Uwaga na nieuczciwe praktyki firm ubezpieczeniowych!
W czerwcu tego roku rodzice kupili mi pierwszy samochód - nieduży i nienajnowszy , więc i wartość niezbyt wielka, ale jak na pierwsze autko w sam raz.
Samochód oczywiście posiadał ubezpieczenie zakupione przez sprzedawcę i ważne jeszcze przez prawie miesiąc od kupna. Jednak ta firma ubezpieczeniowa nie miała jakiejś rewelacyjnej oferty i mój tata, jako współwłaściciel samochodu, zdecydował się na inną firmę, z jego zdaniem lepszą i tańszą ofertą. Mi przypadło załatwianie formalności z tym związanych, tak więc sprawdziłam w internecie, co i jak trzeba zrobić w takiej sytuacji zmiany ubezpieczyciela. Parę dni przed upływem terminu obowiązywania ubezpieczenia znalazłam namiary na firmę, w której samochód był ubezpieczony i chciałam tę sprawę załatwić telefonicznie, ale na infolinii nikt nie odbierał. Cóż, pomyślałam, w takim razie wyślę to wypowiedzenie umowy pocztą, nie elektroniczną, a tradycyjną, co by było pewniej.
Druk wypowiedzenia umowy wydrukowałam, wszystkie potrzebne dane wpisałam, podpisy właścicieli samochodu złożone, to pakuję to wszystko w kopertę i na pocztę. Na poczcie nadaję list polecony, żeby nie było, że nie dotarło. Dostałam przy tym taki świstek, potwierdzenie nadania. I Bogu dzięki, że go przechowywałam, mimo, że list nadany w lipcu i o sprawie dawno zapomniałam!
Bo oto wczoraj przyszedł do mojego ojca list z wezwaniem do zapłaty niebagatelnej kwoty ponad 3 tys. zł za uwaga, uwaga... niezapłaconą ratę ubezpieczenia za kolejny okres (policzyli sobie za cały kolejny rok), ponieważ umowa nie została wypowiedziana. Pomijając tę absurdalnie wysoką kwotę ubezpieczenia (bo naliczoną bez żadnych zniżek) to jest to jakieś 2/3 wartości mojego samochodu i ani nam się śni tyle płacić, zwłaszcza, że zrezygnowaliśmy z tego ubezpieczenia dopełniając przy tym wszelkich formalności.
Dobre jest jeszcze to, że mimo, że pismo od ubezpieczalni zostało wysłane w październiku to data na nim opiewa na koniec czerwca, kiedy jeszcze nawet nie skończył się okres, w którym można było wypowiedzieć tę umowę.
Jak dla mnie to jest oczywista, grubymi nićmi szyta próba wyłudzenia niemałych pieniędzy. Liczą chyba na to, że ludzie gubią czy wyrzucają po jakimś czasie takie kwitki z potwierdzeniem nadania i nie mają wtedy żadnego dowodu, że wypowiedzieli umowę w terminie. Nie dajcie się tak nabierać i trzymajcie potwierdzenia nadania, bo jak widać mogą się przydać nawet po dłuższym czasie.
Ja ani mój ojciec oczywiście płacić nie zamierzamy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - odpuszczą sobie, czy będą nas straszyć skutkami. Jakby co, dowody mam, więc się nie boję, tylko szkoda stresu na użeranie się z takimi parszywymi sprawami.
ubezpieczenia UNIQA usługi
Potwierdzenie nadania jeszcze o niczym nie świadczy. W takich wypadkach trzeba wysyłać listy polecone z potwierdzeniem odbioru.
OdpowiedzTylko że wtedy firma mogła celowo uniknąć odbioru, żeby potem tłumaczyć się, że nie odebrali.
Odpowiedz@soraja tylko, że zwykły list nie ma "obowiązku" dotrzeć. Może się zagubić, przepaść i nie jesteśmy o tym nawet informowani
Odpowiedz@walk3r Oczywiście że świadczy nie wprowadzaj ludzi w błąd. Potwierdzenie nadania zobowiązuje Pocztę do dostarczenia listu. Jedynym wyjątkiem jest zły adres wtedy list wraca do nadawcy. W tym przypadku ewidentnie ktoś albo zawieruszył list na Poczcie albo w firmie. W każdym razie jeden telefon i przesłanie mailem skanu potwierdzenia załatwi sprawę. @soraja nie przesadzaj nikt w takich firmach nie jest jasnowidzem żeby wiedzieć co jest w liście, oni ich dostają setki dziennie: wypowiedzenia, umowy, zmiany adresu, zmiany właścicieli pojazdów, zmiany danych etc.
