Święta, nawet te ukierunkowane na zadumę, pamięć i wyciszenie, zmieniają ludzi. Zmieniają ich tak bardzo, że już nawet nie w zwierzęta, a w jakiś nieokiełznany żywioł. Podobnie było w dzień poprzedzający ostatnie święto zmarłych, kiedy wybrałem się kupić kilka podstawowych artykułów w pobliskim markecie.
Złe przeczucia miałem już w chwili, gdy przywiązywałem smycze moich psów przed wejściem do sklepu. Samochodów na parkingu było więcej niż kiedykolwiek pamiętam, na około krążyły wyładowane po brzegi wózki pchane przez spoconych i poddenerwowanych ludzi... No ale hej, przecież aż tak źle być nie może, prawda? Prawda?!
Gdy wszedłem do sklepu zobaczyłem ścianę ludzi, nie tłum, nie masę, jedną zwartą ścianę. Każdy popychał każdego, wózki na siebie wpadały, dzieci płakały - po prostu cyrk, kabaret i walki gladiatorów w jednym.
Wszedłem między to stado i ruszyłem przed siebie, starając się nie uszkodzić nikogo dookoła, umyślnie czy też nie. Sceny na około dantejskie, ludzie opryskliwi i nieuważni.
W pewnej chwili wpadł na mnie, czy może raczej wszedł w moją nogę, mały chłopiec, nie wiem czy miał choćby siedem lat. Jakie są skutki nagłego spotkania małego obiektu z dużym, łatwo sobie wyobrazić. Mały rozłożył się na ziemi jakby postanowił w przyszłości zostać dywanem i właśnie zaczął trenować.
Postawiłem dzieciaka do pionu bojąc się, że go ktoś zwyczajnie zadepcze. Wydawał się nieuszkodzonym ale nie dane było mi się co do tego upewnić. Z otaczającego nas motłochu wystrzeliła w moim kierunku ręka jakiejś kobiety w średnim wieku, chwyciła mnie za rękaw i zaczęła szarpać.
- Uważaj idioto! Nienormalny jesteś?! To jest dziecko kretynie! - krzyczała na mnie.
- Mamo, ale to ja na tego pana wpadłem - powiedział dzieciak, a złość na twarzy kobiety ustąpiła obojętności.
- A to przepraszam, wie pan, już pięć razy mi go tu ktoś potrącił.
Odeszli, zapewne nawet nie słysząc mojego "To po cholerę go prowadzisz do sklepu i nie pilnujesz kobieto?!".
Gdy udało mi się dotrzeć do stoiska z pieczywem, jedna z pracownic akurat przyniosła świeży chleb. O Wielki Darwinie, co tam się zaczęło dziać!
Chyba cała materia powstała w wyniku Wielkiego Wybuchu postanowiła urządzić sobie Wielki Skurcz a zaczęło się od kompresji ludzi chcących dostać się do chleba. Dosłownie odepchnęli pracownice sklepu od wózka z pieczywem, co słabszych klientów z resztą też, i zaczęli wyrywać sobie towar jak małpy w zoo piłkę.
Jestem wysoki, może chudy, ale nie najsłabszy, udało mi się nie stracić równowagi, a że stałem obok źródła tych zamieszek, wystarczyło, że sięgnąłem ręką i wziąłem sobie jeden z pokrojonych bochenków. Gdy chciałem odejść, coś zadudniło mi w klatce piersiowej, raz, potem kolejny i znów...
Jakiś starszy facet okładał mnie swoimi mizernymi piąstkami po plecach domagając się... żebym mu oddał chleb!
- Dawaj to kmiocie! - wołał waląc mnie może nie mocno, ale tak, żebym wiedział, gdzie padło uderzenie.
- Chory pan jesteś? - zapytałem zszokowany, wtedy mój wzrok padł na siatkę którą trzymał w ręku i jej zawartość, przynajmniej trzy chleby - Przecież już masz pan pieczywo! - Jutro sklepy są nieczynne! Oddawaj! - tu uderzył mnie jeszcze raz. O jeden raz za dużo.
- WON! - syknąłem.
Facet bez słowa rozpłynął się w tłumie.
Gdy udało mi się w końcu wyjść z tego bagna, poszedłem po swoje psy. W miejscu gdzie je przywiązałem stałą grupka kilku dzieci, przekrojówka wieku zapewne 3-8 lat, wszystkie zajęte drapaniem, szarpaniem, dmuchaniem w nos i innymi formami męczenia Beli, na szczęście mniejszy pies - Misiek, schował się pod koszykami przypiętymi obok, nie wiem czy by to przetrwał.
- Co tu się wyrabia?! - przyznaję, krzyknąłem, na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że byłem już nie zszokowany, a przerażony.
- Bawimy się z psami. - odpowiedział najstarszy z grupki.
