Stacja benzynowa.
Stoję na kasie z dosyć nerwowym kumplem. Ów kolega ma staż dłuższy niż ja (ładne parę latek na różnych stacjach). Cierpliwość do klientów już dawno mu się skończyła, przez co wiele przedmiotów na stacji zostało złożonych w ofierze - drzwi mają dziurę od pięści, kasy wyłamany zamek od trzaskania, klawiatura ledwo działa od uderzeń. Gościa po prostu nie warto wkurzać.
Niedziela, leniwy dzień, stoimy na kasie, zero ruchu, gadamy o niczym. Podjeżdża gostek, na skuterku, ładnie parkuje, wchodzi na stację. Obcisłe spodnie, różowa bluzeczka i co tu dużo mówić - stereotypowy "pedałek". Tu warto dodać, że kolega mój w przeciwieństwie do mnie jest totalnym homofobem. Odkąd się znamy spieramy się wiecznie na temat homoseksualizmu. On za "NIE!", a ja "to nie twoje łóżko, nie twój interes".
Tak więc na sam widok klienta kolega dostaje gorączki. Oho, będzie się działo. W duchu modle się, żeby tym razem nie oberwało się monitorowi, bo będzie przypał na 100%.
(K)lient: Dzień dobry, psze Pana ja mam taki mały problem..
(Ko)lega warczy: JAKI?
(K): Bo mi żarówka się zepsuła, nie świeci, mógłby Pan cosik zrobić z tym?
(Ko): Mogę wymienić. Jaka to żarówka?
(K): No skoro przychodzę po pomoc to chyba logiczne, że nie wiem jaka, co nie? Dżizas...
Kochany uważaj co mówisz lepiej... Nie tym tonem, nie tym tonem do Kolegi jeżeli twarz chcesz mieć całą...
(Ko): Pokaż mnie Pan ten skuter.
Panowie wyszli na zewnątrz, ja tymczasem zastanawiałam się jak w razie czego załagodzić sytuację gdyby doszło do kłótni - Kolega już był czerwony ze wściekłości.
Wracają. Kolega bierze z półki odpowiednią żarówkę, nabija na kasę i podaje cenę klientowi.
(K): A mógłby Pan mi ją zamontować?
Kolega wzdycha, ale się zgadza, na to klient:
- Tylko ja mam prośbę. Pan nie wyjmuje starej żarówki, żeby się coś nie popsuło.
Następuje chwila ciszy. Mózg mi paruje, ale za Chiny nie wiem o co gościowi chodzi.
(Ko): Ale jak to?
(K): No normalnie, przecie mówię! Pan włoży tą, nie wyjmując tamtej!
(Ko): Panie do cholery! Tak się nie da!
(K): Jak to się nie da?!
Kolega traci cierpliwość, zaraz wybuchnie.
(Ko): Normalnie! Jedna dziura, jedna żarówka!!!
(K): Pan jest niepoważny, przecież mówię wyraźnie o co mi chodzi.
Kolega patrzy na mnie błagającym wzrokiem, a ja stoję jak słup. Zupełnie nie rozumiem co temu gostkowi łazi po głowie.
(Ko): Chodź Pan, pokażę co i jak.
Wyszli ze stacji. Po minucie wracają, klient prawie płacze.
(K): Mówiłem przecież!!! Nie wyjmuj Pan tej starej. Co ja teraz zrobię, no co?
(Ko): Jak to co? Będzie Pan jeździł na światłach tak jak Pan chciał.
(K): Ja teraz nie wsiądę na skuter, bo Pan mi go zepsuł! Ta część była potrzebna!!!
(Ko): Przepalona żarówka?? Niby do czego?
(K): No ja nie wiem nie znam się!
(Ko): Ale ja się znam. Dlatego nie pier*** Pan i idź w ch*j!
Zdębiałam. Patrzę z przerażeniem na klienta. A on grzecznie zbiera koparę z gleby, wsiada na skuter i dojeżdża. Hmm.. A jednak dał radę pojechać bez tej przepalonej żarówki.
zielona stacja benzynowa Warszawa Międzylesie
poległem :D Już chyba przysłowiowa blondynka jest bardzieuj rozgarnięta :D
Odpowiedzhahahahhah ;D
OdpowiedzKlient może i upierdliwy, ale nie jest to powodem przeklinania i bycia nadpobudliwym. To co piszesz, popsute rzeczy to zwykła nadpobudliwość, jeśli Twój kolega nie potrafi zapanować nad nerwami to może niech lepiej poszuka innej pracy.