Odpowiedz@Sharp_one Potwierdzenie nadania świadczy jedynie o tym, że się wysłało list. Nie ma na nim żadnej informacji co było w środku koperty. Dlatego adresat może mówić, że koperta była pusta. Nie możemy w żaden sposób udowodnić, że było inaczej...
Odpowiedz@walk3r nie gadaj głupot. Komu sąd uwierzy? Osobie wysyłającej mającej potwierdzenie nadania poleconego czy firmie która stwierdzi że list był pusty? No proszę Cię. Poczytaj ustawę, zapytaj prawnika. Potwierdzenie nadania jest dowodem. Podobnie jak z paczkami, jak jest ubezpieczona na kwotę np. 5000 i wysyłasz TV to w przypadku zgubienia/zniszczenia piszesz że był wart 5000 mimo że był wart np. 2000 bo to wysyłający określa co było w zaginionym liście.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2012 o 10:07
@Massai, @Sharp_one Moje informację czerpię w doświadczenie w pracy w Sądzie. Sądy jak wiadomo nie wysyłają zwykłych listów poleconych, lecz polecone z potwierdzeniem odbioru. Na tym potwierdzeniu odbioru, w skrócie zpo, jest rubryczka w której się wpisuje zawartość koperty. Wtedy osoba odbierająca list podpisem poświadcza, że otrzymała list z zawartością.
Odpowiedz@walk3r Pisma sądowe to pisma sądowe. W przypadku załatwiania spraw urzędowych czy w korespondencji z firmami wystarczy potwierdzenie nadania.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2012 o 11:41
IMHO za bardzo się pieklisz. Z opisu wynika że siedzicie z ojcem i nic nie robicie. Weź telefon w łapkę i zadzwoń do ubezpieczyciela z wyjaśnieniem, każą pewnie przesłać skan lub ksero potwierdzenia nadania. Ktoś zawieruszył list w firmie albo na poczcie, zdarza się.
OdpowiedzWiesz, ja pracuje w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych i to, co zrobiła Uniqa jest o tyle chamskie, że zgodnie z ustawą o nowelizacji ubezp. oc z lutego br. polisa, którą dostajesz od sprzedającego nigdy się nie przedłuża automatycznie, tzn, powinna wygasnąc po pełnych 12. miesiacach. Uważam, że spokojnie możesz powalczyc o jakieś odszkodowanie z tytułu:)
OdpowiedzO ile tamto ubezpieczenie zostało zawarte po 12 lutego 2012! Ustanowione PRZED szło na starych zasadach!
OdpowiedzDokładnie to co napisał obserwator, jeżeli wygasało w lipcu 2012 to zostało zawarte w lipcu 2011 i nie obejmowała go nowelizacja. O odszkodowaniu nie może być mowy bo za co? Za wysłanie listu z ponagleniem zapłaty?
OdpowiedzJaki samochód kupiłeś?
Odpowiedzmiałem podobna sytuacje, wysłałem poleconym sporo przed czasem następnie P*U wyslalo mi pismo ze w zwiazku z przedluzeniem automatycznym mam do zaplaty xxx za nowe ubezpieczenie pisalem odwolanie ktore zostalo odrzucone poniewaz wdg ubezpieczyciela pismo o wypowiedzeniu wplynelo do nich 1 dzien po terminie, jedyne wyjscie jak najszybciej zrob umowe darowizny z kims w rodzinie zglos to do urzedu w ktoym masz rej pojazd z tym potwierdzeiem lec do ubezpieczyciela ze nowy wlasciciel zrywa umowe (zaplacisz tylko za kilka tyg ubezpieczenia)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2012 o 7:46
W Twojej sytuacji jak najbardziej ubezpieczyciel był w prawie, bo do tego roku obowiązywała data doręczenia a nie wysłania. W tym przypadku nie ma po co robić żadnych darowizn, należy zadzwonić i złożyć wyjaśnienie do ubezpieczyciela. A nawet jeżeli nie zostały dopełnione formalności wypowiedzenia umowy przed przedłużeniem to można od tego roku je wypowiedzieć w każdym momencie i zapłacić tylko za okres do wypowiedzenia. Ale trzeba podnieść słuchawkę lub ruszyć tyłek do agenta.