- To nie jest zabawa! Kto wam w ogóle pozwolił podchodzić do obcych psów?
- Mnie powiedziała moja mama, żeby się z nimi pobawił i tu na nią poczekał...
Okazało się, że dzieciarnie zostawiło tam kilka rodzin, które uznały, że nie będą wchodzić z dziećmi do sklepu, bo to za duży problem. Dzieci jak dzieci, nie znały się na zwierzętach, nie wiedziały co i jak, wiec bawiły się jak zwykłą zabawką nakręcając wzajemnie. Gdyby nie wyjątkowa łagodność Beli, zapewne już wszystkie biegałyby bez rąk obgryzionych aż do samego tyłka.
sklepy
Wszystkich Świętych! Nie "święto zmarłych"!
OdpowiedzEch... a wiesz, że to nie przypadkiem jest pisane z małej litery...?
Odpowiedztrzeba było tam zaczac ochraniac obiekt a nie sie przyglądać... zawsze ktos by ci potem zaplacił jakas bułką czy cos.
OdpowiedzDziady, nie wszystkich świętych! ;)
OdpowiedzŚwiąt zmarłych jest wiele i katolicy nie mają na nie monopolu. Osobiście wolę te wiosenne, np. Noc Walpurgii i Bealtaine; jesienią nie chce mi się ruszać dupy z domu, jest za zimno.
OdpowiedzDlatego nie zabieram psa, idąc na zakupy i nie zostawiam go przed sklepem. Dla bezpieczeństwa psa. Bo to łakomy kąsek i dla dzieciarni i dla złodziei (psina łagodna i śliczna).
OdpowiedzJa również nie zabieram. Nie boję się o ludzi, boję się o psa. Ewentualnie zabieram na pocztę, a właściwie punkt pocztowy, gdzie tak naprawdę jestem od psa jedynie 3m dalej i ciągle go widzę. Już raz jakiś mądry inaczej tatuś podszedł do niego z dzieckiem i zaczął się nachylać. Mój pies do łagodnych nie należy, więc zareagował i tatuś wręcz odfrunął. Jakim trzeba być debilem, żeby podchodzić z dzieckiem do przywiązanego psa?
OdpowiedzJako człowiek z ochrony, i ty się dziwisz! Pamiętać należy, że przykład idzie z góry. Według inspektora policji w Betlejem, stało się tradycją, że na krótko przed Bożym Narodzeniem w bazylice Narodzenia Pańskiego dochodzi do bójki około 100 księży i zakonników z rywalizujących ze sobą wyznań chrześcijańskich. Na pytanie: dlaczego nigdy nikogo nie aresztowano? Bo wszyscy zaangażowani w sprawę byli sługami Bożymi.
OdpowiedzJa nie wiem czego się spodziewałeś. Długi weekend i ludziom zawsze odwalało, odwala i odwalać będzie. A Pani od siedmioletniego chłopca może nie miała go z kim zostawić. A zakupy zrobić musiała. Ty wziąłeś psy, ona dziecko ;)
OdpowiedzLudzie już nieraz pokazali, że porównując niektóre osobniki do bydła, tylko obrażamy to ostatnie. I szczerze? Jak kiedyś robiło to na mnie wrażenie (które pogłębiało się po wejściu do takiego supermarketu, gdzie miało się wrażenie, że szprotki w tej swojej puszcze to normalnie raj mają...), tak teraz już mnie to wcale nie rusza. Nie wiem- może się już przyzwyczaiłem, że niektórzy zachowują się, jakby dopiero co z drzewa zleźli i nie potrafią się dostosować, nie wiem, współczuję im głupoty/ułomności. Ale wiem jedno, może polecą na mnie za to gromy, ale takich wieśniaków powinno się w jakiś sposób pacyfikować. Albo uspokajać w jakikolwiek inny sposób. Co z tego, że to "matka polka" z dzieckiem, moher babuleńka, na pozór wyglądająca, jakby ledwo oddychała, a walczy jak lew, wojowniczy dziadzio, paker czy jakikolwiek inny "rodzaj" człowieka? Że to niby czyni ich lepszymi? Ważniejszymi? Nie- więc nich zachowują się, jak na normalnych ludzi przystało! A to, że ktoś słabszy, to co? Ma się obejść smakiem? Przecież to nie może być tak, że idąc do sklepu dostaniemy wybór- albo robimy tydzień wcześniej zapasy żeby nie głodować, albo jednak odmawiamy cały modlitewnik przed wyjściem, idziemy i mamy dość sporą szansę na to, że wylądujemy na urazówce. Albo OIOMie sądząc po opisie... I tylko psiaków szkoda, bo rodzice okazali się równie