Historia będzie o tym jak to okazałam się złym prorokiem.
Jechałam do domu autobusem. Te najdłuższe autobusy, mają zaraz za miejscem dla wózków takie podwyższenie na którym znajdują się siedzenia. Takie jak tu:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/de/Solaris_Urbino_wnetrze.jpg/800px-Solaris_Urbino_wnetrze.jpg
Na którymś przystanku wsiadły dwie kobiet z wózkiem dziecięcym, przypuszczalnie matka z córką. W autobusie znajdowały się wtedy tylko 4 osoby, a dwie z nich siedziały w ostatnim rzędzie, w związku z tym kobiet mogły sobie wybrać miejsce jakie im tylko pasowało.
Panie postawiły wózek w miejscu do tego przeznaczonym, po czym zablokowały go, wyłuskały ze środka niemowlaka i usiadły na tym właśnie podwyższonym stanowisku.
Dodać tu trzeba, że młodsza kobieta która trzymała dziecko była wyjątkowo otyła. Do tego stopnia że małe trzymała w dłoniach, bo nie miała miejsca na kolanach. Dzieciak się kręcił, a ona, dyskutując ze swoją matką przekładała go z jednej ręki do drugiej.
Zrobiło mi się niedobrze. Dzieciak fruwał sobie w powietrzu ładny kawałek nad ziemią, a właściwie nad wózkiem. Jakieś takie złe przeczucie mnie ogarnęło. No ale siedziałam cicho, bo na dzieciach się nie znam, a kobiety wyglądały nieco... dresiarsko. Do tej pory się na siebie złoszczę za nieśmiałość ale cóż.
W którymś momencie, babcia (siedziała od okna)przechyliła się przez barierkę i zaczęła czegoś szukać w wózku. Matka, przełożyła dziecko do lewej dłoni i zaczęła jej komenderować, gdzie co leży. Ten właśnie moment autobus wybrał sobie żeby szarpnąć, co na tej trasie jest normalne, bo jeżdżą po niej tiry i nawierzchnia przypomina wzburzone morze. Dzieciak oczywiście wypadł matce z ręki. Znacie to uczucie kiedy widzicie jak coś spada i wydaje się że leci niesamowicie powoli? Właśnie w takim zwolnionym tempie widziałam jak dzieciak odbija się od pleców babci, po czym spada między wózek a płytę oddzielającą siedzenia od wolnej przestrzeni. Babcia w próbie uratowania wnuczęcia uderzyła w spadającego dzieciaka przedramionami, przez co ten na chwilę rozpłaszczył się na szybie a potem spadł niżej.
Wydaje mi się że nic mu się bardzo złego nie stało, ale to tylko dlatego że upadł w momencie kiedy seniorka wychylała się z miejsca. Gdyby matka upuściła go wcześniej pofrunąłby na podłogę jak kamień.
Ale oczywiście wszystkiemu winny kierowca autobusu!
komunikacja_miejska
Czemu kierowca autobusu? Kłóciły się z nim?
OdpowiedzNo ba. Oczywiście.
OdpowiedzNo jasne, że to kierowca autobusu! Jak śmiał?! Na stos z nim! /IRONIA MODE OFF/ Serio- drogi są skonstruowane, jak są, a to, że czasem jeździ się po nich, jak na rajdach terenowych to nie wina kierowcy. To co- może jeszcze przed jakąkolwiek przeszkodą w postaci zakrętu, wyboju, czegokolwiek uniemożliwiającego płynną jazdę po prostce ma ostrzegać? Już to widzę- komunikat co kilka sekund wystrzeliwany z prędkością miniguna (żeby zdążyć z następnym): "Drodzy pasażerowie zaraz pojawi się przeszkoda w postaci XXXX! Proszę uważać!" Niby z jakiej racji? Pasażer ma siedzieć na dupie/stać i trzymać się czegoś, by się nie przewrócić, a to, że te babsztyle się nie dostosowały- cóż, ich wina. I tylko dziecka szkoda, bo z powodu zwyczajnego braku pomyślunku grubej baby ucierpiało. Uprzedzając całą nagonkę na moją osobę, która pewnie zaraz wystartuje- nie jestem żadnym rasistą, głęboko mam, czy jesteś chudy, jak patyk, czy gruby, jak hipopotam. Ale nie zwalnia cię to z odpowiedzialności, tak więc wszyscy opcjonalni hejterzy i krzykacze: schowajcie się z tymi poprawnymi politycznie wojenkami, bo bycie grubym/chudym nie czyni cię ponad wszystkim! Nie uprawnia cię do zwalania skutków swojej głupoty na niewinnego człowieka. Tyle w temacie.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2012 o 19:25
Thank You, capt. Obvious.
