Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zimno jak diabli, miło rozgrzać się obiadem i dlatego przypomniała mi się…

Zimno jak diabli, miło rozgrzać się obiadem i dlatego przypomniała mi się historia sprzed kilku lat, z dworca.

Stałam sobie z mężem w poczekalni, bo pociąg miał (oczywiście) spore opóźnienie. Ludzi pełno, w pewnym momencie wszedł jeszcze starszy pan (na oko 70 kilka lat) - widać, że biedny, niespecjalnie czysty i chyba bezdomny. Podchodził do każdego po kolei i o coś pytał, a ludzie albo burczeli, że nie, albo całkiem go ignorowali. Byliśmy pewni, że zionie alkoholem i prosi o pieniądze.

Podszedł w końcu do nas, dosyć już zrezygnowany i zapytał, czy nie zechcielibyśmy poczęstować go zupą z dworcowego baru. Był zupełnie trzeźwy i do dzisiaj nie rozumiem, czemu kilka poprzednich osób tak się do niego odnosiło, zwłaszcza, że zupa w tym barze kosztuje raptem około 2 zł.
Poszliśmy do baru, zupa już na stoliku, a on nagle kiwa ręką na kogoś za nami. Podchodzi drugi pan, równie kiepsko wyglądający jak pierwszy i się przysiada. Pytam pierwszego:

Ja: Czemu pan nie mówił, że panów jest dwóch?
On: A bo wie pani, to już nawet o ten jeden talerz wstyd prosić, a i tak ludzie nie dadzą. Jakbym prosił o dwa to jeszcze by policję wezwali, a tak to sobie zjemy we dwóch i się trochę ogrzejemy.

Wróciłam do okienka, zamówiłam drugi talerz zupy, dodatkowe bułki i herbatę. Cieszyli się jak dzieci.

Niby nic, ale piszę to dlatego, że robi się zimno i paskudnie. Zastanówcie się, zanim odmówicie komuś jedzenia.

dworzec

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 17

Oliwko, może wyjdź na spacer i ochłoń trochę, co? ;) Moim zdaniem historia nadaje się na Piekielnych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

Dwa w jednym - piekielni - ludzie, którzy odmówili talerza zupy wspaniali - ludzie, którzy zasponsorowali dwa talerze zupy

Odpowiedz
avatar sweetcd86
4 10

Rozrywkowy? To bawi Cię gdy ktoś został okradziony, oszukany, gdy ktoś umarł przez niedoróbstwo innych, gdy jakaś dziewczyna została zgwałcona i odmówiono jej pomocy, że kobieta po porpnieniu musiała patrzeć na szczęśliwe matki z noworodkami? Owszem, często śmieszne tu są historie, ale w większości są raczej przykre i dające do myślenia

Odpowiedz
avatar mijanou
0 8

Kurczę, Oliwko kasy to już bym nie dała, ale gdyby ktoś prosił mnie o kupienie mu jedzenia to kupiłabym. Cholera, nie wiem, czy miałabym sumienie sama jeść ze świadomością, że odmówiłam człowiekowi talerza zupy.

Odpowiedz
avatar Dove
9 11

Dobra z Ciebie dziewczyna :] Nie każdy bezdomny to pijak, który nie zasługuje na szacunek. Wielu ma swój honor. A opisana sytuacja jest moim zdaniem piekielna.

Odpowiedz
avatar TomX
10 12

Też jak ktoś prosi o jedzenie to zwykle nie odmawiam (chyba że zionie gorzelnią na kilka metrów). Niestety wnerwiają mnie sytuację typu: - Kupi Pan placki ziemniaczane w tym barze? Po 3 zł są... - OK (już przy barze) Porcję placków proszę - i sosik, i kotlecika do tego! hola hola, zgodziłem się na placki za 3 zł a nie na zestaw za 13... A niestety często właśnie tak próbują wyłudzać więcej niż człowiek chce dać.

Odpowiedz
avatar pasiasta
3 5

Mnie spotkała podobna sytuacja tylko że czekając na mojego brata na peronie(miał przyjechać w odwiedziny pociągiem) podszedł do mnie mały chłopaczek na oko 8-9 lat i zapytał czy kupię mu bułkę bo jest głodny. Słyszała to jakaś starsza babeczka i rzuciła do mnie tekstem żeby go pogonić bo takim to się niczego nie daje. Zignorowałam i kupiłam mu bułkę, którą zjadł od razu oraz jeszcze kilka dodatkowych zapakowałam w torebkę i dałam mu. Ucieszył się, podziękował. Nie rozumiem niektórych ludzi, może mam za miękkie serce ale przecież pomaganie innym to dobry uczynek i cieszy serce. Zwłaszcza kiedy ten ktoś szczerze nam za to podziękuje.

