Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem honorowym krwiodawcą. Dzisiaj też krew oddawałam (o dziwo bez piekielnych po…

Jestem honorowym krwiodawcą. Dzisiaj też krew oddawałam (o dziwo bez piekielnych po drodze, ale to byłoby zbyt piękne, prawda?) Otóż wracając z centrum krwiodawstwa wsiadłam do dość zatłoczonego autobusu. Od razu zastrzegam, że nie były to godziny szczytu, koło 13. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tłum studentów. Cóż, trasa politechnika - ekonomik swoimi prawami się rządzi, a czuję, że muszę się jak najszybciej dostać do domu. Wsiadam. I od razu zaczynam szukać jakiegoś miejsca, co każdy kto choć raz oddał pół lira krwi zrozumie ;)

No to "czołgam" się pomiędzy krzesłami pytając, czy ktoś nie mógłby mi ustąpić miejsca, bo jestem świeżo po oddaniu krwi. Ciszę w autobusie przerywały tylko odgłosy pracy silnika. Każdy z pasażerów zauważył coś fascynującego za oknem.

Niby nic niezwykłego, prawda? Ale stój przez 20 minut, a później jeszcze czekaj na przesiadkę w takim stanie. No więc pytam dalej. Wiecie co w sumie jest najbardziej piekielne? Miejsca ustąpił mi ktoś kogo wstydziłabym się zapytać - około 70 letni starszy pan, który powiedział, że on też krew oddawał i wie jak się czuję. (Przypominam, autobus pełen studentów)

Pointa i morał niepotrzebny ;)

ludzie

by Kuroi
Dodaj nowy komentarz
avatar Loras
12 14

Tzw. "rozproszenie odpowiedzialności". Jeśli podejdziesz do jednej osoby, i ją poprosisz o ustąpienie miejsca, masz o wiele większe prawdopodobieństwo, że sobie usiądziesz. W autobusie pełnym ludzi wszyscy myślą "a, tyle tu ludzi. Ktoś inny ustąpi, ja posiedzę".

Odpowiedz
avatar Kuroi
0 2

Właśnie starałam się pytać konkretnie 'czy ustąpisz mi miejsca? Jestem świeżo po oddaniu krwi'. Choć faktycznie tego nie zaznaczyłam. Moja wina ;)

Odpowiedz
avatar soraja
1 1

Moim zdaniem po prostu mu nie uwierzyli, pewnie uznali że to kolejna metoda na "wymuszenie" miejsca.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 20

Też oddaję... ale nie mam żadnych sensacji. No, może poza drętwieniem ust przy oddawaniu płytek ;) Generalnie, nie ma co uogólniać, że "kto oddawał, ten wie". Jak oddawałem pełną krew, to niekiedy po godzinie wsiadałem w auto i robiłem trasę 400 - 500 km. Wszystko zależy od konkretnego człowieka i nawet dnia. Nie piszę tego, żeby Cię krytykować, ale po to, abyś potencjalnych krwiodawców nie przestraszył ;)

Odpowiedz
avatar archeoziele
3 5

Też oddaję, bez większych sensacji. Tylko raz niezbyt mądrze zaraz po oddaniu wsiadłam do koszmarnie zatłoczonego i dusznego autobusu. To był jedyny raz, kiedy faktycznie byłam bliska omdlenia. Chociaż trasy 400-500 km od razu bym nie zrobiła. I nikomu nie polecam. To dość nierozsądne.

Odpowiedz
avatar yannika
2 4

Potencjalni krwiodawcy powinni być przygotowani na możliwość różnych sensacji. Też miewałam takie dni, że nic, a było tak, że kumpel mnie doholował do domu i blackout na kilka godzin. (Nawet nie to że mdlałam, po prostu jak siadłam w fotelu tak usnęłam z miejsca).

Odpowiedz
avatar Kuroi
1 1

Nie przestraszyła* ;) W takim razie nic tylko wam pogratulować - jakoś ja jak oddaję to później albo cały dzień pływam, albo (optymistyczna wersja) - tylko muszę na siebie uważać. Jak dobrze, że dziś tylko ostrożność ;)

Odpowiedz
avatar Loras
3 11

@gremlin Nie ma to jak po utracie połowy litra krwi wsiąść za kółko na parę godzin. Gratuluję odpowiedzialności i rozsądku.

Odpowiedz
avatar MrSpook
3 5

Kiedyś z kumplem na początku studiów ścigaliśmy się na Wampiriadzie, kto szybciej odda te 0,5, wygrałem, ale musieli mnie, wstałem z krzesła, doktor się spytał, jak się czuję, powiedziałem tylko, że świetnie, i osunąłem się na podłogi

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Loras - przecież napisałem, że wszystko zależy od konkretnego człowieka. Dla mnie utrata 0.45 litra krwi nie jest żadną utratą, szczególnie, jeśli przed oddaniem dobrze się "nawodnisz". Dla kogoś drobnego, szczupłego taka utrata to duże obciążenie, dla mnie (182 cm i 100 kg) praktycznie żadne. Poza tym, sama objętość krwi jest uzupełniana w kilkadziesiąt minut.

Odpowiedz
avatar Kuroi
2 2

Jeśli dla Ciebie stwierdzenie, że blada kobieta powinna usiąść jest męczeństwem, to gratuluję podejścia ;) Prawdopodobnie nie wiesz, ale są dni, w których nasze organizmy wysiadają - szczególnie przy utracie krwi. Niestety zdarza się i na taki dzień trafić.

