Dawno temu, w czasach wczesnonastoletnich, brałam udział w polsko-niemieckiej wymianie uczniowskiej. Żelazną zasadą, którą nam przedstawiono, była, oprócz znajomości języka, możliwość zapewnienia koledze bądź koleżance z Niemiec osobnego pokoju. Kilka chętnych osób zostało zatem odrzuconych, ale takie rozwiązanie wydawało się logiczne - w obcym kraju z obcymi ludźmi każdy może potrzebować chwili prywatności.
Czy nasi zachodni sąsiedzi przyjęli podobne kryteria? A gdzieżby tam! I tak kilkoro z nas wylądowało na rozkładanych fotelach albo piętrowych łóżkach, a kilkoro na polówkach bądź materacach. Szczytem była historia mojej koleżanki, która dzieliła ze "swoją" Niemką jedną kanapę.
Bo przecież co kraj, to obyczaj.
wymiana uczniowska
Może chcieli pokazać, że Polacy są na tyle bogaci, że każdy ma osobny pokój...
Odpowiedzz fajną Niemką warto kanapę dzielić, uwierz :D
OdpowiedzZ fajnym... KIM?! <szok>
OdpowiedzCiepłe piwo gorsze od zimnej Niemki - jak mówią bracia Czesi.
Odpowiedz@Varyag- Niemki nie są zimne, wręcz przeciwnie...
OdpowiedzCoś w tym jest!
OdpowiedzBrak urody nadrabiają gorliwością?
Odpowiedz...i za każdym pchnięciem w niemieckie dupsko krzyczeć: "Za konspirację prowadzącą do chrztu Polski!", "Za rozbiory!", "Za Westerplatte!" :D
Odpowiedzbrak urody... to mit i kompleks jakiś Polski, poważnie. Jak w każdym kraju są kobiety ładne, brzydkie, piękne, seksowne pociągające, oraz pasztety zwyczajne... nie narzekam na urodę miejscowych dziewczyn...
Odpowiedzpewnie, też sie zdziwiłam czemu ktoś miał jakieś wąty :D może niemcy są bardziej towarzyscy i im nie przeszkadza mieszkanie z nowopoznanym człowiekiem w jednym pokoju, a już z jakąś laską na jednej kanapie...:P
Odpowiedz@Karl Mialem nieprzyjemnosc byc w baaardzo dlugiej delegacji w Bawarii i wcale to nie jest mit. Niemki nie sa ladne. Polki przy nich ( i nie tylko ) sa przesliczne.
OdpowiedzParę lat temu również byłam na wymianie w Niemczech, jednak ulokowali nas w ośrodku sportowym - wraz ze ślimakami bez skorup i karaluchami. A Niemcy narzekali na polskie domki letniskowe o całkiem niezłym standardzie...
OdpowiedzJak ja byłam na wymianie to akurat dali mi pokój. Mieli potem przyjechać do nas, ale moja się rozchorowała i nie dotarła, a mnie wyrzucili z projektu:/
OdpowiedzDobrze że nikt nie wylądował w namiocie, takim wiesz Z KOMORAMI.
OdpowiedzMoja znajoma jeździła na wymianę do Londynu. Nie wiem może to zależy od szkół? U niej obie szkoły, stawiały na nacisk na warunki. I uczniowie byli informowali jeśli mieli z kimś dzielić pokój.
OdpowiedzJa w gimnazjum brałem udział w wymianie uczniowskiej z tym że z uczniami z Anglii. Mieszkał u mnie chłopak o imieniu Nathan i o polsko brzmiącym nazwisku. Jak się okazało jego dziadek czy pradziadek był Polakiem :) Niestety z racji tego że byłem wtedy w 3 klasie nie załapałem się na kolejną wymianę (w sensie że ja bym pojechał do Anglii) bo za dobrze się uczyłem i nie powtarzałem klasy (bo gdybym powtarzał to bym pojechał ;) ) ;)
OdpowiedzCo się dziwić, Niemcy mają chyba zakodowane historycznie żeby Polaków ładować na prycze. Mało brakowało a zaczęliby robić w środku nocy apele jak w obozie.
Odpowiedzchyba w życiu nie spotkałeś żadnego niemca..
Odpowiedzfilmów się naoglądałeś za dużo...
