Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Spora budowa nowego centrum handlowego w Wiedniu. Czas realizacji projektu co najmniej…

Spora budowa nowego centrum handlowego w Wiedniu.
Czas realizacji projektu co najmniej dwukrotnie krótszy niż powinien być.
Norma.
W związku z czym kilka piekielnych sytuacji:
-Za niedotrzymanie terminu ogromne kary - większe niż kwota za wykonanie dzieła.
-Praca od 6 do 20 to norma, 7 dni w tygodniu. Co z tego że większość podwykonawców to drobne rodzinne interesy. Nikogo nie interesuje kto będzie pracował i jak wydajnie. Zapłata w większości za godziny pracy.
-Wszystkie możliwe ekipy naraz w jednym miejscu (wieczorem kleją nową posadzkę a rano układają glazurę, jednocześnie montując sufity i wszystkie inne instalacje nad rzeczoną posadzką).
-Zmiany w projektach średnio 3 razy dziennie. Normalnie nikt nic nie wie i nic się nie zgadza - "czeski film" :)
-Wielkie otwarcie jutro o 8.00 (co z tego że 26 było najważniejsze święto państwowe - wszyscy w pracy! )
-Narzędzie i materiał trzeba mieć przywiązany do nogi aby nie "uciekł" w niewyjaśnionych okolicznościach.
-jakieś 30% materiału się marnuje.

Obraz uzupełnia fakt, ie pomiędzy całym tym zamieszaniem kręcą się klienci pracującej części centrum. Aż niesamowite, że jeszcze nikomu postronnemu nic się nie stało (ciężkie prace budowlane na wysokości a na dole ludzie pod parasolkami popijają kawkę i jedzą posiłki, wszędzie rusztowania, drabiny, kable, materiał, śmieci i inne budowlane buble a pomiędzy nimi ścieżki dla klientów niczym nie zabezpieczone).
No po prostu burdel na kółkach w wykonaniu austriackim.

Myślicie, że to już koniec?
Było by zbyt pięknie.

W ubiegłą sobotę zdarzył się wypadek, tuż po godzinie 16 młody 25 letni malarz spadł z 8 metrowego rusztowania prosto na betonową posadzkę. Nie wiemy czy stracił przytomność czy nie zachował należytej ostrożności. Faktem jest jednak, że rusztowanie nie było należycie zabezpieczone a ekipa pracowała nieprzerwanie od 2 miesięcy po 12 godzin dzień w dzień. Podobno wypili po piwie do obiadu (przypuszczam że powiedzieli prawdę). Tą niedziele mieli mieć wolną.
Doszło do poważnych uchybień, w skutek czego młody chłopak uznał bardzo poważnych wielonarządowych urazów (połamane prawie wszystkie żebra, obojczyki, miednica, pęknięta czaszka i prawdopodobnie kręgosłup, połamane ręce i najważniejsze pęknięcie opon mózgowych, krew z uszu nie wróży dobrze).
W kilka minut przed przyjazdem karetki zabezpieczono rusztowanie, policja na miejscu, bo w budynku znajduje się komisariat.
Opinia ratowników - stan tragiczny - trwa reanimacja - helikopter w drodze.
Całą akcja trwała godzinę.
Ludzie jakoś nie mogli już tego dnia dalej pracować. Praktycznie wszyscy się znają.

W poniedziałek nagła kontrola wszystkich możliwych urzędów.
Co z niej wynikło
Ano nic szczególnego.
Drobne mandaty za niezachowanie kilku nieistotnych przepisów bezpieczeństwa pracy, odgrodzenie stref pracy kolorowymi taśmami, wydłużenie czasu pracy, bo przecież termin oddania już za kilka dni.

A co z malarzem?
Zmarł we wtorek na skutek obrażeń. To oficjalna wersja, a ta prawdziwa?
Lekarze odłączyli aparaturę ze względu na brak możliwości poprawy stanu poszkodowanego. W najlepszym wypadku byłby warzywem do końca życia.
Szkoda młodego człowieka (nie podam jego narodowości specjalnie), jeszcze bardziej jego rodziny i kolegów z pracy, ale czym jest jeden człowiek kiedy liczy się na ogromne pieniądze.