Odpowiedz
avatar Jenny
1 3

zaznaczmy, że skoro była to trasa z politechniki to w autobusie siedzieli w większości mężczyźni (pewnie każdy chłop jak dąb, sądząc po moim wydziale też na polibudzie) ale co tam, po co ustępować miejsca bladej i ledwo chodzącej dziewczynie :) A, napisze jeszcze. Jechałam busikiem z powiedzmy znajomym, który się do mnie przykleił i nie reagował na wyraźne sygnały, że więcej niż zwykła znajomość z tego nie będzie. Oboje siedzimy, każdy w innym kącie busa (nie było już miejsc więc nie mógł się do mnie dosiąść) wchodzi babuszka, patrzy błagalnym wzrokiem, no to daje chłopakowi pole do manewru, jak ustąpi to mi nawet zaimponuje. Babuszka stoi przez jakieś 3 minuty i nic. Więc ja jej ustępuję, na co mój znajomy się zrywa i ustępuje mi miejsca... normalnie myślałam że go kopne...

Odpowiedz
avatar nisza
3 5

Mnie kiedys taki jeden zarywal, specjalnie moim autobusem postanowil pojechac coby czas dluzej spedzic. Zabronic nie moglam, wsiadamy, widze jedno wolne miejsce. Kawaler rozsadl sie wygodnie, ja stoje, kilka babc stoi. A on radosnie sie do mnie usmiechal i zagadywal. Jakis miesiac pozniej go olsnilo i zapyatl,czy nie wyszlo nam dlatego, ze on mi wtedy miejsca nie ustapil. Coz, dzentelmen :D

Odpowiedz
avatar Kuroi
0 2

A żebyś wiedziała, że praktycznie sami faceci - wybacz, ale mężczyznami ich nie nazwę ;) Aua... Drogie panie współczuję amantów ;)

Odpowiedz
avatar nisza
0 2

Kuroi, potem zostal moim wspolokatorem i zaczal sie umawiac z dziewczyna z nami mieszkajaca. Taki z niego amant i dzentelmen byl,ze gdy odprowadzal ja na autobus, wielki plecak nosila ona, a gdy szli na zakupy, siaty dzwigala takze ona... Totalnie nieporozumienie...

Odpowiedz
avatar lordvictor
1 1

Ja tylko raz po oddaniu osłabłem, ale było niskie ciśnienie

Odpowiedz
avatar Dertaz
3 3

to nie znieczulica to strach przed frajerstwem. Niestety w dzisiejszych czasach ludzie to strani cwaniacy i kanciarze, (wiem po sobie), niektorzy wymyslaja na poczekanie i klamia prosto w oczy, wszyscy sie bali ze jak ci ustapia to wyjda w oczach innych wspolpasazerow na frajerow,lykajacych kit od mlodej laski. Wini sa cwaniacy wszelakiej masci, ktorzy wykozystauja latwowiernosc innych, i dlatego dzis nikt juz na slowo nie ufa.

Odpowiedz
avatar Tarija
0 6

A ja chcę oddawać, ale wiecznie mnie odsyłają. A to żelazo nie takie, a to żył nie widać (plaga), a kiedyś w autobusie piguła nawet mi nie dała powiedzieć "dzień dobry", tylko od razu parsknęła "o, modelka, takich dawców nie potrzebujemy, wyjść!". Kiedyś tam do nich z nożem pójdę i albo niech mi zakładają wkłucie, albo niech mi podstawią wiadro :D (żart)

Odpowiedz
avatar Lunnayenne
1 1

U mnie na odwrót. Żyły na wierzchu (rodzinna przypadłość; żebyście widzieli zachwyt w oczach pielęgniarek), masa ciała dość duża (czego nie widać), badania krwi zawsze wspaniałe. Tylko ciśnienie niskie, ale mnie dopuszczają. Problemy miałam tylko za pierwszym razem (troszkę słabiej się czułam), teraz idę, oddaję, wychodzę i z uśmiechem IDĘ na uczelnię. Jedyne, co mi dolega, to ból ręki, bo plaster trochę naciąga skórę. Wiem jednak, że problemy mogą być. Kolega po oddaniu krwi w szkole ledwie trzymał się na nogach, a mój chłopak ma natychmiast potwornego siniaka (nie wie ktoś, jak mu wytłumaczyć, żeby oszczędzał rękę po oddaniu krwi?).

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 1

Moje żyły może do najlepszych nie należą, ale wyniki badań mam jak barczysty chłop. Kiedyś dwa razy mnie dziabali żeby czerwone krwinki sprawdzić, bo wynik 16,4 dla kobiety nie mieścił im się w głowie.

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
0 0

ja sie boje oddawac, bo mam male i slabe zyly. Niestety pobranie krwi dla mnie to horror. Mam "swoje" laboratorium i tak babki juz wiedza ze mi trzeba z dloni pobierac, aby duzych szkod nei narobic :D Rekord wkłuć to 10 sztuk tzn. za 10 razem sie wkłuła i pobrala krew wlasnie z dloni. Mowilam ze tylko tam najlepiej pobierac, jednak pielegniarka twierdzila ze ona ma doswiadczenie i jeszcze nigdy jej sie nie zdazylo nie pobrac za 1 razem ;D No coz jestem wyjatkiem u niej ;D

Odpowiedz
avatar ardnaskela609
0 0

Oj, rozumiem Cię doskonale. Oddałam już parę razy, ale dopiero ostatnim razem musiałam wracać do domu autobusem. Niestety, stałam. Na szczęście nie zemdlałam, ale czułam, jak 'zjeżdzam'. W samą porę znalazło się miejsce, bo pewnie bym przytulała podłogę autobusu ;-)

Odpowiedz
Udostępnij