiedzad1 - tak jest po prostu wygodniej, jak sklep jest po drodze, nie trzeba drugi raz wychodzić z domu np. w niepogodę;
Odpowiedz@nebeleska Nie rozumiem, jaka w tym przypadku jest różnica, jeśli chodzi o tę śmietanę... Ukradła to ukradła, no nie? A dla historii raczej nie jest istotne, czy to była śmietanka do kawy, czy nie. Chyba, że Ciebie akurat to zainteresowało, albo chciałaś nas poinformować, że istnieje zarówno gęsta, kwaśna śmietana, jak i słodka śmietanka do kawy.. ;)
Odpowiedznebeleska, ta "baba" nie jest durna, tylko się upewnia, o który produkt chodzi, bo ludzie często nie potrafią sprecyzować, czego dokładnie chcą. Pracuję w sklepiku z akcesoriami i ozdobami do włosów, i zdziwiłabyś się, ile kobiet przychodzi i pyta o "zwykłe spinki", a jak pokazuję spinki, to się okazuje, że to nie to, bo mają na myśli wsuwki. Dlatego jak słyszę pytanie o spinki, też zawsze pytam: "Ale spinki czy wsuwki?" I praktycznie zawsze okazuje się, że panie chcą te drugie.
OdpowiedzWłaśnie dlatego ja robię zakupy przez internet. Fakt że płacę dodatkowo za dostawę, ale nie jest to tak straszne jak te tłumy w tak wielkiej hali. ;)
OdpowiedzHaha, niezły z Ciebie Adaś Miauczyński...
OdpowiedzOdpuście tym starym ludziom, co oni przeżyli w PRL to ich... wszystko na kartki itp, niech chociaż teraz się nacieszą że mają wybór ;)
OdpowiedzMnie irytują też takie ewenementy w Rossmanie czy podobnych drogeriach, gdzie mimo pierwszego produktu z napisem TESTER i tak znajdą się osoby, które wezmą drugi, trzeci czy dalszy do otwierania, wąchania, sprawdzania konsystencji itd.
OdpowiedzCzasami mam wrażenie,że naszym rodakom od dobrobytu w głowach się poprzewracało.Nieważne,że półki uginają się od towaru,nieważne,że są Stonki i inne dyskonty (sam korzystam i polecam) Darmo dają cukiereczki w ramach poczęstunku? BIERZ! BIERZ jak najwięcej! (taaaaa,bo pewnie ZOMO z SB wpadnie i promocję skasuje) Pomidorki,śmietanka-leżą luzem? I nie na kartki? I sklepowa nie krzyczy? Rany Boskie-toż to niemożliwe.....Ja wam dam,za te kolejki,kartki....Ja wam dam! Tera se będę macać i próbować bo MI WOLNO! WRESZCIE! I tak wygląda Smutny Portret Polaków,niestety.Tylko,co z takimi robić? Wdawać się w szarpaninę? Nie-bo zostaniemy oskarżeni o napaść.Tłumaczyć? nie dotrze.Nosić w rękawie tzw "lolę" stosowaną przez ZOMO i wymownie podstawiać pod nos? Też metoda,ale chyba do sklepu przyszliśmy po jedzenie a nie kogoś pałować Słowem-sił na takich nie ma....
Odpowiedz