Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja ostatnia historia (samą sobą się inspirować, wstyd) przypomniała mi coś, co…

Moja ostatnia historia (samą sobą się inspirować, wstyd) przypomniała mi coś, co wydarzyło się już dawno temu, ale dziś widzę w tym piekielność, z której kiedyś nie zdawaliśmy sobie sprawy.
Może ktoś jeszcze będzie pamiętał o co mi chodzi? Wydaje mi się, że ten biznes podróżował z miasta do miasta.
Nazywało się to "bank twarzy".

Pewnego dnia, do naszej pipidówki zawitali "ludzie z szoł byznesu".
Na witrynkach sklepowych, na gazetkach szkolnych, na drzewach w parku - wszędzie - pojawiły się żółte plakaty z wydrukiem mnóstwa zdjęć uśmiechniętych, upozowanych nastolatek i dzieci, ukoronowane wielkim tytułem "BANK TWARZY". Tekst poniżej głosił uważnej małolacie iż za opłatą skromnego wpisowego (około 40-60 zł) może trafić do owego enigmatycznego zbioru wybrańców, z którego w każdej chwili może zostać zaangażowana do reklamy, teledysku, serialu, filmu... Wystarczy przynieść kilka zdjęć i podpisać zgodę na ich publikację.

W szkołach zawrzało. Te nieprzekonane dziewczęta miękły pod wpływem koleżeńskich podpowiedzi "no tak, a jakbyś jakaś twoja koleżanka poszła, a potem byś ją zobaczyła w reklamie, a potem w filmie, to co? Głupio by ci było!". Grupami, ze wsparciem koleżanek wędrowały i starsze i młodsze, i całkiem dorosłe i ciągnąc małe dzieci w wózkach, wszak plakat głosił "potrzebujemy osób w każdym wieku, o każdej sylwetce i każdym typie urody".
Nie poszłam tam tylko dlatego że... bałam się ze ktoś z mojej klasy mnie zobaczy i wyśmieje "A to tej świni Tariji się kariery zachciało". Ale marzyłam, marzyłam w zaciszu swojego pokoju, że, powiedzmy, wracając ze szkoły, ów tajemniczy "agent" zatrzyma mnie, i oczarowany tym "czymś" (które przecież mogę mieć, nic nie wiadomo), z miejsca zaproponuje mi angaż w filmie, i wszyscy by się przestali ze mnie śmiać, o tak, w pięty by im, podłym, poszło.

Głupie?
Ale co i rusz jakaś rozpalona niewiasta wlatywała na korytarz szkolny z informacją że właśnie na zakupach czy spacerze jeden z rekruterów "Banku Twarzy" oznajmił jej iż ma wyjątkowo fotogeniczny uśmiech i powinna przyjść do nich się zapisać.
Był to środek lat 90, wierzono w słowo drukowane, na laminowanym papierze, wywieszone w oknie domu kultury.
Codziennie wysłuchiwałam (podsłuchiwałam) jak dziewczyny opowiadały sobie o ich przeżyciach. Dość podobnych w sumie...
Ot, wchodziły do biura, czekały w kolejce, w asyście mamy (było to wymagane) wypełniały dokument, po czym z namaszczeniem okazywały swoje fotografie. I zgrzyt.
Takie fotografie być nie mogą, przy krzaczku w ogrodzie, albo zrobione w szkole, albo legitymacyjne.
Zdjęcia mają być na tle białym, w pozie takiej i takiej, umie pani takie zdjęcia zrobić? Nie? To u nas można, za 250 zł, od razu, portfolio zrobić. A warto, bo dziewczyna piękna, szansę ma, ja na jej wiek i urodę szukam teraz do serialu.
W tamtych czasach nie było aparatów cyfrowych, zdjęcia były traktowane trochę inaczej, sami wiecie.

No i opłaciwszy podatek od marzeń w wysokości 300zł, dziewczęta wracały do domu pewne że jak nie dziś to jutro ich los się odmieni.

I jakoś nikt nie dzwonił. I tylko tak jakoś smutno.

