1. Wyobraź sobie, że przychodzisz rano do pracy, włączasz kompa i próbujesz się zalogować na swoje konto. Nic. Błędny login i hasło. Próbujesz tak kilka razy, bo w sumie jesteś jeszcze zaspany i może faktycznie się mylisz. W końcu wkurzony dzwonisz do technicznych i zgłaszasz problem. Dowiadujesz się, że jesteś zwolniony, więc z samego rana odebrano ci dostęp do wszystkiego. W końcu jest ostatni dzień miesiąca, więc to odpowiedni czas, żebyś się grzecznie zwinął. Tylko najwyraźniej ktoś zapomniał cię o tym poinformować w nieco bardziej cywilizowany sposób...
2. Wyobraź sobie, że przychodzisz rano do pracy, jest ostatni dzień miesiąca. Jesteś pracownikiem z dość poważnym stażem i na raczej wysokim stanowisku. Rano w windzie wpadasz nawet na szefa szefów i miło gawędzicie sobie o pogodzie. Potem docierasz do swojego gabinetu i ogarniasz typowe poranne sprawy. Nagle, około dwie godziny później, twój mail przestaje działać. Nie zdążyłeś nawet przekręcić do technicznych, bo w tym samym momencie wpada do gabinetu twój podwładny. Był telefon, że masz natychmiast stawić się do szefa szefów. Tylko dlaczego nie zadzwonili bezpośrednio do ciebie? Ach, tak. Chwilę później od szefa szefów dowiadujesz się, że jesteś zwolniony i masz w tej chwili spakować swój majdan i zwolnić stanowisko.
3. Wyobraź sobie, że trwa właśnie firmowa impreza. Uroczystość odbywa się w eleganckim lokalu, wszyscy zaproszeni odstawili się modelowo. Wreszcie nadchodzi kluczowy moment: podziękowania, podsumowania, wręczanie dyplomów i premii dla najlepszych pracowników. Wreszcie ktoś wyczytuje twoje nazwisko. To miła niespodzianka, bo właściwie nie spodziewałeś się wyróżnienia i nikt cię nie uprzedził. Wychodzisz na środek sali i jako jedyna osoba odbierasz... wypowiedzenia w formie dyplomu. Wzór identyczny jak ten dla najbardziej zasłużonego pracownika. Zwalniają cię publicznie w otoczeniu odświętnie odstawionych współpracowników i zaproszonych gości.
Tak pozbywa się pracowników Wielkie Korpo.
PS. Oczywiście we wszystkich przypadkach został zachowany okres wypowiedzenia, ale bez konieczności świadczenia pracy. Tzn. możemy ci nawet zapłacić, ale nie chcemy cię więcej widzieć, bo tak.
PS2. Sytuacje dotyczą trzech różnych pracowników (i żaden z nich nie jest mną, przynajmniej na razie).
PS3. Niezależnie od tego, czy i co poszczególni pracownicy przeskrobali, sam sposób takiego pozbycia się człowieka jest... no bleee.
korpo
> Dowiadujesz się, że jesteś zwolniony, więc z samego rana odebrano ci dostęp do wszystkiego. Jeśli to w Polsce, to bujda na resorach, bo obowiązuje okres wypowiedzenia. Chyba że firma uznała, że może sobie pozwolić na pełnopłatne wakacje dla zwalnianego pracownika. W sumie to samo dotyczy punktu 2.
OdpowiedzWypadałoby doczytać do końca przed komentowaniem.
OdpowiedzTo nie jest bujda. Korporacje tak właśnie zwalniają swoich pracowników, zwłaszcza tych na wyższych stanowiskach. Chodzi między innymi o to, żeby uprzedzony o zamiarach szefostwa nie zdążył np. ukraść jakichś ważnych danych. I jest to jak najbardziej zgodne z prawem, gdyż przestrzegają okresu wypowiedzenia, płacą za cały ten okres, tylko bez obowiązku świadczenia pracy przez nieoczekiwanie zwolnionego pracownika
Odpowiedz"[...] Chyba że firma uznała, że może sobie pozwolić na pełnopłatne wakacje dla zwalnianego pracownika." Które słowo jest niezrozumiałe?