Zaledwie tydzień temu otworzono podobne centrum w innej części miasta, w dniu otwarcia sceny były dantejskie (to co działo się w 200 setnej biedronce pomnóżcie co najmniej razy 100 - ponad 4 tyś zajętych miejsc parkingowych i ogromne kolejki na wjazdach przez cały dzień), sprzedano towar jaki normalnie sprzedaje się prze pół roku. W jednym tylko sklepie z planetą sprzedano prawie 3 tyś telewizorów plazmowych i LCD.

Nauczki brak, ludzkie życie się nie liczy.
Przecież przyjadą inni i zrobią, może nawet taniej.

Na całe szczęście w czwartek byłem tam ostatni raz (mam nadzieję)

Auhof

by unitral
Dodaj nowy komentarz
avatar obserwator
2 2

I takie rzeczy w Austrii? Dobrze, że ani rodzina Mozartów, ani Straussów tego nie widzi.

Odpowiedz
avatar zeebee
1 1

Powinni zamknąć budowę na kilka miesięcy, a po dokończeniu nazwać: C.H imienia pijanego robotnika który spadł z rusztowania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Czy głównym wykonawą projektu jest polska firma?

Odpowiedz
avatar KudlatyLysol
1 1

Znam z autopsji podobną sytuację, ale naszym rodzimym kraiku... "Swoją" instalację musiałem kilkarotnie "łatać" po ekpiach budowlanych, gdyż jakiemuś garniturowemu baranowi brakowało otwarcia tegoż marketu do premii rocznej, więc gonił budowlańców po 14-16 godz na dobę...

Odpowiedz
avatar unitral
0 0

Madziara37 - oczywiście że nie :) Austriacka. zeebee - nie ma pewności czy był pijany- jak już pisałem. Budowy z takiego powodu się w Austrii nie zamyka. Chłopak zmarł w szpitalu. obserwator - To jedna z łagodniejszych historii jakie tu miałem okazje doświadczyć. KudlatyLysol - budowa rusza dalej w kolejny poniedziałek, tak więc na 100% jeszcze będzie wiele do przerabiania i poprawiania. Osobiście nie byłem przy żadnym śmiertelnym wypadku, ale na 100 budowach na których pracowałem takie wypadki zdarzały się co najmniej 5 razy w ostatnich 6 latach. Wystarczy pomnożyć tą średnią przez setki, setki budów rocznie i mamy bardzo wysoką liczbę ofiar...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Pytam bo nie bardzo chce mi się wierzyć, no i nie ukrywam wystraszyłeś mnie, bo na wiosnę jadę do Austrii na budowę. tzn do Austrii pierwszy raz, a na budowę trzeci. Na pierwszym kontrakcie właśnie Polak w Niemczech chcił mnie orżnąć tak że głowa mała, drugi wykonawca był ok z tym że już Niemiec. Teraz to mi żeś dał do myślenia.

Odpowiedz
avatar unitral
0 0

Madziara37 powiem Ci tylko tyle odnośnie polskich firm za granicą: "jak Cie nie oszukali, to już Ci pomogli". A to czy trafisz na uczciwą firmę to istny totolotek... Sam prze pierwsze 3 lata pracowałem dla "polaczka" - wielkiego oszusta. Na szczęście zakończyliśmy współpracę po kłótni o pieniądze właśnie i otrzymałem propozycję współpracy bezpośrednio od jego zleceniodawców. Odpukać od kilku ładnych lat nie miałem z nimi żadnych poważniejszych problemów, tylko zwykła papierkologia czasem zawodzi. Generalnie w Austrii od otworzenia rynku w ubiegłym roku zaczęło się strasznie psuć jeśli chodzi o zatrudnienie i płace w budownictwie - za dużo gównianych firm z zagranicy. Ci, którzy są już sprawdzeni i polecani przez zaufane osoby robotę będą mieli zawsze.

Odpowiedz
Udostępnij