Jestem weganką od 1,5 roku, ale nie przeszkadza mi to, że ktoś przy mnie spożywa mięso - to tak primo. A teraz do rzeczy:
Miałam iść na kolację zapoznawczą z rodziną mojego chłopaka (P). Oni nie są weganami, ale poprosiłam P aby w miarę możliwości na stole znalazło się coś bezpiecznego, tzn. co i ja mogłabym zjeść :). Niestety, moje oczekiwania chyba przerosły 'teściów'. Stół był suto zastawiony przeróżnym mięsiwem, serami, były i schaby, kurczak .. no cuda. A warzywa? Dla ozdoby, by bardziej kolorowo było. Zdezorientowana usiadłam przy stole i patrzyłam się na te wszystkie potrawy. Szeptem zapytałam chłopaka, czy powiedział rodzicom o tym, że odżywiam się inaczej. Oczywiście, wszystko uzgodnione było, bez żadnych spięć lub niechęci. No w porządku. Na moim talerzu znalazły się małe koktajlowe pomidorki (ozdoba do wędlin), oraz cienkie plasterki marchewki (ozdoba do ryby). Raczej marnie to wyglądało na tle obfitych kawałków mięsa z gęstymi sosami itp.
T - 'teściowa', M- jej mąż, J- ja
T- A co ty sobie nałożyłaś na talerz? Same warzywa? Ich się nie je!
Ja lekko zdziwiona, ale z uśmiechem:
- Dużo tu smakołyków, ale niestety muszę podziękować, te pomidorki również wyglądają pysznie
T- Ale jak to, ja tu piekłam kurczaka, schabowe smażyłam a ty nic nie będziesz jadła? W domu też nic nie jesz?
J- Jestem weganką i nie jem mięsa już długi czas, a jedząc warzywa też da się przeżyć.
M, do teściowej- No mówiłem ci, że wybrzydzała będzie, do obcego domu przychodzi, a dobrego jedzenia docenić nie umie!
T- No to tak nie może być, jak ty mi (?!) dziecko urodzisz, przecież P to chyba nawet czegoś takiego nie zapłodni! - tu wymownie na mnie spojrzała (choć szkieletem nie jestem.
J- Przepraszam bardzo, ale miliony osób nie jedzą mięsa i dobrze im się w życiu powodzi, ja również nie narzekam. A dziecka nie planujemy przez najbliższe 10 lat.
M - Ty ladacznico! Żryj to, albo nie będziesz się z moim synem spotykała! Nie pozwolę, by mój P z jakąś nienormalna osobą się spotykał! Co ludzie powiedzą, matko boska, przecież palcami wytkną na ulicy! I dziecko tez nie w głowie, to przez te warzywa pewnie, głodzi się i mi syna również zagłodzi! Na śmierć!
W tym momencie zaczęła mi na talerz nakładać tony jakiś wędlin, tych kurczaków itp. Wzięła do ręki skrzydełko obtoczone w tłuszczu, drugą ręką chwyciła mnie za brodę próbując otworzyć mi usta i starała się wepchnąć mi je do gardła.
Wstałam, założyłam buty i wyszłam.
Ja rozumiem, gdybym głowę truła o szkodliwościach mięsa itp, gdybym jakoś brzydko się wyrażała, ale to po prostu jawna nietolerancja. Każdy ma prawo jeść, co chce. Od tego wydarzenia już więcej nie odwiedziłam przyszłej mamusi... jeszcze by mnie tymi swoimi pysznościami po głowie pobiła.
u 'teściów'
A chłopak nie reagował, teść nie otrzeźwiał?
OdpowiedzChłopak zdziwiony, nie wiedział, że jego mama do czegoś takiego zdolna jest ... ale wyszedł ze mną z tego nieszczęsnego obiadu.
OdpowiedzPlus dla niego, że chociaż wyszedł z Tobą. Ale wg mnie powinien coś powiedzieć.
Odpowiedzsuper zajefajna historia. dodam do ulubionych! masakra, a kroplowki z tluszczu ze schabowego nie chciala ci podlaczyc?
OdpowiedzWspółczuję teściowej... Ja bym uciekała daleko, za horyzont ;)
OdpowiedzHehe mam nadzieję, że jakoś się z nią dogadam w przyszłości, to było pierwsze spotkanie i ostatnie jak na najbliższy czas.