Wyłudzacze

by Tarija
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Draco
17 21

Z tego co wiem "Bank Twarzy" działał naprawdę tak jak to opisywali i zgodnie z prawem. Niektóre osoby rzeczywiście trafiały na okładki czasopism, albo do gazet, ale takich małych i mało znanych (dajmy na to "Mój grzyb" - miesięcznik grzybiarzy ;) ) . Podobno niektóre osoby pracowały też jako hostessy np. przy otwarciu nowej mleczarni ;) Tyle, że to była jedna osoba na 10 000 zgłoszonych. To były lata 90 i była potrzeba stworzenia bazy "naturszczyków" i potencjalnych modelek/modeli. Firma miała małe zyski ze sprzedaży zdjęć i kontaktów, więc ostro zarabiała kasę w opisany w historii sposób. Co by nie mówić oszustwa nie było. Ludzie szli tam dobrowolnie, a zrobienie u nich portfolio nie było obowiązkowe. Piekielne jest jedynie to że wmawiali wszystkim, że czeka ich kariera w szołbiznesie i trafią do grona sławnych i bogatych.

Odpowiedz
avatar Tarija
18 22

Ot właśnie :). Nie twierdzę że było to bezprawne - tylko niesamowicie cyniczne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2012 o 11:37

avatar deree
12 12

Z tego co wiem to działają nadal, parę miesięcy temu córka koleżanki uczestniczyła w czymś takim. Spęd był w miejscowym centrum handlowym, mamy podpisywały umowy, laseczki robiły sobie za paręset zł. zdjęcia do portfolio. Przez kilka dni żyły pod wrażeniem otwierającej się przed nimi kariery - potem uzmysłowiły sobie, że kasa utopiona...

Odpowiedz
avatar NIEwyimaginowanySwiat
4 6

Koleżankę w centrum handlowym zaczepił pewien "łowca głów" namawiając ją do zgłoszenia się do agencji modelingowej, gdyż wróży jej świetlaną przyszłość. Ta zgłosiła się do poznańskiej agencji GAGAMODELS. Dzięki temu dwa miesiące później dziewczyna chodziła na Fashion Week w NY, Londynie, Mediolanie i Paryżu dla takich marek jak Roberto Cavalli, Giorgio Armani, czy Burberry, a także miała sesję w niemieckim wydaniu VOGUEa. Jak widać, jednak są jeszcze ludzie, którzy nie nabijają naiwne dziewczyny w butelkę. Owa modelka jest zaskakująco podobna do Kasi Struss, a nazywa się Julia Suszfalak. Niedowiarków odsyłam do linka: http://nymag.com/thecut/2012/08/meet-the-new-girl-julia-suszfalak.html (wywiad w języku angielskim)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2012 o 20:06

avatar citronella
0 0

@NIEwyimaginowanySwiat: Jestem wielką fanką GAGI, a Julka jest śliczna. :)

Odpowiedz
avatar NIEwyimaginowanySwiat
0 0

@citronella: Ale sodówka jej z lekka strzeliła do główki ;)

Odpowiedz
avatar Szanta
1 1

Pamiętam! :D

Odpowiedz
avatar ocokaman
0 0

Ja też... oj był na to szał :d

Odpowiedz
avatar archeoziele
5 5

Jeszcze całkiem niedawno widziałam coś takiego w jednej z galerii handlowych. Tylko nie pamiętam, jak to się nazywało. Może to był ten "Bank Twarzy", może coś innego. Mnie raz w liceum zaczepiła pani łowczyni talentów. Wzięła do mnie kontakt, cyknęła parę fotek (żeby nie było, bezpłatnie) i powiedziała, że zadzwoni... nie zadzwoniła... No i w tym roku podczas Bitwy Narodów po obozie kręcił się nam zdesperowany ósmy pomocnik reżysera desperacko szukający statystów do jakiegoś filmu historycznego.

