Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie o kryzysie. Musze się wyżalić. Prowadzę działalność, produkuje taki małe ustrojstwa…

Będzie o kryzysie. Musze się wyżalić.

Prowadzę działalność, produkuje taki małe ustrojstwa do sklepów: meblowych, z akcesoriami meblowymi, z panelami i ogólnobudowlanych. Na dodatek jeżdżę i to sprzedaje. Moja sprzedasz wzrosła z rokiem poprzednim o 30%. Uważam to za wynik bardzo dobry, jednak wraz ze wzrostem sprzedaży wzrosła też liczba osób nie płacących w terminach. Ile to procent zapytanie? Dużo. W poprzednim roku w terminie nie płaciło mi od 10-20%. Dwadzieścia to górna granica. Zdarzały się takie miesiące. A teraz to już jest koszmar. Faktury po terminie wynoszą jakieś 60%. Co uważam za fakturę po terminie? Mniej więcej termin + tydzień, góra dwa. Nawet sklepy które do tej pory nie miały problemu z płaceniem w terminach, teraz „puszczają” przelewy w ilościach śladowych. Dzwonienie i nagabywanie o zapłacenie też już nie przynosi skutku bo sami nie mają pieniędzy. Mój towar nie jest jakiś specjalnie. Górna granica faktur to 2-3tyś.

Coraz więcej hurtowników ma problemy z kontrahentami i płynnością finansową. Coraz więcej hurtowników musi otwierać sklepy żeby utrzymać siebie i swoich pracowników. To samo dotyczy producentów, muszą otwierać firmowe sklepy żeby utrzymać wysokość produkcji i pracowników.
Moim zdaniem „kryzys” to rozdmuchane specjalnie słowo dla mas. Dlaczego? Spójrzmy kto mówi o kryzysie. Rząd i media. Polskie media są nastawione na pesymistyczną wersje wiadomości. W gazecie na pierwszej stronie będziemy mieli matkobójczynie, a gdzieś na 3-4 w małym artykule że chłopiec uratował brata czy matkę. To samo ma się do kryzysu. Pierwsze co słyszysz w wiadomościach to kryzys. Otwierasz gazetę kryzys. Portal internetowy kryzys. Rząd krzyczy kryzys. Premier jeździ po świecie bo kryzys i musi z nim walczyć.

Ludzie słysząc tylko: „KRYZYS, KRYZYS, KRYZYS” zamykają się w domach i nic nie kupują. A prawda jest taka ze na tym tracą mali przedsiębiorcy. Dlaczego mali? Popatrzmy na markety typu Casto i masło popularne, Raper z Kielc i Czarodziej Arturiański. Mają klientów że ho-ho. Dlaczego? Przyciąganie klienta bilbordem: Cement za 8zł. Czy czymś innym. Przyjeżdża potencjalny klient i dostaje oczopląsu, bo tutaj można kupić wszystko. Kupi 2-3 rzeczy z promocji a reszta ma cenę tak wywindowaną do góry że wszystko się wyrównuje, a nie kiedy zapłaci więcej niż w sklepie budowlanym osiedlowym.
Przykład w Liroyu kupowałem kiedyś wełnę mineralną to myślę kupie kątowniki od razu, cena 120zł. Coś drogo. Zajeżdżam do sklepu na osiedlu, cena: 50zł.

Na dodatek głupi są ludzie którzy uwaga: dla 10zł są gotowi pojechać do Liroya, Casty, Oszą czy innego badziewia nawet 50km. Mieszkam w Białymstoku, w weekend podjeżdżając pod w/w Hipermarkety można się przekonać kto tam kupuje. Widać tylko rejestracje takie jak (Rejestracja Białegostoku to: BI): BSK. BWM, BIA, BBI. Ludziom nie szkoda paliwa na taką wycieczkę? Sądzę ze w innych większych miastach jest tak samo.

Białystok i ogólnie wschód ratują Białorusini i Ukraińcy. Moi kontrahenci mówią żeby nie oni po góra 3 miesiącach musieliby zamykać sklepy. To samo jest na zachodzie gdzie akurat przyjeżdżają do nas Niemcy na zakupy.

