Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedawno czytałam na piekielnych "apel" o trochę zrozumienia dla osób, które rozdają…

Niedawno czytałam na piekielnych "apel" o trochę zrozumienia dla osób, które rozdają ulotki. Zgadzam się z autorką, ale chciałabym dziś nakreślić sytuację widzianą oczami klienta, który chcąc, nie chcąc, musi taką ulotkę wziąć.

Sytuacja z wczoraj.

W markecie zrobiłam spore zakupy, do tego dość ciężkie. Uzbierały się w sumie cztery reklamówki. Idę sobie z dziećmi (dwójką) do drzwi i nagle nieszczęście: Mała się potknęła, upadła i zaczyna głośno płakać. Rzuciłam torby, podeszłam do Małej i przytulam. W tym momencie podchodzi do mnie pani od ulotek i podaje mi jedną. Nie zwróciłam na nią specjalnej uwagi, więc podeszła bliżej i dosłownie wcisnęła kartkę między mnie a Małą.
Przeszłam nad tym do porządku dziennego.

Mała w końcu się uspokoiła więc zbieram siaty i idziemy dalej. Wyglądałam pewnie jak wielbłąd mając dwie siatki w każdej ręce, a na siatkach uwiesiły się dzieci. I w takim momencie znów podchodzi do mnie pani rozdająca ulotki (chyba inna) i wyciąga do mnie rękę z ulotką. Raczej było widać, że nijak nie umiałam jej wziąć, więc się grzecznie uśmiechnęłam i powiedziałam, że "dziękuję, ale nie bardzo mam jak wziąć, chyba, że między zęby" i się wyszczerzyłam. Docelowo miał być to uśmiech ironiczny, ale przerodził się w głuchy rechot, kiedy pani podniosła ulotkę na wysokość moich ust.

Osoby roznoszące ulotki, proszę, trochę zrozumienia :-)

pasaż w tesco ulotki

by olkiolki
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar alojzo
18 30

Ja tam uważam, że ulotkarstwo to plaga. Owszem, rozumiem, że młodzi ludzie chcą sobie czasem dorobić i chwalę to, jednak nie akceptuję tej formy zarobkowania. Kiedyś też myślałem "wezmę tę ulotkę, ktoś będzie miał mniej pracy", ale z czasem moje nastawienie się zmieniło. Idąc na uczelnię najpierw podczas przesiadki z jednego przystanku na drugi na Placu Inwalidów (kto z Krakowa, ten wie) dwie osoby próbują mi wcisnąć ulotkę, potem dwa przystanki dalej pod teatrem Bagatela stoi ich przynajmniej z pięcioro, pod Collegium Novum też średnio ze dwie osoby, jak wracam do domu to ze skrzynki wyciągam minimum sześć ulotek, a czasem nawet jakiś wieśniak porozrzuca ulotki po wycieraczkach, stając przed światłami ktoś nachalnie mi wpycha cały plik przez okno samochodu, pod sądem stoi z pięć osób, które chcą dać mi ulotki "porad prawnych od 10 zł"... No ileż można, do ciężkiej anielki... A potem i tak ludzie wywalają te ulotki do najbliższego kosza, z którego po niecałej godzinie zaczynają się one wysypywać. Zatem się wkurzyłem i przeprowadzam swój mały, prywatny bojkot ulotkarzy. Jeżeli ludzie przestaną brać ulotki, to firmy przestaną ich zatrudniać, w efekcie ludzie nie będą nagabywani i przestrzeń publiczna będzie czystsza :)

Odpowiedz
avatar olkiolki
7 21

Mówisz o pozbawieniu miejsc pracy (nawet takich z minimalnym wynagrodzeniem) osób, które pieniędzy zwykle bardzo potrzebują. Generalnie nie mam nic przeciwko "ulotkarzom", zwykle ulotki biorę, żeby, jak wspomniałeś, ten ktoś miał mniej pracy. Czasem jednak (jak wyżej) takie osoby są poprostu zbyt przejęte swoją rolą, że tak to ujmę. Sytuacja, którą opisałam mnie nie wkurzyła, rozbawila mnie za to nieźle ;-)

Odpowiedz
avatar alojzo
9 17

Wiesz, ja naprawdę rozumiem i popieram ideę zarobkowania. Jednak dla mnie jako osoby często przebywającej w centrum miasta jest to po prostu uciążliwe. Ja też nie mam (z reguły) nic przeciwko ulotkarzom jako osobom. Po prostu mierzi mnie ich praca :) Drażni mnie syf, jaki ona powoduje, drażni mnie napastliwość, z jaką niekiedy są te ulotki wciskane i w końcu drażni mnie wszechogarniający spam i "dzika reklama" :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Należy jeszcze dodać, że często od wciskania ulotek na siłe do wypchanych już skrzynek one się zwyczajnie psują.

