Mój szef zawsze jawił mi się jako anioł. Nie tylko dał mi pracę te 4,5 roku temu, kiedy byłam świeżo upieczoną absolwentką szkoły wyższej i samotną matką półrocznego brzdąca, ale również służbowego laptopa z pełnym dostępem do sieci firmowej i zezwolenie na pracę z domu jak syn się rozchoruje.
I do tej pory wszystko było cudnie. Młody się rozłożył, dzwoniłam do szefa i mogłam spokojnie zostać z synem w domu, zamiast latać na złamanie karku i szukać opiekunki, która zajmie się chorym i marudnym dzieckiem, a co za tym idzie nie nadwyrężać i tak cienkiego portfela.
Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy. Komuś widać nie spodobało się, że pracuję z domu i złożył donos do centrali firmy. Szefowi polecieli po premii, a ja dostałam 'ostateczne ostrzeżenie' i jestem pod lupą za moje straszne przewinienia.
I mogę jedynie uśmiechać się krzywo na widok plakatu 'firmy przyjaznej mamie'.
biuro
Nie można było tego oficjalnie unormować jako telepracy? Szef i Ty bylibyście kryci legalnością swoich działań.
OdpowiedzŁe. To może zamiast "biuro" w stopce dać nazwę pracy? Chyba że to taka mała firma, że Cię zidentyfikują?
OdpowiedzMiałem tez podobną sytuacje, tzn komuś coś się nie spodobalo i dryń dryń telefon! Mianowicie jak jeszcze żył nasz piec ojciec czasem lubił go wziąść na spacerek i przy okazji łyknąc sobie w barze złotego płynu, lecz wchodził do środka z psem, pies nie był duży nie biegał jak głupi i nie zaczepiał, trzymał się zawsze ojczulka i jak mu sie "zdarzało" wskoczyć na puste siedzenie (siedzenia były plastikowe take jak w ogródku się czasem ma) to rozkładał pod to swoja własna kurtke by pies tam czasem czegoś nie popsuł i podkreślam tu NIKOMU nie wadził (miejsca do siedzenia zawsze było pod dostatkiem a pies nie sprawiał problemów nawet totalnie obcym osobom). Lecz niestety komuś to nie wadzenie się nie podobało i zadzwonili do odpowiednich władz poskarżyć się że piesek jest w barze, właściciel dostał tylko ostrzeżenie ale też zakaz wprowadzania psów do baru przez co pies musiał być wiązany przed wejściem. I zanim ktoś się rzuci małe sprostowanie baru, był to bar na działkach nie jakaś knajpa gdzie było po 30 osób, stali klienci może do 10 osób max, ktoś nowy trafiał się naprawde tylko czasem. EDIT: aha i ta historia ma tylko na celu przytoczenia sprawy że chodźbyś niewadził nikomu albo owa rzecz nikomu nie przeszkadzała to zawsze znajdzie się ta jedna wredna "osoba" której to sie nie spodoba, pomimo że jej też to w zaden sposób nie przeszkadzało w robieniu to co robi.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2012 o 16:43
piec ojciec? I do jasnej cholery! WZIĄĆ!!!
OdpowiedzProste. "Dlaczego ona może pracować w domu, a ja nie? Trzeba z tym skończyć!" Ot, ludzka mentalność i tego nie da się zmienić, bo zawsze ktoś taki się znajdzie ;/
OdpowiedzDonos do centrali firmy że co? Że pracujesz w domu? Wystarczyło umowę odpowiednią spisać. I jakie przewinienia? Coś ta historia kupy się nie trzyma.
OdpowiedzJak to: umowę odpowiednią spisać? Wtedy szef by od razu dostał opiernicz od centrali że pozwala na "takie fanaberie".
Odpowiedz