Kryzys jest rozdmuchany. Rozdmuchany do granic możliwości. Po to żeby otumanić prostego Kowalskiego. Zamknąć go w domu i niech liczy pieniądze na koncie i daje się wmanewrować. Dlaczego rząd jednogłośnie podwyższa sobie pensje? Dlaczego myślą tylko o podnoszeniu podatków? W USA jak był kryzys Vat zmniejszyli i kryzys został zażegnany. O tym przekonują ekonomiści. Nie dajcie się zwieść. Może przemawia przez mnie to że mi coraz gorzej, ale wszystko prowadzi ku upadkowi tych najmniejszych.

Taki mały przykład. Facet w Białymstoku miał w poprzednim roku obrót w wysokości 8mln zł. Tyle powinni mu zapłacić jego kontrahenci. Teraz musi zamykać działalność bo jeszcze 4mln z poprzedniego roku nie zostały uregulowane, a z tego ma już następne 4 też nie uregulowane i co ma teraz zrobić?

Dzięki dla tych co przeczytali moje wypociny. Chciałem po prostu się wyżalić i mam nadzieję że na tym portalu to przejdzie.

Niby Kryzys

by Nyord
Dodaj nowy komentarz
avatar altruista
6 6

Jeżeli chodzi o terminowość płatności - chciał bym żeby płacili mi tak 'po terminie' jak tobie :) Dla mnie opcja standard to miesiąc po zleceniu, nie daj bóg jak robisz coś dla jakiejś większej korporacji - oni potrafią się bujać z płatnościami nawet po 2-3 miesiące.

Odpowiedz
avatar Nyord
1 1

Zgadzam się ale 2-3 miesiące można jeszcze czekać. Ale pół roku czasem rok?

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
5 5

a jak narazie podatek trzeba zaplacic od faktury wystawionej mimo ze nie zaplaconej :( Nie trzeba byc ekonomista, aby wiedziec ze podwyzka Vatu da to ze bedzie drozej i mniej klientow, mniejszy Vat to nizsze ceny, wiekszy zbyt, wiekszy popyt, miejsca pracy. No, coż ale w rzadzie wiedza lepiej ech szkoda gadac

Odpowiedz
avatar Dzazga
9 9

Cóż i właśnie 'dzięki' firmom, które nie płacą po pół roku, rok, dwa lata usprawiedliwiając się kryzysem, ja mam pełno roboty :( (pracuję w firmie windykacyjnej), chociaż średnio się z tego cieszę - wolałabym doradzać jak lokować nadwyżki. Ale jedna rada ode mnie - ludzie, dopominajcie się o swoje - idźcie do sądu, weźcie właśnie kogoś, kto wam te pieniądze odzyska(uprzedzam, ci co odzyskują owszem każą sobie płacić, ale już PO odzyskaniu kasy) - to wasza krwawica! Ręce mi opadają jak klient mi mówi - "No wie Pani, owszem mam dłużników, ale ja tam jeszcze poczekam, bo kryzys, to im ciężko...". Acha. Dzwonię do tego pana 3 miesiące później "Abonent czasowo wyłączony"....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

Swojego czasu SLD obniżyło akcyzę na alkohol. Paradoksalnie, wpływy do budżetu zamiast zmaleć - wzrosły. Z tego co pamiętam, to o jakieś 300 mln zł (jeden rok). Normalne jest, że im wyższe podatki, tym silniejszy rozwój szarej strefy. SLD jeszcze jeden ruch zrobiło - podatek liniowy dla osób prowadzących działalność gospodarczą. I znowu - zamiast zmniejszenia wpływów, nastąpił wzrost wpływów z podatku dochodowego. Dlaczego? Proste - drobny przedsiębiorca już się nie zastanawiał jak nie wpaść w kolejny próg podatkowy, ale skupiał się na działalności i rozwoju firmy.

Odpowiedz
avatar Poison_Ivy
3 5

Spróbuj metody "UPS" - czyli trzy pisma w tonie: Uprzejmie, Paskudnie, Sąd. Wyznacz konkretny termin spłaty zadłużenia - np. 2 tygodnie od doręczenia pisma. Poinformuj, że brak spłaty należności będzie skutkował umieszczeniem nazwy firmy w Krajowym Rejestrze Dłużników. I nie czekaj z tym w nieskończoność, bo jak dłużnik ogłosi niewypłacalność, to już niczego nie odzyskasz. @ blackpoli - a ja od lat skutecznie stosuję taką metodę. Nie poskutkowało tylko raz - gdy dłużnik ogłosił niewypłacalność. Tylko nie należy się bawić w żadne rozmowy telefoniczne - od razu monity pisemne listami poleconymi, najlepiej za potwierdzeniem odbioru. Dłużnicy wiedzą, że dziś całkiem łatwo jest wystąpić o sądowy nakaz zapłaty, a skutki tego są kosztowne i nieprzyjemne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 12:14

avatar blackpoli
1 3

Moja firma stosuje mniej więcej taką właśnie zasadę. Myślisz, że ci najbardziej oporni dłużnicy się tym przejmują? Phi...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 5

@blackpoli - i co, przegrywacie te wszystkie procesy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 12

"Casto i masło popularne, Raper z Kielc i Czarodziej Arturiański." Jak bym chciał się bawić w kalambury, to nie siedział bym na piekielnych.

