Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolejna super opowieść o poszukiwaniu pracy;) Wiem temat ma branie,ale muszę się…

Kolejna super opowieść o poszukiwaniu pracy;) Wiem temat ma branie,ale muszę się podzielić moją ostatnią ROZMOWĄ KWALIFIKACYJNĄ - ja się uśmiałam, ale dla niektórych może być starszna. Po kolei.
Z powodów od siebie niezależnych jestem osobą bezrobotną. Co prawda skończyłam studia dzienne, mgr inż, i to kierunek raczej ścisły, nie żadna filozofia itp., dotychczasowe doświadczenie w pracy w biurze mam, bo niestety w zawodzie tylko cud może sprawić ze pracę dostanę. Także widząc jaka jest sytuacja na rynku pracy,stwierdziłam, że nie ma co wybrzydzać. Stanowisko Sekretarki mi uwłacza,ale lepsze to niż siedzenie na kuroniówce:/ Tak więc o takiej ofercie będzie.
Znalazłam na pewnym popularnym portalu ogłoszeniowym z przyrządem szkolnym w nazwie ofertę, że Sekretarkę/Asystentów/Handlowców przyjmą. A że Handlowiec to pewnie akwizycja albo inne call center, wysłałam aplikację zaznaczając,że na sekretarkę (ambicje w kieszonce miałam). Wysłałam.
Dzień następny. Dzwoni jakiś chłopak,przyjemny głos, że na rozmowę w dniu dzisiejszym zaprasza,było po godzinie 14,rozmowa miała oscylować w okolicach 18.30. Myślę sobie zajefajnie,ja poza miastem, ponad godzina drogi,samochód do mycia już nie mówię o tym, żeby się ogarnąć. Myślę, daruję sobie,tym bardziej,że chłopaczyna nie chciał mi podać adresu tylko skrzyżowanie ulic i że mam dzwonić. W sumie dziwne, ale może numeru ulicy nie widać czy coś, nie wnikam. I tak podczas szorowania mojego bziuma natchnęła mnie jakaś diabelska moc i stwierdziłam,że pojadę. Zadzwoniłam do psiapsiółki czy ze mną nie skoczy, gdyż to wszystko było na tyle dziwne,że po prostu się trochę bałam. Sprawdziłam jeszcze firmę w necie, ale że nazwa jakich bardzo wiele, to wujek google nie chciał mi nic konkretnego powiedzieć ( teraz już wiem dlaczego:D). Pieprz w sprayu w torebkę. Wsiadam-jadę(a nóż oferta życia)
Półtorej godziny później- jestem - dzwonię. Odebrał PAN WIELKI ASYSTENT(A),powiedział że zaraz po mnie przyjdzie pod kiosk. Ołki. Jest, gówniarz nawet 18 lat pewnie nie miał, nie raczył do mnie podejść, może się wystraszył, że ja z koleżanką (wysoka, szczupła, ładna blondyczeka), ale widzimy jakieś CV przekłada. Dobra podeszłam. Oznajmił mi(swoim zarozumiałym, świeżo po mutacji głosem), że PAN PREZES (PP) aktualnie poświęca swój czas wolny na rozmowy z nami. Rozmowa odbywać się miała na ławce przy placu zabaw między blokami. Mało z koleżanką się nie posikałyśmy ze śmiechu, ale w sumie przynajmniej miejsce nie zagrażające mojemu bezpieczeństwu, więc poszłam, a koleżanka czuwała z daleka. Po drodze zaśmiałam się, że specyficzne miejsce jak na rozmowy kwalifikacyjne, zostałam skarcona wzrokiem "kobieto puchu marny" i poinformowana, ŻE NIE POLECA MI BYĆ PRZY PREZESIE ZBYT WESOŁĄ itp. szczęka do ziemi, zawsze mam uśmiech na ustach (ot