Odpowiedzdokładnie. Z opisu wynika, że to furiat. Jakim cudem nie wyleciał za niszczenie sprzętu?
Odpowiedzzgadzam się z tym. ale na litość, skończcie z tymi stereotypami. pedałek czy nie, też człowiek. a do tego ki ch... z tym różowym? kolor jak kolor. ale też znów, skoro prosi o wymianę no to niech pozostawi to pracownikowi a nie... ja też się na wielu rzeczach nie znam, jak ktoś mi coś naprawia to się nie wtrącam tylko obserwuje i się uczę.
Odpowiedzco racja to racja :) szlag mnie trafia jak wchodze na stacje zaplacic za paliwo a tam miny pracownikow jakbym im rodzine gazeta zatlukl... jak sie nie podoba praca albo stres za duzy to szukam innej - proste. A historia dobra :)
OdpowiedzJa też bym się zdenerwował. To jak koleś chciał wymieniać żarówę jak starej nie pozwalał wyjąć? Nienawidzę jak facet mówi jak pusta plastikowa blondi i ma takie podejście do życia. Po prostu nie i już. Miałem kiedyś spotkanie z podobnym typkiem który pytał o drogę. Jego cel był jakieś 300 metrów od nas i nie docierało do gościa jak mu tłumaczyłem jak ma pójść, a mówiłem bardzo prosto: do skrzyżowania prosto, potem w lewo, a potem na kolejnym skrzyżowaniu w prawo i za jakieś 50 metrów jest pana cel. Dla gościa to się okazało niemożliwe do pojęcia bo nie odróżniał prawej od lewej strony! Do czego się przyznał w sposób taki, że ręce opadały. No to tłumaczyłem mu po punktach orientacyjnych (sklepy, reklamy, restauracje itp.) niestety to też przekraczało jego możliwości poznawcze (bo za wiele danych). Oczywiście cały czas używał słów i formułował zdania jak blond wielbicielka solary. W końcu nie wytrzymałem, wypowiedziałem się ostrzej o jego inteligencji, ale wpadłem na pewien pomysł (przydatne okazała się znajomość historii i jak problem braku odróżniania stron rozwiązywali dawniej w armii rosyjskiej*). Kazałem mu zdjąć skarpetkę z jednej nogi ;) A on to posłusznie zrobił i założył ponownie but na gołą stopę (zdjął z lewej). I jeszcze raz wytłumaczyłem jak ma dojść: do skrzyżowania prosto, potem skręcić w stronę gołej stopy, a potem na kolejnym skrzyżowaniu w stronę stopy w skarpetce i za jakieś 50 metrów jest pana cel. Załapał * w armii rosyjskiej dawniej żołnierzom którzy nie rozróżniali stron kazano wkładać do jednego buta słomę, a do drugiego siano. Żołnierz czuł różnice w bucie, a oficer mówił zamiast np. lewa, prawa, lewa - słoma, siano, słoma ;)
OdpowiedzW sumie, niby niedaleko wsi się chowałem i na terminologii się wyznaję, ale czym się różni słoma od siana? Pytanie jest serio.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2012 o 14:00
siano jest z trawy a słoma TYLKO zbożowa:)
OdpowiedzSłoma jest bardziej twarda i w bucie bardziej kłuje w stopę ;)
OdpowiedzIdioci wszędzie idioci :D Nie ma to jak "intheligenti" ludzie
OdpowiedzSiwaaa, prawdopodobnie gdyby nie to, że ktoś Ci coś powiedział, prawdopodobnie nadal żyłabyś w niewiedzy. Draco... A tłumaczyć też można.... Albo zignorować.