Odpowiedz
avatar PanKlekswKosmosie
3 3

wet88 - rozszyfrowałem dwa pierwsze na 100% i tak po kolei, Castorama,Leroy Merlin, co do ostatniego nie jestem pewien ale wydaje się Auchan :) Że tak zacytuję fragment z filmu Sztos: "Jak bym się chciał nawpier***ać grzybków, to bym grzybową zamówił" :)

Odpowiedz
avatar magnetia
-1 3

To akurat łatwy kalambur...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Nie w tym rzecz. Po jaką cholerę takie jakieś zgadule? nie można normalnie napisać: "Byłem tu i tu", ani to ładne, ani przyjemne.

Odpowiedz
avatar pink_suitcase
-3 9

tak tak, w Stanach zmniejszyli podatki (ponoć są najmniejsze od kilkudziesięciu lat), a teraz nie wiedzą jak trzymać państwo w kupie. Nie mają pieniędzy na edukację i opiekę medyczną, świetnie, prawda? mimo wszystko podatki to pieniądze, które idą na państwo, więc zmniejszając je wcale nie pomagamy, nie ma pieniędzy państwowych - ludzie pracujący w takich firmach/zakładach będą tracić pracę. To wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje. A kryzys jest, to nie jest tylko medialne rozdmuchanie dla wprowadzenia strachu. Wystarczy porównać zarobki do cen. Zgodzę się z jednym, ludzie wydają dużo na paliwo, niby nikt nie ma pieniędzy, ale wszyscy mają samochody i nimi jeżdżą, to ciekawostka. Co do Twojego problemu, może warto wprowadzić jakieś oprocentowanie przy płatności po terminie, ew nagrody - przy płatności w terminie zniżka 5% (to chyba nawet bardziej działa na ludzi, najpierw zwiększenie cen, a później dajesz im rabat i czują się tacy ważni i wyjątkowi).

Odpowiedz
avatar Naa
1 1

Zgadzam się co do systemu kar i nagród dla płacących nieterminowo / terminowo. Bardzo dobra metoda. Ale jeśli chodzi o podatki - im większe państwo, tym większa bezwładność, poza tym dochodzi potworna ilość czynników dodatkowych. Tak naprawdę czy zmniejszenie podatków pomogło, da się powiedzieć za 10 - 15 lat. Natomiast podwyższenie podatków, jako czynnik psychologiczny, może działać bardzo szybko, i zdecydowanie na niekorzyść. BTW ktoś powinien zrobić zestawienie, jakie towary są w naszym kraju jak opodatkowane, i wyciągnąć wnioski, co wg. rządu jest działalnością pożądaną, a co nie. Ciekawe rzeczy by wyszły ;]

Odpowiedz
avatar yarpenzirgin
5 5

To jest nawet logicznie bez sensu. Jak zaczął się kryzys, to pamiętam informację o tym jak Królowa Anglii nie zamówiła nowych kiecek, bo "walczy z kryzysem". Gdyby walczyła, zamówiłaby jeszcze więcej, generując zysk krawca, który by za ten zysk wygenerował zysk komu innemu. Głupi ludzie ogłupiani przez polityków i media.

Odpowiedz
avatar pink_suitcase
0 0

tylko, że Królowa jest utrzymywana z podatków, więc czy to miałoby jakiś sens? i tutaj znowu wchodzi czynnik psychologiczny, ludzie mówiliby, że jest kryzys, a ta zołza kupuje sobie nowe kiecki. Nikt nie myslalby, że komys zaplacono za zrobienie ich.

