Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Praktykanci... Praktykanci w ratownictwie to bardzo specyficzna grupa ludzi. Nawet nie chodzi…

Praktykanci...

Praktykanci w ratownictwie to bardzo specyficzna grupa ludzi. Nawet nie chodzi o to, że głowy nas bolą jak przychodzą kolejne roczniki, które nic nie potrafią. Ale powiedzmy, że może i my poniekąd jesteśmy od tego żeby ich czegoś nauczyć (choć niektóre podstawy... no błagam...).

W każdym razie. Dostaliśmy sobie takiego łosia, pakujemy go do karetki na wezwanie. Na miejscu ciężko, reanimacja, krzycząca rodzina i tak dalej... No chłopak nieźle trafił jak na pierwszy wyjazd. Nawet nieźle mu szło, daliśmy mu działać.

Środek reanimacji. Pacjent zero reakcji. Sytuacja robi się trochę nerwowa. Obok panikująca żona. Ryczy, krzyczy, rzuca się.
A nagle słychać: alleluja, alleluja!

Z kolegą kierujemy wzrok na praktykanta, bo to od niego dobiegał dźwięk. Ten czerwony odskoczył od pacjenta (w środku reanimacji!) i zaczął macać się po kieszeniach.

Nastała taka cisza przez kilka sekund, którą przerywało tylko: alleluja, alleluja!

Chłopak nie wyciszył telefonu przed przyjściem na praktyki, więc w środku dmuchania nad umierającym pacjentem, jego telefon zaczął śpiewać głosem Czesia z Włatców Móch.

Ale przynajmniej żona w szoku przestała krzyczeć.

Praca praca

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar zeebee
12 32

Pomimo czterdziestki na karku Czesio śpiewa Alleluja także w mojej kieszeni, jeśli dzwoni nieznajomy...

Odpowiedz
avatar whateva
39 43

Czesio ma już czterdziestkę? Jak ten czas leci...

Odpowiedz
avatar nataliabtw
2 2

ja mam "dzień dobry" w wykonaniu Czesia jako dzwonek, gdy sms przychodzi:)

Odpowiedz
avatar sweetcd86
25 31

To był znak od niebios

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
32 36

Spójrz na to z drugiej strony. Alleluja odniosło skutek - żona ucichła, a to przecież ulga dla uszu... Czyli nie ma tego złego...

Odpowiedz
avatar AniaMP
7 9

Powinniście mu dać pochwałę. Koleś wpłynął uciszająco na kobitę.

Odpowiedz
avatar lordvictor
9 9

Tak profilaktycznie to było.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
20 24

Mogło być gorzej, jakaś pieśń pogrzebowa, np. "Dobry Jezu, a nasz Panie!

Odpowiedz
avatar delmet
29 29

Albo AC/DC "Highway To Hell".

Odpowiedz
avatar luana
1 11

Albo "Stairway to heaven" :p

Odpowiedz
avatar polarinho
15 15

Albo "Pan Jezus już się zbliża...".

Odpowiedz
avatar yannika
6 10

Znajomą kiedyś z wykładów wywalono (na KUL) za dzwonek w postaci "Gdzie jest krzyż".

Odpowiedz
avatar Cysioland
0 0

"Windą do nieba" lepsze...

Odpowiedz
avatar kaikae
24 24

a powiesz może co stało się z pacjentem? Udało się go uratować?

Odpowiedz
avatar danilek
29 33

Dawno temu to słyszałem i chyba prawdziwe. A nawet jak nie, to na temat. Za czasów wchodzenia mp3 do telefonów była moda na różne dziwne odgłosy z telefonu. Pewien lekarz miał na budzik ustawiony wykrzyczany tekst, coś w rodzaju "wstawaj Ty c#$ju. Wiem, że nie śpisz. Rusz swój pie###ny tyłek z łóżka." Dużo mięsa i krzyku. Lekarz mając spokojny nocny dyżur w szpitalu ustawił sobie budzenie i poszedł spać. W czasie odpoczynku przylatuje pielęgniarka, pacjent umiera. Nie udało się pacjenta uratować. Rodzina zmarłego, wiedząc jak się sprawy mają i chwila odejścia członka rodziny jest bliska, była w szpitalu. W trakcie rozmowy z rodziną zmarłego odezwał się budzik.

