Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piszę na Piekielnych, ponieważ szukam pomocy, jakiejś porady, może ktoś wie, co…

Piszę na Piekielnych, ponieważ szukam pomocy, jakiejś porady, może ktoś wie, co zrobić w tej sytuacji. Piekielnej sytuacji, nie może być inaczej.

Siostra mojej mamy mieszka w malutkiej wiosce. Naprawdę maleńkiej: dokładnie pięć domów, w tym jeden blok, i kilka zabudowań należących niegdyś do PGRu. Wsi spokojna, wsi wesoła... Mogłoby się wydawać.
Na tej wsi, w tym samym bloku co ciocia, mieszka kobieta, nazwijmy ją K. Jest to osoba chora na schizofrenię: już kilkukrotnie przebywała w szpitalu, powinna brać leki, jednak ich nie bierze.
K. skutecznie uprzykrza życie sąsiadom, niemalże terroryzując całą maleńką miejscowość.

Myślę, że najlepszym wyjściem będzie wypunktowanie jej działań.

1. Codzienne awantury. Najbardziej uciążliwa część, bo tam zwyczajnie nie da się wyjść na podwórko bez ciągłych jej wrzasków. Wystarczy, że ktoś pojawi się na zewnątrz, ona wyskakuje i zaczyna wyzywać daną osobę.
2. K. myśli, że wszyscy ją obgadują. Przykładowa sytuacja: idę wraz z rodzicami, ciocią i jej dziećmi na ogródek, a K. wyskoczyła z wrzaskiem, żebyśmy przestali ją obgadywać. Kiedy popatrzyliśmy z otwartymi ustami po sobie, wrzasnęła, że to wcale nie jest śmieszne, po czym popędziła do domu, trzaskając drzwiami, aż się ściany budynku zatrzęsły.
3. Szczuje dzieci psem. Ma boksera, którego napuszcza na dzieci, kiedy tylko jakieś pojawi się w zasięgu jej wzroku. Rodzice boją się wypuszczać swoje pociechy z domu.
4. W tym samym bloku mieszka przemiły starszy pan, schorowany, po dwóch zawałach. Kiedy pewnego dnia siedział na ławeczce, K. podeszła do niego z pytaniem "dlaczego on jeszcze żyje", po czym dodała, że powinien go już dawno szlag trafić.
5. Kiedy mój wujek zabrał dzieci na wycieczkę rowerową, wyskoczyła na drogę, wyzywając go od pedałów. Dzieci tez nie oszczędza, moja pięcioletnia kuzynka przyszła kiedyś z tekstem "Bo K. powiedziała, ze jestem małą kulwą".
6. Do sąsiada przyjechała córka, mieszkająca na stałe w Niemczech. K. zwyzywała ją również od "ku*ew", i "puszczalskich dz*wek, które sprowadzają jej pod dom bachory".
7. Idąc przez podwórko kopie osoby, które przypadkowo pojawią się na jej drodze, albo rzuca w nie różnymi przedmiotami (od kluczy czy butelek po kamienie).
8. Mąż K. odszedł od niej wraz z ich trzynastoletnim synem. K. pojechała na policję, twierdząc, że jej mąż i syn gdzieś zaginęli. Poza tym, kiedy mąż jeszcze z nią był i pilnował, żeby o regularnych porach brała swoje leki, K. udawała, ze je połyka, a później były one znajdowane w różnych miejscach w domu "bo nikt z niej nie będzie robić wariatki".
9. K. często stoi na podwórku wrzeszcząc, że to wszystko, to wina jej sąsiadów: że oni zrobili z niej wariatkę, że przez nich mąż od niej odszedł, ze ona jest taka, bo oni cały czas za jej plecami knują. I tak dalej.

To tylko nieliczne z wielu rzeczy, jakimi K. uprzykrza życie swoich sąsiadów. Jest to osoba chora, na dobrą sprawę wszyscy się jej boją, bo jest niepoczytalna.
Sprawa była niejednokrotnie zgłaszana: w Urzędzie Gminny, w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej, była wzywana policja. Jednak nic nie skutkuje.
Kiedy pojawiają się funkcjonariusze, osoby z pogotowia, ktokolwiek, kto mógłby stwierdzić jej zaburzenia, K. zachowuje się normalnie. Jednak kiedy taka osoba odjedzie, terror rozpoczyna się na nowo.
Mieszkańcy złożyli do prokuratury zawiadomienie o działaniach K. z prośbą o wszczęcie postępowania o przymusowe leczenie. Jednak póki co nie ma żadnego odzewu.