OdpowiedzMoże jak opadną pierwsze emocje i przejdzie szok dla obu stron, to dojdziecie do porozumienia albo chociaż kompromisu, czego szczerze życzę :)
OdpowiedzOgólnie bardzo piekielna sytuacja. Ale piekielnymi są też wegetarianie, którzy usilnie próbują przekonać do niejedzenia mięsa. Toleruję wszystko, ale nie siłowe nakłanianie mnie do jakichkolwiek nawyków żywieniowych.
OdpowiedzWiem, ja taka nie jestem. Szanuję swoje zdanie i innych. Dlatego tez oburzyło mnie zachowanie teściowej, bo kobieta starsza, a taka nietolerancyjna. A przecież ona mnie do mięsa nie zmusi, a ja jej do weganizmu.
OdpowiedzPiekielny jest kazdy, kto probuje wciskac innym do gardel swoj sposob na zycie, jaki by nie byl. Jesli autorka taka nie jest, to Twpj dopisek jest niepotrzebny.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2012 o 9:16
Chyba nie umiecie czytać ze zrozumieniem. Nie napisałam, że wegetarianie są piekielni, tylko ci spośród nich, którzy nakłaniają innych do niejedzenia mięsa. Sorry, jakoś nie lubię jak ktoś mi mówi: o fuj, jak możesz jeść mięso, przecież ono kiedyś żyło, jak możesz być taka bezduszna. Poza tym, jak nie umiecie czytać, mój komentarz nie dotyczy autorki (która jest weganką nie wegetarianką), tylko piekielnej sytuacji, która skojarzyła mi się z historią. I nie Tobie Tysenna to oceniać, czy mój dopisek jest niepotrzebny, bo jak będę chciała komentować historię, to będę to robić. A to nie moja wina, że doszukujesz się w moim komentarzu jakichś ataków. Jakoś sama autorka (jak widać powyżej), zrozumiała moją wypowiedź.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2012 o 11:04
Czytaj uważnie - to ją usilnie próbowano nie tylko przekonać, ale fizycznie zmuszać do jedzenia mięsa. Ona "teściów" do niczego nie nakłaniała. Nigdy nie spotkałam się czymś takim jak siłowe nakłanianie do wegetarianizmu - sugerujesz że ktoś cie siłą przywiązał do krzesła, otworzył buzię i próbował nakarmić fasolą?
OdpowiedzJak dla mnie to o wiele częściej piekielni są ludzie jedzący mięso. Popieram autorkę - jestem wegetarianką. I nie zliczę ile razy dostawałam coś na talerz z mięsem, i słynne teksty: a to sobie wydłubiesz. No cóż, troszkę niesprawiedliwie podchodzisz wytykając inność, bo to do czego nawykłeś wcale przecież lepsze nie jest, tylko to znasz.
OdpowiedzTo wy czytajcie uważnie: Nie napisałam, że wegetarianie są piekielni, tylko ci spośród nich, którzy nakłaniają innych do niejedzenia mięsa.
OdpowiedzI jeszcze raz napiszę: mój komentarz nie dotyczył autorki (która jest weganką nie wegetarianką), tylko piekielnej sytuacji, która przyszła mi na myśl po przeczytaniu historii.
Odpowiedz@Mikaz, jak nie chcesz być źle odbierany to zamiast o wegetarianach nakłaniających do nie jedzenia mięsa pisz coś jak "ludzie nakłaniający do swoich własnych poglądów/sposobów na życie". Niby to to samo, ale jednak zobacz, że brzmi inaczej. Nikt nie poczuje się atakowany.
OdpowiedzRzeczywiście, nie chcę być źle odbieranA.
OdpowiedzA jeżeli ja uznam czyjś komentarz za niepotrzebny/idiotyczny też będę to komentować. Różni ludzie wpychają innym swój sposób na życie- w związku z mieszkaniem, religią, polityką, czy jedzeniem. Wszyscy oni są piekielni. I po co to jeszcze na siłę wpychać?
OdpowiedzJestes weganka czy wegetarianka ? Moze sie czepiam, ale do histori i tak plusik
Odpowiedzweganką :)
OdpowiedzMówcie co chcecie, mi to z daleka śmierdzi fake'em. Czy przypadkiem nie chodzi w tym o utrwalenie stereotypu zacofanego debila-konserwatysty i super-postępowców?