Odpowiedz
avatar Cysioland
4 4

Bym się nie zdziwił gdyby po czymś takim pacjent momentalnie ożył.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
39 55

Tak, to straszna zbrodnia. Bo nie wolno mieć telefonow. I nie wyciszamy go przed wyjazdem. Wyciszamy go przychodząc na praktyki lub wcale go nie bierzemy, Dorosły człowiek potrafi obyć się kilka godzin bez telefonu.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
5 7

A dlaczego nie wolno mieć telefonu? Poważnie pytam, bo naprawdę nie potrafię znaleźć powodu. Chyba że chodzi o zakłócanie aparatury medycznej przez telefon, to rozumiem. Możesz mi to wytłumaczyć?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 9

Nie wprowadzając się w skomplikowane działanie "aparatury medycznej" powiem krótko: jak mi walnie taki czesio podczas reanimacji aqlbo obliczania dawki leku dla pacjenta i się pomyle - mogę zabić. Druga rzecz - koleś odskoczył podczas reanimacji i odebrał telefon, odruchowo jak się później tłumaczył. W dzisiejszych czasach co druga osoba odruchowo odbiera dzwoniący telefon... Po trzecie - w przypadku wyjazdu np. do wypadku zdarzało się, ze telefon został zniszczony albo jechaliśmy do nieciekawej ulicy i po prostu nas okradli, do kogo pretensje? Oni do szefów, szefowie do mnie (kierujący załogą), że ja pozwoliłem telefon przy sobie mieć.

Odpowiedz
avatar cebulka
1 3

a nie wystarczy taki prozaiczny powód, o którym ludzie zapominają, że w pracy nie używa się prywatnego telefonu komórkowego?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Jak się czymś zajmuję, moją reakcją jest walnięcie przez kieszeń w przycisk "rozłącz".

Odpowiedz
avatar diabollo
0 6

Dobre, ciekawe jaką wszyscy minę mieli

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
8 20

My w ostateczności dowieźliśmy pacjenta dychającego do szpitala. Co nie zmienia fakty, że sytuacja nie powinna mieć miejsca...

Odpowiedz
avatar Ewka
6 22

Pewnie, że nie powinna mieć miejsca. Ale z powodu jej absurdalności nie mogę przestać się szczerzyć. Spróbuję zachować powagę, bo to przecież trudne chwile były... aaa, nie da się :)

Odpowiedz
avatar kaikae
6 14

Też zaczęłam się śmiać. Sytuacja krytyczna, bo człowiek umiera, ale też nie mogę się powstrzymać. Wyobraziłam sobie od razu Czesia i... :)

Odpowiedz
avatar cebulka
-2 2

ja niestety nie wytrzymałam i oplułam ekran ze śmiechu. Ale panu ratowanemu życzę z całego serca jak najwięcej zdrowia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 23

Nie zgodzę się z zakazem posiadania telefonów na praktykach. Nigdy. Wyciszyć mogę, nie dam go sobie odebrać. Natomiast skoro tak kiepsko przygotowani studenci wychodzą z uczelni, może należy się przyjrzeć procesowi kształcenia?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 15

Przede wszystkim przeraża mnie fakt, że na moje testy czy egzaminy słuchacze przychodzą tak obładowani w ściągi, że to jest po prostu tragedia. I nie mogę tego zwalczyć. Musiałbym przed każdym egzaminem każdego przetrzepywać do bielizny. Wiesz gdzie ostatnio znalazłem ściągę? Na podeszwie buta... I to przez przypadek bo chłopak założył nogę na nogę jak przechodziłem obok... Edit: w stacji może mieć telefon. Rozumiem, że tam czasem można się nudzić. Ale jeśli ktoś jest na praktykach u mnie to sobie nie wyobrażam żeby brał włączony telefon na wezwanie. Takie mam zasady i tyle.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2012 o 15:25

avatar Fuu
17 17

@zaszczurzony: a wyłuszczyłeś praktykantowi swoje zasady zanim wsiadł do karetki? Może ich po prostu nie znał. Błędy, zwłaszcza w młodym wieku, się zdarzają. A ściągi są wszędzie, to plaga jakaś jest. Osobiście jestem zwolenniczką tego co ma miejsce w Stanach - ściągasz = wylatujesz.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
9 13

Fuu oczywiście. Wysłuchanie naszego regulaminu to był warunek podjęcia u nas praktyk ;) Przecież panują jakieś zasady w stacji i on musiał je znać zanim do nas przyszedł.