OdpowiedzTego PS nie było w historii na początku. Zostało dodane po komentarzach.
Odpowiedzja już sama nie wiem co gorsze:/ u mnie właśnie się skończyły grupowe, przetrwałam ale wiedzieliśmy że ludzie polecą od prawie 2 miesięcy... masakra stres mieli wszyscy pod koniec to już miałam w nosie czy mnie zwolnią czy nie byle tylko wreszcie mieć jasną sytuację..
OdpowiedzKońcówka powinna być inna. Zamiast "bo tak", winno być "bo jesteś za dobry i możesz nam (szefom) odebrać stołek i doczłapać się do najwyższego stanowiska"... Na pierwszym wykładzie z zarządzania mieliśmy "inwestujcie w ludzi, bo to wam się zwróci, ale pilnujcie by was nie wygryźli".
OdpowiedzJeśli wszystkie 3 sytuacje dotyczą tego samego pracownika to widać musi być z nim coś nie tak :)
OdpowiedzJestem podobnego zdania... Mój rozum nie ogarnia, jak w 3 różnych korporacjach, 3 razy z rzędu można zwolnić w trybie 'natychmiastowym' pracownika...
OdpowiedzTak się zwalnia w korpo, żeby ludzie nie wynieśli danych. Nie możesz nawet PRZECZUWAĆ że cię wyleją. To jest normalne, i wcale nie jest nieludzkie.
OdpowiedzByło napisane, że historie dotyczą trzech różnych pracowników.
OdpowiedzTarija> nie jest nie ludzkie? Chyba dla ciebie, ale po tym co kapitalizm zrobił z Twoją moralnością to w sumie cięzko Cie już nazywać człowiekiem...
OdpowiedzKrąży legenda, że w pewnej dużej firmie z tradycjami co jakiś czas szef wzywał personalnego i wydawał mu następujące polecenie: "Proszę wyszukać najbardziej inteligentnego, pracowitego i ambitnego, a następnie go ... zwolnić w trybie natychmiastowym." A wszystko to w trosce o swoje dyrektorskie stanowisko.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2012 o 8:05
No tak...Przecież nie można być mądrzejszym i bardziej kompetentnym od szefa..
OdpowiedzHmm... ale ten pracownik ma płatny 'okres wypowiedzenia' z tym, że nie musi przychodzić już do pracy. Zwolnienie publiczne nie jest fajne, ale można sobie spokojnie szukać pracy. U mojego męża w firmie został tak zwolniony jeden pracownik, wszyscy na niego marudzili, więc po co ma jeszcze przez miesiąc przyłazić i 'przeszkadzać', zapłacili mu za miesiąc i ma się więcej nie pokazywać, jaki w tym problem?
OdpowiedzPrawda jest taka, że taki pracownik musiał sobie porządnie zasłużyć na zwolnienie publiczne. W pierwszych dwóch przypadkach. Musiało zajść konkretne podejrzenie, że w przypadku otrzymania wypowiedzenia dyrektor narobi gnoju. Chociażby ze złości. Odebranie praw to podstawa i często się tak robi. Jedyne do czego można się przyczepić w pierwszych dwóch przypadkach to sposób poinformowania o wypowiedzeniu. Poza tym wszystko jest zrozumiałe.
OdpowiedzDopóki pracowałeś i awansowałeś to było ci wszystko jedno, chociaż założę się że wcześniej były te same procedury. Nawet w ten sposób dostałeś swoje stanowisko (dość wysokie jak piszesz) moralizator ci się włączył jak to Ty ustąpiłeś komuś miejsca? Dobrze ci tak.
OdpowiedzA skąd ta pewność, w jaki sposób autor dostał swoje miejsce pracy?
OdpowiedzJa pier...Jest napisane,że autor nie został jak na razie zwolniony...
Odpowiedzco to za firma???