OdpowiedzNo cóż, jest to autentyczna historia. Pierwsza taka nieprzyjemna w stosunku do mnie i mojego odżywiania, dlatego postanowiłam ją opisać. Wbrew postępowi i szerzącej się i tolerancji, istnieją wciąż ludzie zacofani i zapatrzeni na swoje poglądy ('teściowa').
OdpowiedzWeganizm jest wbrew prawu naturalnemu. Człowiek jest wszystkożerny, a uzębienie jak najbardziej nadaje się do mięsa. W skrócie: jedzcie co chcecie, ale nie lansujcie równości wegetarianizmu/weganizmu wobec normalnego odżywiania. Nie, nie jest to atak na Ciebie, a ogólna uwaga. W historii "zapomniałaś" napisać o poszczuciu księdzem. To było osobiste.
Odpowiedz@toomex, diet weganska, czy wegetarianska dostarcza czlowiekowi wszystkich niezbednych skladnikow, jezeli jest dobrze zbilansowana. -.-
Odpowiedzszczurzyca, mam dla Ciebie zadanie. Wskaż miejsce, w którym napisałem, że owe diety nie dostarczają człowiekowi wszystkich niezbędnych składników. Sam jestem ciekaw.
Odpowiedz@maybe6: Wybacz, ale albo nie umiesz przekazać wydarzeń, albo to bajka. Opis sytuacji, jak Cię atakuje jest statyczny i dokładny, jakby ukierunkowany na podkreślenie dramatyzmu, a Twoja reakcja (reakcja ogólna nawet) jest... nijaka. Wygląda to tak, jakbyś po opisie ataku uznała, że już wystarczy i teraz tylko jakoś domyślić zakończenie, żeby się to kupy trzymało.
OdpowiedzUzębienie - owszem, za to długość układu trawiennego mamy typową dla roślinożerców. I może odpowiem za szsczurzycę, jeśli mogę, dokładnie w tym: "nie lansujcie równości wegetarianizmu/weganizmu wobec normalnego odżywiania"
OdpowiedzSylfana, no to może zacznijmy od wyjaśnień, bo masz chyba problemy z czytaniem ze zrozumieniem, jak i z pojęciami. Nie są równe, to oczywiste. Wymagają dodatkowych ingerencji, żeby to jako tako działało. Na tej samej zasadzie można np. ułożyć plan żywnościowy na bazie np. samych farmaceutyków. Z pewnością się da, ale sama widzisz, że to mija się z celem. Stwierdzenie, że nie są równe w żaden sposób nie wskazuje, że nie da się zaspokoić określonych potrzeb. Maluch mercedesowi nierówny, a jednak jeździć można oboma, co nie? Edit. I tylko przez głupi przypadek ten nasz układ trawienny świetnie radzi sobie z mięsem? Cóż za figiel ze strony natury...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 września 2012 o 23:19
Mamy układ trawienny roślinożerców, a celulozy trawić nie potrafimy. Ups, co za pech.
OdpowiedzI nie mamy zdolności do syntezy niektórych witamin i aminokwasów tak jak krowa, tylko musimy pobierać je z pokarmem.
OdpowiedzToomex: Jedzenie samych kanapek z szynką nie jest zdrowe. Ojej! Chyba ta dieta też wymaga ingerencji! Poważnie, jak ktoś się nie zastanawia co je, zawsze będzie to dieta mało zdrowa. A z mięsem, czy bez mięsa, to nie ma specjalnej różnicy. Z weganizmem już jest trochę inaczej.
OdpowiedzUłożenie oczu też mamy typowe dla drapieżników. Poza tym pierwotną dietą homo jeszcze nie sapiens było mięso (prawdopodobnie padlina lub zabijano osobniki chore i stare). Rośliny były pokarmem uzupełniającym. Tak zresztą jest u kotów- polują, ale od czasu do czasu ogórkiem czy jabłkiem nie pogardzą.
OdpowiedzNajgorzej jak się napracuję nad kolacją, nawet wegan uwzględnię, a przyjdą mi sami frutarianie.
OdpowiedzZauważ że autorka nie robiła problemów z brakiem pożywienia, nie awanturowała się że głodna będzie chodzić tylko grzecznie nałożyła sobie to co mogła. To teściowie zrobili problem.
