Moi przyjaciele żartują, że ktoś rzucił na mnie klątwę, przez którą mam „szczęście” do dziwnych sąsiadów.
Mieszkam na 13 piętrze, 14 piętrowego budynku. W przeciągu roku piąty raz zmienili się lokatorzy w mieszkaniu „nade mną”. Opiszę każdego z osobna:
1. Pierwszy był miłośnikiem wiertarki. Ale nie żeby używał jej kilka godzin dziennie. Ona działa non stop od 6:00 do 23:00. Ok rozumiem – remont. Tylko ileż można używać wiertarki? Tydzień? Dwa tygodnie? Nie. 2,5 miesiąca. Po tym czasie wiertarka ucichła, lokator się zmienił.
2. Druga była Pani – miłośniczka zwierzaków. Posiadała 4 pieski i 2 kotki (chwaliła się tym niejednokrotnie w windzie) Pieski 24 godziny na dobę biegały za kotkami i ujadały w niebo głosy. Nie tylko mnie doprowadzało to do białej gorączki. Pani mieszkała dość krótko.
3. Trzecia była para/małżeństwo uwielbiająca głośne, nocne igraszki. Według stosunków sąsiadów mogłam ustawiać zegarek. Śpię sobie i nagle słyszę: "aaaaaa, uuuu, oooo taaak!!!" – myślę „"ohoo 1 w nocy". Wracam w objęcia Morfeusza. Po jakimś czasie słychać: "Nooo Ania dawaj, dawaj, dawaj!!!" – 4 nad ranem. Kolejny stosunek sąsiadów budził mnie do pracy:) Wierzcie mi – tak było każdej nocy o tych samych godzinach przez około 3 miechy...
4. Czwarta była starsza bardzo miła Pani, jednak ogromna miłośniczka Radia Maryja. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt iż w dzień nagrywała sobie transmisje i słuchała ich przed snem, czyli o 23:00 na cały regulator. Tak przez około godzinkę. Wizyty policji poskutkowały po około miesiącu.
5. Obecni lokatorzy wprowadzili się niedawno, 2 miesiące temu. Fajni młodzi ludzie. Studiują, bawią się, korzystają z życia. Mieli tylko jedną wadę. Odkąd się wprowadzili, całymi dniami śpiewali (coś a'la karaoke) jeden utwór: Kings Of Leon - „Use somebody”. Jeszcze jakby śpiewali... darli koparki za przeproszeniem. Przed zajęciami, po zajęciach, przed imprezą, w trakcie imprezy... W przeciągu pierwszego miesiąca usłyszałam ten utwór około 300 razy.
Po miesiącu zaczęło nas to naprawdę męczyć. Postanowiłam coś z tym zrobić, więc poprosiłam mojego chłopaka, aby kupił w Empiku płytę Kings Of Leon. Poszłam do sąsiadów, podarowałam im ją – wypiliśmy po piwie, zaśpiewaliśmy po raz ostatni znudzony do granic możliwości utwór i pożegnaliśmy się. Od tamtej pory muzyki słuchają ciszej i nie ograniczają się do jednego utworu.
Mam nadzieję, że zostaną na dłużej :)
Sąsiedzi:)
Że też tej parce się tak chciało bez przerwy, i to jeszcze o takich porach :D
OdpowiedzZazdrosna? :D
OdpowiedzLokatorowie #5 nie pytali sie skad wiedzieliscie, ze lubia ten zespol? ;)
OdpowiedzMoże Pan nr 1 nie używał wiertarki a dubstepu słuchał? Bo, żeby cały dzień wiercić to choćby masę półek wieszał to by w jeden dzień skończył.... no, góra dwa.
