Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Żegluję. Już drugi sezon, a oto historia, która zdarzyła się niedawno. Jak…

Żegluję. Już drugi sezon, a oto historia, która zdarzyła się niedawno.
Jak wiadomo - wakacje, to i łódki szybko znikają na wynajęcie. + jeszcze jakaś szkółka + obóz, jakieś kolonie, to łódkę trzeba najpierw zarezerwować telefonicznie, żeby potem nie było niedomówień.
Pewna Pani owej łódki nie dostała, więc wszczęła awanturę. Bosman młodszy był, próbował tłumaczyć, że szkółka, że przyjechała stara ekipa, że im się należy.. Owej Pani to nie obchodzi, ma dostać łódkę i koniec, że niekompetentni ludzie pracują.. No to dostała żaglówkę (żeby był spokój, bo inaczej dogadać się nie dało)
No i płynie sobie Pani z trzema Panami, a dwóch wpada na pomysł żeby sobie popływać. Na środku jeziora (!) wyskakują bez kapoków z łódki.. Żagle nie zrefowane (przy ostrym wietrze jest to konieczne), miecz tylko zanurzony 2-3 cm w wodzie (jedyny balast łódki - mocniejszy powiew wiatru i łódka leży). I wyobraźcie sobie, że łódka zaczyna odpływać, a jeden z chłopaków zaczyna się topić. Hmm.. co tu zrobić. Rzucają koło ratunkowe. Jeden chłopak dopływa cudem do łódki i go na nią wciągają (nikt nie zrobił, żadnego manewru awaryjnego, ale dobrze, że pomoc wezwali) i teraz pomyślcie, że przyjeżdża OSP, WOPR itd. i chłopaka nie ma.. koło jest.. a jego nie ma. Przez dwa dni nie został znaleziony. Nurkowie bezradni - ciała nie ma. Najprawdopodobniej młody chłopak nie żyje.
Nie wiem kto był bardziej piekielny:
Ten kto wymyślił pomysł z pływaniem.
Czy może:
Pani, która się nie umówiła i wykłócała o łódkę, a teraz ma tragedię.

Głupota

by Chillout001
Dodaj nowy komentarz
avatar szwas
10 10

Też żegluję - 30 sezon :). Dałem plusa, ponieważ historia dotyczy tragedii ludzkiej i jako taką warto napisać, choćby po to aby móc się ustrzec/zapobiec w przyszłości. Natomiast: - Najmniej istotny jest w tej historii fakt braku rezerwacji łódki. - Dużo bardziej - co to była za łódka, czy potrzeba na nią uprawnień, czy ktoś sprawdził uprawnienia tej pani. - Jeszcze bardziej - czy załoga była trzeźwa oraz jakie były warunki wietrzne oraz gdzie to się działo. Już wyjaśniam o co mi chodzi: <br> - Kąpiel na szlaku wodnym jest zabroniona <br> - Picie alkoholu podczas żeglowania jest zabronione <br> - Na niektórych jeziorach (np. Niegocin) obowiązuje zakaz wypływania przy wietrze 6 w skali Beauforta (Nie wiem skąd się autorowi wzięło refowanie żagli i podnoszenie/opuszczanie miecza) <br> - W większości umów czarteru jachtu są opisane obowiązki (patent) i warunki czarteru (np. niewypływanie przy silnym wietrze) <br> Tak więc lecąc po kolei, a w zasadzie domyślając się: - piekielna obsługa wypożyczalni, która wypożyczyła jacht osobie nienadającej się do sterowania (prawdopodobnie) - piekielna obsługa portu nie reagująca na brak kwalifikacji załogi i łamanie przepisów (znów prawdopodobnie) - wypożyczająca - nie mająca kwalifikacji do prowadzenia jachtu (manewr "człowiek za burtą" był kiedyś wymagany na egzaminach na patent) - załoga - wykazująca się kompletnym lekceważeniem zdrowego rozsądku <br> Tylko czemu tak drogo przyszło zapłacić komuś za naukę

