Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielna historia miała miejsce ładnych kilka lat temu, kiedy jako 15-letni szczylek…

Piekielna historia miała miejsce ładnych kilka lat temu, kiedy jako 15-letni szczylek bawiłam z długą wizytą u babci.
Słowem wstępu wyjaśnię, że babuszka jest opiekuńczą, ciepłą kobietą, ale szybko się denerwuje i bardzo łatwo można ją doprowadzić do łez.

W czasie wyżej wspomnianej wizyty zaczęły atakować mnie koszmarne bóle gardła, obrzmienie i ropienie migdałków, gorączka i tym podobne przyjemności. Babcia przez kilka dni trzyma mnie w łóżku, karmiąc miodem i czosnkiem, nacierając plecy maścią, dając popłuczyny na gardło - mimo starań nic nie pomaga. W końcu oświadczenie: "Nie ma rady, trzeba iść do lekarza. Mimo żeś niezarejestrowana u nas, pójdziem do przychodni, do Pani Dyrektor, mojej przyjaciółki - ona zbada co ci dolega."

No więc idziem do przychodni, przemiła Doktórka patrzy w gardło, bada to i owo. Z jej ust pada słowo "angina". Przepisuje Augmentin (taki psiukacz na migdałki, na bazie pochodnych penicyliny), babcia dziękuje stokroć za przyjęcie, jakiś tam drobny upominek wręcza.

Po kolejnych kilku dniach stosowania wyżej wymienionego preparatu jest coraz gorzej - gorączka ponad 40 stopni, migdałki jak orzechy włoskie, na dodatek swędząca wysypka na całym ciele. Moja cicha prośba o szpital zostaje zrugana słowami "Do szpitala idzie się umierać". No dobra - ufam babuszce, leżę jak w amoku dalej.

Nadchodzi na wizytę domową wcześniej poznana Pani Doktor-Dyrektor. Patrzy i patrzy, coś tam bada (mało pamiętam, to były dni w malignie), swoją wizytę skończyła przy kawie, ciastkach i plotkach. Następnego dnia po naszprycowaniu lekami zbijającymi gorączkę, wstaje by podkraść nóż kuchenny, żeby mieć się czym drapać po wysypce (jak się później okazało - świąd). Zahaczam o pokój babci - a ta siedzi na nieposłanym łóżku, płacze i pali papierosy (obok niej popielniczka z górką petów). No i zaczyna się rozmowa (B)abci z Wnusią (J).

J: Babciu, co się dzieje? Dlaczego babcia płacze?
B: A tam, córuś... Spać całą noc nie mogłam, teraz sobie tak popłakuje z wyczerpania sił. Nic mi się nie chce.
J (w przypływie poczucia winy): Babciu, jutro zadzwonię po Tatę, niech on już przyjeżdża (był w tym momencie na Słowacji).
B (czyli mama mojego Taty): Ech ten Twój ojciec... Źle go wychowałam... I to poszło w kolejne pokolenie, na Ciebie... (tu coraz więcej łez). Żadnych moralnych wartości... Wszystko takie zepsute... Boże, zabierz mnie już stąd, zła matka a co dopiero babcia ze mnie, powinnam już umrzeć...
J (przerażona na maxa): No co też babcia mówi?!
B: Żebyś Ty w takim wieku... Umrzeć miała... Na TAKĄ CHOROBĘ!
J (przerażenie sięga zenitu): Co ta Pani Doktor powiedziała?! Na co jestem chora?!
B: Bo Ty córuś... BO TY KIŁĘ MASZ!
...

Ok, już wyjaśniam.
Kochana psyjaciółka-dyrektorka-pożal-się-Boże-Pani-Doktor, na kawusi u babci na domowej wizycie, oznajmiła że zaraziłam się kiłą przez przygodny seks (dobre, byłam wtedy dziewicą) i że nie ma ratunku. Oczywiście tego samego dnia dzwonię do Taty, który następnego zabiera mnie na pogotowie.
Wynik: mononukleoza. Świąd od Augmentinu (uczulenie na penicylinę i penicylinopochodne).

Panią Doktor-Dyrektor nie widziałam od tamtego czasu i coś mi się wydaje że straciła przyjaciółkę. Babcia? Dumna i szczęśliwa, ani myśli o zejściu ze świata.

służba_zdrowia

by Paciorek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balwanelli
22 56

Wybacz za szczerość, ale Twoja babcia jest głupia.

Odpowiedz
avatar Paciorek
-3 51

1. Nie wybaczam 2. Nie jest głupia, tylko łatwowierna

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 35

A ja się zgadzam z Balwanellim, co tam, że wnuczka potencjalnie może umrzeć, najlepiej palić papierochy i słuchać jakiejś wsiowej znachorki (sama jestem ze wsi, jakby co) zamiast pójść do szpitala.