Odpowiedz
avatar Karl
8 8

jak cenna może być zupa, czy bułka doceni tylko ten, komu kiedyś brakło tej zupy... Miałem okres w swoim życiu, że brakowało na chleb powszedni i mieszkałem brudny przy jakiejś stacji benzynowej w miejscowości zapomnianej przez świat- na szczęście ten okres mam już za sobą, trochę czasu minęło już, ale przez to bardzo teraz doceniam to co mam. Jedna sytuacja mi się przypomniała jeszcze. Prawie 10 lat temu jakoś w marcu jak pierwsze słoneczko wyjrzało wybrałem się na rower na pierwszą przejażdżkę w sezonie i przeliczyłem swoje siły, bo odjechałem jakieś 50 km od domu, a trzeba było jeszcze wrócić... Oczywiście portfela nie wziąłem, centa przy sobie nie miałem i w drodze powrotnej zwyczajnie opadłem z sił. Przy drodze w jakiejś mieścinie był sklepik, właściciel właśnie zamykał. Wszedłem i powiedziałem , że przeliczyłem swoje siły, centa nie mam i czy mógłbym prosić o bułkę chociaż jakąś- dostałem taki wianuszek 5 ich było, każda z inną posypką- to były najpyszniejsze bułki, jakie kiedykolwiek jadłem. Dodam jeszcze, że mi przynajmniej jest bardzo wstyd kiedy muszę prosić kogoś o cokolwiek, zatem jeżeli ktoś przełamuje ten wstyd i prosi o talerz zupy, czy bułkę, to wydaje mi się, że na prawdę jej potrzebuje...

Odpowiedz
avatar mijanou
-1 9

No si, Karl. Przecież nikt nie zbankrutuje, ze kupi komuś talerz zupy, zwłaszcza w mroźny dzień. Dla niektórych taka zupa to jedyna szansa na gorący posiłek. Powiem jeszcze raz, ze gdybym odmówiła tego talerza zupy to sama chyba mialabym problem by jeść z czystym sumieniem. W szkole, w której mam praktyki już na pierwszej przerwie niektóre dzieciaki stoją i czekają. Nie mam wiele, ale za obiady dla jednego zawsze wyskrobię. Nigdy nie byłam głodna ale chyba nie trzeba wielkiej wyobraźni by zrozumieć, jak się czuje dzieciak, dla którego ten szkolny obiad to jedyna szansa na jakikolwiek ciepły posiłek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2012 o 22:20

avatar Calioppe
5 5

Powiem tak - nie mam nigdy oporów przed tym, żeby komuś pomóc. Niestety każda jedna historia z ofiarowaniem przeze mnie komuś jedzenia to próba oszustwa. Bardzo chciałabym dać komuś kanapkę i widziec że on się naprawde z tego cieszy. Czesto przed moją uczelnią chodziła pani i powtarzała "złotówke na jedzenie". Było mi jej szkoda, ale do czasu. Byłam sobie w Rossmanie, podchodzę do kasy i co widzę? Owa pani na zakupach kosmetycznych - dobrej marki szampon, odżywka, kolorowa pomadka, jakies doniczki, lakier... Słowem - rzeczy na które nie zdecydowałaby się osoba w tak tragicznej sytuacji zmuszającej do żebrania. Ja sama będąc studentką kupowałam tańsze kosmetyki, mimo tego, że jakiejś złej sytuacji finansowej nie miałam. Innym razem dałam panu w barze mlecznym na obiad, przeszedł obok kasy i punktu wydawania obiadów i wyszedł drugim wyjściem. Teraz często przychodzą pod drzwi ludzie proszący o kilka złotych albo o coś do jedzenia. Dla takich mam przygotowany wydruk z listą miejsc gdzie mogą dostać darmowy posiłek i nocleg. Człowiek najpierw ładnie podziękuje a potem zbieram kartki z ulicy... I niestety tacy ludzie działają bardzo poważnie na niekorzyść tym, którzy naprawde cieszą się z talerza zupy... Wiecie, z jednej strony znieczulica, z drugiej nieuczciwi potrzebujący - no i mamy to, co mamy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2012 o 0:37

avatar mijanou
-2 8

@Calioppe- to, co napisałaś jest niewątpliwie mądre i słuszne i nie zaprzeczę ani jednemu słowu. Tylko- jak odróżnisz tego, kto naprawdę chce jedzenia od cwaniaka? Chyba juz wolę się pomylić. Może jestem naiwna ale nie potrafię minąć kogoś, kto prosi o jedzenie a nie o kasę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2012 o 7:26

avatar Karl
2 4

cwaniaczki zwykle zaczynają rozmowę od "kierowniku", "szefuńciu", "prezesie"... człek w prawdziwej potrzebie grzecznie i nieśmiało "przepraszam Pana/Panią..." tyle wynika z moich obserwacji, ale mogę się mylić