Odpowiedza niedoszła teściowa chciała sprawdzić, czy to na poważnie, czy dziewczęca fanaberia -zatem musiało być na ostro, choć trochę przesadziła btw. zgłodniejesz porządnie to ci przejdzie ;-b
Odpowiedzzgłodniejesz porządnie, to ci weganizm przejdzie ;-P
OdpowiedzJeśli mam być szczery też bym nie chciał dziecka mieć z weganką. Być może na warzywach też da się przeżyć, ale ja nie będe ryzykował zdrowia dziecka. Nie rozumiem niechęci do mięsa, ALE jak ktoś podjął taką decyzję ORAZ nie narzuca swojego zdania innym, szanuję.
OdpowiedzJak to powiedział House o rodzicach - weganach: "oni nie są złymi rodzicami. Oni są po prostu głupi"
OdpowiedzNie kojarzę odcinka, ale bardzo możliwe, że tak było. Ja widziałem w internecie badania zrobione dziecku w wieku 7 lat jedzącemu normalnie a dziecku na diecie wegańskiej. Wyniki tego drugiego były o wiele gorsze. Oczywiście nie mogę mieć pewności, że to nie były testy wyjęte z rękawa, ale...
OdpowiedzZawsze niby można porzucić weganizm na czas ciąży, a później normalnie karmić urodzone dziecko, ale widziałam jak jedna znajoma robiła straszny cyrk wokół zjedzenia jednego kotleta w ciąży. Niestety spotkałam się również z przypadkiem, gdzie rodzice karmili dziecko swoim wegańskim żarciem... Dziewczynka do dzisiaj jest blada i wychudzona (swoją drogą w wieku ok. 2-3lat rzucała się na mięso jak jej rodziców nie było w zasięgu wzroku jak wygłodniałe zwierzę).
OdpowiedzTaa... inna sprawa że związek weganki z mięsożercą łatwy nie będzie.
OdpowiedzA jak było blade to fajnie, blade jest piękne. Gorzej, gy piękne jest zagłodzone.
OdpowiedzMam znajomego. Jego rodzice to weganie, on sam też jest weganem, ale nikt nigdy nie zabraniał mu jedzenia mięsa. Miał możliwość spróbowania innej diety, jednakże zdecydował, że nie będzie jadł mięsa ani produktów odzwierzęcych. Dlatego mam wrażenie, że nawet para mięsożerca-weganin czy ich wspólne dzieci będą potrafili dojść do konsensusu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2012 o 11:17
Mimo wszystko gotowanie codziennie 2 obiadów, z mięsem i bez jest nieco... męczące?
Odpowiedz@Lapis Wiele par tak robi - po prostu na końcu osoba wegetariańska odkłada sobie porcje, a mięsożerna dorzuca mięso i dosmaża.
OdpowiedzJestem wegetarianka i na szczescie nie spotkalam sie z taka sytuacja. Ludzie oczywiscie dziwia sie jak zyje bez miesa, ale to nic piekielnego. Maja swoje zwyczaje ja mam inne to moga nie rozumiec jak tak sie da nie jesc miesa. Jesli kiedys bd miala dzieci, bede im normalnie dawac jesc mieso itp. dla ich lepszego rozwoju, jesli kiedys by chcieli zostac wegetarianami to ich sprawa, ale by najpierw wyrosli na zdrowych i silnych. Ja nie jem miesa od 11 roku zycia, oni beda musieli jesc chyba troche dluzej. Tak wg musialam byc vhyba niezle uparta by rodzice mi w tak mlodym wieku pozwolili przejsc na wegetarianizm :D
OdpowiedzSpór weganie vs mięsożercy ma taką samą rację bytu jak ateiści vs wierzący. Niewielką. Każda ze stron ma swoje argumenty i kurczowo będzie się ich trzymała znajdując niestworzone pomysły na podważenie argumentów przeciwnika. Rozumiem czym jest weganizm, nie opiera się tylko i wyłącznie na nawykach żywieniowych. I tą drugą stronę ideologii całkowicie popieram (np. rezygnacja z kosmetyków testowanych za zwierzętach czy zawierających składniki pochodzenia zwierzęcego). Człowiek jednak jest przystosowany do spożywania mięsa (o czym świadczy na przykład nasze uzębienie). Nie jestem zdeklarowaną wegetarianką ani weganką ale od dłuższego czasu nie jem mięsa- po prostu mi nie smakuje. Rezygnacja ze spożywania białka zwierzęcego odbiła się delikatnie na moim zdrowiu, ale wizyta u dietetyka wystarczyła aby te braki zastąpić. Wszystko trzeba robić z głową- to przede wszystkim!
