Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja firma ma stanowisko ulokowane w samym przejściu w galerii, bo szefowi…

Moja firma ma stanowisko ulokowane w samym przejściu w galerii, bo szefowi po wszystkich tajemniczych matematycznych kalkulacjach wyszło, że tu nas zobaczy najwięcej wiary.
Pomysł się sprawdza, więc jesteśmy wystawione non stop na tzw. widok publiczny.

Dodatkowo, żeby zwiększyć przepływ mijających nas pielgrzymek, jesteśmy przy samych magicznych wrotach.
Przy czym dizajn mamy taki, że niewidomy by zauważył, czym się zajmujemy.

Przyzwyczaiłam się, że często od projektów odrywają mnie głosy: przepraszam, wie pani może, gdzie tu toalety? scyzoryki? Gdzie mogę TO reklamować?? (najpewniej tam, gdzie pan kupił..), itd. Kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy dziennie.

No naprawdę się przyzwyczaiłam.
I coraz mniejszą chęć mam mordować za te pytania.
Nawet pomimo faktu, że dwa metry dalej jest OGROMNA tablica informacyjna.

Przyzwyczaiłam się i do tego, że na delikatne sugestie, iż mogę nie wiedzieć, ale tablica na pewno tak, słyszę odpowiedź: bo ja tam nic nie mogę znaleźć!

Ciśnie się na usta: szukajcie, a znajdziecie. Inaczej faktycznie trudno.

Jedna pani dzisiaj zachwiała moją wiarę w ludzkość.

Zdążyłam włączyć komputer, mamy dziś dzień, przy którym wizje apokaliptyczne św. Jana to dziecięce bajania. Urwanie głowy, staram się zdążyć przed Panem Bogiem (zanim przyjedzie szef), skupiona na maksa, cztery rzeczy naraz, myślę, że taka ośmiornica wyposażona w sporo macek ma niegłupi pomysł na życie, a ja biedna tylko dwie ręce i słyszę:

- Gdzie ja kupię buty?
- Pewnie w obuwniczym - odpowiadam nie odrywając się od pracy, modląc o to, żeby spadło mi z nieba dodatkowych kilka minut,
- No ale gdzie jest?
- Szczerze? Nie wiem, nie ale jak pójdzie pani w lewo albo w prawo, to obejdzie galerię dookoła i na pewno znajdzie, więcej jest tu sklepów z obuwiem, przepraszam, mam dużo pracy.
- Ale ja nie mam czasu latać po galeriach, ja się pytam ciebie, gdzie są buty!
- Proszę sobie wyobrazić, że ja też go nie mam... jestem w pracy i nie mogę opuścić stanowiska, a nawet jakbym mogła... to nie.
- Zaprowadź mnie! Ja nie mam całego dnia na latanie.
- Jak wyżej, pracuję.
- No głupia chyba, mówię ci że butów szukam, pokaż mi gdzie są.
- Pracuję kobieto, widzisz to czy nie? Przejdziesz się, to zobaczysz.
- Pracujesz i nie wiesz, gdzie są buty? No głupia!
- A umie pani czytać? To co pani za napis widzi nad moją głową? SKLEP OBUWNICZY? INFORMACJA? No nie wydaje mnie się.
- No i co? Pracujesz tu.
- Ale nie jako pies przewodnik i nie płacą mi za oprowadzanie wycieczek po galerii.
- Co za chamskie dziewuszysko, Tusek cię tak wyuczył?
- ...A jak nie umie czytać, to dwa metry w prawo jest tablica informacyjna. Z OBRAZKAMI.
- No ku*wa bezczelność! Wstyd, pracować tutaj i nie wiedzieć, gdzie buty są, takich głupich teraz do pracy przyjmują? Głupia! TVN-y wam robią szambo w głowie!

Jeszcze było, że Boga w sercu nie mam, że jestem bardzo bardzo niedobrą dziewczynką, ładnie rzecz ujmując. Ameryki nie odkryła, ale ćwiczę bycie miłą, więc poprosiłam tylko panią, żeby poszła łaskawie do diabła i go pozdrowiła.
Poku*wiła pod nosem, zrzuciła mi cały stosik katalogów na pożegnanie i poszła w pi*du.