Odpowiedz
avatar Calioppe
4 4

@Karl - ja szefunciu i prezesie słyszę w sumie tylko od pijaczków. Co do reszty bezdomnych to widzę że idą z duchem czasów, uczą się języków (narzeczonemu odpowiadają czasem po niemiecku jak słyszą że jest Niemcem) kultury... Naprawde gdyby chcieli to poradziliby sobie w życiu bo nie są to głupi ludzie tylko leniwi. @mijanou - naprawde trudno jest odróżnić kogoś potrzebującego od oszusta. Do tych co przychodzą pod drzwi mówie czasem że ok, dam kilka złotych ale potrzebuje małej pomocy w ogrodzie i co? nagle pan nie może albo ucieka kiedy ja idę po klucz do bramki. Był też u mnie jeden chłopak - ten wprost zapytał czy mam dla niego jakąś prace w ogrodzie bo on potrzebuje na pampersy i mleko dla dziecka. Powiedziałam mu co mam do zrobienia i że mogę mu za to zapłacić 50 zł. Chłopak był przeszczęśliwy zaraz zabrał sie do pracy, popracował z 1,5 h, powiedział że chce iśc jeszcze do dziecka do szpitala i że skończy dnia nastepnego. Jako że do roboty się przyłożyl, było widac że myśli przy tym to zapłaciłam mu te 50 zł. Pięknie podziękował i zapowiedział że przyjdzie rano. Dał mi swoj numer, pokazał dowód osobisty, zebym nie myślała że to oszust. Wieczorem jeszcze zadzwonił z pytaniem czy nie mógłby dostać 110 zł, które on potem odpracuje bo dziecko będzie karmione sondą i on za tą sonde musi zapłacić. Powiedziałam, że ok, jak się sprawdzi to pojade z nim do szpitala i zapłacę za tą sonde (nie że dam mu 110 zł do ręki). Planowalam, że jak rzeczywiście wróci, to poszukam mu jeszcze pracy u innych (a nawet już coś miałam dla niego do zrobienia u znajomych), zorganizuję jakieś ubranka dla dzieci etc. I co? nie wrócił, dzwoniłam - za kazdym razem mówił że już jedzie... I bynajmniej nie chodzi mi o ogródek w połowie rozorany, tylko o to, że niektórym ludziom po prostu nie da się pomóc. Z ich własnej woli.

Odpowiedz
avatar matistuta
2 2

Miałem podobną sytuację, ale się zawiodłem. W skrócie - pewnego razu zaczepił mnie w Krakowie bezdomny (młody, z chorą nogą), aby kupić mu coś do jedzenia. Kupiłem, pogadaliśmy nawet chwilę w sympatycznej atmosferze. Bezdomnemu łzy naciekły do oczu kiedy się żegnaliśmy, podziękował, ja życzyłem mu powodzenia i odszedłem. Nie dalej jak tydzień później widziałem go idącego koło przystanku nabitego jak belę i zaczepiającego ludzi o pieniądze...

Odpowiedz
avatar Maq
3 3

Miałam podobną sytuację. Paskudna listopadowa mżawka na dworcu, ja wcinam kanapkę, drugą mam w foliówce, w ręce. Bezdomny (o kulach, z zabandażowaną nogą) nieśmiało zapytał, czy kupiłabym mu herbatę za 2 zł. Kiedy zapytałam czy chciałby moją drugą kanapkę, oczy dosłownie mu się zabłyszczały. Dostał, a ja poszłam po herbatę, dokupiłam jeszcze taką wypasioną kanapkę "ze wszystkim" i pomarańczę. Kiedy podawałam mu prowiant (uporał się już z moją kanapką) najpierw nie mógł uwierzyć, że to dla niego, po czym już nadgryzając kanapkę powiedział "Niech Bóg wynagrodzi Ci dobroć" - aż łza się kręci. Kilka miesięcy później widziałam go już bez jednej nogi.

Odpowiedz
Udostępnij