Odpowiedz
avatar kiler129
4 4

@zaszczurzony - problem jest chyba większy niż Ci się wydaje :) Obecnie też jestem na ratownictwie i to co obserwuję wśród kolegów to po prostu w sporej części idiotyzm, jechanie na ściągach a gdy pojawia się sytuacja gdy trzeba pomyśleć i nie da się przepisać to nagle wielka burza "ale jakto! tego nie było w zeszycie!!!" ... dorośli ludzie wydawałoby się. Jestem ciekaw jak będą wyglądać praktyki ... oj będzie ciekawie.

Odpowiedz
avatar OwcaInblack
-2 6

Zaszczurzony, nie chodzi przecież tylko o nudę na stacji/praktykach. Telefon to przede wszystkim narzędzie do kontaktu - chodzi o to, że w jakichś nagłych sytuacjach bliżsi nie mieli problemów z kontaktem. Przypuszczam, ze o to chodziło Kobalaminie.

Odpowiedz
avatar kiler129
2 2

@OwcaInblack - tak, ale telefon nawet wyciszony a wibrujący w kieszeni bardzo przeszkadza w wykonywaniu czegokolwiek co wymaga chociaż trochę skupienia - tutaj jego brak może kosztować czyjeś życie więc sry, ale w tej chwili zgadzam się z @zaszczurzony - chyba można się rozstać ze smyczą na godzinę?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
8 8

OwcaInblack - w stacji mogą sobie odebrać telefon od rodziny i ja nic nie mówię. Ale na WYJEŹDZIE, gdzie jest możliwość, że złaśnie są tymi, którzy przesądzą o losie pacjenta - po co mu telefon? Nawet jeśli dzwoniłaby matka, siostra, wujek, kuzyn - nie mogą odebrać. Nie mogą i już. Muszą się skupić na tym co robią i telefon rozprasza. A to właśnie oni mogą zaraz zabić albo uszkodzić człowieka., który ufa, że go uratują.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2012 o 14:53

avatar konto usunięte
-1 1

W szkole ściągałam ~6-7 razy. W ogóle. I liczę nawet te "niepozorne" zerknięcie w kartkę. Jestem dość uczciwą osobą, dlatego zawsze przy podawaniu ocen mówię "bez ściągania i nauki" (nie oszukujmy się, z czego niby mamy się uczyć teraz?). Zawsze wytrzeszcz oczu. Zawsze jakieś zdziwienie.

Odpowiedz
avatar Zeraili
-2 8

Ja się uśmiałam, żona pewnie niekoniecznie. :D

Odpowiedz
avatar natalia
7 17

Ja nie wiem co ludzie mają z tymi telefonami, że tak wszędzie je noszą. Mają je przyrośnięte do tyłków? Ja nie mam problemu z zostawieniem telefonu w szatni, wyłączeniem go, albo w ogóle nie braniem go z domu. Ludzie dzwonią, a jak nie odbieram to piszą smsy, ja jak mogę to oddzwaniam albo odpisuję i nikt nie robi afery z tego, że nie odbieram albo odpisuję na smsa godzinę później.