I tak sobie myślę: nic, że przy drzwiach, że zimno, że pytają, najgorszy ten monitoring nad samą głową, co nie pozwala mi uzewnętrznić w pełni całej gamy emocji w tego typu small talkach.

A wrrr.

tyrka

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Pclav
15 17

Pogadaj z szefem, by pozwolil ci wystawic jakas kartke z napisem "Nie udzielamy zadnch informacji na temat galerii" czy "Informacja w tamta strone -->" Szef na pewno wolalby zebys spedzala czas pracujac, a nie splawiajac jakies kobiety.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

Lepiej nie, mój szef to świetny facet, ale nic go tak nie wkurza jak upierdliwi klienci, zaznaczył od razu, żeby o takich baranach go nie informować, bo się aby podkur*i

Odpowiedz
avatar misiafaraona
15 15

To informuj szefa ;) szybciej się na tabliczkę zgodzi

Odpowiedz
avatar adela845
6 6

Nie wiem czy takie informacje na piśmie by pomogły....

Odpowiedz
avatar soraja
6 6

Sęk w tym, że na klientów takie coś działa jak płachta na byka. Szybciej jest im udzielić informacji/przekierować niż wytłumaczyć, że nie jest się wielbłądem.

Odpowiedz
avatar mg1987
5 5

Z doświadczenia wiem, że ludzie nie czytają tabliczek informacyjnych. A już szczególnie takich wielkich z napisem "przerwa", albo "rozliczenie kasy". Będą stać i chrząkać/cmokać/pukać, aż im każesz spadać.

Odpowiedz
avatar h4linka
12 12

To się dzieje w każdym sklepie w każdym centrum handlowym, ludzie nie umieją pojąć, że zatrudnia nas sklep a nie galeria, pracuję w odzieżowym, co chwilę ktoś pyta gdzie jest pralnia, gdzie toaleta a gdzie buty. Wiem co czujesz, serio porozmawiaj o kartce, że to nie punkt info.

Odpowiedz
avatar soraja
7 7

Nie tylko w centrum handlowym. Wystarczy pracować w dowolnym punkcie na starówce/deptaku/ulicy z dużą ilością sklepów itd.

Odpowiedz
avatar adzata
3 3

Kiedyś pracowałam jako hostessa w supermarkecie i ludzie częściej pytali np. gdzie jest mleko, niż o produkt, który promowałam. Później pracowałam na stoisku w małym centrum handlowym. Stoisko ustawione w sąsiedztwie z informacją, ale i tak co chwilę ktoś przychodził do mnie z pytaniami. Norma.

Odpowiedz
avatar mg1987
2 2

To też znam - takie kioski przy przystankach, przecież ich pracownicy na pewno znają rozkład komunikacji miejskiej na pamięć. Tak przynajmniej myślą ludzie szukający tam informacji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2012 o 14:16

avatar saymyname
6 6

Niektórzy klienci chyba wychodzą z założenia, że pracownicy galerii, jak tylko mają chwilę wolną, to lecą na zakupy i na pewno znają wszystkie sklepy na pamięć ;)

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
-1 9

Dla niektórych ludzi nie można być grzecznym i miłym. Zresztą, nie wyobrażam sobie być grzeczną dla babska, które nazywa mnie głupią.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 36

Nie jestem matka polką, żeby dogadzać całemu światu. Nie będę słuchać, jak ktoś drze na mnie japę. No nie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 21

Nikomu spier*alaj nie powiedziałam, palca nie pokazałam, w naszym centrum dyrekcja się nie miesza do naszych spraw, jak pani na grzeczne odzywki nie reaguje, to powiem jej, co myślę. Ja akurat idiotów nie toleruję ;)