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
0 0

Jakich podatków?? Najwiecej kasy to ona ma ze swoich "majątków"

Odpowiedz
avatar Nyord
3 3

Dzwonienie i przypominanie się nie ma sensu. Tłumaczą się ze nie mają za co zapłacić podatków/pracownikom/itp. Jak ja tak powiem to słysze: "A co to nas obchodzi". Jak ja im tak odpowiem to wielka obraza majestatu. System kar sie nie sprawdza. próbowałem. Zapłaca po terminie i tak nie zapłaca kary bo jak to określają: Z jakiej paki? Tyle na fakturze tyle płace. Pisma wysyłam do najbardziej opornych. A co do podatków w Stanach, są teraz najniższe od iluś lat i wielkie amerykańskie firmy wracają do ojczyzny. Cat od koparek wraca do Teksasu z Chin, Adidas do Niemiec. Ogolnie w Stanach podatki na początku przyniosły spadek, teraz jest wzrost.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 11:40

avatar Fuu
1 1

Notę odsetkową się wystawia zgodnie z przepisami i z noty egzekwuje się odsetki.

Odpowiedz
avatar Nyord
0 0

Owszem ale zawsze ludzie tak reaguja.

Odpowiedz
avatar blackpoli
0 0

O Boszz... Skąd ja to znam... Łączę się w bólu.

Odpowiedz
avatar magnetia
3 5

Ja bym nie przesadzała z tą tezą, że ludzie nie kupują, bo ktoś im nagadał, że kryzys. Obawiam się, że społeczeństwo naprawdę nie ma pieniędzy, przynajmniej jakaś jego część. Na przykład moi rodzice i wspomniana branża meblowa i budowlana. Myślicie, że taka moja mama, gdyby na koncie co miesiąc zostawała odpowiednia nadwyżka, nie kupiłaby sobie nowych mebli do salonu, bo gdzieś napisali, że kryzys? Bzdura. Na pewno by kupiła i jeszcze wyburzyła ścianę robiąc z dwóch pokoi jeden duży salon (planuje to po cichu od dawna), ale tak dużej sumy w domowym budżecie najzwyczajniej nie ma. Zawsze są pilniejsze rzeczy, jak badania i leki, bo ktoś zachoruje, coś do samochodu itp. Branża meblowa to taka, w której kto bogaty, kupuje dużo, zmienia meble, bo stare mu się znudziły. Biedny zmienia dopiero po 4o latach, jeśli stare naprawdę się rozlecą. W tym kraju kryzys mamy po prostu od zawsze. A do tego nadeszły czasy, że połowa ludzi pracuje za najniższą krajową lub na umowy śmieciowe, które nie dają gwarancji stałych dochodów, więc jak tu brać kredyt na nową meblościankę? I jeszcze trzeba mieć mieszkanie, żeby ją gdzieś wstawić, a na to sporej części narodu nie stać. Naprawdę, a nie dlatego, że ktoś wymyślił kryzys. Z z tymi niepłacącymi faktur nie da się czegoś zrobić? Jak w ogóle można kupować i zakładać, że się nie zapłaci? Normalny człowiek poszedłby siedzieć. Przedmówcy wspomnieli, że to jest dług, który można sprzedać firmie windykacyjnej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 11:41

avatar Fuu
-1 1

Media trąbią o kryzysie --> firmy zwalniają pracowników, ponieważ tną koszty, żeby nie utonąć 'bo kryzys' + rezygnują z części zamówień z powodu jak wyżej --> małe działalności upadają, ludzie nie mają pracy = nie mają pieniędzy, czyli nie kupują, bo niby za co? Ergo kryzys jest, firmy upadają, bo sprzedaż spada. A korpo zacierają ręce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Media aż za bardzo o tym trąbią. I głównej mierzę im można zawdzięczać pogłębianie tego stanu. Część ludzi zaczęła przyciskać pas, firmy redukują miejsca prac pogłębia się bezrobocie, więc ludzi nie stać aby poprawiać luksus swoje życia (choćby wymiana starych mebli na nowe). Nie masz pieniędzy nie napędzasz rynku co najbardziej trafia w małe przedsiębiorstwa, które upadają.

Odpowiedz
avatar Face15372
-5 13

Tak tak, to spisek. Rząd "namówił" media i mówią o kryzysie. A wszystko po to, by ludzie nie kupowali, wpływy z podatków i PKB spadały, a wtedy wpadną Niemcy i wszystko wykupią. O to im chodzi, przecież oni to też są Niemcy, Ruscy, Żydzi i do tego komuniści, nacjonaliści i cykliści. No i słychać strzały.

