Klienci oszukują taksówkarzy? Taksówkarze wcale nie są lepsi.
Dobry kawałek czasu temu mój chłopak zgromadził u mnie dosyć pokaźną kolekcję książek oraz innych cięższych przedmiotów. W pewnym momencie nagromadzona ilość przedmiotów zaczęła przytłaczać moją przestrzeń więc postanowiliśmy to wszystko ładnie spakować i wywieźć do jego lokum. Nikomu się nie chciało z tym bagażem w zimę w towarzystwie sypiącego śniegu biegać, więc taksówka zamówiona, szpargały poukładane w dwóch standardowych walizkach czekają już na zewnątrz na taksówkę. Zagrypiona wróciłam do łóżka żeby jeszcze bardziej się nie rozłożyć. Po godzinie wraca mój mężczyzna zły jak osa. Co się okazało?
Taksówkarz już na wejściu zażądał dodatkowej opłaty za bagaż, bo ponoć takowa jest standardowa powyżej jednej sztuki. Po szybkim telefonie do korporacji walizki zostały zapakowane do bagażnika bez żadnej opłaty i szemrania.
Już w taksówce taksówkarz zapytał się czy mój facet jest stąd. Nie, nie jest (faktycznie, nie jest ale na dany moment mieszkał już kilka ładnych lat). Zatem przedsiębiorczy taksiarz, myśląc, że mój mężczyzna zupełnie nie zna miasta zawiózł go do domu kompletnie okrężną drogą, wpychając się w jedną z najbardziej zakorkowanych ulic w mieście. Podróż, która na pieszo zajmuje jakieś 15 min taksówką zajęła pół godziny.
Cena? 4 razy wyższa niż normalnie.
Kolejny telefon do dyspozytorni korporacji. Kurs za darmo i soczyste "spie**alaj" w kierunku mojego faceta na pożegnanie.
taksówka
Powinien byc jeszcze jeden telefon wtedy, watpie by obeszlo sie bez conajmniej nagany :D
OdpowiedzMoją babcię niedawno taksówkarz wiózł do kościoła zupełnie naokoło świata - pewnie myślał, że jak starsza osoba, to da się oszukać, ale nie przewidział jednego: babcia jest bardzo...hmm... oszczędna (żeby nie powiedzieć skąpa - każdej złotówki jej żal) i dlatego zapłaciła tyle ile powinna, nie dała się naciągnąć.
Odpowiedzja też raz pozwoliłam z premedytacją zawieść się z dworca do domu drogą wojskową - tzn. dłuższą bo dłuższą ale za to gorszą :)). Na koniec ślicznie Panu podziękowałam i zaczęłam wychodzić z pojazdu bez płacenia. Na protesty pana taksiarza spytałam tylko, czy mam wezwać policję, czy też jednak uzna , że ten kurs był gratis:)) Był GRATIS :)
Odpowiedz'zawieść' możesz się na kimś :)
Odpowiedzskądś się wzięła nazwa - "złotówy"
OdpowiedzGdzie tak się mówi? W życiu tego nie słyszałem.
OdpowiedzW Toruniu się mówi złotówy. Pewnie nie tylko tam :)
OdpowiedzI taksiarz uwierzył na słowo?
OdpowiedzPo tym spie****aj, chlopak powinien wyciagnac taksowkarza z samochodu, docisnąć do drzwi i spytać sie prosto w oczy przez zacisniete zeby co takiego taksowkarz powiedzial. Moze i troche ostro, ale wkurza mnie fakt ze najpierw taksowkarz chce oszukac klienta, ktory mu placi na pensje, po czym zostaje przylapany na oszustwie, to zamist chociaz udac skruche, to on zamiast tego mu jeszcze wyklina.
OdpowiedzA nastepnie chlopak powinien zostac oskarzony o napasc i wyplacic odszkodowanie, tracic czas i pieniadze po sadach i szarpac sobie nerwy. Czasem po prostu nie warto.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2012 o 1:01
Tak, wyciągnąć taksówkarza z samochodu, docisnąć do drzwi, walnąć o ścianę, podstawić głowę pod maskę taksówki i przytrzasnąć, a na koniec jeszcze go przejechać własnym samochodem. Tylko po co?