OdpowiedzJestem wegetarianką od 13. roku życia, oczywiście spotykam się często ze zdziwieniem jak tak można, że "ja to bym nie mógł tak bez mięsa" (kiedyś też tak mówiłam ;P), ale jest dobrze, wciągnęłam w to mamę, chłopak jest mięsożerny, ale w pełni się akceptujemy nawzajem i jego rodzina szanuje moje upodobania żywieniowe :) Nikogo nigdy nie zmuszałam i narzucałam swojej diety, każdy je jak chce. Ale np. w gimnazjum zostałam poproszona o przeprowadzenie godziny wychowawczej na temat wegetarianizmu, co się z tym wiąże, jak zbilansować dietę... I potem słyszałam że to była bardzo ciekawa lekcja, klasa zadowolona :) Czyli można pokojowo. Wkurza mnie tylko właśnie twierdzenie że bez mięsa się nie da żyć, że człowiek jest zwierzęciem mięso i wszystkożernym. Niekoniecznie. Po względem układu trawiennego szybciej nam do krowy niż do wilka (bardzo przepraszam za to wyrażenie jeśli kogoś uraziłam, nie chciałam), uzębienie - owszem mamy kły, ale nie tak rozwinięte jak drapieżniki, ciekawostka - ja nie mam kłów w ogóle O_o (zęby te mam niemal identyczne jak przednie). Dobrze zbilansowana dieta wegetariańska a nawet wegańska tylko służy człowiekowi, nie wyrządzając mu szkód. Prawda - mogą się pojawić pewne niedobory, ale to łatwo uzupełnić (mi wystarczyło doustne żelazo przez miesiąc). Dziecko także od urodzenia można na wegetarianina wychować, trzeba tylko to robić z głową (udowodniono nawet że takie dzieci lepiej się rozwijają i rzadziej cierpią na nadwagę, mają mniejsze ryzyko cukrzycy). Tak jak powiedziała HardCandy - "Wszystko trzeba robić z głową- to przede wszystkim!" i Tej zasady się trzymajmy.
OdpowiedzJa naprawdę nikomu nie chcę nic narzucać, ale szlag mnie trafia na jawną głupotę, przejawianą w cytuję "Dobrze zbilansowana dieta wegetariańska a nawet wegańska tylko służy człowiekowi, nie wyrządzając mu szkód. Prawda - mogą się pojawić pewne niedobory, ale to łatwo uzupełnić (mi wystarczyło doustne żelazo przez miesiąc). Skoro człowiek jest nie wszystkożerny to po co ten suplement. Ktoś jest wegetarianinem z przekonania- ok, robi co chce, to jego zdrowie, tak jak palacz niech pali. Ale do licha nie wmawiaj, że ta dieta to samo zdrowie. Co lepsze kawałek mięsa od czasu do czasu (do którego nasz organizm z natury jest przystosowany i jest to w pełni naturalne, czy suplement żelaza, w późniejszych latach wit. B12 itp. które są sztuczne. (wiesz, że te najlepiej wchłaniane powstają na bazie krwi zwierząt?)
OdpowiedzPo pierwsze człowiek jest wszystkożerny, a nie mięsożerny, więc porównanie krowy i wilka jest bez sensu. Po drugie diety JAKIEKOLWIEK wymagają suplementów. Czy wegetariańskie/wegańskie, czy te na schudnięcie, na zdrowie, a cukrzyce - każde dieta coś wyklucza i trzeba to "coś" zastąpić. Czasem innym pokarmem, ale częściej suplementem medycznym. Po trzecie proszę o link/tytuł publikacji tych badań, bo brzmią jak jedna wielka bzdura. Dziecko rozwijające się, tak jak kobieta w ciąży, potrzebuje białka zwierzęcego.
OdpowiedzRozumiem, że z wegetarianizmem da się żyć, ale nie pisz tutaj tych głupot jeżeli masz niewielką wiedzę w tym temacie. Dzieci rozwijają się lepiej bez białka zwierzęcego? Jeżeli przeczytałaś to w jakimś sponsorowanym artykule to muszę cię zmartwić - to jest gówno prawda. Bardzo cię proszę, nie wychowuj dziecka na wegetarianina, bo możesz mu poważnie zaszkodzić. To że będziesz dawać dziecku sojowe kotleciki i parówki tofu nie znaczy, że zastąpisz pełnowartościowe zwierzęce białko. Ja również chętnie bym poczytała o tych badaniach, aż ciężko mi uwierzyć, że ktoś coś takiego napisał...
