Zgłosiłam się na konkurs literacki i wygrałam. Opisałam swoje perypetie po stracie dziecka i rozpadzie narzeczeństwa. Uszczęśliwiona, podzieliłam się tą informacją na facebooku. I napisała do mnie koleżanka. Dawno niewidziana, znana jeszcze z liceum. Wiesz co, napisała. Ja bym tak nie mogła. Dorabiać się na swoim nieszczęsciu, publikować intymne szczegóły o poronieniu. Takie sprzedawnie się jak celebrytka. Na plecach zmarłego dziecka chcesz zostać sławna, czy co? Weź tego nie publikuj bo wstyd przed ludźmi. Wycofaj się z tej umowy póki możesz bo nic dobrego ci to nie da”
Moim zdaniem koleżanka ma racje. Co innego przelać wszystko na kartkę, a co innego dzielić się tym z całym światem.
Odpowiedzma prawo do własnej racji, ma prawo sadzic, ze to niewlasciwe - ale nie ma prawa do zarzutów, że na śmierci dziecka chcę się dorobic albo zdobyc sławę.
Odpowiedztak to niestety trochę wygląda. Dawanie tak intymnych historii na konkurs.
Odpowiedzto kiedy rozmowy w toku??
OdpowiedzNie podoba mi się słowo "perypetie" jako skutki utraty ciąży, tylko tyle. A Ty się nie przejmuj - Ty podjęłaś decyzję czy chcesz o tym pisać czy nie, bo to Twoje przeżycie i przede wszystkim Twoje życie. Koleżanka niech się zajmie swoim.
Odpowiedz