OdpowiedzRaz mój tata musiał jechać do pracy taksówką. Do pracy ma niedaleko, na co dzień chodzi piechotą, ale dzień wcześniej wyszedł ze szpitala, nie mógł się przemęczać, a jego samochód odmówił posłuszeństwa. No i co myśli taksówkarz, który widzi eleganckiego pana w garniturze, krawacie i z teczką, który chce jechać taksówką niecałe dwa kilometry? Oczywiście - nietutejszy, drogi nie zna, hue hue hue... Po kilku niepotrzebnych zakrętach tata od niechcenia wypalił - pan mi nie pokazuje miasta, ja je bardzo dobrze znam...
Odpowiedzbrawo za stanowczosc - choc trzeba bylo wykonc jeszcze 3 telefon i zlozyc skarge za obraze (choc bez swiadka byloby trudno).
OdpowiedzByłam niedawno dyspozytorką taksówek i wierzcie mi, skargi nie odnoszą żadnego skutku. Wszelkie upomnienia po takich typach "spływają". A na marginesie, praca tam była chybanajgorszym co mnie w życiu spotkało. Piekielność na co dzień- tak ze strony taksówkarzy jak i klientów, niejedną historię mogłabym tu opisać ;)
OdpowiedzNo to pisz, na co czekasz? ;)
Odpowiedzteż tak miałam, tyle że za granicą , a że hiszpańskiego nie znam wg a taksówkarz pół po angielsku pół po hiszpańsku , nie szło się kłócić, zwidziałam kilka dzielnic zanim do hotelu dotarłam. i na koniec licznik pokazywał 16euro [powinnam ok 10 za dojazd do hotelu] a taksówkarz kliknął dwa razy i się pokazało 25 euro o,O i nie wiem dlaczego.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2012 o 19:40
Jak na mój gust to nie znasz nie tylko hiszpańskiego, ale też polskiego. Co ma oznaczać "hiszpańskiego nie znam według a taksówkarz"?
OdpowiedzŁohohoo, taksówkarze oszuści to standard. Włączanie 2 strefy kilka km wcześniej, wycieczki krajoznawcze. Dużo tego będzie. Najdziwniejsze jest to że próbują nabić w butelkę miejscowych. Zazwyczaj się bierze taksówkę w nagłych sytuacjach (gdzie bardzo zależy na czasie i na obeznaniu kierowcy w korkach), więc jak taki gościu wpakuje ci się w najgorsze labirynty, uwieńczone gigantycznym korkiem, a na sam koniec zaśpiewa 50 zł za kurs w dzień powszedni w pierwszej strefie, ma się ochotę go zabić. Nawet ja, osoba która nie potrafi reklamować spleśniałego chleba, po takiej "podróży" między osiedlowymi uliczkami z hopkami przypomniałam panu że fakt iż mam tylko 20 złotych, nie był żartem. Od razu znalazł drogę.
OdpowiedzTen taksówkarz jakiś niepełnosprytny? Jak klient już raz zadzwonił do korporacji "z gębą", to prawie pewne, że zadzwoni i drugi raz. Powinien obchodzić się z nim ostrożnie, jak ze śmierdzącym jajkiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2012 o 23:10
Znam też jednego takiego mądrego inaczej taksówkarza. Wydarzyło się to w czasach, gdy taksówkarze jeszcze nie mieli obowiązku posiadania kas fiskalnych. Kiedyś przybysze z innego miasta w trakcie kursu z tym oszustem nabrali podejrzeń, że coś nie teges. Nie mam pojęcia czemu, czy znali trochę nasze miasto, czy stwierdzili, że kontrolnie zapytają innego taksówkarza po zakończeniu trasy o cenę od punktu A do punktu B, zresztą to mało istotne. Grunt, że zapłacili dużo więcej, niż powiedział im ten kontrolny taksówkarz. Zadzwonili ze skargą do korporacji, w której zrzeszony był oszust. W efekcie złodziejski taksówkarz został wezwany pod siedzibę korporacji, gdzie zwierzchnicy od razu pozbawili go koguta, numerów bocznych i zakończyli z nim współpracę w trybie błyskawicznym. Przykre jest to, że na pewno naciął wielu innych klientów wcześniej, bo wątpię, żeby to był pierwszy raz.
Odpowiedztakie pytanie;) Opłata za przejazd taksówką zależy również od czasu? czy tylko od przejechanych km
Odpowiedz@Monchir taksometr liczy kilometry i czas postoju, oczywiście za inną stawkę
Odpowiedz