OdpowiedzChyba, że to z zamiłowania stolarz lub inny rękodzielnik - ja na ten przykład w okresie okołowielkanocnym wiercę po kilka(naście) godzin dziennie w wydmuszkach jajek (później wyglądają jakby były koronkowe). Mnóstwo rzeczy można robić z wiertarką :)
OdpowiedzJa z mężem mieszkam tez w wieżowcu i sąsiedzi mają remont. Wiertarkę słyszę od 14 miesięcy o różnych porach dnia lub wieczoru. Teraz ograniczają się do używania jej nie dłużej niż godziny na dzień :)ale to długa historia. Może kiedyś ją opiszę. :)
OdpowiedzKlątwa jak nic! Nie ma wątpliwości. Sytuacja nr 1 przypomniała mi scenę z :"Nic śmiesznego" ( "po południu przyjdą do mnie koledzy w udarówkami. Będziemy wiercić dziuuuuryyyy!"). Do nocnych igraszek sąsiadów jestem przyzwyczajona, natomiast nie jestem przyzwyczajona do utworu: "Kobiety są gorące" jednoczesnie odtwarzanego na full volume i w formie karaoke. I tak potrafili godzinę na okrągło. Nie wpadłam na to by kupić im płytę ale za to wykorzystałam koncerty organowe Bacha: -Sąsiaaaadkoooo, sąsiadka ściszy te organy bo zyć się nie da! - A ściszycie "Gorące kobiety"? - Nooooooooooooom! - Nie ma sprawy, już Bacha wyłaczam! Zwierzaki: sama jestem włascicielką trzech kotów i psa. Kwestia położenia podkladu pod panele i na dole nie słychać. No ale mój pies do hałaśliwych nie należy a koty głównie śpią i jedzą. No, syjam czasem sobie pogada ale na dole też kociara więc jej nie wadzi^^
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2012 o 23:30
Ale moge sie zalozyc ze te twoje kociaki to strasznie tupia... :D
OdpowiedzLokatorzy nr 5 - nie ma co narzekać! Mogli śpiewać popularny ostatnio 'Gangam style', albo coś Biebera :D
OdpowiedzPrzynajmniej wiedzą, co dobre :)
OdpowiedzA ja słuchałem Gangnam Style jakiś miesiąc przed tym jak stało się popularne (ach te linki podrzucane przez znajomych otaku). Jakoś nikt wtedy nie narzekał na ten utwór. :P
OdpowiedzNaraziłaś się kiedyś jakiejś starej Cygance, czy co? Bo to chyba faktycznie klątwa:D
OdpowiedzZe mną jest chyba coś nie tak. Przeczytałam "posiekała 4 pieski i 2 kotki" i wcale się nie zdziwiłam, że to zrobiła, ale tym, że się tym chwaliła w windzie ;)
OdpowiedzNo nie, czytam ten wpis a w głośnikach akurat "Use Somebody" mi leci ;) W sumie jak tak się zastanowić, to chyba miałaś przekrój przez każdy typ znienawidzonych sąsiadów... Wiertarki, mohery... Klątwa! :)
OdpowiedzPopłakałam się ze śmiechu przy punkcie 3, dziękuję :D
OdpowiedzŚpię sobie i nagle słyszę: "aaaaaa, uuuu, oooo taaak!!!" – myślę „"ohoo 1 w nocy". Cudowne :D
OdpowiedzZawsze mogło być gorzej tzn. skrzyżowanie jednej piekielności z drugą. Np. parka z historii numer 3 mogła podczas seksu jednocześnie słuchać Kings Of Leon (tylko, że do nich by pasował utwór "Sex On Fire").
OdpowiedzJa zasypiam ze zmęczenia po pracy, kolejny dzień wolny....czasami JEDYNY na kilka dni. Coś mnie budzi, słyszę" bla bla blaaa...aaameeen" i juz wiem, że to niedziela i o 7 leci msza na tvp 1 u sąsiadki. Nie wiem co robić :(
OdpowiedzNie wiem co Ci poradzić, ale nie łam się. Ja bardzo dużo pracuję nocami więc śpię w dzień i też mnie bardzo często sąsiedzi budzą. I co niby mam im powiedzieć? że w środku dnia nie mają słuchać muzyki czy oglądać telewizji? Musiałam się przyzwyczaić:)
OdpowiedzJa naprawdę podziwiam tę aktywna parkę... skąd oni mieli tyle siły, żeby 3 miesiące noc w noc po 3 razy?! Wow..
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 października 2012 o 0:25
To w sumie mogło być takie wyolbrzymienie ze strony autorki historii, że noc w noc a tak naprawdę mogłoby być "tylko" 4-5 razy w tygodniu. To tak dużo jak na młodą parę? Zwłaszcza, że mogliby to być dzienni studenci jakiegoś bardzo lajtowego kierunku, nie przemęczający się i przez to mający dużo wolnego czasu i niespożytkowanej energii. ;)
Odpowiedzhttp://sjp.pwn.pl/szukaj/wniebog%C5%82osy
Odpowiedz