Odpowiedz
avatar Marr
2 2

manewr podejścia do człowieka za burtą jest w dalszym ciągu obowiązkowy przy egzaminie na patent i do tego jednym z najważniejszych. Z tym mieczem to chyba chodzi o to, że załoga pływała przy podniesionym... aczkolwiek nie mam pojęcia jak dali radę bez miecza i na żaglach przejść na środek jeziora ;) A odnośnie uprawnień, czy nie jest tak że na wszystkie żaglowe uprawnienia przynajmniej żeglarza musza być? Tylko mniejsze motorówki można wziąć bez żadnego patentu

Odpowiedz
avatar GambitG
2 2

Nie trzeba mieć uprawnień żeby prowadzić jacht żaglowy po wodach śródlądowych, jeśli jacht nie przekracza długości 7,5 metra. Równie dobrze jednak jedna z tych osób mogła mieć patent ŻJ zrobiony w wieku, hmmm... 12 lat? Po czym na kolejne dwanaście odpuściła sobie żeglowanie. W pierwszej kolejności piekielne są przepisy, które pozwalają na takie kwiatki.

Odpowiedz
avatar zeebee
-2 10

Ale przynajmniej jeden usunął swoje geny z puli. Chwała mu za to.

Odpowiedz
avatar Zbysio
2 2

Odnośnie miecza - opuszczenie miecza wcale nie powoduje, że łódka się mniej przechyla na wietrze - a w prost przeciwnie im więcej miecza tym de facto większy przechył - za to mniejszy dryf. A co do pływania bez miecza - to da się w odpowiednich sytuacjach (ba - bardziej doświadczone załogi stale operują mieczem - np. przy regatach). Im płynie się bardziej z wiatrem tym powinno się bardziej miecz podnieść (mniejsze opory - płynie się szybciej) ponieważ w takiej sytuacji nie ma prawie w ogóle dryfu. Płynąc pod wiatr, gdzie dryf jest duży, należy miecz opuścić. Jakbym się mylił w którymś miejscu to uświadomcie, ale tak mnie uczono, tak zawsze pływałem (w tym jeden start w regatach pod na prawdę dobrym sternikiem) i z punktu widzenia fizyki wydaje mi się to logiczne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 27 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2012 o 17:50

avatar szwas
1 3

Co do podnoszenia miecza przy tak zwanych wiatrach pełnych - masz rację. Przy wiatrach ostrych (pod wiatr) - prawdą jest to o dryfie. Natomiast niestety nieprawdą jest zdanie, że im więcej miecza tym de facto większy przechył. Miecz działa jak balast - obniża środek ciężkości jachtu. Poprawia jej "dzielność" oraz "sztywność". Widziałeś taką rosyjską zabaweczkę, wańkę-wstańkę? Im cięższy dół, tym chętniej zabaweczka podnosi się do pionu. Zauważ, że przy wietrze pod kątem od dziobu, rozkłada się on na 2 składowe - równoległą do jachtu - napędzającą jacht oraz prostopadłą - wywracającą. Miecz właśnie przeciwstawia się tej wywracającej. Byś może źle zrozumiałeś sternika, może chodziło mu o to, że im więcej i im cięższy miecz tym na większy przechył można sobie pozwolić.

Odpowiedz
avatar Zbysio
-1 1

Co do obniżenia środka ciężkości i tej bańki o której piszesz to się zgodzę - ale: zakładając, że przeciętny miecz ma długość 1m i waży 100kg, a jego środek ciężkości jest w połowie, a żaglówka z załogą waży przynajmniej tonę (zastrzelcie mnie - nie wiem ile waży przeciętna sasanka czy tango, wiem, że rzad wielkości mam dobry), to opuszczenie miecza przesunie środek ciężkości o 5-10cm - i nie jestem pewien czy to aż tak przeciwdziała powstającym na mieczu oporom bocznym oporom bocznym. A teraz jak nam to tłumaczyli (swoją drogą ciekawa anegdota z tego mogłaby być), żeby zrozumieć o co mi chodzi i ewentualnie znowu powiedzieć co jest nie tak z tym co rozumuje: Prowadzący wykład zabrał dwóch kolesi; jednego ustawił na czworaka, drugiego ustawił obok niego i go lekko popchnął, ta, że gdyby go od razu nie złapał to by się o tego na ziemi wywrócił. Wytłumaczył nam, że ten pierwszy koleś to jezioro, a drugi łódka - nogi to miecz, tułów - żagiel, a sam prowadzący to wiatr. Następnie powiedział "wodzie" by sobie siadł z boku a "łódkę" (de facto bez "miecza" w "wodzie") zaczął popychać (i to już nie tak lekko) po całej polanie, pokazując jaki ma "dryf". Więc przy uwzględnieniu sił bocznych działających na miecz wydaje mi, że przechył z mieczem wysuniętym może być większy. I jeszcze jedno - nie mam zamiaru się kłócić czy coś, chodzi mi tylko o ustalenie jak to tak na prawdę jest.