OdpowiedzJak się pojawia niedobór, to się trzeba zastanowić, czego w diecie brakuje. A kiedy brakuje żelaza, to nie trzeba się zaraz rzucać na suplement albo mięso - akurat w tym przypadku częściej jest to problem z jego wchłanianiem, a nie rzeczywistym niedoborem w diecie.
OdpowiedzNie będę dyskutować o tym jak zdrowy czy niezdrowy jest wegetarianizm, chciałabym się tylko odnieść do oczywistej bzdury, jaką jest stwierdzenie, że bliżej nam do układu pokarmowego krowy. Masz przedżołądki? Bo ja nie posiadam, wilk nie posiada. Krowa owszem. Jej układ pokarmowy różni się od naszego całkowicie, dużo bardziej niż ten wilka.
OdpowiedzJa zaś na temat rozwoju na diecie wegetariańskiej i normalnej zacytuję Gustlika: "To ze szpeku, nie z marmelady." Jedzenie warzyw może być dobre dla licealistki czy kobiety siedzącej w biurze. Odrobina pracy fizycznej i człowiek zaczyna doceniać takie cuda, jak usmażony w głębokim tłuszczu kawałek schabu.
OdpowiedzJa osobiście nie jestem ani wegetarianką ani weganką. Choć okres wegetarianizmu przeszłam parę lat temu - nie jestem obrońcą zwierzą, ale taka dieta wydawała mi się zdrowa. Teraz jem mięso - najczęściej 2 razy w tygodniu, nie jem ani wędlin ani żadnych kiełbasek. Tak samo jak dieta wegańska czy wegetariańska, dieta z mięsem ma swoje plusy i minusy. Jeśli ktoś będzie się obżerał samym mięsem to pozytywnie na jego zdrowie to raczej nie wpłynie.
Odpowiedz@Miona Nie myj zębów. Pasta jest wzbogacona o fluor. To sztuczny suplement, czyli wg ciebie niezdrowy i nienaturalny.
Odpowiedzsoraja, tak fluor jest nie naturalny, ale potrzebny, dlaczego? Dlatego, że człowiek je rzeczy przetworzone i pozbawione wielu potrzebnych mikroelementów, czy to znaczy, że mamy wybierać sztuczne źródła braków od tych naturalnych? Pewnie czasem nie ma wyjścia (np. w chorobach), ale póki można unikać sztucznych suplementów, zdrowiej to robić.
OdpowiedzZnam przypadek, gdzie dziecko od urodzenia nie chce jeść mięsa. Ba, nawet nie dotknie talerza z mięsem. Jego mama podczas ciąży zdrowo się odżywiała i z niczego nie rezygnowała. I co z takim fantem zrobić?
Odpowiedzjak dla mnie to trochę dziwna ta historia. ja nie jem mięsa i ryb od 13 roku życia, nikomu się nie narzucam, nie próbuję namawiać, zmusić do zmiany, za to inni wiele razy mieli z tym jakiś problem, jak np. moja rodzina która na początku nie chciała się pogodzić z tym faktem (jakby to było coś tak dramatycznego, żeby trzeba było się z tym godzić), próbowali mi na początku wciskać pasztet, że niby sojowy i specjalnie dla mnie ciocia z babcią robiły. ale żeby obca baba złapała dziewczynę i próbowała jej do gęby wepchnąć mięso na siłę? jakoś ciężko mi w to uwierzyć
OdpowiedzMoim zdaniem historia jest co najmniej mocno przerysowana, o ile nie całkiem zmyślona. Kobieta chwytająca obcą dziewczynę i wpychająca jej na siłę mięso w usta - no błagam
OdpowiedzOczywiście ludzie, zabijcie negatywnymi komentarzami, nie mając pojęcia co mówicie. Nie opublikuję tych badań, bo przeczytałam je w Vege - miesięczniku dla wegan i wegetarian. Mam was gdzieś tyle wam powiem, potraficie tylko krytykować, sami żrecie mięso więc wiadomo jakie macie zdanie.
OdpowiedzNie wiem jak u Ciebie, ale u mnie się "je" a nie "żre". Spasuj, bo jak na roślinożercę strasznie agresywna jesteś.
OdpowiedzNienawidzę takiej postawy @popka15. W tym momencie to Ty krytykujesz nas.
