Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zdarzył nam się w godzinach wieczornych wypadek, w wyniku którego młody koń…

Zdarzył nam się w godzinach wieczornych wypadek, w wyniku którego młody koń zerwał sobie płat duży skóry z klatki piersiowej. Gówniarz dostał białej gorączki i zanim udało nam się go ogarnąć, zapobiec dalszym uszkodzeniom ciała i jakkolwiek zabezpieczyć ranę, zdążyliśmy znienawidzić jego, siebie nawzajem i wszelkie siły wyższe.

Mój niezawodny przyjaciel weterynarz był akurat zajęty, jakiś skomplikowany poród, syf i malaria, nie mógł ruszyć się stamtąd jeszcze parę godzin. W obliczu konieczności szybkiego i efektywnego przymocowania "skalpu" z powrotem do właściciela, rozpoczęłam poszukiwania alternatywy.
Podkreślić trzeba, że każdy telefon rozpoczynałam komunikatem, jak się nazywam, przedstawiałam sytuację i pacjenta oraz podawałam miejsce, w które trzeba by dojechać.

Zadzwoniłam na najbliższy weterynaryjny "ostry dyżur", pomoc można tam uzyskać podobno 24/7. Pan zameldował, że rozumie, że bardzo chętnie, ale on nie może opuścić przychodni, bo jest sam. Pytam więc, czy w przypadku niemożności dowiezienia zwierza na miejsce są jakiekolwiek szanse na uzyskanie od nich wsparcia.
"Czasami tak, dziś absolutnie nie. Ale proszę się nie przejmować, to przecież tylko koń."

Szlag mnie trafił i krew nagła zalała.
Ale nic, nie zniechęcałam się, dzwoniłam dalej. Na zegarze już po 22:00, więc nikt nie kwapił się, żeby odebrać telefon. Wreszcie - sukces. Pan wypytywał, dociekał, wydawał się bardzo rzeczowy... Rozmawialiśmy już jakieś 20min, gdy na moje n-te pytanie, czy przyjedzie, odpowiedział, że nie, ponieważ tak właściwie to on teraz jest na wakacjach, ale bardzo żałuje, bo to ciekawy przypadek.

Zameldowałam chłopakom, żeby pochowali przede mną niebezpieczne narzędzia i wróciłam do dzwonienia. W końcu, nareszcie! Pan przyjedzie, oczywiście, on już się ubiera i podąża do nas. Zaproponowałam, że wyjadę po niego, żeby się biedny nie zgubił na tym wygwizdowie po drodze do stajni.
Prawie przyrosłam do siedzenia, facet pokonywał 20km przez półtorej godziny. Ale udało się, dotarł, tylko... po wejściu do stajni lekko pozieleniał.
- To o konia chodziło?! - zapytał, z nielichym przerażeniem w oczach.
- Tak, podkreśliłam to co najmniej trzy razy w czasie rozmowy.
- Ale żywy koń?! Przecież ja do tego bydlaka nie podejdę!
Obrót na pięcie, szybki odwrót do samochodu i w długą. Popatrzyliśmy się na siebie z ekipą, nie wiedząc, czy się śmiać, czy płakać, czy może dogonić i zutylizować. Dobrze, że chociaż pacjent już skapitulował i zaprzestał prób unicestwienia nas i samego siebie.

Na tarczy 2:45, zabrakło mi kontaktów w książce adresowej. Mój Mężczyzna, bezlitośnie zwleczony z wyra, przeszukiwał internet. Wtem nadchodzi wybawienie - telefon, znajomy wet uratował źrebaka i melduje, że jest już wolny, więc może wpaść, jeśli młody jeszcze niepozszywany. Robótki ręczne zakończyliśmy przed 4:00. Koń poskładany w jeden kawałek, mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.

Przed chwilą odebrałam telefon - dzwonił wet, który ewakuował się w podskokach na widok konia. Pytał, czy ktoś nam pomógł, czy wszystko dobrze. Zdążyłam pomyśleć, że chyba jednak fajny z niego człowiek, kiedy stwierdził, iż... jestem mu winna za dojazd 200 złotych polskich.
Spytałam, czy aby w drodze powrotnej, w czasie ucieczki ze stajni, nie przyrżnął w coś mocno głową.