Odpowiedz
avatar szwas
0 2

Dlatego są 2 klasy jachtów, prawda? 1) Balastowe, które mają znaczną część ciężaru umieszczoną na końcu kila/balastu i o których się mówi, że są "niewywracalne ale zatapialne" (czyli mają kąt krytyczny przechyłu nawet i 70 stopni ale brak komór wypornościowych) 2) mieczowe - wywracalne ale niezatapialne (czyli o znacznie mniejszym kącie krytycznym ale za to z komorami wypornościowymi). Do swojej analogii dodaj jeszcze jednego kolesia, który trzymałby tego "łódkę" za kostki i co miałoby symbolizować opór wody działającej na miecz. W takiej sytuacji trochę trudniej podciąć nogi "łódce", prawda?. Co do mas to masz rację - dlatego stosuje się różne "patenty" dla zwiększenia ciężaru miecza - np. napełniany wodą. <br> Skoro analizujesz środek ciężkości, to zwróć uwagę, że znakomita większość masy przypada na kadłub, więc jest on od razu nisko. Dodatkowo, trójkątny kształt żagla też powoduje, że środek ożaglowania nie wypada w połowie wysokości masztu, co poprawia momenty sił (siła * długość ramienia)

Odpowiedz
avatar Zbysio
0 0

We wszystkim co napisałeś wydaje mi się, że masz rację, jednak wydaje mi się, że trochę uciekamy od tematu - czy wysunięcie miecza powoduje przechył czy w prost przeciwnie. Z tym "podcinaniem nóg" koleś oczywiście wyolbrzymił sytuację, jednak trochę pogrzebałem po necie na ten temat i nie licząc i znalazłem kilka forów z takim wątkiem np. http://www.sailforum.pl/viewtopic.php?p=3560

Odpowiedz

Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2012 o 17:51

avatar KoparkaApokalipsy
5 7

Sądzisz, że gdyby wypłynęli na zarezerwowanej łódce, to jeziorna wróżka w nagrodzie za prawość wyniosłaby gościa na brzeg we własnych ramionach?

Odpowiedz
avatar kochanicadziedzica
3 3

Opowieść piekielna, ale mam niesmak po końcówce. Przecież ten człowiek się utopił przez własną głupotę, a nie przez to, że baba się wykłócała w porcie. Gdyby się nie wykłócała i wzięła łódkę gdzie indziej, albo zrobiłaby wcześniej rezerwację- efekt byłby ten sam.

Odpowiedz
avatar LadyLauran
0 0

Poprostu "Oszukac przeznaczenie"...

Odpowiedz
avatar rybak_dusz
0 0

Odnośnie historii szkoda człowieka, zawsze szkoda kiedy ktoś głupio ginie. Prawda jest taka, że woda nie lubi wybaczać naszych błędów. Co do miecza i przechyłu: nie będę tu robił wykładu z teorii żeglowania, podniesiony miecz zmniejsza ryzyko wywrotki bo siła pochylająca jest "zużywana" na dryfowanie jachtu (jacht zamiast się wywrócić jedzie bokiem). W sytuacji sztormowej często się miecz podnosi bo: -szybciej jadę do brzegu (wskazane wybrać kurs z wiatrem) -nie zahaczę o podwodną przeszkodę -mogę wyjechać na brzeg bez dodatkowych przygotowań ( wbrew pozorom zrobione to z głową jest doskonałą metodą sztormowania) -jacht się nie przechyla bo nie ma "punktu podparcia" dla siły pochylającej

Odpowiedz
Udostępnij