OdpowiedzCzekoczeko niestety pozostawała tylko opcja "tłumaczyć". To był taki typ co się nie odczepi. Jak mu to kulturalnie powiesz to nie załapie, a nie miałem ochoty ani możliwości powiedzieć mu to mniej grzecznie, bo w końcu miało to miejsce na chodniku w środku miasta i trochę ludzi było. Uprzedzając pytanie - nie wiem czemu się do mnie przyczepił.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2012 o 15:32
No to w sumie nie wiem, kto był bardziej piekielny. Zapowiadało się, że jednak kolega wyjdzie z takową, a tu, no masakra! Uśmiałam się, ale ukłon dla kolegi za hm... cierpliwość ;-) Jakkolwiek :-)
Odpowiedz"Problem żarówki" To norma na stacjach. Przychodzi taki jeden z drugim i prosi o żarówkę. Na pytanie "jaką?" odpowiedzią jest najpierw przerażenie w oczach, że jest więcej niż 1 jedyny i słuszny rodzaj, a następnie pretensje, że pracownik nie wie. Na szczęście większość kierowców wie, jakie ma żarówki, albo chociaż przyjdzie ze spaloną :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2012 o 11:54
Chłopak z historii na pewno by nie przyszedł ze spaloną żarówką w dłoni skoro nie można było jej wykręcać. Dżizas :))
OdpowiedzMiazga...przodkami Twojego kolegi to byli pewnie skandynawscy berserkerzy :D
OdpowiedzCoś czuje, że zmiana z tym kolegą obfituje w więcej materiałów na piekielne historie xD
Odpowiedzoj tak. Stali, świrnięci klienci to się boją gościa. Ale ogólnie facet jest złotą rączką i zawsze chętnie każdemu pomoże. Byle do niego bzdur nie mówić, bo on tego nie cierpi : )
OdpowiedzW XXI wieku nie spodziewałam się takiej głupoty jak u klienta... Jak on egzystuje na co dzień?
OdpowiedzPatrząc na połowę naszego społeczeństwa... ehhh ja nie wiem ludzie jak Wy dajecie sobie radę w codziennym życiu naprawdę.
OdpowiedzTo raczej kolega jest piekielny, bo klient dopiero przyszedł, a ten już warczał.
OdpowiedzNie no faktycznie masz rację, klient w cale nie był piekielny. Ani odrobinę. Włożyć dwie żarówki naraz? Co za problem!
OdpowiedzIguana - ale o tym kolega nie wiedzial, gdy klienta zobaczyl... A z historii wynika jasno, ze sprzedawca byl niechetny klientowi od samego poczatku. Co bardzo zle o nim swiadczy. Ze klient to idiota- inna sprawa.
OdpowiedzBoszz...znam wielu gejów, każdy zachowuje się jak mężczyzna, tu gwoździa przybije, tam żarówkę wymieni, gdzie indziej kontakt wymieni...ale ten tu to już nie "pedałek" ino kaleka życiowy...współczuję tylko kobiecie, która kiedyś wyjdzie za niego za mąż..ewentualnie trzeba mieć nadzieję, że trafi na "męskiego" geja, który poprowadzi tą ślamazarę przez życie za rączkę... A co do kolegi, na początku faktycznie nie powinien warknąć, ale za impertynencję i głupotę klienta zastaje mu wybaczone ;D
OdpowiedzNo cóż nie każdy i nie zawsze jest spokojny. Ale klient ewidentnie głupi. 2 naraz? Czemu nie? :D
Odpowiedzjakem baba czytam i nie wierzę :)))
OdpowiedzWidać,mało kto z was pracuje w handlu. Ja akurat w innej branży,ale jak przychodzi klient który o coś PROSI a potem mówi,że on WIE LEPIEJ/WIE JAK itd. to mnie krew zalewa. I na prawdę,czasem się można wkurzyć,choć ja z reguły wolę iść na fajka. A co do historii,to klient to pewnie banan/pedałek,więc reakcja typowa. Ja na jego miejscu bym dał mu te żarówkę w opakowaniu i powiedział,że jak wiesz pan lepiej,to zrób pan sam.
OdpowiedzSkuter złożony i działa, a jeszcze części zostały... magia
OdpowiedzPoziom znajomości "mechaniki" -10.Że też takie wynalazki chodzą/jeżdżą po świecie.;P
OdpowiedzAlbo fejk, albo gość trollował twojego kumpla. Pewnie nasłany przez kumpli, wystylizował się i prowokował.
Odpowiedzno faktycznie. to moze być bardzo prawdopodobne.
OdpowiedzNaprawdę nie wiem jak on chciał nową żarówkę na starą nałożyć. Glowa mała
Odpowiedz