Odpowiedz
avatar adzata
0 4

Ja lubię mieć przy sobie telefon zawsze, bo gdy np.: mój ojciec zawałowiec źle się poczuje, a jest sam w domu (mieszka tylko ze mną) to zawsze może do mnie zadzwonić. Nie widzę nic złego w noszeniu telefonu - po to chyba są, przydają się w nagłych sytuacjach. Co nie zmienia faktu, że idąc na zajęcia/praktyki/do pracy wyłączam dźwięki.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
8 8

adzata ale jak już pisałem... Na praktykach w budzie karetki telefon Ci się nie przyda, nie masz czasu go wyjąć nawet gdyby dzwonił sam papież.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Różnie bywa. Siedzę sobie kiedyś w budzie, jedziemy do szpitala, a tu komórka służbowa dzwoni. Ale coś ten sygnał jakiś nie taki. Okazało się, że jakimś cudem zwinęłam z podstacji komórkę... drugiego zespołu. Ja miałam dwie, oni żadnej :D. Prywatne komórki wtedy się niezwykle przydały :D Nawiasem mówiąc, jeśli macie też lekarzy stosujących się do tej zasady, to gratuluję, u mnie prędzej by sobie ręce chyba pozwolili odrąbac... :)

Odpowiedz
avatar adzata
0 2

zaszczurzony, ale ja doskonale Cię rozumiem i zgadzam się z Tobą w 100%. Odpowiadałam natalii, która pisze, że nie ma tragedii jeżeli oddzwoni godzinę później. W moim przypadku mogłaby stać się tragedia, gdybym do Taty oddzwoniła godzinę później. Dlatego telefon zawsze mam przy sobie, ale nie używam go, gdy nie mogę, to logiczne.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 4

adzata a tak po prawdzie... gdybyś była ze mną na wezwaniu, miałabyś telefon i dzowni tata, że ma zawał... Ale Ty nie możesz odebrać telefonu. Bo jesteś ze mną na wezwaniu i zajmujesz się pacjentem. Telefon Ci dzwoni, Ty masz w głowie "Boże, a jak mój ojciec ma zawał?" i już nie skupiasz się na tym, co dolega człowiekowi, którego ratujesz. I wyobraź sobie, że właśnie musisz obliczyć dawkę jakiegoś leku i się pomylisz bo Twoje myśli krążą wokół ojca. Telefon rozprasza, a w tym zawodzie to śmiertelna choroba.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2012 o 14:55

avatar adzata
1 1

Powtarzam, że zgadzam się z Tobą. Twój praktykant zrobił źle. Jednak mój komentarz jest odpowiedzią tylko i wyłącznie na komentarz natalii, która mówi, że nie ma problemu, żeby zostawić telefon w domu jak gdzieś wychodzi, natomiast ja mam. Gdybym wybrała zawód taki jak Ty, to dlatego, żeby pomagać innym. Więc gdybym wyjeżdżała na wezwanie, to tylko osoba do której jadę i jej zdrowie byłoby w tym momencie ważne i pewnie nie zabierałabym telefonu. Z racji tego, że wybrałam inny zawód, mogę sobie pozwolić na posiadanie telefonu zawsze przy sobie.

Odpowiedz
avatar carrot
3 11

[quote]Nie zgodzę się z zakazem posiadania telefonów na praktykach[/quote] A ja jestem za. Większość ludzi nie umie korzystać z telefonu, wyciszyć albo nie odbierać, dlatego należy zakazać posiadania komórki w kinie, na pogrzebie, w kościele itp.

Odpowiedz
avatar mruk
4 12

i jak byloby to egzekwowane? przeszukiwanie przed wejsciem na sale w kinie?;) ja sobie nie wyobrazam isc gdziekolwiek bez telefonu - z tym, ze zawsze jest wyciszony w miejcach, gdzie nie powinno byc slychac jego sygnalu.

Odpowiedz
avatar natalia
4 8

Trudno byłoby wprowadzić taki zakaz. Wyciszenie telefonu czy jego wyłączenie to jak dla mnie po prostu kwestia dobrego wychowania, a nie ściśle określonych reguł. Każdy, kto ma telefon, powinien pilnować, żeby nie zadzwoniło mu w kieszeni w nieodpowiednim momencie. Szczególnie jak ktoś ma głupi dzwonek. Nie wyobrażam sobie, żeby na pogrzebie komuś zagrało "weselny klimat tak się zaczyna", chociaż jak na jednym egzaminie sekretarce w kieszeni tak zagrało to trochę rozładowało napięcie ;D

Odpowiedz
avatar refael72
7 7

egzekwowanie w kinie, teatrze jest dość proste. Wystarczy zagłuszacz fal.

