Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Złapał mnie wirus jakiejś żołądkowej zarazy. Zgłosiłem to szefostwu, dali mi krzyżyk…

Złapał mnie wirus jakiejś żołądkowej zarazy.
Zgłosiłem to szefostwu, dali mi krzyżyk na drogę i - ponieważ ani prowadzić nie dałbym rady, ani tłuc się 1,5h w komunikacji miejskiej w korku, z przesiadkami - wybrałem mniejsze zło i wezwałem taryfę.

Taksówka, jak taksówka. Ma cztery koła i jedzie. Problem polegał na tym, że we wnętrzu samochodu niesamowicie cuchnęło. Najpierw myślałem, że to taksówkarz taki przepalony, że emituje porami nikotynę (lub coś bardziej zielonego) do atmosfery, ale nie. Coś bardziej wyrafinowanego.

W ujście nawiewu wetknięty odświeżaczyk. Zapach zdaje się typu "anti tobacco".

Przełykam ślinę, walczę z mdłościami, wirus wzbiera we mnie i chce wyjść. Oddycham głęboko, jakoś daję radę. Kilkakrotnie jestem bliski przerwania podróży, ale naprawdę chcę już dotrzeć do domu i ogarnąć chorobę. Heroicznie więc odnoszę zwycięstwo za zwycięstwem przy każdej fali mdłości, która jednocześnie manifestuje się łupnięciem wewnątrz czaszki. Po prostu pięknie.

Walczę. Jestem kulturalny, nie narzygam na taksówkarza, twardy będę, dam radę, a co.

Dojeżdżamy. Jestem kulturalny, więc płacę - i dopiero wtedy mówię:

- Nie wiem, czy pan z mojej uwagi zechce skorzystać, ale to coś (macham ręką w stronę odświeżacza-zasmradzacza) może powodować u niektórych klientów chęć wymiotów. Niech pan sobie wyobrazi klienta z chorobą lokomocyjną, kobietę w ciąży, czy tak jak mnie - klienta z wykluwającym się wirusem.

I wtedy rozpętał się Armageddon.
Pokrótce: jakby wyciąć przerywniki, to w dość zwięzłych słowach powiadomiono mnie, że jestem skończonym chamem.
Powiem tak: gość płuca ma potężne, jeżeli śpiewa tak, jak wrzeszczy, powinien pracować w operze, a nie na taksówce.

Rejestrację mam spisaną, paragon z godziną mam.
Zastanawiam się, czy pisać skargę.

Taxi

by Nidaros
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
-2 16

Napisz skargę. Ja też źle znoszę samochodowe zasmradzacze odkręcone na full i za każdym razem walczę z mdłościami przez śmierdziuchy. Cierpię też w obecności bab zlanych dusiołkami bez umiaru i wyczucia, zwłaszcza w przypadkach, w których dusiolek zastępuje poranny prysznic. Naprawdę-wolę otworzyć czy uchylić okno nawet jak jest zimno. Dziwi mnie, że ludzie nie reagują na duchotę przesyconą takim śmierdziuchem a drą się, jak otwieram okno bo im zimno. Chyba lepiej rześko niż duszno i smrodliwie?A zachowania taksówkarza nic nie usprawiedliwia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2012 o 5:52

avatar BOReK
5 9

Panie, a bo taksówkarz wiedział jakiego Ty masz wirusa? Też ma gość swoje zdrowie i pewnie się wściekł, że przyłazi taki i o wirusie wspomina dopiero pod koniec jazdy, a do tego jeszcze ma pretensje o jakieś śmierdzidełko. ;)

Odpowiedz
avatar Nidaros
6 8

A wziąłby klienta, gdyby od początku wiedział, że jest chory? Pogotowie (słusznie) nie chce jeździć do grypy, bo to nie taksówka, a taksówkarz nie chce wziąć chorego, bo nie jest pogotowiem - pozostaje zdechnąć gdzieś pod płotem?