OdpowiedzAż mi trudno uwierzyć, zważywszy na to, że np. w akademikach są osobne pokoje i Niemcy w ogóle nie lubią dzielić się swoją przestrzenią życiową, a zatem spanie w jednym pomieszczeniu albo co gorsza na jednym łóżku w ogóle nie wchodzi w rachubę (no chyba że się dobrze zna nawzajem albo wymienia się płyny ustrojowe).
OdpowiedzMoim ulubionym wspomnieniem z licealnej wymiany z naszym odwiecznym wrogiem ich specyficzne podejście do żywienia. Był to czas że w mediach cały czas siano panikę w kwestii choroby wściekłych krów. Zakwaterowane u nas niemki za nic nie chciały u nikogo z klasy na śniadanie zjeść choćby kęsa szynki do kanapki, żywiły się wyłącznie serem i zieleniną. Za to jak tylko jechaliśmy w obie grupy do stolicy, to szturmowały McDonalds'y i wtranżalały hamburgerki aż miło :D
OdpowiedzMoja koleżanka też była na wymianie, ale ani ona, ani jej Niemka nie miały oddzielnych pokojów i spały w jednym łóżku. W sumie rozumiem, bo może nie każdy ma warunki na coś takiego, ale wymagać od innych luksusów, a oferować warunki polowe? Eh...
OdpowiedzNo niestety, ale jeśli ktoś nie ma na to warunków, to nie powinien brać w wymianie udziału. Żeby nie było - u mnie w domu też się nie przelewa, ale kiedy przyjechał w ramach wymiany Niemiec, odstąpiłam mu swój pokój, a sama spałam u brata. Każdy ma prawo do odrobiny prywatności, zwłaszcza w zupełnie obcym środowisku.
OdpowiedzAle one obydwie wiedziały o tym, że muszą razem dzielić łóżko i zgodziły się. Nie przeszkadzało im to w żaden sposób. Chodzi o to, aby nie wymagać od innych cudów niewidów a samemu nie oferować właściwie niczego.
Odpowiedza dla mnie piekielne w tej historii jest tylko to, że polska strona koniecznie wymagała żeby ktoś mógł zaoferować osobny pokój, przez to na pewno dużo dzieci nie miało szansy żeby wziąć udział. a przecież warunki wcale nie są najważniejsze! wcale nie widzę nic złego w łóżku piętrowym, materacu czy nawet dzieleniu kanapy
OdpowiedzDla mnie nie jest to żadna nowość. Od 9 lat gram w orkiestrze dętej. Brałem udział w wielu festiwalach muzycznych w kraju i za granicą, w tym również w Niemczech. Festiwal z reguły ma format imprezy kilkudniowej i uczestnikom należy zapewnić jakiś nocleg i wyżywienie. O ile w Polsce trafiały nam się domki kempingowe czy klasy w szkołach, to u zachodnich sąsiadów byliśmy przyjmowani na salach gimnastycznych, czasami dali jakieś materace, czasami nie. W Polskich ośrodkach jedna łazienka lub kabina prysznicowa przypadała na 4 - max. 8 osób. W Niemczech były to zazwyczaj natryski grupowe, hitem był nocleg w szkole podstawowej gdzie na 45 osób czekały 4 umywalki z zimną wodą... My staramy się zapewnić obcokrajowcom komfort, oni szykują dla nas gołe podłogi w szkołach i umywalki zamiast kabin prysznicowych, myśląc że to dla nas pewnie luksus. W Polsce w końcu taka bieda...
OdpowiedzZgadzam się z wiosenką, że bardziej piekielne były zasady polskie. Ja w czasach gimnazjum miałam okazję być na wymianie we Włoszech i w Niemczech właśnie. Z Włochami typowa wymiana - my gościmy ich, oni nas. Jak ktoś nie może ugościć, a ktoś inny jest w stanie wziąć dwóch, a nawet trzech Włochów (były takie przypadki), to nie ma żadnego problemu. Z młodzieżą niemiecką była taka sytuacja, że oni przyjeżdżali do Polski już od paru lat, ale Polacy tam nie jeździli. Niemcy opłacali sobie sami nocleg i wycieczki, a nasza rola polegała na organizowaniu zajęć w szkole i co niektórzy towarzyszyli grupie niemieckiej w czasie wycieczek. Wielkie było moje zdziwienie, kiedy dostaliśmy zaproszenie do Niemiec. Mimo tego, że wbrew staropolskiej gościnności żaden Niemiec nie spał w naszych domach i nie jadł na nasz koszt, to oni zaprosili nas do swoich domów, wspaniale zorganizowali czas i kosztowało nas to tyle, co sam przejazd. Spanie, wyżywienie, wycieczki, a nawet kieszonkowe dostawaliśmy od nich. Fakt, spałam w pokoju z 2 Niemkami-siostrami, w łóżku piętrowym, a jedna z moich gospodyń na podłodze, bo ja zajmowałam jej miejsce. Naprawdę piekielne, lepiej było nie jechać, nic nie przeżyć, nie nawiązać przyjaźni, bo kto to widział - nie mieć swojego pokoju.
