Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia, którą opowiem, działa się około dwunastu lat temu. Mieszkałam wtedy z…

Historia, którą opowiem, działa się około dwunastu lat temu. Mieszkałam wtedy z rodzicami, na wsi. Kolega mojego taty, usłyszawszy, że mamy małe kociaki i z chęcią je odstąpimy, zjawił się któregoś dnia, by przygarnąć jednego.

Kiedy przyjechał, chwalił się niemal od progu, jak dobrze zna zwierzęta i ich obyczaje. A o kotach to wie niemal wszystko, no po prostu drugi Doktor Dolittle. Nie byłoby w tym może nic niewłaściwego, gdyby nie fakt, że zamiast upragnionego kota, wybrał sobie czarną kotkę. Tata, dusząc się ze śmiechu, powiedział, że pan wziął samiczkę, on jednak uparcie twierdził, że to kot. No cóż, nie ma się co kłócić. Pan zapakował małą i odjechał.

Dodam, że zostały nam jeszcze dwa czarne koty z tego samego miotu.
Minęło kilka czy kilkanaście miesięcy. Te dwa koty zostały z nami, nikt ich nie chciał. Któregoś dnia zjawił się pan, który wziął kotkę. Przyjechał rowerem, na bagażniku wioząc jakiś pakunek.
-Oddajcie mojego kota! - krzyknął, zsiadając z roweru.
-Jakiego kota? - zdziwił się tata.
Od słowa do słowa, okazało się, że, o dziwo, kot ma małe. Jak to, przecież on sam wybierał, nie mógł się pomylić. To na pewno tata, pod osłoną nocy, ukradł mu kota, a podrzucił kotkę! I on teraz, natychmiast, żąda zwrotu jego własnego futrzaka.
Mówiąc to, pan wyciągnął z koszyka kotkę z małymi, położył towarzystwo na ziemi i najwyraźniej oczekiwał, że oddamy mu jego własność.
Najpierw tata próbował wyjaśnić. Że on nigdy nic nikomu nie ukradł, a już na pewno nie kota. Że to była samiczka, wszyscy mu powtarzali. Nie, pan wie na pewno, on chce swoje zwierzę. Na koniec zobaczył śpiącego czarnego kota, krzyknął: O! To mój! - i próbował go złapać. Nic z tego, futrzak uciekł. Pan zażądał schwytania i oddania. Natychmiast.
Już wiedzielismy, że kotka z małymi zostanie u nas, więc dobrze by było pozbyć się chociaż jednego kocura – zawsze to mniejszy koszt. Tata więc złapał wskazanego i oddał.
Pan zapakował protestującego kota do koszyka i odjechał, nie zapomniwszy dodać, że teraz na noc będzie go zamykał. Żeby mu go znów ktoś nie uprowadził.
No cóż, ostrożności nigdy za wiele

by Goszka
Dodaj nowy komentarz
avatar CatGirl
7 23

No tatuś bardzo mądrze zrobił oddając kota! Ciekawe, czy jakby ktoś do niego przyszedł i powiedział, że dziecko mu podmienił to oddałby swoje, bo tamten mu dał swoje?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 14:27

avatar Goszka
6 14

nie rozumiesz... nie było nas stać na utrzymywanie tylu kotów. Kotka, od której pochodziły kociaki, przybłąkała się już ciężarna i u nas urodziła. Potem brat ją zabrał do siebie, kiedy już wychowała małe. Małe oddaliśmy, zostały dwa. I tu nagle zwala się obowiązek zajęcia się następna kotka z małymi! tata oddał jednego kota, bo wiedział, że pan, mimo iz klotliwy, kotem sie zajmie dobrze. A nas bylo po prostu nie stac na taką gromadkę. Potem tę kotke również oddano do brata, jej kocięta z nam zostały - mieliśmy łącznie pięć czy sześć kotow wówczas.

Odpowiedz
avatar CatGirl
2 18

Staram się zrozumieć, próbowałabym oddać koty, ale na pewno nie oddawałabym swojego jakiemuś idiocie, który jest w stanie oddać swoje zwierzątko, bo nie ma takiej płci jakby chciał.

Odpowiedz
avatar Lapis
1 11

Ale wiesz że niektórzy mają koty bo mają i o nie dbają, ale nie traktują ich jak własnych dzieci?

Odpowiedz
avatar Naucz_sie_pisac
-1 13

Porównanie kota do dziecka. Czy trzeba pisać więcej?

Odpowiedz
avatar CatGirl
1 7

Ja swojego kota traktuje jak członka rodziny, wiele razy miałam małe kociaki i wiem, że to nie łatwa sprawa znaleźć im dom. Miałam nawet sytuację, że myśleliśmy, że to kot, a okazał się kotką i w dodatku się okocił ;) Nie było awantury, za to mnóstwo śmiechu. Gdyby ktoś mi oddał kota, bo nagle mu się odwidziało, to na pewno bym mu nie oddała innego.