Odpowiedz
avatar BOReK
4 4

Taksówkarz nie chce wziąć chorego, bo sam ma rodzinę do zadbania i niestety nie zawsze jest chętny ryzykować własnym zdrowiem. Nie mówię, że nie należy pomagać, ale trzeba do życia podejść uczciwie - jeśli z pomocą jest związane jakieś ryzyko, nie należy się dziwić że ktoś go nie chce podjąć. I nie należy się dziwić oburzeniu na wieść, że jednak został wmanewrowany (niekoniecznie celowo) w podjęcie tego ryzyka. Faktem jest jednak, że taksówka to mniejsze zło niż komunikacja - mniej potencjalnych zarażonych. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Wspolczuje. Ale na przyszlosc drobna uwaga - tego typu problemy (tzn. "mam chorobe lokomocyjna", "fatalnie sie czuje" itp.) rozsadniej jest zglaszac na poczatku jazdy. Sama mam dosc silna chorobe lokomocyjna i zawsze profilaktycznie prosze o uwzglednienie tego (a w godzinych szczytu nawet wybor mniej zakorkowanej trasy, chocby i za cene wyzszego rachunku) bo nie raz i nie dwa zostawilam w podobnej sytuacji "pizze" na chodniku zaraz po opuszczeniu pojazdu D: Tym bardziej, ze dla taksowkarza zahaftowane auto (a wiec i straty, bo zamiast wozic klientow musi czyscic) to tez watpliwa przyjemnosc.

Odpowiedz
avatar Lunnayenne
4 4

Czasem kogoś może mdlić, ale wie, że to jeszcze nie jest tak poważne, żeby skończyło się "niespodzianką". Nie raz tak mam w autobusie. Jest mi niedobrze, boli mnie głowa, w brzuchu coś się przewraca - ale wiem, że spokojnie dojadę, jeśli przestanę o tym myśleć. Ale wystarczy, żeby do autobusu weszła wypachniona do granic możliwości dama, a może skończyć się to źle. Ba, wtedy nie trzeba mi nawet autobusu. Kiedy przychoruję, każdy mocniejszy zapach powoduje u mnie problemy. Dlatego dobrze rozumiem autora historii. Niby chory, ale dojedzie. Tylko smród odświeżacza wzmógł dolegliwości.

Odpowiedz
avatar Nidaros
0 2

Erena, NIE zahaftowałem mu auta, a moje chamstwo polegało na tym, że ośmieliłem się jaśnie panu zwrócić grzecznie uwagę, a nie na tym, że było mi niedobrze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Nidaros - wiem, dokladnie tak zrozumialam Twoja historie. To tylko taka rada "z poradnika rzygacza" na przyszlosc :) Bo jakby nie patrzec - nie brakowalo Ci pewnie wiele (wiem jak milo sie jedzie, kiedy nie dosc, ze mdli z choroby, to jeszcze jakis duszacy zapach wypelnia pojazd).

Odpowiedz
avatar mona7712
1 1

pisz skargę i nawet się nie zastanawiaj

Odpowiedz
avatar Nidaros
3 7

Mona, napisałem. Wyszedłem z założenia, że różnica między samochodem prywatnym, a taksówką jest taka, jak między mieszkaniem prywatnym, a sklepem - w jednym ma się dobrze czuć właściciel, w drugim - klient... Swoją droga zastanawiam się, jak to możliwe, że ludzie łudzą się, że zapachem zamaskują to, że w samochodzie śmierdzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Niektorym takie zapachy sie podobaja. Sama (jako pasazer) wychodze z zalozenia, ze jesli wlasciciel nie pali papierosow w aucie, to zaden "zapachopoprawiacz" nie jest potrzebny, ale sa rozne gusta i guscidla. W pazdzierniku jechalam ze znajomym autem dosc dluga trase (Krakow - Loket w Czechach, okolo 8 godzin jazdy). Jechalismy przy rozkreconej na full klimatyzacji, zeby rozproszyc slodki, waniliowy smrodek - znajomy mnie przepraszal, ze jemu tez to cuchnie, ale zonie tak sie podobalo, ze nie smial zaprotestowac :)

Odpowiedz
avatar Nidaros
2 4

Erena, ale to był samochód prywatny, a tam miejsce pracy. Prywatnie to ja sobie mogę po domu w koronkowej sukni i boa z piórek popitalac, ale do pracy tak nie pójdę :)

Odpowiedz
Udostępnij