Ktoś wie, jak sobie poradzić z taką sytuacją?
Czy naprawdę musi stać się nieszczęście, żeby ktoś się tą sprawą zainteresował?

by marchewka
Dodaj nowy komentarz
avatar Runek
0 8

Nagraj to albo poproś policjanta żeby przyszedł po cywilnemu.

Odpowiedz
avatar marchewka
3 3

Mój wujek (mąż cioci) jest policjantem. Nawet jego znajomości nic nie dają - na dobrą sprawę nie mają podstaw, żeby ją zabrać, bo z lekarzami rozmawia normalnie.

Odpowiedz
avatar crach
4 4

(uwaga rozwiązanie ekstremalne i niezbyt etyczne) W bloku mieszka? A licznik energetyczny nie jest czasem na klatce? Jeśli tak to zerwać plomby i "anonimowo" powiadomić zakład o nielegalnym poborze. Ci się nie pierniczą tylko odetną liczniki i nałożą wysoką karę. Na jakiś czas dostarczą wariatce zajęcia. Niestety opisany przez marchewkę czub jest najgorszy z możliwych. Czerpie przyjemność z dręczenia innych i zdaje sobie sprawę że jak przekroczy granicę to utraci możliwość zaspokajania swoich zboczeń. Cóż ja prywatnie użyłbym bez świadków metody tatypsychopaty

Odpowiedz
avatar MrocznaDupa
15 25

Ja znam sposób. Nie pieprzyć się, tylko rozliczyć przy pomocy pięści i kija. Psem szczuć dzieci? rzucać w ludzi butelkami? No proszę Cię...

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
7 17

Humaniści ci naminusowali, widzisz? Ale jakby któryś się w takiej sytuacji znalazł to dopiero byłby płacz. Ja twierdzę że większość takich zachowań można wyleczyć właśnie tak jak proponujesz. Bo nic tak na wyobraźnię nie działa jak dobry łomot...

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
5 7

Obić upierdliwego sąsiada-pijaka, albo "imprezowiczów" puszczających muzykę na pełen regulator nie zaszkodzi-ale przemocy wobec chorych psychicznie zdecydowanie nie polecam. Można się nieźle zdziwić, ile taki człowiek może mieć siły-w szpitalach często potrzeba kilku silnych sanitariuszy do opanowania jednego niepozornego pacjenta. A jeżeli kobieta jest agresywna, to może nie zawahać się i kogoś w akcie zemsty zdzielić cegłówką.

Odpowiedz
avatar MrocznaDupa
0 4

fenirgreyback, przykro mi, może kolejny kontrowersyjny pogląd z mojej strony, ale nie uważam takiego zachowania za chorobę psychiczną. Tak samo jak za takie nie uważam ADHD. Jeśli się jest chorym psychicznie 24/7 ok, można liczyć na pobłażliwość, ale jak ktoś na zawołanie się robi zdrowy? To jest tylko przykuwanie uwagi, giga egoizm i kur3wstwo. Nie mam cierpliwości do ludzi i dlatego cenie radykalne metody, jesli nic innego nie działa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

WOREK->LAS->KIJ DĘBOWY. W razie konieczności czyności powtórzyć.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-2 4

MrocznaDupa-w opowieści stoi jak wół: "Jest to osoba chora na schizofrenię: już kilkukrotnie przebywała w szpitalu, powinna brać leki". Schizofrenii nie uważasz za chorobę psychiczną?! Może i autyzm by przeszedł po porządnym wp***dolu, prawda? Pogląd nie jest kontrowersyjny, tylko zwyczajnie debilny. Varyag, mam nadzieję, że przed napisaniem komentarza nie przeczytałeś dokładnie opowieści...

