Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

To że student nie zna prowadzącego to żadna nowość. Sam doświadczyłem kiedyś…

To że student nie zna prowadzącego to żadna nowość.
Sam doświadczyłem kiedyś prawie identycznej sytuacji jak w historii http://piekielni.pl/42000#comment_418918 .

Wykłady nieobowiązkowe, ćwiczenia i laborki zaliczone na 5, to z egzaminu zwolniony byłem.
Wesoły więc idę po wpis, wchodzę do pokoju, a tam przy biurkach (było 6 biurek) siedzi 4 "profesorków", oczywiście żadnego do tej pory nie widziałem. Nic dziwnego skoro gabinet nie na mojej katedrze.
Grzecznie mówię "Dzień dobry, ja do Profesora X". Na co rzeczony odwraca się i z uśmiechem informuje mnie "Profesor jest w innej katedrze w pokoju xxx, gdyby go nie było proszę tu wrócić, możliwe że się zjawi".
Zadowolony idę do wskazanego gabinetu, aby pocałować klamkę. Wracam więc jak mnie poinformowano, a owy profesorek mówi że Profesor X był właśnie i udał się na zajęcia na inny wydział (jakieś 20 minut spacerkiem).
Na tamtym wydziale spotkałem 2 kolegów z grupy z identyczną historyjką. Dopiero wracając na właściwy wydział uświadomiliśmy sobie że to piekielny Profesor X nas tak przegonił. :) Ale wpis zdobyłem :)

Profesorek robi tak spacerek wszystkim studentom, których nie widział nigdy na wykładach.

Po kolejne wpisy już nigdy nie udawałem się osobiście do żadnego profesorka :)

Pol Śl MT

by unitral
Dodaj nowy komentarz
avatar confuse
11 15

Nie uważam, że nie chodzenie na wykłady na uczelni jest powodem do chwalenia się. Myślę, że spokojnie każdy student raz na pół roku znalazłby chwilę, żeby zobaczyć prowadzącego "w akcji".

Odpowiedz
avatar wolfikowa
7 9

Fakt. Chociaż na pierwszym "zapoznawczym" wykładzie.

Odpowiedz
avatar Crow
5 7

U nas wykłady też były nieobowiązkowe, ale mimo wszystko prawie każdy chodził i wydawało nam się to normalne, zwłaszcza, że potem egzamin, a uczyć się lepiej z własnych notatek...

Odpowiedz
avatar Palemka
-1 1

Ja nie cierpię się uczyć z własnych notatek :P Zawsze wolałam z poleconej literatury.

Odpowiedz
avatar Jasiek5
5 5

No cóż, wykłady wprawdzie są nieobowiązkowe, ale w moim przekonaniu wypada chociaż raz być na nich aby się naprawdę przekonać czy nie jesteśmy zainteresowani tematami na tyle aby móc tych wykładów wysłuchać. A nuż trafią się interesujące tematy i profesor którego warto posłuchać. Sam studiowałem wiele lat temu elektronikę czyli niezbyt łatwy kierunek, a był na wydziale profesor z którym nigdy zajęć nie miałem. Po latach poszedłem na Jego wykład w ramach "Nocy naukowców" i byłem Jego wykładem po prostu oczarowany. Dziś już niema Pana Profesora, a ja mogę powiedzieć że byłem na Jego wykładzie. Przy okazji stary kawał z długą brodą: Idzie sobie student na wydział aby rozmawiać z profesorem i powtarza sobie ... "Kotas a nie Ku..., Kotas a nie Ku...". Przychodzi na wydział, puka do pokoju, wchodzi i pyta: - Czy jest pan Hoj?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 21:47

avatar TrissMerigold
0 8

Masz się czym chwalić.

Odpowiedz
avatar Marr
5 11

tja... to my się śmialiśmy że są studenci którzy wykładowcę widzą w ciągu roku dwa razy: na pierwszym wykładzie i po wpis. A tu lepiej, wykładowcy nie widzieli nigdy... Rzeczywiście, jest się czym chwalić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 20:18

avatar mesiaste
1 3

Faktem jest, że wielu studentów nie zna swoich prowadzących, ale przyłączam się do osób, które nie rozumieją takiego procederu i dumy z niego płynącej. To, że coś jest nieobowiązkowe, nie znaczy, że obligatoryjne ma trafić na półkę "olać, najlepiej ciepłym moczem".

Odpowiedz
avatar dzastice
2 4

Też miałam taki problem. Kompletnie zapomniałam jak wygląda mój wykładowca od geodezji xD A kilka razy na wykładach byłam, mam po prostu słabą pamięć do twarzy...

Odpowiedz
avatar Hebi
2 4

Co innego zapomnieć/pomylić się/zagapić - cóż zdarza się każdemu. Z niewiadomych przyczyn mam straszne trudności z rozpoznawaniem ludzi i na ulicy praktycznie nikogo nie potrafię poznać po twarzy :/ Ale chwalić się, że nie poszło się na wykłady choćby raz? Osobiście na miejscu profesora wykopałabym każdego na zbity pysk, albo chociaż zadała parę "niezobowiązujących" pytań odnośnie tematyki wykładu, a nie wpis dawała...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 23:54

avatar coffewithmilk
-1 1

U jednego profesora na wszystkich wykładach byłam i też nie wiedziałam jak wygląda. Niektórzy są tacy, nie wiem `pospolici`, że się nie zapamięta twarzy.

Odpowiedz
avatar unitral
-1 1

Mógł pytać :) Skoro na pierwszych ćwiczeniach zaliczyłem materiał z całego semestru, na laborkach podobnie, przez co na resztę zajęć chodziłem tylko po obecność i się wyspać (na wyraźne polecenie prowadzących) :) To po co jeszcze łazić na wykłady? Powiem jeszcze tylko tyle, że egzamin z tego przedmiotu pisałem 2 razy (nieistotne dlaczego - bo powód niezbyt zgodny z prawem, skoro byłem zwolniony - oczywiście profesorka na egzaminach nie było) i za każdym razem zdobyłem maksymalną ilość punktów w czasie 15 minut zamiast 45. Tak więc pozdrawiam tych, którzy "chętnie by takiego studenta nie chodzącego na wykłady z uczelni wykopali: :)

Odpowiedz
Udostępnij