Ma ktoś może tanio odsprzedać karabin?...

"nie-ludzcy" lekarze

by Ventarron
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar zeebee
41 41

Zaimponował mi pan wystawiający rachunki za oględziny i ucieczkę. Zaproponuj mu że przyjmiesz 500 za nieopisywanie jego wyczynów w necie przy jego ogłoszeniach ;)

Odpowiedz
avatar Loras
32 38

@stachu54 jaką "ich pracą"? Szukała specjalisty od leczenia zwierząt hodowlanych. Sama nie zajmuje się weterynarią, a hodowlą zwierząt. Starałeś się zabłysnąć tym seksistowskim żartem, czy jak? Czy masz po prostu problemy z czytaniem ze zrozumieniem?

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
27 31

stachu54> Przeczytac-zrozumiec, nie zrozumiec-przeczytac jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz... Zrozumiec-komentowac, nie rozumiec-zamknac ryj. Jasne? Czy mam ci historie obrazkowa wkleic?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 września 2012 o 10:18

avatar ra5putin
4 8

Za 450 złotych mogę ci odsprzedać moją replikę ;)

Odpowiedz
avatar mlodyMMZ
10 14

Może kolega z Albanii coś przywiózł, jest szansa na ak-47, bo tego było tam najwięcej. Ale nic nie obiecuje, że coś załatwie. Plusik za historie:)

Odpowiedz
avatar OSP
3 5

Po co do Albanii, wystarczy pojechać nad wschodnią granicę i mieć 1000 $ i każdy przemytnik sprzeda ci "kałacha".

Odpowiedz
avatar spy02
28 30

200 zł za 20 km? To czym on tam przyjechał, czołgiem że tak sobie policzył? :D Historia jak najbardziej piekielna, zasługuje na +.

Odpowiedz
avatar Nemezis
10 14

a nie wolisz laske dynamitu ??

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 18

A tak z innej beczki - kiedyś mówiło się, że "Lach bez konia to jak ciało bez duszy". Teraz z przykrością patrzę jak Polacy przestają szanować konie i ludzi pracujących w stajniach. Czemu? Zwykle odpowiedź jest jedna "Bo konie śmierdzą i srają gdzie popadnie, a ludzie pracujący przy tych bydlętach muszą być nienormalni" :]

Odpowiedz
avatar 7medeis
27 31

Ktoś, kto twierdzi, że konie śmierdzą, chyba nie jeździł mzk latem w godzinach szczytu:]

Odpowiedz
avatar Bryanka
13 15

Bo zapach potu z owłosionej pachy jest bardziej mniaaam :P

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
-2 16

Taaa... konie smierdza... Pewnie ze tak, przeciez nie biora prysznica, smierdzi im z dupy, sraja gdzie popadnie... Tylko czy to byl opis konia, czy ludzkiego brudasa? Sami sobie odpowiedzcie...

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
7 11

Zajrzę do piwnicy w domu dziadka, jak się kilof znalazł to kto wie czy karabinu się nie uświadczy. Gratis podrzucę;) Swoją drogą cenił się gościu, nie ma co.

Odpowiedz
avatar Valkiria
15 19

Haha, dobre. A konie, wredne bydlęta, ZAWSZE chorują w weekend albo w święta. Nadchodzą dni wolne? Właścicielu swego konia, bądź przygotowany ;) BTW wet uciekający czego się spodziewał - że trupa będzie szył?

Odpowiedz
avatar Crow
8 8

Koty (przynajmniej te moje) też chorują tylko w weekendy, kiedy u weterynarza jest 2 razy drożej :)

Odpowiedz
avatar NoelleSmiley
4 6

Mój pies nigdy nie chorował nic nie było. A teraz kiedy wyjechaliśmy do Norwegii, gdzie weterynarz jest cholernie drogi zaczął mi chorować. A to uszka bolą i coś jet, a to łapka...

