Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miałam ci ja tydzień dobroci dla zwie... tfu! wróć, dla telemarketerów. Odbierałam…

Miałam ci ja tydzień dobroci dla zwie... tfu! wróć, dla telemarketerów. Odbierałam każde przychodzące do mnie połączenie i grzecznie dawałam się wygadać osobie pracującej "na słuchawce", żeby choć za formułkę kasę jakąś dostała. Mnóstwo było próśb o dofinansowanie książeczek, czy map dla szkół, czy przedszkoli (mam mały biznesik sezonowy związany z odtwórstwem, to i numer telefonu jest dostępny w necie dla każdego), na które z bólem serca odmawiać musiałam, bo pieniędzy nie ma, zwłaszcza, jak działalność zawieszona.
Wiele telefonów było od firm telekomunikacyjnych z ofertami "najlepszymi na rynku", które też wysłuchiwałam grzecznie i cierpliwie, po czym równie grzecznie odmawiałam, bowiem telefon z abonamentem mam i jestem owym abonamentem uwiązana jeszcze dwa niecałe lata. Do tej pory wszyscy telemarketerzy byli mili, rozumni i nie miałam do nich żadnych zastrzeżeń. No, ale wszystko kiedyś musi się zmienić, prawda?

Telefon znów dzwoni. Na ekranie pojawia się numer niezastrzeżony, spoza kontaktów. Odbieram.
TM - telemarketerka
J - moja skromna osoba

J - Tak, słucham?
TM - Dziędobry, nazywam się X, dzwonię z firmy Y, czy mam przyjemność z właścicielem telefonu?
(Gadka standardowa, nie przeczuwałam problemów)
J - Tak, a o co chodzi?
TM - Mam dla pani wspaniałą propozycję... (i tu zaczyna się wymiana wysokości abonamentu, ilości darmowych minut - za dopłatą - darmowych SMSów - za kolejną dopłatą - plus cudowny i wszystko robiący smartfon. Wysłuchałam grzecznie trajkotania katarynki, po czym pojawiło się pytanie)

TM - Czy zatem mamy do pani wysłać kuriera z umową i nowym wspaniałym telefonem?
J - Nie, dziękuję bardzo, ale mam już telefon na abonament, mam smartfon, który wiernie służy mi od paru lat i nie zamierzam go wymieniać na inny. Przy tym nie bardzo mi się uśmiecha płacenie kolejnego abonamentu.
TM - Czy w takim razi może pani powiedzieć, co w naszej ofercie się pani nie podoba?
J - To, że musiałabym płacić kolejny abonament i to, że nowy telefon jest mi zbędny.
TM - Ale u nas zaoszczędziłaby pani, bo - i tu następuje powtórka wszystkich wcześniej wymienionych w tyradzie katarynki "korzyści", jakie mnie czekają, jeśli tylko przyjmę kuriera i zwiążę się z firmą Y umową.
TM - Czy zatem mamy wysyłać do pani kuriera z umową i nowym, wspaniałym smartfonem?
No kurtka, już to gdzieś słyszałam.
J - Nie - odpowiadam krótko, bo już czuję irytację traktowaniem mnie, jak idiotki, która po powtarzaniu wszystkiego w kółko zgodzi się na umowę, byle by tylko mieć spokój.
TM - Zatem, czy może pani powiedzieć, co się nie podoba w naszej ofercie?
Nosz kurde balans! W jakiś Dzień Świstaka trafiłam, czy jaki diabeł?
J - Nie chcę nowego abonamentu, nie chcę nowego smartfona. Dziękuję za przedstawienie oferty, ale nie skorzystam.
Już mam rozłączyć połączenie, a tu słyszę, że TM znów trajkocze po raz trzeci to samo - kropka w kropkę. No, uparta bestia. Poczekałam chwilę wtrąciłam się w trajkotkę, gdy wspomniała o oszczędnościach:
J - Przepraszam, ale jakie widzi pani oszczędności w tym, że będę dopłacać do posiadanego abonamentu jeszcze 50 złotych (tyle wynosiła proponowana "goła" umowa)?
I znów trajkotanie tekstu jota w jotę, jaki wcześniej usłyszałam. No, przyznam się, że bardzo źle o tej panience pomyślałam w tym momencie i chyba parę chorób genetycznych przyszło mi na myśl...
J - Nie, dziękuję, nie skorzystam z waszej oferty w ogóle i nie naciągnie mnie pani na nic i nie dam już pani zarobić.
TM - Ale czy mogłaby pani powiedzieć, co się nie podoba w naszej ofercie?
J - Wszystko. Do widzenia, życzę miłego dnia - wysyczałam w słuchawkę, po czym szybko wcisnęłam przycisk rozłączenia rozmowy, bo słyszałam, że TM znów zaczyna się nakręcać, powtarzając po raz kolejny ten sam tekst o korzyściach, jakie na mnie spłyną niczym błogosławieństwo jakoweś.

