Pisałem kiedyś o żerowaniu na ludzkiej krzywdzie w skali mikro (pożar stodoły), dziś na rozkładzie skala makro.
Powódź 2010.
Cena worka brezentowego (na piasek) tydzień przed powodzią wynosiła 20gr, a w momencie gdy wiadomo już że jest poważna powódź, jeden worek kosztował 2zł. Zaraz też w bezpośredniej okolicy powodzi zdrożały żywność i środki czystości.
No i materiały budowlane tam gdzie była powódź są do dziś droższe niż 50km dalej.
Pozwólcie że wytłumaczę. To są że tak powiem,prawa gospodarki. Jeżeli jest pobyt to i podaż,np z tymi workami, jeżeli brakuje towaru, widać że jest wykupowany, cena drożeje ponieważ towaru coraz mniej.Nic na to nie poradzimy gospodarka musi się rozwijać. Sprzedawcy,firmy muszą zarabiać. :) też xD
Odpowiedz1 popyt (chęć zakupu) pobyt (przebywanie, bycie w miejscu) 2 cena nigdy nie drożeje choć się zwiększa Tak masz rację - wolna gospodarka. Ktoś inwestuje i ryzykuje więc chce zarobić jak najwięcej.
Odpowiedzhttp://www.youtube.com/watch?v=h9QEkw6_O6w Pozostawienie cen spowoduje ekspresowe opróżnienie lokalnych rezerw towaru i przez to ZABRAKNIE towaru dla tych, co nie byli pierwsi. Gdy podnoszenie cen będzie możliwe to skokowy wzrost popytu spowoduje skokowy wzrost ceny. Lokalny wzrost cen zaburzy ogólną "równowagę pieniądzostatyczną". Zaburzenie równowagi dostrzegą zewnętrzni handlarze i zgodnie z Podstawową Zasadą Handlu "Kup taniej, sprzedaj drożej" będą kupować towary "na zewnątrz" i sprzedawać "wewnątrz". Te "Ruchy konwekcyjne" zwiększą lokalną podaż i przez to tak potrzebnych dóbr NIE ZABRAKNIE. No chyba, gdy w ramach jakiejś udziwnionej "sprawiedliwości społecznej", uznamy że ludziom będzie lepiej BEZ NIEZBĘDNYCH DÓBR niż gdy takie dobra dla nich zdrożeją.
OdpowiedzExe19: To co piszesz, to elementarz. W dodatku prosty jak konstrukcja cepa. Co nie przeszkadza wielu ludziom tego nie rozumieć. :)
OdpowiedzTo to jeszcze lajcik. Szczytem szczytów było wystawianie mandatów przez Inspekcję Transportu Drogowego kierowcom ciężarówek dowożącym piasek na wały, za nie oplandekowanie ładunku.
OdpowiedzNo cóż, nieznajomość prawa szkodzi. Wymóg jest więc służby egzekwują. Ja bym nie zapłacił, odwołał się do sądu z uzasadnieniem o wyższej konieczności Chyba że był to przewóz typowo komercyjny a nie dowóz nagły i awaryjny.
OdpowiedzTak Fenrir, przypomina pewnego wielkiego biznesmena, co robił spekulacje w Ameryce i dopiero ukróciła je zmiana prawa. Mongoł13 ma rację, to w Polsce buractwo nie dojrzało do wolnego rynku - Это может быть только в Польше, *б Вашу Мать!
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2012 o 2:25
Socjalizmem mi zawiewa, jeszcze wspomnij o sprawiedliwości społecznej i o jednakowych potrzebach ludzi. Trzeba było zainwestować swoje pieniądze, zaopatrzyć się w towar, dostarczyć i też byś zarobił. Przy okazji obniżyłbyś ceny bo wyższa podaż to niższy popyt i automatycznie niższe ceny. Dlatego woda w butelkach na plaży jest droga w upalny dzień a zimą nikt za 1/10 ceny nie chce brać.
OdpowiedzNie nazywam się Władimir Iljicz Uljanow, żeby o tym mówić. Po za tym rozumiem podwyżkę o 100% w przypadku worków, ale 1000% to już chyba przesada?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2012 o 18:43
W pelni sie zgadzam. Jakby wam zalezalo to zrzucilibyscie sie z sasiadami na jakas wieksza ilosc tych workow i ktos mogly pojechac te 50km i kupic je taniej.
OdpowiedzPclav ja wiem, że czasem piszę zawile, ale staraj się czytać ze zrozumieniem. To była powódź, tam liczył się czas. Przecież nie będziemy stali bo worków nie ma, a przez wyrwę w wale zap**rdala woda.