takie skrzywienie). Czekamy bo PP jeszcze z jakąś biedną dziewuszyną siedzi. Do A telefon, mówi, że przekaże PP, który skontaktuje się z Panią i się umówicie. Zaznaczył nazwisko na swojej liście, jakieś dwie pozycje przed moim. Wtem A uświadomił mi, że będę musiała bardzo się postarać, bo już 2 dziewczyny dzwoniły i pytały co mają zrobić żeby tą pracę dostać. WTF? Miałam ochotę odejść ze śmiechem, ale stwierdziłam, że w sumie może być ciekawie, a że nic mi nie zagraża to czekam dalej. Poszłam.
Przywitaliśmy się, siedliśmy na ławce i się zaczyna. PP zaczyna swój 20 minutowy monolog, gdyż moja osoba akurat mało go obchodziła. Po 3 minutach opowieści miałam ochotę zwrócić obiad. Pani Rowling mogłaby prosić o konsultacje, bo PP co jak co ale wyobraźnię miał. Nasłuchałam się o tym jakimi miliardami franków szwajcarskich nie obraca, gdzie to ma firmy (żadnej nazwy), że rezyduje w Szwecji ogólnie i go tu nie ma. Zastanowiłam się tylko, czemu skoro taki bogaty jest to na naprawę zębów go nie stać, bo akurat skrzywienie takie mam i bardzo uwagę zwracam, chciałam mu polecić pobliski Instytut Implantologii ale się powstrzymałam niestety. Że biuro na paręnaście sekretarek chce tu otworzyć i takie tam różne jakie to piękne i wogóle. Wynagrodzenie 1800 euro na rękę, bo dla niego 3000PLN to poniżanie pracownika. Potem coś o Zurychu mówił tak jak wcześniej o Szwecji, chyba mu się ze Szwajcarią pomyliła, nie wnikam. Nazwiska niestety nie zapamiętałam, ale podobno bardzo znany w Polsce jest itp itd. Spytał się mnie czemu sztuczną biżuterię noszę - WTF? (miałam tylko normalny zegarek i zwykłe małe wkręty w uszach). Jak o coś spytał to w pół zdania przerywał. Jego jedynie pytania to o języki, czy jestem panną, czy mieszkam z rodzicami i czy mam chłopaka, wszystko tak w paro minutowych odstępach.
Zbliżamy się do końca. PP mnie zapytał, czemu to akurat mnie ma zatrudnić. Więc zaczęłam swój wywód jaki to ja jestem dobry pracownik, szkoła, wykształcenie, doświadczenie i tak dalej. No ale widocznie nie o to mu chodziło. Więc zapytał ponownie czemu ma mnie zatrudnić. Zamilkłam. PP kazał mi się przejść i zastanowić co mam mu powiedzieć, że co zrobię, żeby mnie zatrudnił. I jak wrócę to moja odpowiedź miała brzmieć tak: "Panie Tomaszu, żeby dostać tą pracę to zrobię to, to i to". Ahahahah. Dobrze, że nie był bardziej bezpośredni, bo ten gaz by poszedł w użycie. Wstałam, zabrałam swoje CV i powiedziałam, że wrócę za 20 minut (niech czeka). No i się zawinęłam z koleżanką.
Dawno się tak nie uśmiałam jak podczas tej "rozmowy". Ale ja to jestem ja. I teraz się zastanawiam, kto jest bardziej piekielny. Ten kolo(ohydny, obrzydliwy, kijem bym nie ruszyła), który że niby za pracę parę młodych panienek zaliczy (nie łudźmy się, pracy to i za 1800PLN brutto żadnej nie da), czy te głupie dziewuchy o IQ 50, wierzące w to co mówi i oddające się bez skrupułów.
Tego dnia straciłam wiarę w ludzi i w ten durny świat.