bezmyślni, co dzieciaki. Bo takie niegroźne... Taa, a potem okaże się, że pozory potrafią mylić i kochany pieseczek odgryzie komuś rękę przy samej dupie. A wtedy to rodzice nie powiedzą, że to wina ich głupoty, tylko właściciela... Nie wiem jak to jest, ale nawet w te "zwykłe" dni, gdy idę na zakupy do takich SAMów bardzo często natrafiam na takich dzikusów. Może mniej, ale jednak. I naprawdę- już się nad tym zastanawiałem, jak to jest, że idąc na zakupy część ludzi chyba zostawia mózg w domu, albo przełącza się na tryb "Survival of the fittest, motherfucker!". Nie wiem, po prostu nie potrafię tego ogarnąć, zdecydowałem więc, że będę to ignorował. Chcecie się zabić? A proszę was bardzo, im więcej was zginie, tym bardziej wujek Darwin się ucieszy. Ja przy okazji też...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2012 o 15:11
Ja też trafiłam na dzikusa. Ostatnie zakupy przed wyjazdem, sobota. Ludzi dużo. Nie weszłabym wcale, gdyby nie wyraźna prośba siostry co do zakupu rzeczy u niej raczej niedostępnej. Po mały wózek i koszyk na niego, przemierzyłam pół sklepu, coś tam już w nim zostawiłam, poszłam dalej miedzy regały. Wracam a tu jakiś dzikus, rozglądając się na boki, wywala na podłogę moje zakupy i startuje z wózkiem tak podstępnie zdobytym. Capnęłam gościa za rękaw: - Hej, co pan robi? - A gówno ci do teg.. W tej chwili z dwóch stron, jakby się umówili, podeszli moi faceci, z równoczesnym: "Co jest?!" Facet porzucił zdobycz i dosłownie czmychnął między regały. Bardzo mądra, błyskawicznie podjęta decyzja przez tego pana:)
OdpowiedzHmm a nie szkoda Ci zostawiać zwierzaki przed sklepem? Ukraść takie dość łatwo, a niestety znam przypadki porwania psów.
OdpowiedzNie, nie szkoda - od tego są kamery pod którymi je przypinam, żebym się bać nie musiał.
OdpowiedzJak ktoś będzie chciał ukraść to i kamery mu w tym nie przeszkodzą. A co zrobi policja na takie zgłoszenie. Raczej nic. Ot niska szkodliwość społeczna czynu.
OdpowiedzWiesz co, SS, to może Ciebie tak przywiążemy na pół godziny, napuścimy dzieciarnię, żeby Cię szarpała i męczyła? Będzie Ci się podobało? Najbardziej piekielny w tej historii jesteś Ty!
Odpowiedz@Litterka: Czy ja "napuściłem" dzieciarnię na psy? Skąd wiesz, że to było pół godziny? I dlaczego do cholery przywiązanie psa jest piekielne? Wyjaśnij proszę. :-)
OdpowiedzJuż odpowiadam. Bo naraziłeś psy na to, żeby "pobawiły" się nimi dzieci. Kiedy indziej przywiązałeś psy i ktoś chciał Ci je ukraść. Jeszcze nie rozumiesz? Następnym razem - ktoś Ci psa skopie. Rozumiem, przywiązać psa, kupić paczkę fajek i szybko wyjść. Ale przed marketem? Gdzie z założenia zakupy trwają min. 10 minut?
Odpowiedz@Litterka: Najlepiej oddam psy do schroniska, bo jeszcze ktoś będzie chciał mnie okraść i je pobije przy okazji. Nie dam sie zastraszyć światu i nie popadnę w paranoję tylko dlatego, że istnieje zło. Kiedy kupie samochód nie będę wymontowywał z niego akumulatora na noc, a dziecko pośle do przedszkola i nauczę je jak samemu wracać ze szkoły. Po to jest prawo, kultura, tradycja i po to cywilizację odróżnia się od stada, żebym mógł żyć spokojnie. Nie masz prawa nazywać mnie piekielnym tylko dlatego, że mam jeszcze wiarę w społeczeństwo i świat. Oczekuje przeprosin.
OdpowiedzNie mam za co przepraszać. Piekielnością jest dla mnie narażanie psów na nieprzyjemności. Kilka razy już pies przez Ciebie cierpiał. Przez brak rozsądku i niedopilnowanie. Tak, oddaj psy do schroniska, ktoś się nimi lepiej zajmie.
Odpowiedz@Litterka: To przeproś swojego psa za niedopilnowanie go. Ja swoje psy prowadzam na smyczy, gdy chcą biegać, biegam z nimi i stanów lękowych jakoś nie mają. Wystarczy? Miło?