Nie wiem, kto był tu bardziej piekielny - panienka czytająca ofertę z kartki i nie reagująca na pytania, jak normalny człowiek, czy ja, która po chamsku się rozłączyła po pół godzinie słuchania w kółko tego samego?

Przepraszam, ale czy w CallCenterach zatrudniają już totalny odpad z PUPu, bo nikt inny nie chce tam pracować?

Ta sama dziewuszka zadzwoniła parę godzin później do mojego męża. Metoda przekonywania - identyczna. Współczuję całej rzeszy innych osób, które z katarynką miały styczność.

call_center

by tatsu
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
3 3

Ja sobie włączyłem odrzucanie połączeń z numerów anonimowych... niech żyje błoga cisza :D

Odpowiedz
avatar tatsu
-1 3

Tylko że numerek się wyświetlał, ale nie miałam go zapisanego w liście kontaktów. Wtedy. Teraz mam. Żeby wiedzieć, że mam nie odbierać ;)

Odpowiedz
avatar Surykatka
0 0

Zaczną dzwonić ze zwykłych :)

Odpowiedz
avatar bzdrg
2 2

Strasznie namolni się zrobili. Jak to właściwie jest w momencie kiedy nie chce się niczego kupić/zmienić, a jednocześnie nie chce sie utrudniać pracy takiemu telemarketerowi? Od razu kończyć czy wysłuchać najpierw oferty i wtedy podziękować?

Odpowiedz
avatar otaku1
0 2

Moim zdaniem po prostu wysłuchać co ktoś ma do powiedzenia i podziękować, a jeśli się trafi ktoś taki jak telemarketerka opisana w historii to po prostu się rozłączyć, bo do niej najwidoczniej nie było w stanie dotrzeć żadne inne stwierdzenie poza "tak, oczywiście proszę przysłać kuriera". A tak na marginesie przecież kuriera można odesłać nie podpisując umowy i wtedy nas ona nie obowiązuje, a i powtarzającego się kółko telemarketera słuchać nie trzeba.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
0 2

Ale co masz na myśli pisząc "nie utrudniać pracy telemarketerowi?" Właśnie ktoś kradnący mój czas i odciągający mnie od czegokolwiek zasługuje przynajmniej na to, żeby mu napsuć krwi. Jest to jeden z niewielu "zawodów", do których nie mam ani krzty szacunku. Moja propozycja: odkładamy słuchawkę dając katarynce złudzenie, że ktoś jej słucha. Po kilku minutach sama się rozłączy, bo będzie miała ciśnienie na wyrobienie dziennego "targetu". Oczywiście ma to ujemną stronę na ten czas blokujemy ludzi, którzy chcieliby do nas zadzwonić z naprawdę ważną sprawą.

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

Spróbuj się wykazać zrozumieniem. Powiedz, że rozumiesz, iż to też praca. Że (Twój ulubiony muzyk gra na jakimś instrumencie zawodowo), pszczoła zbiera miód, dozorca zamiata ulicę, a telemarketerzy poszukują klientów. Więc doceniasz ich starania, jednak (nie mów w tym miejscu "ale") dziękujesz i nie skorzystasz. Addendum: Zapomniałem dodać, że to często działa!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2012 o 20:58

avatar Surykatka
0 0

Ja wszędzie gdzie się da pozmieniałam zgody na przetwarzanie danych tak, że oferty dostaję tylko mailem. W pomarańczowej sieci od czasu do czasu ktoś mnie napastuje, bo mam telefon na kartę, ale informuję, że nie po to z abonamentu na prepaid przechodziłam, żeby teraz wracać.

Odpowiedz
avatar Gm3rcio
1 1

Mnie ostatnio też nawiedziła pani telemarketerka, która jota w jotę mówiła to samo. Najbardziej irytujące jest to stwierdzenie "Czy zatem mamy do pani wysłać kuriera z umową i nowym wspaniałym telefonem?", jakby czekała tylko na jakaś aprobatę w głosie aby uwiązać kogoś na abonament. Ale są i mili telemarketerzy:)

Odpowiedz
avatar RedKate
1 1

Też miałam szczescie ostatnio odebrac propozycje od tak samo "upartej" dziewczyny ,co nijak nie mogła pojąć że nie chce smartfona ,wspaniałego abonamentu itp. po pierwszej formułce grzecznie podziękowałam po trzeciej powtórce lekko wpieniona i nieco mniej grzeczna pożyczyłam Pani miłego dnia z dala odemnie i się rozłączyłam .Zazwyczaj staram sie być miła i uprzejma bo wiem że to praca jak każda inna może nieco bardziej upierdliwa ale jak ktoś przekracza granice i ...no jakoś pozytywne nastawienie mi przechodzi..