Odpowiedzniestety to pierwsza z brzegu korporacja. taki standard.
OdpowiedzCoś w tym jest, ja też się tak znienacka dowiedziałam o wypowiedzeniu w poniedziałek, absolutnie nie spodziewając się czegoś takiego. Jak ktoś ciekawy - http://piekielni.pl/39512
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2012 o 13:30
Też tak miałam, W poniedziałek rano zadzwonił do mnie Pan ze zwiąków i zakomunikował " Dzień Dobry! Ja w sprawie zamknięcia zakładu w miejscowości X! Dzwonię poinformowac o tym co Wam przysługuje!" No wymarzony początek tygodnia.... Ehh zero taktu, ale jak widzę nie tylko w mojej korpo!
OdpowiedzNajwyraźniej tak jest w każdej... Dla mnie to chore. A już dowiedzieć się rano przez telefon to kompletna paranoja. Nawet jeżeli chce się kogoś wyrzucić, zawsze można to zrobić w cywilizowany sposób, porozmawiać, poinformować wcześniej, chociaż jakoś przygotować.
OdpowiedzMoja siostra pracowała kiedyś w firmie, gdzie były zatrudnione 3 osoby (żeby było zabawniej: "szefów" też było trzech), w niedzielę otrzymała wiadomość, że w poniedziałek już nie musi przychodzić ponieważ ostatni dzień tygodnia, jest też jej ostatnim dniem w pracy.
OdpowiedzStandardy jak w PZPN. Leo Beenhaker o tym, że nie jest już selekcjonerem Polski dowiedział się z wywiadu telewizyjnego prezesa Grzesia Laty. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2012 o 15:14
Tez pracuje w miedzynarodowej korporacji. I jezeli zostane zwolniony, procedura bedzie podobna. Nikt nie bedzie ryzykowal, ze ze swoimi uprawnieniami w systemach wewnatrz firmy bede chcial sie mscic. Mam dostep do danych kontaktowych klientów i do wartosci zamówien, które zlozyli. Wyobrazacie sobie, jaki to by byl cios wizerunkowy dla marki, gdyby mi odwalilo i gdybym postanowil takie dane "wyciec"?
OdpowiedzAle ten argument jest bez sensu. Bo jeżeli wszyscy już wiedzą, że prędzej czy później zostaną zwolnieni właśnie w taki sposób, to co stoi na przeszkodzie, żeby te dane zapobiegawczo kradli i gromadzili gdzieś już wcześniej, planując ewentualną zemstę z wyprzedzeniem i na zimno? Kto korzysta tylko z zasobów firmy? Ja ważne dane mam zawsze zachomikowane w kilku różnych miejscach, wszystko na wszelki wypadek.
OdpowiedzLina, Twój argument brzmi jak "skoro każda kobieta wie, ze kiedyś będzie zdradzona przez męża, to dlaczego zawczasu nie szuka sobie kogoś na boku. Kto kocha tylko jednego męża? Trzeba mieć kilku facetów, tak na wszelki wypadek." A oto analogie: Po pierwsze, mało kto ma podejście "kiedyś NA PEWNO mnie zwolnią", każdy bierze taką ewentualność pod uwagę, ale jeżeli nie ma podstaw do takiego myślenia to raczej stara się być optymistą, żeby nie popaść w paranoję. Po drugie, gromadzenie strategicznych danych (takich jak dane klientów firmy) gdzieś na boku jest niemoralne, a w 99,9% przypadków karalne (podpisujesz przy rozpoczynaniu pracy klauzulę poufności). Pracodawca ufa, że nie będziesz robić żadnych kopii danych o których on nie wie, a jeżeli by Cie na tym nakrył, to właśnie byłaby przyczyna wylania Cie z pracy i (zapewne) sprawy w sądzie. Dlatego też, tak samo jak kobieta nie mając podstaw by myśleć inaczej, nie będzie faceta z góry traktowała jako "przyszłego eks" i nie będzie mu dorabiała rogów, tak profesjonalnie podchodzący do swojej pracy pracownik nie będzie bawił się w gromadzenie tajnych danych aby zaszkodzić kiedyś pracodawcy.