OdpowiedzNie przesadzajcie. Ja też nie raz, nie dwa zostawiałam psy pod sklepem, czasami na 5 minut, czasami na 15. Zawsze w takim miejscu, żeby nikomu nie przeszkadzały. Piekielni są tu rodzice tych dzieci, którzy nie znali zwierzaków, a nawet najłagodniejszy pies może się zdenerwować, jak mu ktoś wkłada palce w oczy. Skrajną nieodpowiedzialnością jest wysłanie dzieci, żeby bawiły się z obcym psem bez żadnego nadzoru dorosłych, a nie fakt zostawienia psów przed sklepem. Później się słyszy o dzieciakach pogryzionych przez psy, a pomimo ewidentnej winy rodziców, którzy pozwalają męczyć zwierzaki i nie pilnują swoich dzieci, konsekwencje są wyciągane wobec psa i jego właściciela. Nawet pomimo tego, że pies był uwiązany, czy przebywał na prywatnej posesji. Nieznany pies- nie pozwalasz dziecku podchodzić bez opieki. Koniec i kropka.
Odpowiedz@Litterka: WTF!? POWAŻNIE, WTF!? Przywiązywanie psa pod sklepem jest równoznaczne ze znęcaniem się nad nim? A czy zamknięcie w klatce z garstką trocin, założenie obroży i smyczy, obowiązek sikania do kuwety albo "skazanie" na życie w akwarium także? A co innego zrobić z psami? Zostawić je w domu, zamiast wziąć na krótki spacer do sklepu i z powrotem? Uważasz, ze to lepsze rozwiązanie? A może wypuścić je do lasu? Czemu, czemu do jasnej cholery SS ma odpowiadać za to, ze KTOŚ dręczy jego psy? Zachowujesz się jakby to ON nasłał na nie tę całą dziecarnię! Człowiek MA PRAWO przywiązac psy pod sklepem (bo nie ma w tym nic złego), a to, że inni ludzie mają niecne zamiary wobec pupilów, NIE JEST winą właściciela! Okradzionego człowieka oskarzyłabyś o współudział, bo wział ze sobą portfel i komórkę? Wtf, poważnie! Wtf! Dawno nie widziałam tak absurdalnych komentarzy!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2012 o 19:48
SS Ty chyba nie rozumiesz przekazu fakt nie mogłeś wiedzieć, że dzieci akurat Twoimi psami się zajmą ale zostawiając je pod sklepem prowokujesz takie sytuacje i chyba nie do końca Ci na ich bezpieczeństwie zależy skoro narażasz je na różne nieprzewidziane sytuacje. @Bukszpan jak już kładłam fakt nie on odpowiada za to, że ktoś miał złe chęci i tak wyszło ale sytuacji dało się uniknąć warto chyba stracić 20 min dodatkowego spaceru żeby nie narazić pupila na takie właśnie sytuacje.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2012 o 22:33
Ja nie rozumiem ludzi, którzy idą na spacer z psem i do sklepu, pracuję w jednym z marketów i nie raz widziałam, jak złośliwe dzieciaki odwiązywały psy od barierek, a te biegały (pół biedy) po markecie, albo wybiegały na parking i nie raz bywały potrącone. Zgadzam się z Litterką, ktoś w końcu zrobi im krzywdę, specjalnie lub nie, po co ryzykować? Piekielne jest to, że jak to mówią "mądry Polak po szkodzie", dopóki coś złego się nie stanie, to każdy myśli, że zawsze będzie ok.
OdpowiedzNie popadajmy w przesadę. Mnie też zdarza się zostawiać psy przed sklepem i nie widzę w tym nic złego. Wiadomo, jak idę robić zapasy na cały miesiąc w hipermarkecie, to psy siedzą w domu, ale nie widzę powodu, żeby podczas porannego spaceru z psami nie móc wstąpić do osiedlowego sklepu po bułki i mleko na maksymalnie 5 minut. SS też nie wybrał się na godzinną przechadzkę po sklepie. Poza tym, zależy wszystko oczywiście od psa, ale moich na przykład raczej nikomu nie udałoby się ukraść czy chociażby odwiązać od barierki, ponieważ obcym ludziom nie dadzą się do siebie zbliżyć gdy nie ma mnie w pobliżu. To, że akurat psy SS są ufne i łagodne, nie oznacza, że musi on je ciągle trzymac pod kloszem i nosić na rękach, żeby przypadkiem ktoś im krzywdy nie zrobił. Ja tam Ci SS gratuluję zdrowego podejścia do sprawy i wiary w to, że społeczeństwo nasze nie składa się z samych zwyrodnialców. Ciesze się, że nie jestem w takiej postawie osamotniona :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 listopada 2012 o 11:11
Rozumiem zabranie psa na spacer i wdepnięcie na kilkadziesiąt sekund do osiedloweg spożywczaka. Ale wybieranie się z psiną do supermaketu pełnego ludzi w amoku zakupowym i pozostawienie biednego zwierza a pastwę dzieciarni na dobre kilkanaście (z może dłużej?) minut? I ty masz pretensje do ludzi, którzy robią zakupy na zapas, bo państwo polskie w swej niewysłowionej hojności funduje nam co rusz długie weekendy i jakieś święta?