Odpowiedz
avatar kayetanna
9 9

Ja nawet dwa razy wzięłam udział, nawet raz totalnie bezpłatnie. Tylko potem płytkę z tymi zdjęciami można było za bodajże dyszkę kupić. W sumie dziwne dziecię byłam, w dziwnej fryzurze, dziwnie ubrane i w wielkich brylach (teraz mówią na takie ray bany, wtedy się śmiali :P ), więc nawet jeśli serio angażowali ludzi z takiego Banku to nie dziwię się, że mój telefon milczał :D Teraz podobno łatwo się dostać do jakichś "Trudnych Spraw" czy innych "Sądów" i podobno niezła kasa za występ w takim odcinku idzie. I jaka przygoda! Mój kumpel z liceum występował z "Sądzie rodzinnym" jako oskarżony :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2012 o 15:26

avatar bluevelvet90
4 4

Niezła kasa? Słyszałam ze do "trudnych spraw" za odcinek płaca 85zł.

Odpowiedz
avatar Tarija
10 20

Ja to marzę o zagraniu w trudnych sprawach, poważnie. Żywcem do księstwa absurdu. "Tarija, homoseksualny kulawy śmieciarz odkrywa że Marcel, kominiarz z klatki obok ma nieślubne dziecko z jej skarpetą."

Odpowiedz
avatar Hag
3 3

Ojejku, Tarija, naprawdę się cieszę, że to piszesz, bo myślałam, że tylko ja mam takie obciachowe marzenie ^^

Odpowiedz
avatar m0rr1s
1 1

kolega z zaprzyjaźnionego forum był wraz ze swoim autem w trudnych sprawach - zwróciło się ledwo za benzynę, ale mówi - mimo kiczowatości serialu - że przeżycie ciekawe

Odpowiedz
avatar Agness92
1 1

Mój dom ("grał" dom sąsiada) przeniósł się z Krakowa do Radomia w W11 :D

Odpowiedz
avatar Karesa
15 15

"Bank Twarzy" Brzmi jak nazwa niskobudżetowego horroru.

Odpowiedz
avatar Miniaturowa
10 10

U mnie w miejscowości byli, ale nie z Banku Twarzy tylko czegoś podobnego. Za zdjęcia 1,5 tys brali. Mama koleżanki zainwestowała w "karierę" córeczki (wyjątkowo nieurodziwej swoją drogą), pieniądze wyłożyła. Zdjęcia w internecie na stronie "agencji" umieścili, szczerze mówiąc niespecjalne, takie tam przypadkowe ujęcia na niebieskim tle. Nawet przez miesiąc odbierali telefon jak mamusia dzwoniła pytać jak tam kariera jej córeczki, a potem zniknęli bez śladu, by za rok, pod trochę inną nazwą, pokazać się w miasteczku.

Odpowiedz
avatar LittleSpitfire
5 5

Pamiętam. Nawet nieco mnie kusiło (no co, dzieciak byłam, to i wierzyłam;), ale mama mnie uświadomiła, że za 100zł to nikt poważny gwiazdorstwa nie obiecuje. I miała rację - koleżanka, która zapłaciła i się strasznie chwaliła, że już niemalże ma rolę w jakimś tam nowym filmie, jakoś nigdzie nie wystąpiła :P

Odpowiedz
avatar BlackHawk
2 2

Też pamiętam Bank Twarzy, tym że u nas to wyglądało zupełnie inaczej: W ogłoszeniach napisali, że organizują casting i poszukują dzieci i nastolatków do seriali, filmów, reklam itp. Nie pisali nic o zdjęciach ani opłatach. Pojechałam z koleżanką. Kolejka taka, że cały dzień tam spędziłyśmy. Po doczekaniu się i wejściu na salę gdzie odbywał się "casting", zrobili nam po kilka fotek (za darmo), spisali nasze dane i kazali zadzwonić za parę dni i zapytać czy się dostałyśmy. Po tych paru dniach zadzwoniłyśmy i dopiero wtedy powiedziano nam, że dostałyśmy się do Banku Twarzy, gdzie opłata wynosi tylko 150 zł za rok, a jak już będziemy w tym Banku to nas mogą zatrudnić to jakiegoś serialu. Nie zdecydowałyśmy się jednak ;] Z tym że to było powyżej roku 2000, więc może firma zmieniła taktykę.

Odpowiedz
avatar Tarija
1 3

Wiesz, teraz w erze zdjęć cyfrowych taka sesja prawie nic nie kosztuje, więc nic dziwnego.

Odpowiedz
Udostępnij