Odpowiedz
avatar Anika6
2 2

Mistrzostwem było, gdy podczas bierzmowania mojej ciotki zadzwonił telefon proboszczowi, a ten siedział właśnie obok biskupa, bo jakaś pieśń była. I ten groteskowy widok, kiedy proboszcz próbował wydobyć komórkę ze swoich dość obfitych i licznych fałd...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
9 23

Zapomnieć, że przy zasadach wyłożonych w stacji wspominałem 50 razy, że włączonego telefonu na wezwanie brać nie wolno? Po co mu telefon na wezwaniu? Tam i tak nie będzie miał czasu się nim bawić. Dorosły człowiek powinien umieć rozstać się z telefonem na godzinę czy dwie.

Odpowiedz
avatar Accelerator
6 12

Wiesz, ja na jego miejscu przed pierwszym (ba, przed każdym!) wyzwaniem sprawdziła ze sto razy, czy jest włączony, nawet bym go ze sobą nie brała. Tu nie chodzi o to, czy zapomnieć, czy nie, to są zasady, trzeba się po prostu pilnować, a zostawienie telefonu w domu to żaden wysiłek.

Odpowiedz
avatar MaryAnnn
-4 4

a ile razy w kinie, czy w teatrze jest (było) ogłaszane: "proszę wyłączyć telefony komórkowe", a i tak zawsze przynajmniej jednej osobie coś zadzwoniło. Dla mnie szczytem było, gdy siedząc w kinie usłyszałam, jak babka (nie podnosząc się z miejsca!!) zadzwoniła do kogoś i zaaferowana, bynajmniej nie półgłosem, podzieliła się informacją, że zapomniała gazu pod garnkiem wyłączyć a jest w kinie i czy rozmówca może do niej iść i załatwić sprawę.. Nie wiem, jakim organem niektórzy ludzie myślą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2012 o 11:51

avatar bzyyykk
6 16

Dostajesz telefon służbowy - widać będzie Ci potrzebny, nie dostajesz - najwyraźniej telefon w pracy jest całkowicie zbędny. Poza tym - bez telefonu się nie umiera...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

ze słuzbowych idzie się dodzwonic jedynie na numery bezpłatne, czyli w naszym przypadku 999 i 112 :>

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
0 0

Caron ta służbówka u nas to ostatni raz była używana chyba rok temu jak w wypadku zniszczyło się radio i musieliśmy pomoc wezwać przez telefon służbowy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

u mnie slużbówki były podstawa - zamiast 'motorolek' nosilismy komórki, przez nie dostawalismy zgloszenia, na nie dzwonili w czasie wyjazdu jak zalogi nie bylo w karocy etc., taki system po prostu. Mialo to jedna piekielnosc - czasem sie komus 'zapomnialo' oddac komorki przed zejsciem ze sluzby. A to ktos do domu zabral, a to trzeba bylo sie do szafki wlamywac... moze dlatego u mnie jakos tak przez palce patrzono na to, ze kazdy trzyma przy tylku komorke prywatna ;)

Odpowiedz
avatar danilek
4 6

To teraz poważniej. Pracuję w zawodzie, gdzie muszę mieć telefon wyciszony albo wyłączony. Kilkanaście lat pracy wyuczyło odruchowe wyciszanie telefonu wszędzie tam, gdzie by mogło to komuś przeszkadzać. Przez kilka lat mieszkałem po za domem rodzinnym. W domu mieszkała tylko mama. W telefonie stacjonarnym ustawiłem funkcje dzwonienia po podniesieniu słuchawki i nie wybieraniu żadnego numeru. Przez ten czas na szczęście były tylko fałszywe alarmy. Ale telefon zawsze musiałem mieć przy sobie, żeby w razie jakiś problemów podesłać pomoc. Przeważnie były to przypadkowe potrącenia aparatu i przesunięcie słuchawki z widełek albo ukruszony kabelek. Rozumiem, że ktoś musi mieć przy sobie telefon. I to z różnych powodów. Tylko wyciszyć go się trzeba nauczyć.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
21 25