OdpowiedzTaaa, żebym to ja wiedział, że tak to będzie wyglądać... Wedle Ciebie ja psy przypiąłem i powiedziałem do dzieci "bawcie się"? -_-
OdpowiedzZakupy na zapas? Przeważnie wygląda to tak, że ludzie na jeden dzień świąt się zaopatrują jak na wojnę, klęskę głodu i plagi egipskie razem wzięte. Ale psa bym nie brała do supermarketu, a już na pewno nie w taki dzień. Swoją Bellę tylko raz wzięłam, miałam do kupienia jedną rzecz a kolejki były zerowe (zajrzałam wcześniej).
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2012 o 19:06
SS nie wiedziałeś jak to będzie wyglądać? Tyle lat na ochronie nie nauczyło Cię, że przed długimi weekendami, świętami itp ludzie szturmują sklepy i wychodzą z nich najgorsze cechy?
OdpowiedzJa rozumiem, że sklepy następnego dnia nieczynne, ale jednak to tylko JEDEN dzień... Poza tym małe sklepiki prywatne są często tak czy siak otwarte, bo to dla nich szansa, aby zarobić.
OdpowiedzAle w tych małych sklepikach bochenek chleba 500g jest aż o 15gr droższy! Toż to zdzierstwo, choćby ludzie z głodu padali to nie kupią. :D
OdpowiedzW takie dni błogosławie geny które dały mi facjatę bandyty i spore gabaryty. Ubieram bluzę z kapturem i spodnie "dresy" z obowiązkowymi paskami. Luz taki jak w normalny dzień :D
OdpowiedzZawsze wiedziałem, że nazwa ''homo sapiens'' jest bardzo przesadzona... Kiedy pracowałem w markecie ludzie ciągle mnie zaskakiwali swoją liczebnością w dzień poprzedzający święta. Jeszcze bardziej mnie ludzie zaskakują w dzień, kiedy pojawia się nowa gazetka z lidla - stoją 1,5 godziny przed otwarciem sklepu pod wejściem i nie straszny jest im deszcz, śnieg czy słota, a to tylko po to, żeby wykupić sprzęt narciarski czy rowerowy, a potem opchnąć go na allegro... Bydło totalne jest kiedy otwierają nowy sklep - to co się działo przy otwarciu 2000 biedronki to już przebija nawet kolejki za PRL'u.
OdpowiedzSS - tym razem się nie wykazałeś inteligencją - nie obraź się, prosze, ale zostawianie psów przed sklepem w dzień "nawały i naporu" to proszenie się o nieszczęście. Nie odważyłabym się ani dziecka ani (tym bardziej) psa zostawić.
OdpowiedzKolejny świetny temat na historię na Piekielnych. Wszedłem do marketu przed długim weekendem (przecież powinno być pusto, prawda?) wpadło na mnie siedmioletnie dziecko (przecież matka mogła je przywiązać do słupa przed sklepem, nie?) dziadek chciał mnie pobić (yhm, na pewno) a dzieci głaskały psy, które przywiązałem przed sklepem, tragedia, tylko współczuć.
OdpowiedzNo przecież to jest piekielne. Piekielny brak wyobraźni.
Odpowiedz@Nemezis2012: Już? Lepiej? :-)
OdpowiedzTak. Lepiej. :| Chyba niesamowicie nudzi Ci się w życiu.
Odpowiedz@Nemezis2012: Mnie? To Ty usiłujesz mnie wmówić, że zmyślam, chcesz powiedzieć, że masz ku temu jakiś ważki powód? Czyn społeczny, czy ktoś Ci za to płaci? ;-)
OdpowiedzJa usiłuję Ci coś wmówić? Ja wyraziłam swoje zdanie na temat Twojej historyjki. Może przestań szukać zaczepki na siłę? ;)
Odpowiedz@Nemezis2012: Jakiej zaczepki? Ja po prostu skomentowałem Twój komentarz, nie szukaj dziury w całym.
Odpowiedz"Ty usiłujesz mnie wmówić, że zmyślam, chcesz powiedzieć, że masz ku temu jakiś ważki powód? Czyn społeczny, czy ktoś Ci za to płaci?" raczej nie ja szukam dziury w całym.
Odpowiedzdo dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja, kiedyś jakoś nie było marketów, w soboty po południu już się nic nie kupiło zazwyczaj i ludzie przeżywali święta... do tego nie rozumiem ile chleba potrzeba na 1 wolny dzień? aż kilka bochenków? tym bardziej, że od kiedy komuna padła chleba w kraju nie brakuje... dodam, że mieszkam za granicą, w niedziele nic nie jest czynne oprócz stacji benzynowej i lokali gastronomicznych i jestem w stanie przeżyć bez zakupów w ten jeden dzień...