Odpowiedz
avatar Nyord
-4 4

Nie mówie że spisek, poprostu Polskie media takie są. Najpierw złe, pózniej dobre ale okrojone. W innych krajach bylem i tam jest to: Dobre, zle okrojone zeby ludzi nie dołować.

Odpowiedz
avatar Face15372
-4 4

Dobre okrojone? Znaczy co dobrego (i ważnego oczywiście), co zostało okrojone, ostatnio w mediach wyczytałeś/obejrzałeś? To dopiero spisek.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 6

Polskie media takie są, bo to się sprzedaje. Naprawdę, to takie proste, nic więcej w temacie nie ma.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 5

"Ludzie słysząc tylko: „KRYZYS, KRYZYS, KRYZYS” zamykają się w domach i nic nie kupują." - bzdura! Ludzie coraz mniej kupują, bo po pierwsze podwyżki coraz rzadziej nadążają za inflacją, a po drugie teraz nie tak łatwo dostać kredyt, po trzecie ludzie tacy jak ty coraz częściej redukują zatrudnienie bądź zamykają firmy (bądź wręcz spóźniajś się z pensjami) wymawiając się tym, że kontrahenci nie płacą. Dałeś ostatnio swoim pracownikom solidną podwyżkę? Fundusz zapomogowo-pożyczkowy w twoim zakładzie działa i jest solidnie zaopatrzony w gotówkę? Łatwo u ciebie o etat z umową na czas nieokreślony i długim okresem wypowiedzenia? Jeśli nie to jesteś tak samo winny malejącej konsumpcji, jak inni pracodawcy. PS Każdy kto mówi "Ludzie powinni wydawać więcej" jest hipokrytą, jeśli nie zaczął od siebie. Jeśli przedsiębiorca chce mieć w moich oczach moralne prawo do takiego narzekania, musi zacząć od siebie - zwiększyć zatrudnienie utrzymując wzrost pensji równo z inflacją, bądź przy stałym zatrudnieniu podnosić pensje powyżej inflacji. Wówczas OK, uczciwe że wydaje więcej i oczekuje wydawania więcej. Jeśli zaś wydaje mniej (np pozwala by pensje traciły na wartości przez inflację), to cóż.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 14:03

avatar Nyord
0 2

Bloodcarver. Zatudniam dwie osoby. Jedna na normalna umowe o prace, druga na czarno bo tak chciała. Chociaż proponowałem że dam na początek zlecenie. Ona nie chce bo jest studentem, który ma rente. Mój pracownik nie ma najniższej krajowej. Podwyżek nie wprowadzełem, bo obydwaj pracują krócej niż rok. Mam swoje zasady. Na świete daje zawsze 100zł wiecej plus mała paczka (kawa, jakiś alkohol). Staram się. Jednak nie moge zatrudnić wszystkich.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 14:15

avatar bloodcarver
-1 1

A nie wszyscy mogą kupować twoje towary, proste. Coraz mniej osób może, bo z innych firm ich zwalniają a ty nie zatrudniasz. Poczytaj o Wielkim Kryzysie w USA i Zaporze Hoovera - żeby przerwać kryzys trzeba masowo zatrudniać ludzi, dawać im pracę, i dawać im możliwie dużo kasy za tą pracę. Tam, wtedy to zadziałało. Innej skutecznej metody w historii znaleźć nie mogę, tylko w teoriach ekonomistów (którzy tak ślicznie doradzali np bankom w USA...)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 14:25

avatar Nyord
-1 1

Troche sie nie rozumiemy, nikogo nie nagabuje żeby kupował moje produkty, sami je kupują bo a) są jakościowo lepsze, b) są tańsze, c) są Polskiego pochodzenia. Tu bardziej chodzi o nie terminowość. Ja jestem hurtownikiem. Nawet instytucje mają problemy z płaceniem (szpitale, gminy) chociaż to państwowe pieniadzę.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 1

Mamy ustawę o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej. Jeśli jest popyt na twoje towary, nikt ci nie zabroni sprzedawać ich bezpośrednio i czerpać zysk podwójnie. A jeśli wolisz przez sklepy, które mają coraz mniej klientów i w związku z tym by przynosić jakiś zysk przytrzymując gotówkę gdzie tylko mogą, to już twój wolny gospodarczy wybór. A i w sądzie tryb nakazowy nie jest aż tak bardzo skomplikowany ani drogi, jakby co.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 1

Poza tym niezbyt poczuwam się do winy niezrozumiena. Twoje własne zdanie "Ludzie (...) nic nie kupują" wywołało u mnie wrażenie, że spadek zakupów ci się nie podoba. Nadal uważam, że to właśnie tam napisałeś, nawet jeśli nie to jest bezpośrednią przyczyną twoich problemów.