OdpowiedzW Krakowie jest taka jedna fajna trasa, którą dzień w dzień jeździłam do szkoły przez kilka lat - odcinek między rondami Mogilskim i Młyńskim. Są takie dziury, że autobus, szczególnie taki przegubowy, potrafi tak podskoczyć, że ludzie w środku nagle znajdują się 10 cm nad podłogą.
OdpowiedzCzęsto jeżdżę jedną trasą w Warszawie dokładniej wjazd z Modlińskiej na most Grota-Roweckiego. Trasa autobusu 511, 503, 510 i innych. Właśnie na tym wjeździe jest najwięcej wypadków podobnych do tego opisanego przez Tarij-ę. Dzieci "latają" w autobusie, wózki jeżdżą jak chcą(tu akurat jest wina matki/ojca/opiekuna ponieważ mogli oni zablokować kółka wózka). Czy kierowca zwalnia? Skąd. Przecież się śpieszy.
OdpowiedzJedno, co ciśnie mi się na usta, to swojskie "O k***". Co za nieodpowiedzialna baba z tej matki. Nie po to wprowadzono nakaz jazdy w foteliku, gdyby jazda z dzieckiem na kolanach była bezpieczna. Wózek nie jest idealnym rozwiązaniem do podróży autobusem, ale na pewno lepszym niż ręce matki czy nawet Pudziana.
OdpowiedzJa mam wrażenie, że w kobietach po porodzie włącza się jakiś taki IDIOT MODE ON i albo sądzą, ze wszystko im wolno "BO JA Z DZIECKIEM" to do tego kompletnie nie potrafią bezpiecznie się tymi dziećmi opiekować. I zawsze winne jest otoczenie, a nie matki głupota naturalnie.
OdpowiedzMinnieM, nie generalizuj proszę. W każdej grupie znajdzie się jakiś baran bez mózgu. Przykładowo, jak masz w szkole klasę to w tej klasie znajdzie się statystycznie chociaż jeden przygłup, tyle, że w przypadku matki (która z założenia powinna wykazać się odpowiedzialnością i zdrowym rozsądkiem) razi to bardziej.
OdpowiedzCzemu "złym prorokiem" skoro przewidziałaś co się stanie? To oznaka jak najbardziej dobrego proroka :)
Odpowiedz"Zły prorok" - potoczne określenie osoby przewidującej nieszczęścia.
OdpowiedzJa pierniczę. Ponad dwa lata jestem matką, komunikacją miejską jeździmy prawie codziennie... Nie tylko nie wyjmuję dziecka z wózka, ale po zablokowaniu hamulca stoję i nie puszczam rączki wózka, nawet w pustym autobusie nie szukam miejsca dla siebie, tylko twardo trzymam... Ale to chyba trzeba mieć minimum wyobraźni... Potem takie dzieci oblewają się wrzątkiem, przypalają włosy zapalniczką, wypadają z okien, wybiegają pod samochody itd. Wiem, że generalizuję, że nawet najbardziej zaopiekowane dziecko może sobie zrobić krzywdę, ale nerwy mi trochę puszczają w takich sytuacjach. Rodzice mają piep***ny obowiązek zapewnić dziecku maksimum bezpieczeństwa i wychować w poszanowaniu podstawowych "zasad BHP".
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2012 o 17:37