OdpowiedzZauważam tylko że pies odgryzł by dzieciom ręce, gdyby nie miał kagańca. Do czego oczywiście obrońca porządku SS nigdy by nie dopuścił.
OdpowiedzPrzyznaje, zdarza mi się zostawić psa pod sklepem na 3 czy 5 minut, ale za każdym razem zostawiam go bez kagańca. Różni ludzie chodzą, a niektórzy mają agresywne psy i wszystko się może zdarzyć.
OdpowiedzTeż mi nie pasuje Twoje "Odeszli, zapewne nawet nie słysząc mojego "To po cholerę go prowadzisz do sklepu i nie pilnujesz kobieto?!"." w kontekście dziecka w sklepie (które przecież nie chodziło samo, tylko wybiegło przodem), kiedy sam zostawiasz psy SAME pod sklepem. Jak ktoś napisał: ktoś wziął dziecko, Ty wziąłeś psy. Nie mówię, że miałeś psów nie brać, tylko że tym bardziej powinieneś rozumieć czemu ktoś zabrał na zakupy dziecko, zamiast się bulwersować. (chyba łatwiej zostawić w domu bez opieki psy niż małe dziecko)
OdpowiedzCóż, skoro zrównujemy dzieciaka, ewidentnie już myślącego, skoro wolno mu samemu chodzić po sklepie, i psy... Widzę jednak pewną różnice - ja psy uwiązałem pod sklepem, a ona dziecko wciągnęła w największy tłum ludzi i puściła luzem. Widać różnicę?
OdpowiedzPrzecież dzieciak nie chodził "sam". Nie wyobrażam sobie z dzieckiem w sklepie iść na smyczy, czy nieść je cały czas na rękach, a to że raz czy drugi na kogoś wpadnie (czy ktoś na nie) to raczej norma. (szczególnie, że jest już "ewidentnie myślące" czyli można zaufać że pod pierwsze z brzegu auto się nie rzuci) Owszem, widać różnicę, która niestety nie przemawia na Twoją korzyść. Pytaniem jest czy brać dzieci do marketów czy ich nie brać. A skoro nie brać, (jakieś argumenty?) to czemu brać psy? Podejrzewam, że matka też ma (cytuję) "wiarę w społeczeństwo i świat" więc nie będzie dziecka trzymać pod kloszem!
OdpowiedzCzepiłeś się tego biednego dzieciaka, a może Ty zamiast iść do sklepu powinieneś siedzieć na dupie w domu i robić to co Ci wychodzi doskonale, czyli napisać 115 historię i kłócić się z każdym kto ośmieli się mieć inne zdanie.
Odpowiedzo przepraszam... nie zajrzałam na profil szanownego autora:D 115 była kilkadziesiąt historyjek temu temu:D
OdpowiedzCzytam, czytam. [...] Bela [...] W8, wróć, SS :D
OdpowiedzLol, ja też :D
OdpowiedzWpadam po roku czasu, a tu SS nadal ma o czym pisać i nadal inni z nim wojują:) Czas na Piekielnych chyba się zatrzymał :) Siemanko SS :) Nie daj się, czekam na dalsze historie :)
OdpowiedzBoże, jakim prawem narzekasz na innych? Czy zdajesz sobie sprawę z tego że NIE WOLNO przywiązywać psów pod sklepem i są za to wysokie mandaty? Dziecko to dziecko, widzi zwierzę to chce pogłaskać. Jesteś hipokrytą, i tyle. Mogłeś iść do jakiegoś osiedlowego sklepiku, i tyle.
OdpowiedzO mandatach za zostawianie psa pod sklepem mamy tutaj: http://www.dogomania.pl/forum/threads/220919-Psy-pod-sklepem W temacie warto też przeczytać to: http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Nie-zabieraj-psa-na-zakupy-n63515.html?str
OdpowiedzKup sobie psa obronnego i do tego wytresowanego to wtedy dzieciarnia na pewno nie będzie miała rąk.
OdpowiedzTrudno mi uwierzyć, że mogło dojść do aż takich scen o.O Chociaż, nigdy chyba nie zrozumiem tego masowego robienia zakupów przed świętami trwającymi aż jeden dzień...
OdpowiedzAjajajajj ... psy bez kagańców pod sklepem pelnym dzieci i ludzi ?? Mandat murowany !!!
OdpowiedzAkurat zostawianie psa przywiązanego gdziekolwiek w kagańcu to głupota, bo podczas ewentualnego ataku, czy to ze strony człowieka, czy innego zwierzęcia, pies nie ma szans się obronić. Normalny człowiek do psa czekającego pod sklepem na właściciela nie podejdzie, więc nie ma mowy o ewentualnym pogryzieniu, a jeśli ktoś chce psa np. ukraść to cóż, zasługuje na to, żeby mu pies odgryzł rękę.