OdpowiedzChecsz powiedziec, ze sposrod wszystkich twoich sasiadow nie bylo ani jednej osoby ktora moglaby pojechac i te worki kupic? No przepraszam, ale jak nas zalewalo i potrzebne byly agregaty to zorganizowalismy sie szybko. Zanim odpowiednie sluzby pojawily sie by nas "ratowac" my juz bylismy lepiej przygotowani od nich. Co do samej wielkosci podwyzki to niestety trzeba tez wkalkulowac ryzyko, ze taka dostawa moze gdzies utknanc, albo ciezarowka moze ulec wypadkowi w zla pogode. Z drugiej strony panstwo powinno miec zapasy takich materialow gdzies i udostepniac je po uczciwej cenie wlasnie po to by powstrzymac takie podbijanie cen.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2012 o 22:06
Coraz częściej mam wrażenie, że ludzie o rynku wypowiadają się jak o satanistycznym bóstwie, któremu należy składać ofiary z ludzi... biednych, chorych, studenciaków i po pięćdziesiątce ;p
OdpowiedzAle to było wyjątkowo durne. I Ty podobno gdzieś studiowałaś - serio, jak to możliwe, że na tyle niemyślące osoby dostają się u nas na jakiekolwiek studia?! Przecież nie trzeba mieć dużo w głowie, żeby domyśleć się przyczyn "zawyżania cen" - i konsekwencji sprzedawania po cenach "normalnych". Naprawdę - radzę szczerze - ogarnij się, Kobieto. Bo to już nie jest nawet śmieszne, tylko żałosne - ten Twój poziom, pożal się Boże, "rozumowania", niewiele wyższy od poziomu gruntu. Niedobrze się robi.
OdpowiedzParadoksalnie, to zwiększająca się cena sprzyja naturalnej reglamentacji, gdy czegoś brakuje. Spekulantom też nie w smak, gdy cena zwiększa się u sprzedawców(na magazynach), nie są w stanie wykupić tyle by windować ją wyżej. No chyba, że są jasnowidzami i wiedzą kiedy będzie powódź. Pozwala też na opłacalność ryzykownych interesów. Opłaca się załadować van towarem i zaryzykować dojazd np. ugrzęźniecie na podmytej drodze. W skutek takich działań w terenie zagrożonym, jednak nie brakuje towarów.
OdpowiedzDlaczego cena rośnie ? 1 Producent musi nagle zwiększyć ilość wyprodukowanych elementów - płaci za nadgodziny lub za dodatkowych pracowników - kupuje nagle (czyli drożej) surowiec - inwestuje środki które nie były przewidziane Wszystko obciążone ryzykiem że może nie sprzedać i te koszty pokryje z własnego zysku 2 Dostawca musi nagle dostarczyć towar - teren potencjalnie zagrożony tym że jego transport utknie na dłużej i straci zarobek na innym kursie - pozaplanowy wyjazd jest droższy I jak wyżej, przedsięwzięcie obarczone wysokim ryzykiem którego ewentualne koszty mysi uwzględnić w cenie Obaj chcą dostarczyć towar który, jak im się wydaje, jest do sprzedania, Jeśli nie sprzedadzą to nikt się nimi nie zainteresuje i nie zwróci zainwestowanych pieniędzy, Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem to zarobią duże pieniądze. Tak działa NORMALNY rynek. Gdzie duże ryzyko tam jest duży zarobek. Gdyby Gmina/Państwo zapewniła że pokryje ewentualne straty to może żądać niskiej ceny ale wtedy to po ich stronie leży ryzyko.
OdpowiedzGó*no prawda. Ad 1. Producent nie produkuje dodatkowych worków, bo zanim je wyprodukuje nie będą już potrzebne. Ad 2. Większość komend straży pożarnej(powiatowe, wojewódzkie) wysyła samochód po worki żeby było szybciej, więc dostawca niczym nie ryzykuje i to głownie on podnosi cenę.
Odpowiedzten wywód był chyba akurat bardziej o materiałach budowlanych w rejonie
Odpowiedz@OSP 1) Produkuje. Chociazby po to by wyrownac braki w swoim magazynie. 2) Od kiedy to straz pozarna jest dostawca dla prywatnych sklepow/hurtowni? Rozumiem, ze jada po worki "gminne/powiatowe", ale chyba nie po te ktore sa sprzedawane przez prywatne firmy?
Odpowiedzdlatego trzeba kolejnej wojenki aby znowu ekonomia swiatowa ruszyla :P hej!