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
-4 8

Pprzeciez wiadomo ze zwierza to takie paskudy ktore choruja ludziom na zlosc, wtedy kiedy placi sie jak za zboze... WETERYNARZ??? Przeciez ten osobnik nie powinien miec prawa dotknac jakiegokolwiek zwierzaka. Idac jego tropem rozumowania, kot czy pies ktory mial wypadek, ktory stracil, lub ma zmiazdzona lapke powinien isc do uspienia? To w takim razie ja po stracie palca powinienem sie zutylizowac? Wszedzie sa jebieci ludzie, niewaze czy lecza czlowieka czy zwierzaka. Pozytywnym jest tylko to ze nie wszyscy. Nie wszyscy lekarze, nie wszyscy weterynarze, nie wszyscy strazacy itd, itp... sa debilami, znakomita wiekszosc z tych ludzi naprawde chce nam pomoc. A to ze trafilas na patologa...

Odpowiedz
avatar BlackCat
-1 15

Historia zdecydowanie na +, jednak popraw "skalp" na np. "ochłap", bo skalp jest na głowie :)

Odpowiedz
avatar PooH77
0 16

Jak już się tak czepiasz, to z głowy, nie na:p...

Odpowiedz
avatar BlackCat
2 16

Tak, ale potocznie i, o ile mi wiadomo, scalp z angielskiego to też skóra NA głowie. Więc poluzuj szeleczki, bo się nie czepiam i nie krytykuję Autorki, tylko pokazuję istotną różnicę

Odpowiedz
avatar BlackCat
7 19

Nikt, w licentia poetica nie chodzi o błędne nazywanie danej rzeczy, ale o to, że jest dopuszczona błędna odmiana lub forma. A tak poza tym, macie ogromny problem z tym, że zwróciłam uwagę, że skalp znajduje się w innej części ciała, niż klatka piersiowa o.O

Odpowiedz
avatar PooH77
-3 11

Nie, to ty masz wielki problem i się spinasz, w mojej uwadze widzisz atak na siebie. A to był żart, zakończony odpowiednim znakiem nawet...

Odpowiedz
avatar nikt
5 17

@BlackCat Czyli - Twoim zdaniem - nie mogę powiedzieć na samochód "wózek", bo to słowo oznacza co innego? No ciekawe, ciekawe... A jeśli już chcesz być tak bardzo "correct", to Twoja propozycja (ochłap) też jest błędna - SJP podaje coś takiego: ► ochłap 1. resztka jakiegoś jedzenia, zwykle mięsa; 2. coś o niskiej wartości, oferowane z konieczności lub z litości

Odpowiedz
avatar BlackCat
5 13

Nikt, nie spinam się. I ochłap dałam przykładowo (używa się stwierdzenia ochłap mięsa, skóry etc. Bardzo popularne w literaturze), nie mówiłam, że tak ma być i już. I nie jestem, jak Ty to ująłeś, "correct". Jakbym była to bym w 90% historii tutaj wytykała najmniejszy błąd, np. stawiania przecinka przed słowem "albo" lub Twoje wtrącanie angielskich słów do wypowiedzi. Co do Twojego "wózka" - to słowo jest używane jako synonim samochodu, więc jest poprawne. Skalp jest konkretną częścią na ciele. PooH - nie widzę żadnego ataku, wybacz, jeśli tak to odebrałeś, biję się w pierś.

Odpowiedz
avatar PooH77
-2 8

Nie bij się w pierś, proszę...;)

Odpowiedz
avatar Ventarron
11 13

Wzięłam ów nieszczęsny skalp w cudzysłów, według mnie to słowo najlepiej obrazuje kawał oderwanej, całkowicie owłosionej skóry;) Wspomniany, przykładowy "ochłap" kojarzy się bardziej z kawałkiem mięcha, więc w tym przypadku nie pasuje, ale dzięki za uwagi, każdy ma prawo do swojej opinii i należy to uszanować. Jednak muszę napisać, w odpowiedzi na post Otaku: skóra z biologicznego punktu widzenia nie jest mięsem, jako "mięso" rozumie się włókna tkanki mięśniowej. Skóra, w zależności od warstwy, to tkanka łączna i nabłonkowa. Idąc Twoim tokiem rozumowania, mięsem trzeba by nazywać również kości, krew i praktycznie całą resztę wytworów, budujących żywy organizm.

