Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ja i mój pies kontra reszta świata... Mam psa z potężną agresją…

Ja i mój pies kontra reszta świata...

Mam psa z potężną agresją lękową, mimo trzech lat pracy niewiele udało mi się z sunią zrobić, ale żyć trzeba dalej. A wiecie dlaczego tak mało wypracowałam? Przeczytajcie...

Idę z Mikrą po polu niedaleko mojego osiedla. Taka ciekawa okolica, że wielka łąka jest tuż za bramą wyjazdową, na co dzień spaceruje tam wielu ludzi, bo to nie tylko ładne miejsce, ale i najbliższa droga na przystanek i do sklepu. No i masa ludzi wyprowadza tam swoje psy, bo mają gdzie pobiegać. Idziemy sobie, akurat w miarę cicho... Pies odsmyczowany celem wybiegania, idziemy sobie spokojnie, przy czym Mikra ma nawyk pilnowania się mnie i przychodzi na zawołanie. W pewnym momencie słyszę "Leon, Leon, nie wolno, chodź tutaj!", oglądam się i widzę pana lat ok. 40, wrzeszczącego na czekoladowego labradora. No, myślę sobie, będzie ciekawie, mój pies waży 6,5 kg, taki labrador - ok. 40. Labek pędzi w naszą stronę właściciela mając w czeluściach odbytnicy. Przestraszyłam się trochę, bo przy takiej różnicy wagi różnie może być. Psica odeszła na bezpieczną odległość, a że stałyśmy na ścieżce, udało mi się psa złapać za obrożę i przytrzymać chwilę, bo labrador - silny pies, więc mi się wyrwał i pędzi w stronę mojej Mikry. Suka próbuje uciekać, ale cóż... Labrador po niej przegalopował, przygniótł łapą, aż Mikra wrzasnęła. Wreszcie facet w tempie przetrąconego ślimaka się przyczłapał, złapał swojego psa i odciągnął. O, myślę sobie, jest postęp. Patrzę, a tu sucz kuleje...
- Przepraszam pana, ale pies mi kuleje, mam nadzieję, że to nic poważnego, ale poproszę o numer telefonu, jakbym musiała iść do weterynarza, to w końcu państwa pies nas zaatakował. - mówię do faceta i chyba jego żony, która raczyła się zmaterializować obok nas.
- Co? - wrzasnęła żonka - Bezczelna gówniaro, co ty sobie myślisz, łazisz tu z jakimś kundlem, myślisz, że będziemy płacić z twoje fanaberie? To już Leonek nie może się z pieskiem pobawić, bo zaraz jakaś smarkula jęczy?
Złapała psa za obrożę, a męża pod pachę i pogalopowali do samochodu, zaparkowanego przy wjeździe na nasze osiedle... A mój pies? Tydzień panicznego strachu na widok każdego innego psa...

Ja i mój pies kontra reszta świata

by Litterka
Dodaj nowy komentarz
avatar RozmiarS
9 13

Ja bym na Twoim miejscu kopa babie zasadziła i powiedziała: "a co , nie mogę się z panią pobawić? "

Odpowiedz
avatar yadira
7 9

Jeden z powodów dla których sama mając labowatego innych labopodobnych nie lubię :/

Odpowiedz
avatar majkaf
5 7

Trzeba było spisać numery rejestracyjne auta. Przy okazji, odnoszę wrażenie, że piszący takie historię troszkę przejaskrawiają rzeczywistość używając zdrobnień w imionach w takich sytuacjach. Tak wiecie dla lepszego efektu: Leonek, Pysiek itp. Ciekawa jestem ile z tych osób faktycznie tak powiedziało.

Odpowiedz
avatar Mementomoris
4 10

Narzekasz, że cudzy pies, niebędący na smyczy zaatakował Twojego, który też luzem latał...

Odpowiedz
avatar Litterka
-4 6

Nie do końca na to. Na tym polu sporo psów biega luzem. I to nie jest dla mnie problemem, tylko to, że po pierwsze, facet ma kompletnie niewychowanego psa, po drugie, jak się coś dzieje, to reaguje w tempie kulawego żółwia, a po trzecie - że jego małżonka nie ma za grosz odpowiedzialności, tylko jest chamska.. Z wieloma psami się spotykamy, ale jakoś niewiele nas tratuje.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-4 4

@Mementomoris normalnie czuję się jak wróżka,bo wiedziałam,że taki komentarz się pojawi.Pies się musi gdzieś wybiegać,a puszczanie psa,co do którego wie się,że słucha-zbrodnią nie jest.Zaraz się odezwą głosy,że przecież niewiadomo co psu,nawet ułożonemu,może strzelić do głowy itd. Otóż bullshit.Równie dobrze ludzie,którzy tak twierdzą mogą porzucić życie towarzyskie,bo człowiek również jest nieprzewidywalny,a o wielu seryjnych mordercach mówiono:"to taki dobry człowiek,muchy by nie skrzywdził". Nie wiem jak wy,ale ja wychowałam się w czasach kiedy na swoim osiedlu można było przejść się z niezagrażającym nikomu psem bez smyczy i nikt nie robił afery.Właściciele psów,które się rzucały prowadzali je za to na smyczy i przy sobie(i nie ważne czy to był mastiff czy też pinczer). I wbrew pozorom nie było to tak całkiem dawno bo dopiero w tym roku kończę 25.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-2 2

@Litterka a to suczka ze schroniska?

Odpowiedz
avatar Litterka
0 2

Tak, ze schroniska. Fajnie jest tak przygarnąć, a nie kupować:)

Odpowiedz
avatar beatka93
0 0

Mam pytanie. Nie byłoby bardziej logiczne swojego psa wziąć na ręce? Nawet te 6,5 czy 7 kilogramów potrzymać przez kilka minut to nie taki problem. Przynajmniej dla mnie

Odpowiedz
Udostępnij