Lublin- Miasto Cudów

by keroraina
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
1 3

Kolejna historia o poszukiwaniu pracy w Lublinie, coś mało zachęcające się to miasto z tej perspektywy wydaje :|

Odpowiedz
avatar Vampi
-4 14

Ja pie**le, jakie glupoty!

Odpowiedz
avatar PooH77
-5 33

Jaka damulka, stanowisko sekretarki jej uwłacza! Bezczelna: "nie żadna filozofia itp."...no szczyt...Beznadziejnie napisane, do tego masz parę dziwnych "skrzywień". 1800 euro czy pln w końcu? Zdecyduj się. Jesteś zadufaną w sobie istotką. Tyle.

Odpowiedz
avatar Mikaz
8 12

Czytaj ze zrozumieniem, wielki pan prezes powiedział, że zapłaci 1800 euro. A na koniec autorka dodała, że nawet 1800 ZŁ nie zapłaci (a co dopiero euro).

Odpowiedz
avatar monikamaria
1 7

Dlaczego damulka? Bo ma ambicję? Dla kogoś, kto poświęcił kilka lat na naukę posada sekretarki nie jest wymarzonym stanowiskiem i dziewczyna słusznie prawi.

Odpowiedz
avatar PooH77
2 4

monikamaria, owszem, nie jest wymarzoną, w pełni dziewczynę popieram w tym względzie, ale nie można być tak przesadnie pewną siebie, to wręcz pyszałkowatość. Taka praca jej uwłacza? No wybacz. Poza tym, gdyby faktycznie była tak zajebiście wykształcona, że jakaśtam filozofia to dla niej najgorsze zło, gdyby była w 1 trójce na swoim wymarzonym kierunku, to bez problemu dostałaby pracę. Tak się dzieje na przykład ze studentami cybernetyki - można powiedzieć, że zanim ukończą studia już mają zapewnione dobre stanowiska za konkretne pieniądze!

Odpowiedz
avatar truskawka
1 11

E tam, czepiacie sie . Mi sie podoba, dalem plusa. Pewnie gosciu mial nadzieje na dalsze "testowanie" sekretarki w krzakach za kioskiem :D

Odpowiedz
avatar Draco
5 5

Osoby które poszukiwały kiedyś pracy wiedzą jak to wygląda. Oczywiście bananki i "weseli krewni i znajomi" którzy nie muszą pracować, bo tata da, lub pracują na stanowisku - nic nie robiąc - za wielką kaskę, tego nie odczuwają więc dla nich to brzmi jak bajka. Ale tak to mniej więcej wygląda naprawdę. Mi się to nie zdarzyło, bo nie jestem szczupłą blondynką, a większym facetem, ale kilka znajomych ma w swoim życiu historię, w których musiały uciekać z rozmów kwalifikacyjnych. Widać, że Keroraina zna swoją wartość na rynku pracy, ale nie mówi "w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem" jak Ferdynand K. ;) A co do historii to obstawiam, że chłopaki znaleźli kilka blond plasticzków do dokładniejszego "sprawdzenia" w okolicznej piwnicy albo krzakach. To akurat było dwóch cwaniaków którzy mieli "genialnego pomysła", ale na rynku pracy są tysiące lepiej przygotowanych oszustów i naciągaczy, którzy właśnie kuszą "światowością", "elitarnością", wysokimi zarobkami, oraz oczekują uwielbienia i podziwu a w szczególności dużych ilości pokłonów od starającego się o pracę "pyłku". Ludzie się zgłaszają, rządni kasy, kariery, byle szybko i łatwo, a potem wielkie krzyki i rozpacz bo ktoś ich wyrolował. Ostrożność i chłodna kalkulacja to podstawa. Nikt nam za darmo cudownej pracy nie da. No chyba, że jakiś wariat milioner ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2012 o 14:51

avatar Mikaz
1 5

Co to się porobiło w tym kraju, że nawet mgr inż nie może znaleźć pracy. A tak nam wmawiali, że dla inżynierów zawsze będzie praca.

Odpowiedz
avatar Irisha
6 12

Mieszkam w Lublinie, skończyłam filozofię (!) i mam pracę, całkiem nieźle płatną i bardzo blisko związaną z kierunkiem studiów. Krew mnie zalewa gdy słyszę, że człowiek po studiach humanistycznych nie ma szans na rynku pracy. Ma, o ile w czasie studiów zamiast imprezować udzielał się, pozwolił się poznać potencjalnym pracodawcom, a przede wszystkim miał konkretny pomysł na życie i wiedział, po co na dane studia idzie. A jeśli po skończeniu studiów jedyne, co się ma, to papierek i wygórowane ambicje, to problem jest wszędzie - nie tylko w Lublinie.