OdpowiedzJeżeli założymy, że "profesjonalnie podchodzący do swojej pracy pracownik nie będzie bawił się w gromadzenie tajnych danych, aby zaszkodzić kiedyś pracodawcy", to w takim razie dziwne zabiegi korporacji uniemożliwiające kradzież danych byłyby pozbawione sensu. Dlaczego więc tak bardzo się tego boją i wkładają w to aż tyle wysiłku? Z twojego komentarza można by wywnioskować, że nikt nie kradnie, bo wszyscy są tacy porządni. Przecież to nieprawda. A jeżeli ktoś jest sprytny i mściwy zaplanuje sobie wszystko wcześniej, nie będzie czekał do ostatniej chwili. A twoja analogia zupełnie nie przystaje do komentarza. Pasowałaby raczej wtedy, gdybym zalecała zawsze mieć na boku drugą pracę i codziennie zapobiegawczo wysyłać CV. A tak swoją drogą... Co ma praca do monogamii? Mało kto pracuje całe życie w jednym miejscu. Zresztą, mało kto ma też tylko jednego faceta – no, może w bollywoodzkim filmie. Jeżeli już bawimy się w analogie do związków, to ja mówię raczej o tym, żeby zbierać haki, które - w razie W – umożliwią wygranie rozwodu, gdyby zdradziecki bastard chciał się mnie pozbyć ^^
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 września 2012 o 9:01
Czy druga sytuacja nie byla czasami w firmie telekomunikacyjnej na N z siedziba na Marynarskiej w Wawie?
OdpowiedzJa miałam podobną sytuację. Byłam po operacji i wróciłam po zwolnieniu i wykorzystaniu urlopu 2 lipca do pracy. Tak się złożyło, że z końcem czerwca kończyła mi się umowa tymczasowa i miałam mieć normalną umowę, a tu pani, która mnie zastępowała, nic nie wie o przekazaniu mi obowiązków. Dzwonię do koordynatorki regionu, a ona: Pani D. firma nie przedłużyła z Panią umowy, dziękuję, do widzenia. Nie wiem czy mnie usłyszała, ale odpowiedziałam: mam nadzieję, że ostatnia wypłata będzie na czas, dziękuję, do widzenia. Ostatnia wypłata dotarła. A widać całe 3 tyg. łącznie z pobytem w szpitalu to był za długi brak pracownika.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2012 o 16:31
Ja miałam identyczną sytuację, przy czym szef wcześniej obiecywał, że na pewno przyjmą mnie z otwartymi ramionami jak tylko będę zdrowa. Co lepsze - o wszystkim zostałam poinformowana przez dziewczynę, która mnie zastępowała. Szef nie odezwał się w ogóle ;)
OdpowiedzSzczerze? takie zagrania (a w szczegolnosci ostatnie) to takie za przeproszeniem eleganckie naplucie w twarz.
OdpowiedzA ja dodam to: - wyobraź sobie, że w twoim dziale zostaje powołany nowy kierownik. Jest piątek godz. 15:50. Jeszcze 10 min i do domu... Nagle nowy kiero przychodzi do Ciebie i prosi Cię do gabinetu. Idziesz. Okazuje się że w gabinecie czeka na Ciebie pani z kadr. Każą Ci grzecznie usiąść i słyszysz: ... przykro nam Pani Aniu Nowak ale zostaje pani zwolniona... Oczy robią Ci się wielkie jak arbuzy , bo przecież nazywasz się Monika Kowalska i już wiesz, że to chodzi o twoją koleżankę z biurka obok... Cóż taka mała pomyłeczka nowego kierownika ... :-/ Nawet wiedział kogo chce zwolnić :-/ Żenada!!!
OdpowiedzJakbym widział Cyfrowy Polsat :) całe szczęście tam nie oni mnie, tylko ja sam siebie ;)
Odpowiedz