Odpowiedz
avatar Goszka
11 15

mylisz się. Kotka, ktora przyniosl, byla zadbana, nie bala sie ludzi. To, że ktos jest klotliwy albo po prostu glupi, nie oznacza, ze nie troszczy sie o zwierzeta.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 14:40

avatar Goszka
7 9

Catgirl: hm, w takim razie trzeba by było przeprowadzać badania kandydata na opiekuna kota jak w ośrodku adopcyjnym dla dzieci (choc i ośrodki czasem zawodzą). Ten nie, bo idiota, ten nie, bo bierze już czwartego kota, ten nie, bo ma małe dzieci i pewnie będą męczyć futrzaka. Idąc tym trybem myślenia, moi rodzice zostaliby z kupą kociaków, którymi też by sie nie zajęli należycie ze względu na brak funduszy. Ewentualnie koty przestałyby być szczepione przeciwko wściekliźnie, nikt by ich nie odrobaczał i nie kupował karmy, bo zwyczajnie by nie wystarczyło pieniędzy. I co? tak by było lepiej?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 14:57

avatar 7medeis
6 14

Goszka: mielibyście mniej kotów, gdyby opanować jakoś ich rozmnażanie, wtedy nadmiar nie musiałby trafiać do idiotów. A takie badania na kandydatów, o których mówisz, to wcale nie taka głupia rzecz.

Odpowiedz
avatar smeg
3 7

Ale tak się przecież robi. Sama zajmuję się przygarnianiem niechcianych/zaciążonych szczurów i wydawaniem ich potem do adopcji. Nie oddaję idiotom, dzieciakom albo osobom, które potrzebują zwierzaka jako zabawki dla dziecka. Dokładnie sprawdzam, czy dana osoba ma odpowiednio dużą klatkę i czy jest zdecydowana wziąć co najmniej 2 szczury, bo to zwierzęta stadne. Wolałabym zostać z gromadką na głowie przez dłuższy czas, niż wydać choćby jednego nieodpowiedzialnej osobie. A zwierzęta się sterylizuje, jeśli nie chce się mieć młodych - 7medeis dobrze mówi, nie rozumiem, dlaczego komentarz został zminusowany.

Odpowiedz
avatar Goszka
3 7

Tłumaczyłam już... jedna kotka przybłąkała się ciężarna. Urodziła u nas i male zostaly. Nie z naszej winy nagle stalismy sie wlascicielami gromady kotow.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 15:15

avatar maranocna
3 5

Niby lepiej żeby miały jakiś dom tylko że w tym przypadku sprawa wygląda tak że facet rozmnożył kotkę i nie chciał wziąć za to odpowiedzialności. Ja bym mu kota nie dała.

Odpowiedz
avatar Goszka
1 7

Gdyby wiedział, ze to kotka, nie wzialby jej. Gdyby posluchal zdania taty co do plci futrzaka, uniknalby przykrej sytuacji. Pan byl przedstawicielem grupy: ja sie znam lepiej. Kiedy wyszlo, ze jednak nie mial racji, oskarzyl tate o kradziez kota i podrzucenie mu kotki. Czemu mu kota dalismy? powtarzam, kotką opiekowal sie dobrze (kiedy jeszcze myslal, ze to kot). Nie bala sie ludzi, nie byla bita, a wrecz przeciwnie: zadbana, lagodna. Najwidoczniej nie chcial kotki, zeby nie zajmowac sie jej dziecmi (te kilkanascie lat temu na wsiach lubelszczyzny jeszcze naprawde malo kto slyszal o sterylizacji i kastracji). Kiedy tylko sie zorientowal co do jej plci, nie wyrzucil stworzenia, przyniosl do nas i ja, i male. W sumie to wszystko w miare dobrze swiadczy o jego humanitarnym podejsciu do zwierzat. Co do inteligencji - nie bede sie wypowiadac.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 15:25

avatar Reszka
5 9

Tak, opiekował się dobrze, jednak potem bez wahania ją porzucił. Gdyby tak dobrze opiekował się swpoim kotem, widziałby jej przywiązanie, a także widziałby protesty obcego kota. To, że dbał o jedzenie i wygląd to jedno, a to, że olał zupelnie przywiązanie kota to drugie.

Odpowiedz
avatar Goszka
2 4

Smeg: komentarz, ze zwierzaki sie sterylizuje, dostal oceny ujemne, bo tlumaczylam wczesniej, czemu nie wysterylizowano kotki. Po prostu, przybyla do nas jako ciezarna i sie nia zajelismy. Nie bylo innego wyjscia, zblizala sie zima. A ona najwyrazniej zostala porzucona. A ze nie chcielismy juz kociat, po prostu ja oddalismy - bratu, gdzie mieszkala do konca zycia. Kot, ktory mieszka na wsi, a szczur, kompletnie uzalezniony od wlasciciela, to troche inna historia.