Odpowiedz
avatar nikt
2 2

@Otaku Odpowiedzi odnośnie "biologicznego punktu widzenia" udzieliła Ci już autorka historii. Chyba nie muszę nic dopowiadać. @BlackCat Autorka użyła słowa "skalp" w cudzysłowie (a to dość dobitnie świadczy, że nie użyła go w znaczeniu dosłownym), więc pisanie, że to niepoprawne, bo skalp odnosi się jedynie do skóry głowy jest właśnie czepianiem się i niczym więcej. Co do "ochłapu skóry" to raczej nie jest to - jak się wyrażasz - "popularne w literaturze określenie", ale może po prostu czytamy inne rzeczy. Chcesz się czepiać obcojęzycznych wtrąceń i do tego w cudzysłowie? A czepiaj się, jak zresztą czepiasz się tego skalpu. PS. Gdzie ja pisałem, że się spinasz? Bo chyba coś musiałem przegapić..

Odpowiedz
avatar BlackCat
4 4

Albo Autorka teraz dodała cudzysłów albo wcześniej go nie zauważyłam :) Nikt - wybacz, walnęłam się, wg PooH się spinam :)

Odpowiedz
avatar polon
17 17

Zadzwoń do niego, że przyjedziesz mu zapłacić i sobie policz 400 PLN za dowóz pieniędzy :)

Odpowiedz
avatar jucha16xd
-1 5

Koniowi współczuje. Natomiast co do "Weterynarza Ucieczka W Podskokach" to nie wiem co mam powiedzieć - weterynarzem z powołania to On nie jest, nie polecam nikomu.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 6

Łuk mogę i za darmo oddać, a maczetę tanio :D No ale serio, wiać od chorego zwierza?

Odpowiedz
avatar misiafaraona
12 14

Fakt, najlepiej z łuku, żeby nie narobić huku ;)

Odpowiedz
avatar RudaOna
2 4

Łuk z chęcią ja przyjmę. ^^

Odpowiedz
avatar Zuzopedia
-1 1

Jak wykopie spod stodoły 2 karabiny z II WŚ, to mogłabym podrzucić, ewentualnie chłopakom z Dęblina co mi latają co i raz migami i F16 nad głową(przeklęte korytarz powietrzne i poligon za lasem!) dam cynk, żeby podrzucili miszczowi jakiś prezencik. Tylko lokalizację jak można bym poprosiła ;D.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 2

Zdziwiłem się, że jeszcze nikt nie zapytał, zapytam więc ja. Co się robi w przypadku sporej rany i szału pourazowego u konia? Strzela środkiem usypiającym, czeka aż się zmęczy? Bo chyba podejście do wierzgającego konia nie jest najlepszym pomysłem.

Odpowiedz
avatar Loras
5 5

Jako "wsiok" z pochodzenia odpowiem: z tego, co z dzieciństwa pamiętam, trzeba czekać na specjalistę, nie podchodzić, bo a nuż zwierzę wkurzy się i przestraszy jeszcze bardziej, i mieć nadzieję, że zaraz się uspokoi i nic sobie nie zrobi. Weterynarz strzela (jeśli nie ma innej możliwości) środkiem uspokajającym, który powala w mniej, niż minutę, i robi, co trzeba. W wersji niskobudżetowej i okrutnej - trzeba przywalić w głowę z całej siły i cieszyć się świeżymi kilogramami koniny (jak niektórzy w miejscowości, z której pochodzę).

Odpowiedz
avatar Djurex
1 1

W stajni gdzie pracowałam w przypadku rzucającego się konia wymagającego pomocy stosuje się dutkę czyli coś w rodzaju sznurkowego zacisku na górnej wardze,może to dziwnie brzmieć,ale działa.

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

dutka "działa" ponieważ sprawia ból i odcina dopływ krwi ;) U nas stosowało się tylko nacisk ręką na nozdrza od góry.