Odpowiedz
avatar h4linka
18 22

cathyalto tak się składa, że pracując w centrum handlowym obowiązują pracownika tylko i wyłącznie zasady punktu, w którym pracuje, bo to sklep a nie galeria jest jego pracodawcą, pracując w jednym stoisku nie masz obowiązku znania rozkładu całego centrum handlowego i udzielania jakichkolwiek informacji na jego temat, od tego jest informacja

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 28

To nie była moja klientka. To był dupozawrcacz, który nie rozumie słowa "nie" Nie mam obowiązku być miła i serdeczna dla wszystkich. Życie to nie bajka. Jetsem miła dla tych, co sa mili dla mnie. Bez przesady. Szanujmy się. Nie będzie mnie ktos wyzywać, a ja całować po rączkach, bo przyszedł do galerii? Nie, dziękuję, swoją godność mam;)

Odpowiedz
avatar h4linka
5 11

Kultura osobista jest wskazana, ale zależy od pracownika, nie mam obowiązku szanować i być miła dla klientów, jest to wskazane bo napędza sprzedaż, ale nie jestem robotem i jak mam gorszy dzień to moja interakcja z klientami jest mniejsza i gorsza. I tak jak mówię, nadal zależy to od poszczególnych punktów, bo w razie wpłynięcia skargi idzie ona do sklepu a nie galerii, dyrektor centrum handlowego nie może nakazać mojemu kierownikowi, żeby mnie zwolnił bo jestem niemiła. Druga rzecz to fakt, że dużo zależy też od kierownika i polityki sklepu, u mnie jest nacisk na samopoczucie sprzedawcy, bo taki będzie lepszy, więc mam prawo jeśli uznam to za stosowne, klienta wyrzucić, olać lub potraktować tak jak on mnie.

Odpowiedz
avatar soraja
11 13

cathyalto Jak sama zauważyłaś, do klienta. To nie była klientka tego punktu, tylko jakiś natręt.

Odpowiedz
avatar qaro
-2 20

Muszę powiedziec, ze zgadzam się z cathyalto. Też uderzył mnie ton Twoich odpowiedzi. A to, że nie była to Twoja klientka nie ma nic do rzeczy, mogła przyjść za pięć minut i już byc Twoją klientką, a wtedy stałabyś się dla niej uprzejma? Taka postawa po raz kolejny podkopuje moją wiarę w ludzi oraz uprzejmość tych, których klientką czasem bywam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2012 o 11:29

avatar konto usunięte
-2 12

to cathyalto i qaro chyba nie macie szacunku do siebie w ogóle albo jesteście pobożne i wyznajecie zasade o nadstawianiu drugiego policzka. nawet gdyby była moją klientką to bym nie była miła dla chamów.

Odpowiedz
avatar qaro
5 11

Powiedz mi proszę gdzie był autorki szacunek do siebie gdy zaraz na początku rozmowy dała się sprowadzić do poziomu tamtej kobiety? Owszem, często chamstwo da się zwalczyć tylko większym chamstwem, ale tu od początku poziom agresji byl mniej więcej równy po obu stronach (przynajmniej w moim odczuciu). "Gdzie ja kupię buty?" - idiotyczne pytanie, ale być może gdyby autorka odpowiedziała stanowczo "przykro mi nie wiem, proszę spytać tam i tam", miałaby od razu sprawę z głowy i więcej czasu na pracę. A swoją drogą ciekawe, że komentarze sugerujące załatwienie sprawy "na poziomie" okazują się tutaj poniżej poziomu...

Odpowiedz
avatar WalkingDead
0 2

Popieram Twoją wypowiedź... To że ludzie to chamy, to nie znaczy, że trzeba zniżać się do ich poziomu... Jednak niektórzy się zniżają;/

Odpowiedz
avatar Pierzasta
10 10

Kiedy pracowalam na "wysepce" w Galerii też traktowano mnie jako informację :-/. Przy 18 pytaniu "gdzie toaleta" (liczylam, a Galeria malenka i obejscie calej naokolo to minuta, gora 2 a toalety byly na obu końcach) mozna się nieźle zirytowac... A juz najbardziej zirytowala mnie babina pytająca gdzie kupi walizki podróżne. Ja wtedy zajmowalam sie odbiorem dostawy towaru i dwoma klietami, więc rzucilam krótko "nie ma tu takiego sklepu"- a ta dalej mi trajkocze, że jej o takie i takie walizki. Powtórzyłam "mówię pani, że w tej galerii NIE MA takiego sklepu", to usłyszałam że jestem bezczelna i leniwa...