Odpowiedzludzie sie tak zachowują☺ bo wielu ludzi nie świętuje tego święta, dla nich to po prostu zwykły dzień (bo nikt im nie będzie mówił kiedy mają odwiedzać ich zmarłych), ja też nie świętuję 1.11. ale tak bym sie nie zachowała bo jestem wyjątkowo spokojnym człowiekiem, natomiast ludzie są często mało kulturalni, a że nadchodzi 4-dniowy weekend to idą masowo na zakupy i tak sie dzieje
OdpowiedzZostawianie psów pod sklepem jest tak samo odpowiedzialne, jak zostawianie pod sklepem dzieci. Jeśli uważasz, że "nie dasz się zastraszyć światu" to nadal je tak zostawiaj, ale nie miej później pretensji, że jakieś dziecko będzie chciało się z nimi "pobawić". Może i są kamery pod sklepem, ale nie szkoda Ci psów, jakby ktoś im coś zrobił? Ludzie mają różne głupie pomysły...
Odpowiedzzawsze mnie to zarówno śmieszy jak i przeraża, JEDEN DZIEŃ sklepy zamknięte, a ludzie robią zapasy jak do bunkru przed wojną, a podobno wszyscy tacy biedni xd
OdpowiedzNo właśnie mnie też. To samo jest przed każdymi świętami: kosze wyładowane z górką, tłok, ścisk, robienie zapasów jak na ciężką zimę. Za półtora miesiąca Boże Narodzenie. Raptem trzy dni- przecież ci ludzie nie przejedzą całej tej zakupionej zywności i sporo wyląduje po świętach po prostu w śmietniku. Czy nie lepiej kupić mniej ale za to lepszych rzeczy niż nagotować jak dla pułku wojska a potem wywalić bo przecież żywnośc wiecznie stać w lodówce nie może. Przecież nagle w sklepach nie zabraknie towarów i mozna dokupić coś swieżego po świętach. Po prostu nie rozumiem ludzi.
OdpowiedzTak przeglądam komenty pod twoimi postami i dochodzę do wniosku że ciebie najbardziej minusują ze wszystkich xD A napisane jest w piśmie: "W cudzym oku źdźbło widzi, u siebie belki nie dostrzega" ;)
OdpowiedzCo za tłuk za przeproszeniem, zabiera psa ze sobą na zakupy do sklepu?! Jak można narażać biedne zwierze na taki stres? W życiu bym tego nie zrobiła... Koszmar w ciapy.
OdpowiedzLubię opowieści Security, ale tym razem muszę udzielić mu lekkiej nagany. Naprawdę, nie bierze się psa ze sobą do hipermarketu. Czasem takie pieski przywiązane obserwuję. Są bardzo zagubione, przestraszone i na każdego patrzą z nadzieją, że może to pan nadchodzi.
Odpowiedz"To jest dziecko kretynie!" No proszę, a ja myślałem, że to kisiel z żurawiny. Albo klucz dzikich gęsi odlatujących na południe w smutny, listopadowy poranek. Albo cnota utracona u źródła przez cycatą córkę młynarza. Czego to się człowiek może dowiedzieć podczas wizyty w sklepie.
OdpowiedzPoza tym, że to nieodpowiedzialne przywiązywać psa przed sklepem, to nie ma przypadkiem żadnego przepisu zakazującego takich poczynań? Jak się bierze psa to się bierze za niego odpowiedzialność, jak się nie chce dwa razy ruszyć tyłka z domu to może trzeba się zastanowić nad tym czy powinno się mieć psa.
OdpowiedzNie czytałem wszystkim komentarzy wyżej i nie jestem pewien, czy ktoś już nie poruszył tego tematu, ale... czy pies nie powinien mieć kagańca? tak w świetle prawa? tak abstrahując od wszystkiego..
OdpowiedzNoo... niedługo Sylwester, więc czekamy na kolejną idiotyczną historię. Co tym razem? Może SS znowu zabierze psy w ramach spaceru na wycieczkę do marketu? Tylko tym razem będzie bulwers, że dzieciaki psy obrzuciły petardami? Z psem to się jełopie chodzi na spacer. Do parku na przykład? A jak się na to nie ma czasu i spacerem dla psa ma być wyjście do marketu, to chyba faktycznie powinieneś sobie darować posiadanie takiego zwierzaka. Rybki sobie kup, nie trzeba wyprowadzać.
Odpowiedz"Gdyby nie wyjątkowa łagodność Beli, zapewne już wszystkie biegałyby bez rąk obgryzionych aż do samego tyłka." - podejrzewam, że gdyby nie wspomniana łagodność płaciłbyś za leczenie każdego z tych dzieci plus odszkodowanie za straty moralne. Jak pies pogryzie dziecko to najpierw się sprawdza, czy pies był pilnowany, czy miał smycz/kaganiec, a dopiero na szarym końcu (jeśli w ogóle) okoliczności, które skłoniły psa do agresji.