OdpowiedzNo i masz odpowiedź czemu wyniki tych badań są takie, a nie inne. Przecież żaden producent/dystrybutor/naukowiec nie powie, że jego produkt jest niedobry czy chociaż marny. Jedno słowo: MANIPULACJA.
OdpowiedzA ja mięsa nie "żrę". Jestem wegetarianką od dobrych 7 lat (nawet ryb nie jadam) i co? I głupoty gadasz dziewczyno! Sama nie masz pojęcia o czym piszesz - jak możesz napisać, ba! pomyśleć nawet, że bliżej nam pod względem budowy układu pokarmowego do krowy? Anatomię, później fizjologię męczyłam na studiach trochę czasu i nigdy nie słyszałam o cztero komorowym żołądku u człowieka :] Gdyby dieta wegańska/wegetariańska była naprawdę taka cudowna, nie musiałabyś stosować żadnych suplementów. "Udowodniono nawet" ja poproszę o źródła - mogą być nawet publikacje anglojęzyczne - bez tego to Twoje słowa są niewiele warte :) Człowiek jest wszystko żerny i jak bardzo byś nie chciała tego zaakceptować tak było i jest. Mięso nam nie szkodzi, a jego nie jedzenie jest tylko osobistą decyzją każdego z nas. W tej chwili jawisz mi się (hehe) jako opętana wege-terrorystka ;). Wyluzuj trochę...
OdpowiedzCzyli tak jak mówiłam, artykuł sponsorowany. Ciężko, żebyś w gazetce "Uwielbiam mięcho" przeczytała artykuł o tym, jak mięso jest niepotrzebne człowiekowi w rozwoju. Tak, my wszyscy nie mamy pojęcia o czym mówimy, bo "żremy mięso", a ty jedna masz rację. Statystycznie to nie ma sensu :D W każdym razie pokazałaś tym komentarzem klasę i możesz służyć za idealny przykład wegeterrorysty, gratuluję z całego serca! Jestem ciekawa, czy o tym, że nasz układ pokarmowy jest bardziej podobny do układu krowy niż wilka też było w tej mądrej gazetce...
Odpowiedzinkognito: może od Ciebie się dowiem- dlaczego nie wystarczy powiedzieć "nie jem mięsa", a dodajesz, że ryb też nie? Mięso jak rozumiem to ciało stworzeń, a ryby to stworzenia. Tak jakby ktoś powiedział, że lubi słuchać jazzu i Milesa Davisa. Nie pytam się złośliwie, po prostu to bez sensu dla mnie. Tak samo, jak ktoś wszystkim dookoła mówi, że jest wegetarianinem. A jak się dopytasz co je zamiast, to mówi, że więcej soji i ryby i jest ok..-.- P.S. nie jadam suplementów, wyniki krwi mam lepsze niż parę lat temu, a w zasadzie moja dieta nie bardzo się zmieniła, poza tym, że nie jem już mięsa. Nie zgodzę się z tym, że mięso nie szkodzi, bo ma mnóstwo konserwantów, hormonów etc. Ale warzywa również mogą szkodzić bo są GMO, więc cokolwiek nie jemy to i tak nie będzie idealnie. Każdy ma swój wybór.. a autorka przez swoją reakcję wcale nikogo nie zachęca..
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 września 2012 o 19:12
Jeżeli już się czepiam, to po całości. Powinno być chyba " nie mając pojęcia O CZYM mówicie". I skoro masz nas gdzieś, to przyjdzie mi dziś płakać z żalu w poduszkę. ;)
Odpowiedz"Ta sałata umarła tylko po to, żebyś mógł być wegetarianinem. Miej sumienie - Wpi*rdalaj kamienie"
Odpowiedz"Moje jedzenie sra na Twoje jedzenie. ;)"
OdpowiedzZaraz, chwila moment, przecież kamienie mają duszę! Dodam też, że starożytni Grecy uważali kamienie za kości Matki Ziemi (Gaja). W takim przypadku jedzenie kamieni można uznać za objaw specyficznego kanibalizmu!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2012 o 9:55
Nie bądźcie tacy do przodu:) Jakbyście czuli się dobrze ze swoim mięsożerstwem, to wegetarianie byliby Wam obojętni. A może jesteście z tych co muszą inność zaraz stłamsić i do szeregu? ross13- idąc tokiem Twojego rozumowania.. jedzenie mięsa (i czegokolwiek) można uznać za przykład specyficznego kanibalizmu.