Odpowiedz
avatar Ventarron
11 11

W tym przypadku najpierw poczekaliśmy, aż się zmęczy. Kiedy stanął, cały spieniony, zdyszany, na trzęsących się nogach, stajenny podszedł i złapał go za kantar na łbie, wykręcając przy tym ucho, żebym miała moment na założenie dutki na wargę - brutalne jak cholera, ale nie mieliśmy wyjścia. Potem, nie bez problemu, wprowadziliśmy go do poskromu - takie stanowisko, koń nie może przesuwać się na boki. Naprędce zostały zmajstrowane ograniczenia również z przodu i z tyłu. Kontrolę nad koniem utrzymywaliśmy, regulując zacisk dutki, najmocniejszy podczas mojego gmerania przy ranie w celu jej jako-takiego zabezpieczenia. Koń dostał też doustną pastę uspokajającą, tylko dziadostwo zadziałało dopiero po jakichś dwóch godzinach. Oczywiście w międzyczasie cały czas dużo gadania, uspokajanie głosem może zdziałać cuda, plus momentami lekkie pukanie pięścią w czoło - to odwraca uwagę. Po pewnym czasie, kiedy bestia ochłonęła, można było przejść do najlepszej metody - podstawienia żarcia.

Odpowiedz
avatar Iza30
1 1

A jest już dalszy ciąg historii z podrzuconą Wam dziewczynką?

Odpowiedz
avatar madless
3 3

wet, który za dojazd policzył sobie 200zł - bezcenne. Skąd jesteś? Możesz podać nazwisko na PW, żeby w razie czego unikać tego człowieka? I kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że kocham mojego weta - nawet jak sam nie może dojechać, to zawsze w nagłych przypadkach kogoś od siebie podeśle.

Odpowiedz
avatar krm9
1 1

Nie trzeba było powiedzieć, że mu dasz te dwie stówy - niechby sobie przyjechał, nawet parę razy ;-)

Odpowiedz
avatar AniaMP
-1 3

Ja przepraszam!. Czyli to, że to koń, a nie co innego, to znaczy, że go nie boli.[ironia mode off] "Głupich nie sieją...sami wschodzą." Na militaria.pl są całkiem tanio do kupienia wiatrówki, lub proce. Wsadzić jednemu z drugim parę kulek w coś wrażliwego i na pewno zapamięta zdarzenie

Odpowiedz
avatar Ventarron
7 7

Szanuję to, że nie każdy wet zajmuje się dużymi zwierzętami, a już na pewno nie każdy jest hipiatrą, to zupełnie normalne. Dlatego zawsze, kiedy dzwonię, mówię wyraźnie, że sprawa dotyczy konia. Wówczas albo ktoś podejmuje się udzielenia pomocy, albo po prostu wyjaśnia, że on się tymi zwierzętami nie zajmuje, czasem podaje namiary na bardziej zorientowanego w koniach kolegę po fachu.

Odpowiedz
avatar ponury82
-1 1

Sam Chcę karabin. albo nie teraz to przydałaby się wyrzutnia RPG.

Odpowiedz
avatar Rifnis
0 2

To może od razu z grubej rury - niemiecką Dorą, kaliber 802mm

Odpowiedz
avatar Lukrecja_B
3 5

To ja mam pomysł. Zrobimy ściepę i wynajmiemy fachowca, bo w moich stronach taka sama bryndza i jeden karabin w niefachowych rękach może nie starczyć. Dorzucam się od zaraz!

Odpowiedz
avatar Lukrecja_B
2 2

...z drugiej strony...jeżeli płatni kilerzy mają równie profesjonalne podejście jak co poniektórzy weci, to trochę strach...

Odpowiedz
avatar Misa_Misa
-1 1

Odsprzedać mogę replikę miecza duży jest więc uwaga.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Ventaron idę na razie do technikum weterynaryjnego ale w 2 klasie będę miała zajęcia na koniach:D może za kilkanaście lat jak będę już wetem to zadzwonisz :P? I wcale nie będę uciekać przed ,,słodkim" konikiem :D

Odpowiedz
Udostępnij