Odpowiedz
avatar purrpurr
1 9

Nie chcę być wścibska, ale naprawdę interesuje mnie, jaki to rodzaj pracy (bez złośliwości, naprawdę mnie to interesuje), bo do tej pory naiwnie myślałam, że nie ma pracy związanej z filozofią..:)

Odpowiedz
avatar Irisha
5 7

@ purrpurr Redaktor jednego z czasopism o tematyce filozoficznej. Wbrew pozorom jest całkiem dużo miejsc, w których mogą pracować absolwenci tego kierunku - mówię tu oczywiście o pracy związanej z tematyką studiów.

Odpowiedz
avatar MadDog
1 5

Zapomnieli dopisać "wykładają towar w Biedronce". No, ale to akurat nie tylko po filozofii można... (-;

Odpowiedz
avatar keroraina
0 8

A ja ze swej strony chciałam posypać głowę popiołem. Gdyż pisząc o filozofii, nie zastanowiłam się nad tym, że obrażę ludzi interesujących się tym kierunkiem. Na celu miałam uniknięcie komentarzy: że trzeba było skończyć coś porządnego a nie filozofię czy coś takiego, jak to się często gęsto zdarza. Każdy kończy to co chce i co go interesuje, o gustach się nie dyskutuje, póki się nie żali, że pracy nie ma czy coś. Przepraszam A jeśli PooH77 uważa, że odbieranie telefonów i parzenie kawy to szczyt marzeń osoby po studiach to gratuluję. Żadna praca nie hańbi, ale w tym wypadku ja akurat jakoś bym się chwalić nie bardzo chciała, mimo że bym swoje obowiązki jak najlepiej umiem wykonywała. Jakby tak strasznie mi nie pasowała, to bym nie traciła kasy na paliwo i swojego czasu i bym nie jechała.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2012 o 20:31

avatar Agnieszka77
3 3

parzenie kawy i odbieranie telefonów?? Kobieto czy ty nie wyszlas z czasow PRL-u?? Moze jeszcze umilanie prezesowi czasu (czyt. sex) Niewiem dlaczego sekretarka to takie uwlaczajace u nas zajecie. Jestem nia i nie wstydze sie tego. Jednak dni aby wypic samemu kawe to jest coraz mniej... Kawe i tel. - gdyby tak byloby to mialabym bajke a nie prace. Niestety uzeranie sie z ankieterami tel, ofertami przez tel, ludzmi ktorzy mysla ze bez umowienia sie mozna wejsc do prezesa. Grafik szefa trzeba ulozyc, miec na glowie cala organizacje biura, wlacznie z dostawami, cala korespondencja na glowie, pisma trzeba napisac, terminow pilnowac. Oprocz tego cala masa innych roznych rzeczy, tak aby firma sie krecila ogółem... Praca do 15??? Jejku kiedy to bylo .... Ach teraz sekretarka to rowniez w wiekszosci asystentka prezesa czyli jego prawa reka

Odpowiedz
avatar purrpurr
0 0

@Irisha, tusia - dziękuję, rozjaśniłyście mi sytuację:) @MadDog, Tobie też:D

Odpowiedz
avatar naturalnawodamineralna
2 4

"stanowisko sekretarki mi uwłacza"- aż mną zatrzęsło, jak to przeczytałam- nie ma takiej pracy (poza może kilkoma, wiecie o co chodzi), która hańbi (uwłacza) i jest to w 100% prawdziwe stwierdzenie. Każda praca jest potrzebna a takie "nadymanie się" godzi w godność pracy i wysiłek innych ludzi. Skończyłam studia, znam języki, jestem kontaktowa, ale zanim dostałam wymarzoną pracę pracowałam w sklepie z ubraniami, w kwiaciarni, rozdawałam ulotki i stałam na promocjach. I każde, podkreślam, KAŻDE z tych doświadczeń nieraz niezmiernie przydaje mi się w mojej ukochanej pracy- na stanowisku sekretarki... a przynajmniej tak zazwyczaj skrótowo się na moje stanowisko mówi. Nie twierdzę, że nie ma sekretarek, które tylko parzą kawę, kserują dokumenty i piłują paznokcie, ale stereotyp, że każda jest taka niesamowicie mnie drażni- w mojej pracy nauczyłam się o finansach, kontrollingu, handlu, przetargach publicznych, prawie i innych dziedzinach biznesu więcej, niż niejeden z moich znajomych- menagerów w wielkich korporacjach. Przepraszam, że w komentarzach wylewam swoje żale, ale jak jeszcze raz usłyszę, że "stanowisko sekretarki mi uwłacza" albo "ona tylko odbiera telefony i parzy kawę", to przysięgam, że strzelę w półobrotu jak Chuck Noris aż mi moja ołówkowa spódnica pęknie! wrr.... :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2012 o 22:14