Odpowiedz@Sniezka to z kamieniami, to riposta na hasła wojujących wegetarian, którzy czepiają się wszystkożerców
OdpowiedzZa każdym razem gdy czytam o roślinożercach robię się piekielnie głodny. Nie wiem dlaczego xD mniejsza z tym... MIĘSA!!! GRRR!!!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2012 o 13:47
Nie po to pra-małpy zlazły z drzewa po mięso, by teraz ponownie na nie włazić.
OdpowiedzPiekielna baba bo przemocą do gardła nikt nikomu nic nie powinien. Tym bardziej, że było sygnalizowane i mogli wcześniej powiedzieć co im na wątrobie leży.<br>
OdpowiedzPowinnaś wyjść już po tych słowach : "T- No to tak nie może być, jak ty mi (?!) dziecko urodzisz, przecież P to chyba nawet czegoś takiego nie zapłodni! - tu wymownie na mnie spojrzała (choć szkieletem nie jestem." chorzy ludzie...
OdpowiedzTak, ale to było pierwsze spotkanie, miałam nadzieję, że sytuacja się nie pogorszy, ale cóż, myliłam się.
OdpowiedzCzy kiedy już się obudziłaś, to kierowca autobusu bił brawo, moher przeklinał a proboszcz wyklinał?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2012 o 11:50
nie wiedziałam że weganie zdejmują buty przed posiłkiem
OdpowiedzJak się idzie w gości, to się zdejmuje okrycia wierzchnie i buty, by nie pobrudzić podłogi.
Odpowiedzmaybe6 - Tylko niestety w Polsce tak mamy, swoisty savoir - vivre, który nigdzie indziej nie jest stosowany... Moi goście są uprzedzani by nie zdejmować obuwia - dla mojej wygody i komfortu psychicznego ( a gdyby komuś śmierdziały stopy ? albo ma grzybicę? albo ubrał dziurawe skarpetki ? ), najwyżej później odkurzę...
OdpowiedzNawet w zimę, jak gość przyjdzie w kozakach ubrudzonych śniegiem z błotem? Niezdejmowanie butów jest logiczne tylko na wiosnę, lato i suchą jesień.
OdpowiedzMikaz - u mnie nawet zimą oraz w brzydką, deszczową pogodę. Są szmatki, czyściki, wycieraczki - takie wynalazki ludzkości :P Może jest logiczne, ale jak pisałam wcześniej, nigdzie (poza granicami Polski) nie spotkałam się z sytuacją, w której gospodarz nakazuje lub oczekuje ażeby zdjąć obuwie (chyba,że przychodzimy w gumiakach prosto z chlewu lub wchodzimy do meczetu :P)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 września 2012 o 11:58
Jalouse - u większości Polaków zdejmuje się buty, więc i ja wtedy je zdjęłam :) problemu nie ma. U mnie w domu również zdejmuje się buty i nikt nigdy nie narzekał :) Mój komentarz był do sklepowej, która swoją wypowiedzią nie dodała nic sensownego do dyskusji - po prostu prztyczek.
OdpowiedzJakaś taka niedokończona ta opowieść. Teściowa atakuje ze skrzydełkiem ociekającym tłuszczem w ręku i ladacznicą na ustach, mało Cię nie zamorduje, a Ty nic. Siedzisz, milczysz i nic. Chłopak niby to samo, czyli też nic. A potem wstałaś i wyszłaś. A chłopak dalej nic. Wiesz, starsi ludzie może są fanatykami, ale żeby łapać kogoś za twarz i wpychać jedzenie do ust - to już jest gruba przesada, fantazjować też trzeba umieć. Jak dla mnie to fake. Nikt się tak nie zachowuje przy własnym stole.
OdpowiedzPrzedstawiłam jedynie piekielną sytuację. Z chłopakiem już rozmawiałam na ten temat, on sam nie mógł uwierzyć w to, co zrobiła jego matka. Poza tym czy ja milczałam? Nie, odzywałam się kulturalnie, a następnie wyszłam. Nie ma sensu się kłócić. Jeżeli dziwi Cię to, że nie wybuchłam, to uwierz, jestem spokojną dziewczyną i zamiast krzyku czy takiego sposobu rozmowy jaki preferuje moja teściowa wolę konkretne sensowne działanie - w tym przypadku wyjście.
Odpowiedz