OdpowiedzA co do ceny worków, to też dobrze, że wzrosła. Zmusza to do racjonalnego zagospodarowania, inaczej nakupią "na zapas", nawet nie mając piachu do nich, ani sił do ładowania. Ludzie tak mają, że każdy będzie próbował obwałować sobie dom dookoła. Zamiast wspólnie się odgrodzić. Ważniejsze jest, aby w niższych miejscach wałów i przepustach worków nie zabrakło.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2012 o 20:46
To tak jakby pisać, że lekarz żeruje na chorobie, wybierając leczenie tych, co mogą zapłacić nad leczenie biedaków. Albo że ubezpieczalnie żerują na krzywdzie ubezpieczonych, bo większe składki są dla tych, którym coś się dzieje. Bzdura. Zwykłe prawo popytu i podaży. Czy tobie ktoś zabronił sprzedawać worki po 20gr? Nie wydaje mi się! Zamiast narzekać jak to inni źli że tego nie zrobili było samemu ruszyć swoją szanowną i obniżyć ceny w okolicy sprowadzając transport. Użyć mechanizmów rynkowych a nie agitować za komuną.
OdpowiedzNie widzę tu niczego piekielnego. Jest towar i duży nań popyt - towaru zaczyna brakować - cena rośnie. Towaru jest nadmiar i nikt go nie chce - cena spada. Piekielnie byłoby gdyby w całej Polsce wszyscy producenci solidarnie podnieśli ceny, wtedy byłaby mowa o zmowie cenowej albo o ustanowieniu oligopolu. Jednak fakt, że materiały budowlane 50 km dalej są tańsze świadczy wyłącznie o działaniu rynkowego prawa popyt-podaż.
OdpowiedzTak jak z serwisami/sklepami komputerowymi - jest jeden na całą miejscowość to ceny sobie może ustawiać takie jakie chce. Jest parę takich serwisów to cena musi być odpowiednio niska by przyciągnąć klientelę... Wiadomo że jakaś osoba nie będzie jeździć paręnaście km do najbliższego serwisu (by było taniej) bo benzyna droga to pójdzie do jedynego serwisu w mieście i zabuli za naprawę jak za zboże... Dlatego też mimo że worki czy inne materiały kosztują krocie to ludzie pozbawieni wyboru kupią je mimo wysokiej ceny...
OdpowiedzAlbo skorzystają z wolności gospodarczej i otworzą sklep konkurencyjny. Nie zapominajmy, że benzyna kosztuje także właściciela sklepu, serwisu. On też musi po towar pojechać, więc koszt dowozu na zadupie przekłada na klienta. Klient nei traci, wybiera tylko, czy sam zabuli za wachę, czy zapłaci za nią przedsiębiorcy.
Odpowiedzale nikt nie bronił ludziom zakupić zapas worków wtedy gdy były po 20 groszy.
OdpowiedzWidzę że zebrała się masa "ekspertuf", którzy nie rozumieją sytuacji z powodzi i ich w żaden sposób nie przegada, więc nie będę już tracił nerwów i komentował dalej tej historii.
OdpowiedzDobrze, że mamy tu eksperta od gospodarki, który rozumie prawa rynku. Idź do swojego przedszkola ze swoimi zabawkami.
OdpowiedzA ja tam jestem wdzięczny użytkownikom piekielnych za przystępne wyjaśnienie mechanizmów rynkowych jakie zachodzą w takich sytuacjach. A poza tym - co by to dało producentowi worków jakby zasponsorował walkę z powodzią - ktoś by mu za to kasę oddał potem? Wierzę w cuda, ale nie aż takie. :P
OdpowiedzŚwietne wyjaśnienie "zawyżania cen" przez amerykańskiego ekonomistę, Johna Stossela: http://www.youtube.com/watch?v=Jw-LU-k1i-o
OdpowiedzPodobnie jak na demotywatorach zaczyna sie narzekactwo i banal w co drugiej historii/obrazku. Jak juz ktos napisal: zle ci to sam otworz sklep czy sklad budowlany i sprzedawaj tanio. Najlepiej oddaj za darmo. Byly juz historie o ludziach co chcieli cos oddac za darmo i wieeeelkiej wdziecznosci ludzkiej na darmoche.
OdpowiedzTo typowy przykład polskiego buractwa. W Japonii po powodziach ludzie pomagali sobie bezinteresownie, u nas cwaniactwo tradycyjnie zwyciężyło. A tak się składa, że Japończycy wolny rynek mają od dawna, jednak nie pozbawił ich ludzkich odruchów w kryzysowych sytuacjach.
OdpowiedzPrawa rynku są bezwzględne, jak prawa natury. Ten kto ma skrupuły i okazuje litość wypada z gry.
Odpowiedz= Wolna amerykanka, samowolka!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2012 o 1:45
Cóż, na to się godziliśmy przyjmując do siebie wolny rynek... Żaden system nie jest idealny.