Wybacz, ale jeśli ktoś chce być ratownikiem, a ma sytuację podobną do opisywanej przez Ciebie to musi niestety ten obowiązek wezwania pomocy przekazać na kogoś innego. Przykro mi, ale u mnie na praktykach to nie do pomyślenia, że ktoś bierze udział w reanimacji i nagle odskakuje żeby odebrać telefon... Bez względu na to czy dzwoni kolega z propozycją wyjścia do klubu czy chory członek rodziny. W takim zawodzie to zobowiązanie wobec pacjenta niestety jest pierwsze, bo jeśli my odbierzemy telefon, a koleś fiknie nam to wybacz, ale nie ma sądu, który by powiedział "tak, też bym odebrał telefon mimo, że przed sekundą trzymałem ręce w umierającym pacjencie".

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
12 14

Sobie wyobraź, że kazałbym mu np. zatamować tętnicę, a on nagle to puszcza i odbiera telefon. Co ja miałbym później powiedzieć jakby mnie zapytano dlaczego ten człowiek zmarł?

Odpowiedz
avatar perpetua
5 11

A wpadłeś na to że można mieć wyciszony telefon w kieszeni i go NIE odebrać? Toć nie każdy jest takim idiotą... Ja na przykład mam non-stop wyciszony telefon, ale jak go nie mam w kieszeni, to się czuję jak bez ręki. Ale nie odbieram go wtedy, kiedy nie mogę. Więc danilek równie dobrze mógłby mieć telefon, wiedzieć że coś się dzieje i wysłać pomoc tak szybko jak tylko się da (w końcu lepsze opóźnienie 5-10 minut niż kilka godzin).

Odpowiedz
avatar danilek
4 4

Fakt, trochę odbiegłem myślami od Twojego tekstu. Na szczęście do tej pory nie miałem styczności z sytuacją, że odebranie telefonu może zagrażać czyjemuś życiu. Chyba że mój znajomy, który jadąc samochodem albo prowadzi go albo rozmawia przez telefon. W tym czasie samochód dalej jedzie. W pracy to najwyżej mógłbym oberwać morderczym spojrzeniem i jeszcze zakłóceniem dźwięku w nagraniu.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 7

perpetua dorosly człowiek potrafi sobie poradzić z brakiem telefonu na wezwaniu przez godzinę czy dwie. W stacji wolno się bawić telefonami. W kieszeniach na wezwaniu powinno się trzymać inne rzeczy, które wiele bardziej się przydadzą

Odpowiedz
avatar danilek
1 3

A się nakręciłeś jak wata cukrowa na patyk. ;) Ja to wiem i Ty to wiesz, że nie tylko odebranie telefonu ale nawet włączony dzwonek może przeszkadzać.

Odpowiedz
avatar Accelerator
-3 5

Aż przypomniało mi się, jak mój tata miał taki sam dzwonek. Mina osób w sklepie gdy do niego dzwoniłam- bezcenna :) Tak na serio- może nie jest to wielka piekielność, ale wyłączony telefon na służbie to podstawa, zwłaszcza w takiej sytuacji...

Odpowiedz
avatar NenYim
5 5

To przypomina mi historię z czasów, gdy byłam na pierwszym roku studiów i mieliśmy zajęcia z anatomii w prosektorium. Na jednej sali zajęcia miały dwie grupy. Otóż jednego dnia,a był to pierwszy raz, kiedy mieliśmy zajęcia "na zwłokach", sąsiednia grupa wyszła z asystentem z sali, zostawiając w niej swoje teczki, torebki itp. A my z naszą asystentką przystąpiliśmy do preparowania. Pani dr preparuje, my się przyglądamy, i w tej ciszy (grobowej...) rozlega się podobne jak u Zaszczurzonego Czesiowe "Alleluja"... Ktoś też nie wyciszył telefonu....

Odpowiedz
avatar jokereusz
13 13

Powiem tak... Kiedys podczas resuscytacji dzidka kombatanta i w obecności jego żony koledze zadzwonilo w kieszeni "Deutchland sid heil, deutchland sid heil..." Alleluja przy tym to był mały pikuś :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2012 o 18:01

avatar Brzydal82
4 4

Mógł się przynajmniej na tyle zachować i nie odchodzić od poszkodowanego, później ewentualnie przeprosić. Coraz mniej rozumiem zachowania ludzi...