Odpowiedz
avatar kaka22
4 4

ja zazwyczaj biorę ulotkę, ale jaki sens ma rozdawanie codziennie tych samych ulotek w danym miejscu. ja idąc na uczelnie często wiem, w którym miejscu, jaką ulotkę dostanę. najwięcej ulotek jest o szkołach policealnych i kursach językowych. Co do historii nigdy nie spotkałem się , aby ktoś wciskał mi ulotkę. Często wręcz osoby rozdające ulotki dziękują za wzięcie.

Odpowiedz
avatar iGraGitara
1 1

Ja liczę ile dostaję ulotek. Przechodzę sobie co rano pod ziemią, peronami dworca śródmieście w centrum Warszawy. Wychodzę na górę i idę do stacji metra. To może odległość stu metrów. Rekord pobił się sam trzy miesiące temu - na tym króciutkim odcinku dostałam 63 ulotki. Nie miałam akurat żadnej książki, więc jadąc metrem miałam chociaż co robić przeglądając je i licząc... :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2013 o 18:59

avatar konto usunięte
10 12

Czy takie osoby maja płacone w zależności od ilości rozdanych ulotek, czy po prostu mają stać określoną ilość godzin (jak im ulotek zabraknie to mają zapas)? Bo tylko w pierwszym przypadku wzięcie ulotki spowoduje, że rozdający będzie miał mniej pracy. A tak w ogóle, wg mnie taka forma reklamy jest totalnie bez sensu, tylko wkurza ludzi, którym się wciska ten śmietnik. No i nieekologicznie tez jest.

Odpowiedz
avatar sara
5 5

Ja dawno temu roznosiłam ulotki i powiem Tobie że to raczej jest na godziny. Chyba że w niektórych firmach jest inaczej.

Odpowiedz
avatar otaku1
6 6

Z tego co wiem to zwykle jest to na godziny, ale spotkałam raz dziewczynę rozdającą ulotki uprawniające do zniżki na drinka/piwo czy coś w ten deseń w jakiejś knajpie i twierdziła ona, że kasę ma tylko jeśli ktoś pójdzie do tej knajpy i zniżkę wykorzysta, ale nie wiem ile w tym prawdy.

Odpowiedz
avatar bumblebee
6 6

Zależnie od firmy i miejsca zatrudnienia, czasem masz za godziny pracy, czasem masz konkretnie jakieś grosze od ulotki. Zgadzam się, również nie rozumiem, dlaczego ludzie wciąż inwestują w taką reklamę, czy jest ona tak skuteczna..?

Odpowiedz
avatar Quazar
2 2

@otaku1 - to są tzw. promotorzy i faktycznie mają tak płacone ;). Chociaż słyszałem, że wykorzystanie zniżki to tylko dodatkowa kasa od stania ;).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Ulotka ze zniżką do np. baru to jeszcze całkiem spoko :), gorzej z całą resztą stanowiącą śmietnik. Często z metra nie mozna spokojnie wyjść, bo widzi się przed sobą więcej wciskanych ulotek niż ma się rąk. Czy ktos kiedys skorzystał z np. firmy reklamującej się na ulotce? ;)

Odpowiedz
avatar olkiolki
-1 3

Korzystałam z usług firmy, która ma kogoś do roznoszenia ulotek. Choć sama takowej nie dostałam do ręki, a firma została mi polecona przez znajomego. Tak "na opak" ;-)

Odpowiedz
avatar Litterka
5 9

Raz w życiu skorzystałam z firmy, reklamującej się na ulotkach. Rozumiem też, że ludzie potrzebują pracy, nawet tak marnej jak rozdawanie ulotek. Ale za czasów warszawskich, wychodząc z przejścia podziemnego pod Rotundą, kiedy nie mogłam przejść po schodach, bo zastawiali je kompletnie ulotkarze (po prostu je tarasowali tak, że nie dało się przejść), mam wstręt do tych ludzi i tyle.

Odpowiedz
avatar AniaMP
14 14

Proszę czytać ze zrozumieniem. Dziecko się przewróciło i płacze, a mamie jeszcze pchają ulotki kiedy ma poza smutnym dzieckiem jeszcze multum siatek. Dziecko lepiej niech wie, żeby nie brać nic od obcych, bo jeszcze ktoś je uśpi i porwie i co wtedy?