Odpowiedz
avatar Bastet
30 30

Kumpela dorabiała sobie kiedyś na wysepce z kosmetykami. Na jakiekolwiek pytanie typu "gdzie kupię szczypiorek" - odpowiadała "my tego nie mamy, ale mamy świetną pomadkę firmy XXX" albo "tego nie wiem, ale za to mam cudowne cienie do oczu" i trajkotała na temat swojego asortymentu próbując danej osobie wcisnąć tę rzecz. Efekt był niezły :) Zazwyczaj dana osoba szybciutko się zwijała albo ogłupiała kupowała coś u niej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 26

I że rabat to stolica Maroko :D Ja mogę co najwyżej powiedzieć, że tego nie mamy, ale mamy zajebiste meble za dwadzieścia patoli ;P To też odstraszy :d

Odpowiedz
avatar Litterka
6 10

Po trzecim zdaniu przestałabym się do babki odzywać. Naprawdę.

Odpowiedz
avatar mroofka
4 4

doskonale Cie rozumiem. Też pracuję na wyspie ale w mnie komfortowym miejscu bo tuż obok schodów ruchomych. Możesz wierzyć lub nie ale oprócz pytań o drogę mam również nie bywały zaszczyt być co jakiś czas opluta lub dostać czymś w głowę.

Odpowiedz
avatar hangarek
0 4

hue hue hue. nie ma to tamto, przyciągasz ludzi do siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

A mnie się wydaje, że z tymi natrętami chodzi trochę o coś innego. Zrozumiałam to, gdy kiedyś byłam świadkiem rozmowy jakiejś babinki z obsługą punktu informacyjnego w Arkadii. Babina była jedną z tych osób, które chcą coś zareklamować a nie potrafią trafić do sklepu w którym to coś kupiły. Dłuższy czas sprzeczała się z pracownikami punktu informacyjnego, twierdząc, że oni mogą przyjąć reklamację lub powinni ją zaprowadzić do odpowiedniego "stoiska". Tego typu ludzie, najczęściej wiekowi, nie rozumieją zasad na jakich działa galeria handlowa, myślą, że galeria to po prostu jeden wielki sklep, który ma jednego właściciela, u którego zatrudnieni są wszyscy pracujący w galerii, a poszczególne sklepy to tylko jakieś "stoiska". I dlatego tacy klienci są przekonani, że reklamacje można zgłaszać w stoisku informacyjnym, a pierwszy z brzegu sprzedawca ma obowiązek zaprowadzić ich do stoiska, bo przecież wszyscy oni "tu pracują". Zwrot "tu pracują" jest kluczem do zrozumienia sposobu rozumowania tych ludzi. Oni nie robią tego złośliwie, są przekonani, że rozmawiają z pracownikiem tworu pod nazwą "galeria handlowa" i złoszczą się odmową współpracy. Ktoś im musi wytłumaczyć, że to nie jest supermarket z filmu "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2012 o 12:10

avatar Bastet
3 7

No ale nawet w sklepie nie będę babki z mięsnego stoiska szarpać, żeby mi pokazała coś na elektronice.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Ale w mięsnym takie sytuacje chyba się nie zdarzają, natomiast babinka, która zobaczy elegancko ubrane panie w kiosku stojącym na środku korytarza, może się pomylić, zwłaszcza gdy w ogóle nie rozumie jak to wszystko działa.