Odpowiedzi to jest właśnie błąd, i powinno się to zmienić. Pies nie jest rzeczą i też ma swoje prawa, w tym prawo do tego, aby nikt obcy bez pozwolenia nie naruszał jego przestrzeni życiowej. Jeśli ktoś podbiega do psa i zaczyna go obłapiać to powinien liczyć się z tym, że może zostać ugryziony, i taka osoba moim zdaniem, nie powinna miec później ani do psa, ani do właściciela, żadnych pretensji.
Odpowiedz@margo, nie do końca, ponieważ pies agresywny musi mieć kaganiec z tego co wiem. Pozostawienie psa bez nadzoru (nie mówimy tu o prywatnej posesji), zwłaszcza agresywnego i bez kagańca jest karygodne. Zresztą zostawianie małych dzieci bez opieki również. Choć uwielbiam zwierzęta to muszę przyznać, ze życie i zdrowie ludzkie jest jednak trochę ważniejsze, za zwierzę zawsze odpowiada właściciel.
Odpowiedzzgadzam się, ale jest różnica między psem agresywnym, który atakuje ludzi, a psem, który zawarczy, czy nawet ugryzie, w swojej obronie. Zakładam, że nie podchodzisz do ludzi na ulicy i nie bijesz ich w głowę, ale czy to znaczy, że nie uderzyłabyś kogoś, kto Cię zaatakował? Zgodnie z prawem tak, pies musi mieć kaganiec, nie tylko agresywny, ale w ogóle każdy, duży szczególnie. Po prostu moim zdaniem prawo w tej kwestii jest trochę kulawe i wymagałoby sporych zmian, ale to już tylko takie moje idylliczne marzenia.
OdpowiedzDla mnie nieporozumieniem jest pójście z psem "na zakupy" i zostawienie go na zewnątrz....Ja najpierw idę z psem na spacer a później na zakupy, niezależnie od tego czy idę na 2 minuty do sklepu czy na godzinę.
OdpowiedzI na usta ciśnie się stwierdzenie "Idioci, wszędzie idioci"
OdpowiedzWiesz, lubię czytać Twoje historie, podoba mi się Twój styl pisania, ale nie cierpię, wręcz nienawidzę, jak ktoś przywiązuje psy przed sklepem. Kurcze, jakoś koło 3 lat temu, zimą przy temperaturze grubo na minusie pojechałam do hipermarketu. Przy wózkach siedział psiak, schyliłam się na chwilkę do niego, a ten się we mnie wtulił i cały trząsł. Mój niedoszły narzeczony dzwonił na Straż Miejską (wtedy nie wiedzieliśmy, że nic nie zdziałają, bo teren prywatny). W końcu, tak po parunastu minutach wyłonił się ON, właściciel psiaka z dorosłym, ponad 20 letnim synem. Zadowolony się cieszył, że jego pies się komuś podoba. Spytałam się: "Czy uważa Pan, że mu ciepło?" Pan: "No przecież ma futro" Ja: "Proszę spróbować na mrozie przy -20, w bezruchu siedzieć przez dłuższy czas i czekać na kogoś, aż się ktoś zlituje i weźmie. Sądząc po objętości koszyka, zakupy nie trwały 5 ani 10 minut." Myślałam, że nie wytrzymam z nerwów. Ale o dziwo Pan nawet przeprosił. Psów się nie zostawia przed sklepem i nie ma żadnego wytłumaczenia na to.
OdpowiedzNiby dlaczego? Nie siedziały na mrozie, nei siedziały w upale, pod samochód wejść nie mogły... Wszystkie klimatyczno/geograficzne warunki pozwalały na przeprowadzenie takiej operacji. Czy w przyszłości mam też np dziecka nie puszczać na podwórko? Przecież ktoś moze je skopać...
Odpowiedz@SS Ani razu nie napisałam o tym, że je ktoś skopie. Dziecka nie trzymasz na smyczy i nie przywiązujesz do słupka przy koszykach, i nie każesz czekać, aż tatuś wróci. Jakoś przeszkadza Ci, że ludzie biorą dzieci na zakupy i ich nie pilnują, a nie przeszkadza Ci, że psu może coś grozić przed sklepem. Pies też istota żywa.
Odpowiedz@ZivaAbby: Młodszej siostrze wielokrotnie kazałem czekać przed sklepem/w sklepie, aż ja zrobie zakupy, bo np właśnie był tłok. Co teraz? :-)
Odpowiedz@SS Pogratulować brata ;-)Ale jej mimo wszystko nie przywiązałeś. W razie czego mogła się przesunąć. Miło się z Tobą piszę, ale każdy z nas ma swoje zdanie i raczej go nie zmieni. ;) Pozdrawiam :-D
OdpowiedzA kaganice gdzie?
Odpowiedz