Odpowiedz
avatar nOffca
-5 39

Nie Paciore, nie wybaczaj. I Balwanelli i Mauriacowa nie sa sazczerzy tylko po prostu chamscy. Juz widze jak oni, jako wiekowi ludzie tak latwo zmieniaja swoje zyciowe przyzwyczajenia i przekonania. I wyklocaja z zaufanymi specjalistami o cos, o czym sami nie maja zielonego pojecia. Babcia nie zachowala sie najlepiej, ale coz, inaczej nie potrafila. Trzeba spokojnie takiej osobie wytlumaczyc a nie nazywac 'glupia'. Skrzywdzic nikogo nie chciala. Najwazniejsze, ze nie doszlo do powaznej tragedii. Zdrowia i Tobie i Babci zycze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 18

łatwowierność to głupota. zresztą sam styl mówienia babci (te teksty o złym wychowaniu) - typowe dla mojej babci, którą również uważam za głupią. niektórym ludziom w głowie się nie mieści, że ich poglądy nie są obiektywne, że może być inaczej niż myślą. i że nie zawsze dotkor ma racje, a młodzież na pewno kłamie... jeszcze ten tekst że do szpitala to tylko na umieranie... no mądrością to sie tutaj nie wykazała

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2012 o 15:29

avatar konto usunięte
3 7

Też miałam mononukleozę. I też źle rozpoznaną, oczywiście, jako anginę. Trzy tygodnie umierania w łóżku na antybiotykach, wysypka, prawie zupełnie zablokowana droga oddychania - i nos, i gardło. Nie mówię o przełykaniu czegokolwiek... Brałam różne antybiotyki przez dwa tygodnie (na szczęście pan doktor wiedział, że jestem uczulona na penicylino- i amoksycylinopochodne), dopiero mama zadecydowała o wzięciu mnie do szpitala, bo widziała, że już nie oddycham prawie. Dopiero w szpitalu jakaś mądra babka patrzy mi raz w gardło i mówi - przecież to mononukleoza, nie angina! A tego się antybiotykiem nie wyleczy, a można wręcz zaszkodzić. Dobrze, że się u mnie wszystko zatrzymało "u góry" i do śledziony nie poszło. Tak... niestety miałaś mniej szczęścia. Ale naprawdę nie rozumiem, czemu twoja babcia jest taka łatwowierna.

Odpowiedz
avatar archeoziele
10 14

Wiesz jak to jest ze starszymi ludźmi. Skoro doktór, to uczony. A jak uczony to na pewno wie.

Odpowiedz
avatar Venefica
4 12

historia na + ale nie rozumiem jednego "jak się później okazało - świąd" tzn okazało się że Cie swędzi? to nie czułaś tego? chodzi mi o to że świąd to objaw a nie przyczyna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 października 2012 o 15:05

avatar Paciorek
3 5

Wysypka i świąd czymś się różnią, dlatego uściśliłam pojęcie. Przynajmniej tak na pogotowiu wtedy mówili...

Odpowiedz
avatar Venefica
2 8

wysypka to np. krosty, a świąd to uczucie swędzenia. o to mi chodziło.

Odpowiedz
avatar Paciorek
6 6

A, chyba że tak. Swędziało od początku ale babcia mówiła na to "wysypka" :)

Odpowiedz
avatar maslankowa
10 10

Nie masz uczulenia na penicyliny, to bardzo charakterystyczne dla mononukleozy, że "wysypuje" wtedy po augmentinie. Z resztą to najszybszy test na różnicowanie mononukleozy (i jej potwierdzenie) z anginą itp. :)

Odpowiedz
avatar KudlatyLysol
-4 6

...świetna historia!!! Nic dodać, nic ująć!!!

Odpowiedz
avatar Angel_of_Music
10 10

Chyba pani dochtór miała doświadczenie w kile, skoro stwierdziła z miejsca, że masz kiłę a nie mononukleozę.

Odpowiedz
avatar Joode
1 1

Ehhh... masakra. I za co te konowały biorą pieniądze? Też miałem mononukleozę. Ponad miesiąc w łóżku i leczona "angina", potem tydzień w szpitalu i antybiotyk strzykawkami dla konia w żyłę. Ciężka choroba. A wiesz jak potocznie nazywa się mononukleozę? "Choroba całowania" :)

Odpowiedz
avatar mg1987
0 0

*Choroba pocałunków.

Odpowiedz
avatar Angel_of_Music
1 1

Ja słyszałam, że tak się mówi na kiłę. Choroba pocałunków, albo choroba kupidyna

Odpowiedz
avatar pannamonroe
8 10

tzn lekarka uznała, że leczyć cie nie trzeba (przecież nawet kiłę się leczy), czy też babcia uznała, że lepiej żeby ci się zmarło w domu niż żebyś wstyd w szpitalu przyniosła? i co to jest "drobny podarunek" za wizyte?

Odpowiedz
Udostępnij