OdpowiedzPretensje trzeba mieć do rządu a nie do sprzedawcy worków w sklepiku. Jak ciężko zachorujesz, to w aptece wydadzą Ci za darmo leki? Nie, i też podniosą ceny na to, na co jest popyt. Byłem kiedyś świadkiem u sprzedawcy na jarmarku (nieistotne czego), w sobotę i niedzielę. W sobotę cena 12 zł. W niedzielę 14 zł. Pytam - czemu tak zdrożało przez noc? Odpowiedź: bo dobrze idzie. W niedzielę przed południem skończył mu się cały towar, mimo, że jarmark do 18. Btw., instytucje dowożące piasek i prowadzące inne prace związane np. z powodzią zwykle nie robią tego za darmo... Wszyscy z czegoś muszą żyć.
OdpowiedzNo... i? Prawo Popytu i Podaży.
OdpowiedzI co - prawo popytu i podaży ma tłumaczyć brak zwykłych ludzkich odruchów w szczególnej sytuacji? Jak będziesz mieć np. sklep z sukniami ślubnymi to siostrze albo dobrej koleżance nie dasz nawet małej zniżki czy rabatu (wiedząc jakie mają pozostałe duże koszta związane z weselem) tylko jeszcze podwyższysz cenę i będziesz wciskać pierdoły o prawie popytu i podaży? Jakoś Japończyków było stać na bezinteresowną pomoc rodakom w czasie powodzi, ale polaczek nawet wykorzystywanie ludzi podczas tragedii tłumaczy teoriami ekonomicznymi (nawet nie potrafiąc dobrze nazwy tej teorii napisać, bo od kiedy tosłowo popyt piszemy z wielkiej litery?). Ciekawe tylko jakby ten sam polaczek został po powodzi z 20 złotami w kieszeni z czego 10 musiałby wydać na jeden chleb to czy nadal by tak cwaniakował i spuszczał się nad "powodziowym wolnym rynkiem". ;)
Odpowiedz??!! Panie delmet, przemyśl łaskawie Swoje słowa, bo gotów jestem pomyśleć, że jesteś głupi. ;)
OdpowiedzPanie Lypa, przede wszystkim to naucz się pisać w ojczystym języku, bo napisałeś dwa zdania i zrobiłeś aż 3 błędy. ;) Otóż słowa "swoje", "popyt", "podaż" nie piszemy z wielkiej litery. Po drugie to ktoś, kto żeruje na ludzkiej tragedii zasłaniając się prawem popytu i podaży niczym nie różni się od jakiegoś służbisty, który utrudnia ludziom życie (jak np. opisywany tutaj kiedyś portier, który nie chciał studenta wpuścić do akademika, bo ten nie miał jakiegoś świstka albo straż miejska czepiająca się o byle cl). Jeden ma rację z punktu widzenia ekonomii, drugi ma rację z punktu widzenia prawa - tego oczywiście nie kwestionuje. Nie zmienia to jednak faktu, że i jeden i drugi jest burakiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2012 o 14:18
Ale ja nie napisałem tych słów oddzielnie, a jako zbitek ("Prawo Popytu i Podaży"), co też chciałem w ten sposób podkreślić. Innymi słowy: Dawno nie widziałem takiego debila. :D Weź łaskawie odejdź, idź kopać dołki, ew. napełniać worki piaskiem, do tego się (być może) nadajesz. Do jakichkolwiek prac intelektualnych się zwyczajnie NIE KWALIFIKUJESZ. Mówiąc prościej, żebyś zrozumiał - za głupi jesteś. ;) Pomyśl łaskawie (hahahaha, o co ja w ogóle proszę), czym skończyłoby się sprzedawanie tego po cenach "normalnych". I czym spowodowane jest sprzedawanie tego po cenach "zawyżonych". Jeśli jeszcze Ci nic nie zaświta (a myślę, że tak właśnie będzie) - następnym razem po prostu pojedź w takie tereny i zrób temu kolesiowi "monopoliście" konkurencję - zacznij sprzedawać taniej. Jestem pewien, że osiągniesz niebotyczny sukces. :D No kurde, dawno nie gadałem z takim analfabetą gospodarczym. Serio, koleś, odlej się w spiżu. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2012 o 15:31
Ech, i pomyśleć, że w dawnych dobrych czasach takie łosie jak delmet nie potrafiłyby po prostu czytać ani pisać - i nie zaśmiecałyby dzięki temu przestrzeni publicznej swoimi rzygami... ;)
OdpowiedzUderz w stół, a nożyce się odezwą!
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2012 o 2:16