Odpowiedz@ Sharp_one owszem od tego roku,w zeszłym się nie dało i bylem w ich placówce dobre kilka razy nie było opcji rezygnacji z polisy w trakcie jej trwania tylko w przypadku zmiany wlasciciela
OdpowiedzDroga cukierniczko, muszę cię zmartwić i przytoczyć historię znajomej, która jest bardzo podobna i mimo, że się jeszcze oficjalnie nie zakończyła finał już znamy... Miała ona autko i chciała zmienić ubezpieczyciela. Kilka dni przed końcem umowy wysłała wypowiedzenie listem poleconym (więc ma też potwierdzenie nadania). Po jakimś czasie ubezpieczyciel zażądał zapłaty za polisę, ona powiedziała, że przecież wysłała wypowiedzenie. Ubezpieczyciel twierdzi, że nie doszło w terminie (list polecony, ba!, nawet priorytetowy nie gwarantuje dostarczenia przesyłki w terminie). Wysyłała bez potwierdzenia odbioru, więc nawet nie wie, kiedy to dostali- mogą kłamać, ale z tego co mi wiadomo często po prostu ubezpieczalnie nie przyjmują listów od listonosza i standardowo proszą, żeby przyszedł np. za kilka dni- wtedy zazwyczaj jest już po terminie tak czy siak. Podobno takie praktyki są częste. Koniec końców po długiej szarpaninie polegającej na wymianie maili, pism i telefonowanie do siebie sprawa trafiła do sądu. Znajoma poszukuje więc prawnika, który będzie ją reprezentował (ubezpieczyciel zgłosił juz podobno trzech radców prawnych jako pełnomocników, więc sama byłaby bez szans) i każdy prawnik (w tym kilku moich bliskich znajomych) mówi jej, że sprawa jest z gruntu przegrana, a napewno w pierwszej instancji. Może gdyby oparłoby się to o sąd apelacyjny lub najwyższy byłby cień szansy, że może wygrać, ale tylko cień. Takie sprawy są klasyką wśród ubezpieczycieli i prawników, każdy z góry wie jak to się skończy- przegra i poza kosztami ubezpieczenia dojdą jej do zapłaty całe koszty sadowe/postępowania. Przegra, bo nie ma dowodu, ze dostarczyła wypowiedzenie w terminie- a jej słowa i potwierdzenie nadania przesyłki poleconej może sobie wsadzić tam, gdzie słońce nie dociera... A chodziło tylko o OC na stare Cinquecento....
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2012 o 23:01
Od lutego tego roku decyduje data WYSŁANIA a nie data DORĘCZENIA. Twoja znajoma ma faktycznie problem bo wcześniej ubezpieczyciel mógł tak zrobić, ale autorka ma dowód WYSŁANIA z datą wcześniejszą niż data wygaśnięcia umowy. A co do Twojej znajomej ma podstawy żeby żądać zadość uczynienia od Poczty Polskiej w przypadku przegrania procesu, że z powodu opóźnienia doręczenia poleconego musiała ponieść niemałe koszty.
OdpowiedzA ja bym to odkręcał zanim sprawa trafi do windykacji. Powodzenia życzę.
OdpowiedzNie no przecież lepiej nic nie robić i pisać na piekielnych niż skontaktować się z ubezpieczycielem... :D
Odpowiedzsharp_one: nie ma prawa domagać się odszkodowania od poczty bo po 1 list nie był priorytetowy, po 2, nawet gdyby był (tu opinia kilku prawników) poczta NIE GWARANTUJE, że list priorytetowy dotrze następnego dnia, bo dostarczenie priorytetu na nast. dzień nie jest częścią umowy, jaką zawiera klient z pocztą wysyłając coś priorytetem... Llort: zgadzam się, szczerze wątpię, że da się wygrać taką sprawę...
OdpowiedzA kto tu mówił coś o doręczeniu następnego dnia? I nie priorytet a polecony to są dwie różne rzeczy. Jeżeli został przekroczony termin dostarczenia przesyłki to można złożyć reklamację jak i wytoczyć sprawę cywilną o narażenie/spowodowanie straty finansowej. To naprawdę jest proste.
OdpowiedzMusisz koniecznie skontaktować się z ubezpieczalnią, by wyjaśnić tę sytuację. Mój brat dawno, dawno temu miał ubezpieczenie samochodu, który już nie istnieje, wtedy właśnie były jakieś takie dziwne przepisy, nie wiem, o co chodziło, bo nie interesowały mnie ani samochody, ani tym bardziej opłaty z tym związane. W każdym razie poszło właśnie o ten termin wypowiedzenia - działo się to naprawdę dawno temu, w pierwszych latach obowiązku OC, a jeszcze do dziś dostaje pisma z windykacji. Choć sprawa była wielokrotnie wyjaśniana i niby zakończona.
Odpowiedz