Odpowiedz
avatar tatsu
-1 3

O, to widzę, że nie tylko ja trafiłam na takiego upierdliwca? Wiecie, mam naprawdę wielkie pokłady cierpliwości dla telemarketerów, bo mam za sobą wydzwanianie do obcych ludzi z "niepowtarzalną ofertą" i wiem, jak taki kawałek chleba smakuje. Ale - na litość bogów wszelakich! - nawet, jak czytałam z kartki, to starałam się zawsze słuchać, co do mnie dana osoba mówi. W końcu chodzi o to, by potencjalnego klienta do siebie przekonać, a nie zrazić go do całej firmy już przy pierwszym kontakcie, prawda?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

pracowałam jako telemarketer, zazwyczaj jeśli dzwonią z ofertami telefonów/abonamentów, za przedstawienie oferty nic się nie dostaje, jedynie od "sprzedanych/podpisanych" umów. więc jeśli ktoś nie jest zainteresowany najlepiej od razu powiedzieć. jeśli ktoś nie jest upierdliwy jak pani z historii, zadzwoni szukać szczęścia gdzie indziej. co innego ankiety - tam jest kasa od przeprowadzonej ankiety, wiec jak się ma czas i nerwy można rozmawiać

Odpowiedz
avatar otaku1
-1 1

A to ciekawe, ja dzwonię właśnie z ofertami abonamentów i mam płacę za godzinę (a od podpisanej umowy jest premia), więc pogadać sobie jak najbardziej mogę, a kilkuminutowa rozmowa zawsze lepsza niż trwająca kilkanaście sekund.

Odpowiedz
avatar otaku1
1 3

Powiedziała, że nie potrzebuje ani abonamentu, ani smartfona, a dziewczyna nie próbowała jej przekonać, że mogłyby się jej jednak przydać, ale powtarzała w kółko to samo. Może podzielisz się tym wspaniałym sposobem na wciskanie ludziom rzeczy, których nie potrzebują (powtarzanie w kółko co jest w ofercie i jaka ona jest "wspaniała" jak widać na tatsu nie zadziałało).

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
0 6

Ocho, mamy urażoną dumę wciskacza szmelcu.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 1

Ile takich telefonów odbierasz tyodniowo? Soro prowadzisz jakiś biznes, to pewnie jesteś bardziej narażona na tego typu ataki.

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
2 2

@tatsu konsultant ma odgórny obowiązek zbicia trzy razy obiekcji osoby do której dzwoni. Uwierz, że dla nich to też nie jest miód takie wciskanie czegokolwiek. Trochę jednak przegięłaś porównując ich do zwierząt bądź odpadów z urzędów pracy; w większości to studenci, którzy jakoś muszą się utrzymać, a tylko call/contact center oferuje im na tyle elastyczny grafik by mogli pogodzić pracę ze studiami.

Odpowiedz
avatar tatsu
0 2

Ok. rozumiem, ze to ciężki kawałek chleba (sama pracowałam, to wiem), ale na litość! Nie klepiemy bezmyślnie po tysiące razy tego, co nam kierownik na kartce naskrobał, tylko nawiązujemy kontakt z klientem. Jeśli mówi "nie, dziękuję, nie stać mnie, nie interesuje mnie to", to można jeszcze spróbować z innym produktem - a nuż się skusi, ale nie non stop w koło Macieju o tym samym! Owszem, wysłucham, ale proszę również o to, by mnie wysłuchano. To chyba nie za dużo?

Odpowiedz
avatar Dama_Pik
1 1

Znam trochę tryb pracy jeśli chodzi o call center i wierzcie mi to nie jest kwestia telemarketera (choć zdarzają się jednostki wyjątkowo oporne na wiedzę itp), tylko często głupich skryptów i poleceń przełożonych, którzy każą dzwonić w taki a nie inny sposób. TM robi z siebie debila i to na niego spada większość gromów, a on nie może gadać inaczej bo rozmowy są odsłuchiwane i zaraz polecą mu po premii. Proszę, więc się wstrzymać z nazywaniem ludzi pracujących na słuchawkach odpadami czy śmieciami. Teraz jest ciężko o pracę, więc wielu młodych zaczyna swoje "kariery" w takich centrach, każdy orze jak może byle zarobić. O prowizję jest często ciężko bo plany sprzedazowe są trudne do wyrobienia a i często trafi się team leader, który za wszystko obcina premie. Nie twierdzę, że tak jest w każdym call center, ale na pewno w wielu.