Odpowiedz
avatar blair
7 9

Wystawiasz oceny za praktyki? Bo ja jeśli bym miała taka możliwość to bym nie zaliczyła mu praktyk za odskoczenie od pacjenta w chwili reanimacji i nie przestrzeganie regulaminu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2012 o 19:42

avatar konto usunięte
-3 3

wydaje mi się, ze trochę zbyt surowo do tego podeszłaś, nie zapominajmy mimo wszystko, ze to są dopiero praktyki, on się uczy, ma prawo popełniać błędy, i jeden taki incydent nie powinien przekreślać jego ' kariery' - jeśli zdarzało by się to notorycznie, to owszem.

Odpowiedz
avatar Boewulf
3 3

Te telefony to jakaś plaga, a właściwie nie telefony, lecz zachowanie ich właścicieli. Sytuacja z ostatniego tygodnia: pilne spotkanie, właściwie wymuszone przez kontrahenta, w celu uzgodnienia ważnych zmian w zleceniu. Spotkanie miało miejsce u nas w firmie, temat mocno techniczny i wymagający dużej koncentracji podczas omawiania szczegółów. Do omówienia kilkanaście tematów, z których trzeba zrobić notatki. Jeden z ludzi kontrahenta odbierał telefon co 15-20 min., oczywiście nie wychodząc przy tym z pokoju. W przerwach pomiędzy rozmowami pisał jeszcze SMS-y. Po godzinie miałem ochotę go zamordować, po drugiej godzinie zaproponowałem przełożenie spotkania na inny termin. Po trzeciej zakończyłem spotkanie bez omawiania 30% tematów. To był dorosły facet w wieku 35-40 lat.

Odpowiedz
avatar nighty
5 5

Koleżance w ramach dowcipu znajomi ustawili jako dzwonek "Kiedy miałam lat 15" - telefon rozdzwonił się w trakcie wykładu na którym było 130 osób... A co do Czesia - moja mama ma jako dzwonek panią Frał. Często się zdarza że najpierw dzieje się coś piekielnego a kilka chwil później telefon oznajmia "Apokalipsa to za mało, to jest Armagedon!"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2012 o 22:19

avatar arkudaki
9 9

Szkoda ze tym razem Czesio nie zaśpiewał sobie w środku, w Czesiu, jak to ma w zwyczaju.

Odpowiedz
avatar Tito
-2 4

Nie wnikam w szczegóły, ale już kilka razy słyszałem podobną historię od ludzi z branży. Troszkę się zrobiło z tego urban legend :p Podobnie jak misja ratunkowa na marsa czy taksówkarz z żarówką w ustach. A telefon? Zawsze mam włączony. I służbowy i prywatny. Zdarza się, że nawet na prywatny dzwoni CPR. Poza tym to, że telefon dzwoni to nie znaczy, że muszę go odbierać :) A praktykant? Nie powinien nic robić przy pacjencie w teorii, czyż nie? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

A przy okazji - najlepsza na reanimację jest makarena. Kto wie, dlaczego? :)

Odpowiedz
avatar MegaZmiya
2 2

Jeszcze nie wiem ale już się śmieję :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

ale tu sie nie ma z czego smiac :D makarena ma bpm 100, co odpowiada prawidlowej czestotliwosci uciskania klatki piersiowej na minute :D

Odpowiedz
avatar natalia
1 1

Nam mówili, że "Stayin' alive" ;)

Odpowiedz
avatar Tito
1 3

Wole bee gees :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

fakt, może i telefon nie powinien mu dzwonić, wydaje mi się jednak, że cała afera byłaby mniejsza, gdyby dzwonek miał nieco inny... a co do problemu ściągania- nie myślałeś o tym żeby egzaminy robić ustne ? - na ustnym dużo trudniej ściągać, wiem ze zajmują więcej czasu itd, ale dość skutecznie eliminują problem ściągania.

Odpowiedz
avatar Jekatierina
0 0

Wiem, że sytuacja piekielna, ale nie mogłam się powstrzymać od parsknięcia śmiechem ;x Jak wyjęte z jakiegoś sitcomu :D

Odpowiedz
Udostępnij