avatar monikamaria
0 0

Dziewczyna nie powiedziała, że bycie sekretarką to zajęcie uwłaczające. Jest uwłaczające dla niej - tak uważa i to jest jej sprawa. Każdy ma swoje ambicje i plany życiowe i nie musi być zachwycony posadą poniżej kwalifikacji. W życiu jednak różnie się układa i nie zawsze udaje się od razu zająć pierwszą lokatę w wyścigu, co nie znaczy, że trzeba się cieszyć z miejsca poniżej oczekiwań.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
2 2

Jest roznica pomiedzy byciem Niezadowolonym z posady ponizej oczekiwan, a mowieniem, ze jakas praca jest uwlaczajaca dla wiellkiej pani.

Odpowiedz
avatar monikamaria
-1 3

Bo może jest dla niej uwłaczająca. To jest jej opinia i ma do niej prawo. Może przyjmując posadę sekretarki do pracy chodziłaby kanałami, żeby nikt znajomy się o tej hańbie nie dowiedział? tego przecież nie wiemy. Nie napisała, że praca na tym stanowisku to poniżenie dla osoby, która w ten sposób zarabia, tylko że byłoby to poniżenie dla niej. No to przyjmijmy, że tak by właśnie było.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
2 2

Tak samo jak ja mam prawo uwazac, ze jest zadufana w sobie ksiezniczka skoro praca sekretarki jej uwlacza. Moja opinia. Nie ona jedna skonczyla studia, a wypowiada sie jakby byla jedna na milion i jej sie od razu nalezy swietna praca.

Odpowiedz
avatar keroraina
0 0

ani słowa nie było, że należy mi się super praca. Jak już czytasz i się wypowiadasz,to przynajmniej to pierwsze rób ze zrozumieniem

Odpowiedz
avatar BlackMoon
0 4

Zgadzam sie z dwoma komentarzami powyzej. Twierdzenie, ze stanowisko sekretarki Ci uwlacza jet zalosne. Tym bardziej, ze czytajac te historie odnioslam wrazenie, ze pisala ja osoba po podstawowce, a nie po studiach. Z ta filozofia tez pojechalas... Jak ktos jest obrotny to znajdzie dobra prace zarowno po inzynierii jak i filozofii, a nawet bez wyksztalcenia.

Odpowiedz
avatar starapurchawa
1 3

Widocznie swoim dyplomem możesz sobie 4 litery podetrzeć skoro je masz a nadal nie możesz pracy znaleźć. Najwidoczniej nie byłaś zbyt dobra i nadal nie jesteś, nawet na zatrudnienie na tak uwłaczające stanowisko jak 'sekretarka'. Puść trochę pary, bo za bardzo się nadymasz.

Odpowiedz
avatar keroraina
-1 3

Ahahaha. Taki plan miałam zrobić z tym dyplomem. A pracę miałam i chyba kiepska nie byłam bo w tym okresie dużo się w dziale poprawiło, a jak odchodziłam to szefowa łzy w oczach miała. A skąd wiesz ile ja pracy szukam? Chyba coś tekstu nie zrozumiałaś, bo tam jest napisane,że sobie poszłam i w 4 literach miałam. Więc nie miał mnie kto zatrudniać.

Odpowiedz
avatar keroraina
-1 3

A średnią po 5 latach studiów coś koło 4,5 miałam, to chyba nie tak źle. W sumie jedna z lepszych na roku

Odpowiedz
Udostępnij