OdpowiedzCoś jest na rzeczy z tymi wymianami z Niemcami ;). Co prawda w przypadku mojej wymiany nie było tragedii z warunkami, w jakich się mieszkało, ale pamiętam, że większość ludzi bardzo narzekała na zerową gościnność Niemców - młodzieży i ich rodzinom, do których się przyjeżdżało, kompletnie zwisali goście, nie zajmowali się nimi w ogóle i ludki sobie samemu organizowały czas, bez udziału swoich gospodarzy (oczywiście były wyjątki wśród gospodarzy - co zabawne część słowiańskiego pochodzenia ;) -, ale większość narzekała mocno).
OdpowiedzHmm... Ja byłem niedawno na wymianie polsko-litewskiej i mieliśmy świetne zakwaterowanie. Na każde 5 osób jeden piętrowy domek z łazienką, z internetem, z kuchnią, z balkonem, wszystko położne nad dużym jeziorem. Mieliśmy do dyspozycji rowery wodne i kajaki. A i także mieliśmy dostęp do sauny :) Było także coś jakby jacuzzi, tylko że na dworze. Mieliśmy także boisko do siatki i do kosza. Ogólnie było świetnie. Dodatkowo bardzo dużo osób rozumiało tam po polsku :) Naprawdę uważam, że to co Ty, autorko otrzymałaś w ramach wymiany to raczej nie to, co powinno być, ale cóż, mam nadzieję, że miło spędziłaś tam czas.
Odpowiedzpiszesz tak jakby wymiana to było tylko pluskanie w jacuzzi, sauna czy kajaki..przecież na wymianę jedzie się po to żeby poznać nową kulturę i nawiązać przyjaźnie, zazwyczaj też taka wymiana ma jakiś wyższy, przyświecający jej konkretnie cel (przeciwdziałanie dyskryminacji, ekologia, itd.) więc trochę nie rozumiem zdania 'otrzymałaś w ramach wymiany to raczej nie to, co powinno być, ale cóż' w tym kontekście. to że nie było sauny to znaczy że to była tylko jakaś słaba namiastka wymiany?;)
OdpowiedzW takim razie zauważ, że idąc Twoim tokiem myślenia, to tej historii nie powinno być na piekielnych, bo przecież autorka porusza tylko problem mieszkania, co nie jest według Ciebie takie istotne. Swoją drogą, wiesz jak szybko można poznawać innych ludzi spędzając dużo czasu razem, na przykład grając z nimi w siatkę lub siedząc w jacuzzi?
OdpowiedzDobrze zrozumiałeś mój tok rozumowania:) już wyżej napisałam komentarz co jest w tej historii dla mnie piekielnego a co nie. na pewno nie to, że ktoś musiał spać na materacu (olaboga!) Nie kwestionuję tego, że można się poznawać siedząc w jacuzzi, ale to chyba nie jest najważniejsze na wymianie i nie jest jedynym wyznacznikiem tego co powinno się na wymianie odbywać a co nie cyt. ponownie: "otrzymałaś w ramach wymiany to raczej nie to, co powinno być, ale cóż"
OdpowiedzTaka prawda,że wszystko co polsko-niemieckie jest bardziej niemieckie niż polskie...
OdpowiedzNiemcy są niebywale skąpi. Jak gotują wodę na herbatę to się pytają gości czy wypiją całą filiżankę czy pół, żeby za dużo wody nie zużyć.
OdpowiedzJa też byłam na wymianie w Niemczech, i “moja” Niemka odstąpiła mi swoje łóżko, a sama spała na materacu w drugiej części pokoju (miała duży pokój podzielony meblościanką na dwie części). To raczej nie obyczaje za to odpowiadają, a ludzka mentalność ;)
OdpowiedzSam bym chętnie podzielił z jakąś dojrzałą Niemką kanapę...
Odpowiedz