Odpowiedz
avatar Draco
2 2

To tak dla informacji dla osób nękanych przez telefony tego typu. Przerwijcie nawijkę telemarketera, powiedzcie że nie interesuje was oferta i że żądacie wpisania na "Listę Robinsona". To jest pewna wiedza tajemna ;) Większość porządnych cc uczestniczy w czymś takim, jest to wspólna lista osób które nie życzą sobie telefonów tego typu bo np. w taki sposób nic nie kupują. Niestety wiele małych cc do tego nie należy. Więc trzeba twardo podziękować i się rozłączać - bo konsultant tego pierwszy najczęściej zrobić nie może. Co do kwestii finansowych. W sprzedaży najczęściej jest tak, że się ma stałą stawkę za godzinę do której dodawane są premię za sprzedane produkty. Pracownicy mają wyznaczane "targety" czyli ilości jakie muszą zdobyć w danym dniu - jeśli to się im nie uda to nie mją premii, a w niektórych cc dostają za to kary. W ankietach, jest płacone od ankiety. Tu pensje są dużo mniejsze, ale i praca jest uczciwsza. Ankieterzy najczęściej są mniej upierdliwi bo nie chcą tracić czasu. I jeszcze co do osób pracujących w takich miejscach: 1. Sprzedaż - tu pracuje najwięcej studentów i osób dorabiających sobie. Przechodzi się szkolenia z podstaw manipulacji i traktuje ludzi do których się dzwoni jak frajerów. Rzadko zdarzają się osoby będące tam z przymusu, które pracują by wyżywić rodzinę. Co ciekawe jest tam duża rotacja pracowników, bo osoby uczciwe nie wytrzymują ciągłego przymusu oszukiwania ludzi i traktowania ich przedmiotowo. Często można tam spotkać młodych studentów "lansu i balansu" albo innego "genialnego kierunku" dla których jest to po prostu sposób, by łatwo i bez specjalnego przemęczenia zarobić kasę na imprezy. Oni sami określają, że to co robią "to zwykłe s*urw*ysyństwo", ale mają to gdzieś. 2. Ankiety - tutaj sprawa wygląda inaczej. Średnia wieku idzie w górę (są cc ankieterskie gdzie ponad połowa osób to emeryci). Szybko wykruszają się karierowicze bo premii za ilość, albo nie ma, albo są dość niewielkie. Tam spotkałem sporo osób dorabiających sobie do pensji, jak i np. młodych matek które idą dorobić sobie, gdy mąż wróci z pracy i zajmie się dzieckiem. To wszystko wiem z doświadczenia swojego i znajomych. Pracowałem w obu rodzajach cc, tyle, że ze sprzedaży szybko się wypisałem ponieważ miałem dość dostawania opierdo*i zwanych couchingiem za bycie uczciwym (np. że dawałem spokój emerytom którzy mówili wprost że im na jedzenie ledwo starcza pieniędzy).

Odpowiedz
avatar ihoujin
-5 5

Ekhm. Szczerze mówiąc, pomyślcie, jak my się czujemy po tamtej stornie telefonu. Pracuje jako telemarkieter, i mam dosyć: -odkładania słuchawki po przedstawieniu się -ewentualnie słuchania 'wal się' po przedstawieniu się i rzucania słuchawki -odpowiadanie na wszelkie pytania 'tak' 'nie wiem' 'trzask' -krzyczenie żebym 'dupy nie zawracała' Ja wykonuję swoją pracę. Mam napisane, co mówię. Słucham klienta, jak mówi 'nie, dziękuję', i wiem że nie przekonam, kończę. I nie porównujcie nas do zwierząt, bo ile mam przypadków, że po większości rozmów ja mam ochotę dorwać klienta i rozszarpać go. Bo ja się grzecznie pytam, a on z pyskiem. Za to dziękuję ludziom, którzy mimo, że nie kupują, umilają mi czas. Z uśmiechem wracam wtedy do domu. Naprawdę, czy zawsze trzeba rzucać słuchawką z 'spier**'?

Odpowiedz
avatar Poison_Ivy
3 3

No to też popatrz na drugą stronę telefonu. Prowadzę działalność. Codziennie odbieram ok. 5-10 telefonów od telemarketerów z różnych call centers, którzy odrywają mnie od pracy, zabierają czas, zawracają głowę i blokują telefon, uniemożliwiając moim klientom/dostawcom skontaktowanie się ze mną. Ja PRACUJĘ. Nie oczekuj ode mnie, że będę ci "umilała czas".