Odpowiedz
avatar maupa
0 2

Tak się dobrze opiekował, że nie był z kotą u weterynarza, bo inaczej wiedziałby, że to kotka. Tak się dobrze opiekował, że nie poznał swojego kota, którego ma od kilku miesięcy. Tak się dobrze, opiekował, że wyrwał kota z dobrze znanego mu środowiska i podrzucił w obce miejsce. Gość (Wy zresztą też) potraktował zwierze jak przedmiot, który można wymienić na lepszy model.

Odpowiedz
avatar Goszka
-1 5

Reszka: no cóż, pan jednak przeraził się wizją kociąt dwa razy w roku albo wydatku na sterylizację. I tacy są ludzie. Nie wiem, czy to bieda czy brak uczuć. A może i jedno i drugie. A może fakt, ze na wsi nie dba sie na ogol o kocie uczucia. Karmi sie go, zima zatrzymuje w domu/piwnicy, zeby nie zamarzl; niektorzy szczepia i kupuja karmy. I to jest traktowane jako dziwactwo. Porzucil? - oddal ja moim rodzicom. Czy wsrod Was, krytykujacych, nie ma nikogo, kto oddal zwierze? bo dziecko ma alergie, bo wyjazd, bo cos tam?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 15:38

avatar smeg
3 5

Oddać ze względu na alergię czy wyjazd to co innego, niż wymienić sobie zwierzaka na fajniejszego/młodszego/innej płci.

Odpowiedz
avatar Lapis
2 2

Kot na wsi to jak krowa, dostaje jeść, ciepły kąt i tyle. To źle? jakby się dwóch gospodarzy na krowy albo swinie wymieniło bo on by chciał taką z czarnym uchem też byłby taki lament? Kotu nie stała się krzywda, a gdyby nie chciał to by wrócił do poprzedniego domu.Jak koleś zrobił ta trasę rowerem to kot nie miał daleko.

Odpowiedz
avatar Goszka
0 2

Maupo: ja swoich kotow na wsi tez nie badalam u weterynarza pod katem plci. Dostawaly tylko szczepienia i tabletki na odrobaczenie. Pomijam juz fakt, ze rzecz dziala sie dawno, na podlubelskiej wsi - tam byla, jest inna mentalnosc, malo kogo zwyczajnie stac na taki luksus jak dbanie o kota. A co do tego, ze nie poznal kota - jak pisalam, wszystkie z tego miotu byly czarne. To raz. A dwa - pan, w srednim wieku, prawdopodobnie niedowidzial. I podobnie - malo kogo bylo stac na okulary i wizyte u okulisty; podobne dzialania podejmowano, kiedy problemy ze wzrokiem byly naprawde nie do wytrzymania. Nie dziwie sie wiec, ze kota nie rozpoznal - zwlaszcza ze kot sluzyl do lapania myszy, a nie jako towarzysz zycia.

Odpowiedz
avatar maranocna
-1 5

No tak a mógł zabić, łaskawca. Podrzucił wam kotkę z małymi. Na moje oko on nie był głupi tylko wy jakby kot zachorował albo złamał łapę to pewnie znowu przyszedłby do was sobie go wymienić tak się nie zachowuje osoba która dba o zwierzęta.

Odpowiedz
avatar Goszka
1 1

myślę, ze ta dyskusja jest zbędna. Ty byś nie dała kota. Mój tata dał. Nie to jest głównym motywem tej historii, tylko piekielność mężczyzny, który oskarżał kogos o podmienienie kota, a wczesniej - nie posluchal rad osob, ktore pomoglyby mu odcztytac plec zwierzecia.

Odpowiedz
avatar maranocna
-1 1

Moim zdaniem ten facet może i był piekielny ale nie głupi, u małych kociąt trudno rozpoznać płeć ale on wyszedł na swoje: dostał kota takiego jak chciał a ktoś inny zajął się jego kociętami. No i nawet nie musiał się przyznawać do porażki. No ale skoro dbał o kota którego mu daliście to pewnie jest to ok. dla kota wy zostaliście z niechcianymi kociętami ja bym mu za to przynajmniej zrobiła awanturę. Być może po prostu patrze na to na niewłaściwym poziomie, ja do swojego kota jestem bardzo przywiązana i myśl że miałabym go oddać bo ktoś wymaga odemnie zajęcia się jego kotami jest dla mnie niewyobrażalna. Jeśli jednak wy nie mieliście z tymi kotami żadnego głębszego związku emocjonalnego to pewnie taka zamiana im większej krzywdy nie zrobiła. Nie rozumiem tylko po co wzieliście kocięta skoro ten facet lubił zwierzęta to pewnie by ich nie skrzywdził a wy nie mieliście pieniędzy żeby się nimi zajmować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2012 o 16:18

avatar Casey
0 0

a tak z ciekawości - co zrobiliście z kociakami które wam zwrócił?

Odpowiedz
avatar Goszka
0 0

Casey: napisałam wyżej. Zostały u nas. Nie bylo na nie chetnych. Ich mama zamieszkala z moim bratem, podrzucona kotke tez tam odwieziono.

Odpowiedz
avatar MaryVetsera
0 2

Trza było wysterylizować kota przed wydaniem. I nie byłoby problemu.

Odpowiedz
Udostępnij