Odpowiedz
avatar Calioppe
3 7

A ja niestety nie lubię tych wszystkich ulotkarzy. We Wrocławiu jest ich po prostu za dużo. Wychodzę z budynku, ze mną wychodzi jeszcze kilka osób, więc mały tłok i jakiś ulotkarz mi rękę przede mną wyciąga tak że muszę od razu się zatrzymać a człowiek za mna wpada na mnie. Inna sprawa to aparycja ulotkarzy... nie przekona mnie do wzięcia ulotki człowiek z nadęta znudzoną miną. To słaba reklama. Czasem robie jednak wyjątek i biore ulotkę od starszej osoby bo jak wiadomo, taka babcia ma bardzo ograniczone możliwości dorobienia. I wszyscy obrońcy ulotkarzy mogą się na mnie rzucić, ale ja i tak uważam że brak im kultury i zamiast zachęcać to raczej zniechęcają, zwłaszcza jesli trzeba ich omijać bo się sprytnie porozstawiają.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Do ulotkarzy nic w sumie nie mam, praca jak praca a każdy orze jak może. Tylko irytują mnie sytuacje kiedy nie zauważę takiego ulotkarza, czy nie mam wolnej ręki żeby ulotkę wziąć a potem słyszę niezbyt uprzejme komentarze mamrotane pod nosem co się czasem zdarza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

jeśli swoje zrozumienie "ulotkarzom" mam okazywać poprzez branie ulotek to jednak nie, dziękuję. jestem za tym, żeby niepotrzebnie nie marnować drewna na coś czego nikt nie czyta.

Odpowiedz
avatar sszeri
1 1

niby nie, ale wszyscy kojarzą pewną szkołę językową, która na ulotkach reklamuje się już od długieeego czasu

Odpowiedz
avatar iGraGitara
0 0

Ja kojarzę, że jakaś szkoła się reklamuje. Ale jaka to już nie wiem, mimo brania ulotek. Rzut okiem na tytuł ogłoszenia na ulotne a potem rzut... Ale ulotką do kosza. Nie wiem czy to taka opłacalna reklama jeśli jest więcej osób, które mają tak jak ja w tej kwestii. Ale może jestem wyjątkiem ;)

Odpowiedz
avatar amfiploid
6 6

Ulotkarze mnie nie obchodzą, ale irytują mnie strasznie same ulotki. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie zasugerowałam się ulotką w wyborze czegokolwiek, wszystkie, które znajdą się w moich rękach, lądują w koszu bez czytania lub w akcie nudy przerabiane są na samolociki. Dlatego też strasznie, ale to STRASZNIE wkurza mnie marnowanie papieru na tak bzdurną rzecz, z której nie ma kompletnie żadnego pożytku. Też jestem studentką w potrzebie z wiecznie pustym portfelem, ale w życiu nie podjęłabym się roznoszenia ulotek. Ot, dla zasady.

Odpowiedz
avatar RedKatrina
1 1

Całkowicie się zgadzam. Za każdym razem kiedy jestem w Polsce i wybieram się na zakupy, jestem atakowana przez cały sztab ulotkarzy. Jeszcze nigdy żadna z tych ulotek mnie nie zainteresowała: nie potrzebuję kredytu "chwilówki", znam trzy języki obce, więc szkoły językowe średnio mnie interesują, a pójście do szkoły policealnej też nie wchodzi w grę. Wciskanie na siłę ulotek osobom, które nigdy nie skorzystają z oferty, jest marnowaniem czasu, papieru i pieniędzy.

Odpowiedz
avatar beatka93
1 3

Ja zawsze biorę jak dają. Nie mam nic przeciwko jak dostaje w ciągu 15 minut dwa czy trzy razy tą samą ulotkę. Mam raczej ten problem, że mi ich nie chcą dawać :x

Odpowiedz
avatar olkiolki
5 5

No to rzeczywiście masz problem ;-)

Odpowiedz
avatar Artemida
4 4

Dlatego jak ognia unikam ulicy Półwiejskiej w Poznaniu. Bo jak czasem gdzieś indziej stoi jedna, dwie osoby, to niech stracę, wezmę te ulotki. Ale gdyby się tak przejść przez trzy dni po Półwiejskiej, to rozpałka do pieca na całą zimę! Gdybym tylko miała piec.

Odpowiedz
Udostępnij