Odpowiedz
avatar Poison_Ivy
1 1

@ ihoujin - niestety "nie, dziękuję" nie działa. Mimo tego JESZCZE nigdy nie trzasnęłam słuchawką ani nie kazałam nikomu sp*alać, ale chyba od teraz zacznę. "Nie dawaj nikomu numeru telefonu FIRMOWEGO". Dziękuję za radę. W takim razie chyba mi przyjdzie wycofać wszelkie reklamy w radiu/prasie/TV, zdjąć billboardy, podrzeć wizytówki. Tylko jak mnie wtedy znajdą potencjalni klienci? P.S. A na serio - nie ośmieszaj się.

Odpowiedz
avatar tatsu
1 3

Wiesz, podejrzewam, że złą opinię robią Wam właśnie takie bezmyślnie klepiące formułki dziewuszki, które ni jak nie rozumieją, że z automatem nie zawiera się umów. Przy tym, jak dostajesz telefonów od zakitrania codziennie, to masz już potem serdecznie dość kolejnej "jedynej takiej" oferty i reagujesz alergicznie. Tak to już jest....

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 2

"I sorry, twój problem, że dawałaś numery gdzie chcesz. Jak masz telefon, to jakbyś nie dawała numeru nigdzie byś tylko od swojej sieci dostawała." Ty tak na poważnie? O telefonach firmowych już Poison_Ivy napisała, a z prywatnymi sprawa ma się tak: numer swojego telefonu podajesz wielu instytucjom. Nalezą do nich: bank, zakład pracy, ZUS, skarbówka, służba zdrowia, dostawcy wszystkich usług. Do tego dochodzą różne dobra kupowane z gwarancją, zakupy internetowe itd. Potem numery telefonów zgromadzone przez jakąś instytucję są sprzedawane jako bazy danych potencjalnych klientów. Szczególnie cenne są te zawierające komplet danych. Na dodatek niektóre call center wybierają numery generowane losowo przed program komputerowy z bazy wszystkich możliwych kombinacji dla danego obszaru (więc nawet jeśli twój numer jest zastrzeżony to i tak mogą zadzwonić).

Odpowiedz
avatar juanaa
-1 3

Tatsu, pół godziny zajęło ci powiedzenie telemarketerce, że masz jeszcze telefon na 2 lata i nie jesteś zainteresowana?? I jeszcze się tłumaczysz czemu nie skorzystasz z tej wspaniałej oferty? No to niech żyje asertywność!

Odpowiedz
avatar tatsu
1 3

Do wszystkich, którzy rzucają gromy na mnie, że nazywam telemarketerkę odpadem z PUPu: przeczytajcie uważnie początek historii. Tam jest wyraźnie napisane, że do tej pory grzecznie i cierpliwie słuchałam telemarketerów i grzecznie odmawiałam przyjęcia ich oferty i na tym nasza rozmowa się kończyła. Wszystko zgodnie z komunikacją międzyludzką: ja słuchałam ich, oni mnie. Jak nie miałam za dużo czasu, to przerywałam równie grzecznie ich tyradę (którą wiem, że muszą powiedzieć) i informowałam, że nie mogę zmienić operatora przez najbliższy czas. I też grzecznie się żegnaliśmy, życząc sobie wzajemnie miłego dnia. A że cała rozmowa trwała pół godziny (może mniej, na zegarek nie patrzyłam, w każdym razie o dużo za długo), to wina niemożności przebicia się przez trajkotkę katarynkową, a naprawdę nie chciałam rzucać słuchawką, bo wiem, jakie to nie miłe - też pracowałam na słuchawce, więc sorki, ale coś o "wdzięczności" tej pracy. Może przesadziłam pisząc o odpadach z PUPu, ale mnie nerwy poniosły, a moja cierpliwość też nie jest z gumy, a wierzcie mi, że naprawdę wiele mogę znieść. Tu jednak dziewczę przekroczyło granicę i to mocno.

Odpowiedz
avatar RedKate
1 1

juanaa trafiła mi sie dokładnie taka sama telemarketerka i zaufaj mi jestem osobą asertywną i mimo że 3 razy mówiłam nie dziekuje (za pierwszym razem nawet podałam powód dlaczego nie interesują mnie kolejne zobowiązania )a ona jak zdarta płyta powtarza dookoła w kółko to samo...nawet najkulturalniejszy i najspokojniejszy człowiek może stracic cierpliwość i niestety musi zareagować radykalnie(czasem wręcz chamsko - rozłączyć się)

Odpowiedz
Udostępnij