Odpowiedz
avatar wolfikowa
2 4

Twoja "sprzedasz"? Może jednak nie wysyłaj ludziom pism, bo ze śmiechu umrą i nie będzie miał kto płacić.

Odpowiedz
avatar absinth
3 3

Mogę wiedzieć skąd wiesz, że Ci ludzie z innych miast przyjeżdżają do Castoramy po pierdołę, którą u siebie kupili by tylko o 10zł drożej? Może różnica w cenie wyniesie więcej (tak, że starczy na podróż i jeszcze zostanie)? A może planują zrobić 'większe zakupy' tzn. kupić kafelki/panele/kabinę prysznicową/cokolwiek innego (a to jest akurat droższe w małych sklepach- pomijając już, że nie wszędzie można znaleźć sklep z takimi rzeczami). Możesz też wziąć pod uwagę, że część osób gdzie indziej mieszka a gdzie indziej jest zameldowana? Przykładowo po Warszawie jeżdżą taksówki z rejestracjami z Poznania a wątpię, żeby kierowcy codziennie dojeżdżali taki kawał (nawet autostradą :P).

Odpowiedz
avatar Nyord
1 1

Absinth co do pierwszej twojej wypowiedzi, jestem w sklepach codziennie. Jako przedstawiciel. Odwiedzam 10-15 sklepów. Łatwo porównać ceny. Podam kilka przykładów z tego co pamiętam: Cerata mb w Castoramie kosztuje prawie 15zł. W innych sklepach w okolicy 12. Wspomniany kontownik w Liroy 120zł, u moich klientów od 50 do 80zł. Panele Kronopola dokładnej nazwy nie podam w Castoramie: 25zł za metr. U moich klientów 23zł za metr. Dywany są już w Castoriamie drogie jak cholera. Mogę tak wymieniać bez końca. Jedyne co mają tanie to sprzęt elektryczny (wiertarki itp.) Troche wiem o Castoramie i Liroyu. Hipermarket może zrobić taką promocje że zejdzie z ceną poniżej ceny zakupu żeby to sprzedać i tym przyciaga klientów. Tymi kilkoma rzeczami które musza kupic, a dokupią droższych wiecej. Twoje zdanie co do samochódów. Cóż chyba nie zrozumiałaś. Auto można wziąść w Leasing, i tak pewnie jest z taksówkami. Ale akurat wiem doskonale że z pod Białostockich miejscowości ludzie, wystarczy pojechać w drugą strone i się przekonać ile aut sunie na Białystok.

Odpowiedz
avatar wolfikowa
0 2

"kontownik"? "z pod Białostockich miejscowości"? Ty musisz coś w pracy pisać? Mam nadzieję, że nie.

Odpowiedz
avatar lukullus
0 2

W branży rem-bud jestem od 12 lat. Markety są w Polsce od ok 20 (?). Do dziś ludzie przepłacają za zaniżone wagowo/objętościowo opakowania w marketach. Afera, że w małym sklepie farba 5 zł droższa, ale że tzw. artykuły komplementarne (wałki, folie etc.) są połowę tańsze nikt nie zwraca uwagi.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 1

Małe sklepy mają dużą wadę. Czas to pieniądz, nie? Do Leroy-Merlin dojazd mam bezkosztowy bo i tak czasem bywam w pobliżu. Zresztą widać go z daleka. Do małego sklepu, to zanim znajdę, zanim dojadę, mój czas i benzyna / bilety będą warte tyle, że te 5, 10, 30zł jakie być może przepłacę w markecie to się mogą schować. Nie mówiąc o tym, że z wielkopowierzchniowego sklepu wyjdę ze wszystkim co potrzeba, a po małych to nieraz, nie dwa "tego akurat nie mamy ale proszę spróbować o tam". Niewielki sklep tylko z farbami i utensyliami malarskimi - super jak chciałem pomalować pokój. Ale jak trzeba było robić kuchnię, to wolałem za jednym obrotem mieć i farby, pędzle, wałki, i kleje, płytki, fugi, i armaturę, i szpachlę. Dużo taniej, nawet jeśli ceny wyższe.

Odpowiedz
Udostępnij