Odpowiedz
avatar saymyname
4 4

Laurea, może coś w tym jest. Kiedyś pracowałam w galerii handlowej, podeszła do mnie starsza pani i zapytała gdzie może kupić herb miasta. Powiedziałam, że nie za bardzo kojarzę asortyment wszystkich sklepów, ale w takim miejscu 98% to sklepy odzieżowe, reszta to jakieś restauracje czy kino, więc może być ciężko. No i do tego chyba żaden z tych sklepów nie jest sklepem polskim, mają swoje siedziby gdzieś zagranicą, towar wysyłają ten sam do całej Europy, a raczej ciężko, żeby obcokrajowcy znali herby polskich miast ;). Pani przez 10 minut nie mogła zrozumieć jak to jest, że "taki duży sklep, a herbu miasta nie można tu dostać?"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Saymyname twoje doświadczenia upewniają mnie w tym, że ci wszyscy pozornie piekielni ludzie, tak naprawdę są zagubieni, zdezorientowani, a w najlepszym razie źle poinformowani. Oni uważają, że przyszli do gigantycznego sklepu, a obsługa jest niemiła, bo nie chce im udzielać informacji :) No cóż, niektórzy żyją jeszcze w innej epoce, po prostu trzeba ich edukować.

Odpowiedz
avatar TheHolyBlaze
0 16

Konieczna kwestia o tusku, tvn i Bogu w sercu, sugerująca, że klient jest moherem, wzmagająca niechęć do antagonisty o 50%, obowiązkowa. Taaa. I te smal toki, anbeliwybul.

Odpowiedz
avatar rilyel
1 7

Dokładnie, to już któraś z kolei historia z kwestią "moher najeżdżający na Tuska". Sądzę, że to fragment zmyślony tylko po to aby nabić sobie plusy od lemingów i potwierdzić tezę: piekielny = wyborca PiS.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2012 o 18:13

avatar skwercio
6 8

Nie lubię Tuska, czy to znaczy, że jestem piekielnym/moherem/piekielnym moherem?

Odpowiedz
avatar czarls
-3 11

Pewnie mnie za to zminusujecie ale ja bym się zapytał czy takiej kultury to ona nauczyła się od Ojca dyrektora i Pana prezesa ???

Odpowiedz
avatar Yoshike
-1 5

Zgadzam się w 100% z Tobą, też bym się tak 'grzecznie' spytała :)

Odpowiedz
avatar lamak
2 4

Nie możesz na każde takie odpowiadać np. "prosto i za toaletami w lewo"?

Odpowiedz
avatar Yoshike
-5 7

Nie może. Nie ma obowiązku znania całego rozkładu CH na pamięć i ma prawo nie wiedzieć gdzie co jest. A skoro tablica informacyjna jest obok to mogą ludzie wysilić swoje móżdżki i podejść tam i zobaczyć co gdzie jest.

Odpowiedz
avatar sszeri
4 4

jeszcze później z pretensjami ktoś przyjdzie :D

Odpowiedz
avatar Fuu
4 4

@sszeri: Jak ktoś przyjdzie z pretensjami to zawsze można w totalnym zdziwieniu krzyknąć: "Jak to nie ma?! Jeszcze wczoraj tam było!" ;-)

Odpowiedz
avatar WalkingDead
0 2

Yoshike: ciekawe czy ty byś się tak wysiliła...? A tak jak lamak napisał, od razu zaoszczedziłaby sobie autorkia idiotycznej dyskusji na poziomie pani "życzliwej" klientki, jakby np powiedziała tamtym korytrzem wzdłuż szósty sklep po lewo;P albo informacja wisi po prawo. I koniec głupiego gadania...

Odpowiedz
avatar Puma
0 0

Łączę się z Tobą w bólu, na lotnisku to samo, przedrałują całe o to aby zapytać o coś co już minęli od progu. Załamka i zdziwieni,czemu patrze się na nich jak na debili, bo jak ktoś już 20-sty raz pyta o to samo to szlag może trafić człowieka. Dla wyjaśnienia nie pracuje w informacji turystycznej,ani lotniska :)

Odpowiedz
Udostępnij