Odpowiedz
avatar lamias
10 10

Teoretycznie wszystko można załatwić, ale tylko teoretycznie. W praktyce, w świetle prawa - można jej nabzykać. Nie ma szans na polubowne załatwienie tej sprawy przez sąsiadów. Aby przymusowo skierować ją na leczenie, musiała by bardzo jaskrawie łamać prawo i musiało by się komuś z Urzędu bardzo chcieć. Nieco więcej może bliska rodzina, ale też tylko nieco. I tu odezwą się znawcy tematu, że piszę bzdury. A ja po prostu to wszystko przeżyłam na własnej skórze. KONIEC.

Odpowiedz
avatar mitzeh
4 6

Przy kolejnym napadzie manii, psychozy (ale "poważnym", w sensie - gwałtownym, nie do opanowania przez nią etc.), warto zadzwonić prosto na pogotowie - jeżeli czas przyjazdu zawrze się w granicach rozsądku, nie ma opcji, żeby się uspokoiła na widok ratowników czy lekarza (nawet gdyby chciała, a w takim stanie raczej mało który pacjent chce), a wtedy istnieje szansa, że zamiast nafaszerować ją środkami uspokajającymi i zostawić w mieszkaniu, zabiorą ją do najbliższego szpitala, możliwe, że psychiatrycznego (zakładając, że jest jakiś w większym mieście w okolicy). Tam mogą ją zatrzymać i chyba nawet skierować wniosek o przymusowe leczenie (piszę "chyba", bo szczerze mówiąc nie pamiętam, jak to dokładnie wygląda i czy szpital jest prawnie upoważniony do tego, żeby taki wniosek zgłosić - ale tak czy inaczej mają większe szanse skutecznego zasugerowania pewnych spraw rodzinie niż zwykli sąsiedzi). Tyle że nawet w tym przypadku kobieta wyjdzie po kilku tygodniach - tak niestety jest, że w państwowym szpitalu psychiatrycznym pacjenta trzyma się przez określony czas, potem już NFZ nie pokrywa całkowitych kosztów jego utrzymania - więc szpitale musiałyby de facto dopłacać, a na to, jak wiadomo, pieniędzy nie ma. W szpitalu MOGĄ, choć nie jest to pewne, doprowadzić ją do porządku na tyle, że zacznie sobie zdawać sprawę z faktu, że jest chora - u schizofreników to najtrudniejsza część leczenia, zwłaszcza jeżeli mają urojenia prześladowcze + paranoiczne lub paranoidalne, bo wtedy mogą (i zazwyczaj tak jest) podejrzewać, że lekarze i pielęgniarki to część jakiegoś spisku itp., czyli po prostu wpisać ich w schemat tych urojeń. ALE nawet zakładając, że kobieta uświadomi sobie chorobę, to by utrzymać ten stan po wypisie ze szpitala będzie musiała regularnie przyjmować leki - najbardziej optymistyczna opcja jest taka, że przez jakiś czas - dość krótki - będzie pamiętać (nie jest to pewne, tym bardziej, że z opisu wynika, że mieszka sama - więc nie ma jej kto przypilnować)... no a potem przestanie. Z takich czy innych powodów, nieważne, ważne, że cały cyrk zacznie się od nowa. Lamias ma niestety rację - teoretycznie da się zrobić wiele: umieścić w zakładzie, a może rodzina mogłaby pilnować, itp., itd. - ale żaden publiczny zakład nie przyjmuje chorych na nieokreśloną ilość czasu*, za prywatny trzeba płacić ogromne pieniądze, no a rodziny - jeśli jakaś jest - też nie można winić za to, że nie chcą wziąć takiej osoby do domu, bo trzeba by mieć na nią oko 24/7. *jedyny wyjątek - to jest sytuacja, kiedy chory psychicznie zostaje umieszczony w zakładzie zamkniętym na czas bliżej nieokreślony, czasem nawet "na zawsze" - to sytuacja, w której u skazanego na karę więzienia stwierdzi się poważne zaburzenia psychiczne i tę właśnie odsiadkę w więzieniu zamienia się na odsiadkę na oddziale zamkniętym. Czyli jak np. schizofrenik pod wpływem urojeń kogoś zamorduje - rozmawiałam kiedyś z takim gościem, przeżycie równie ciekawe, co przerażające. W przypadku rzeczonej sąsiadki (niestety lub "stety") nie ma podstaw.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
7 9

Ja widzę drobną niedogodność twojego rozumowania. Zakładasz że napady manii, psychozy czy czego tam są nie do opanowania. Z mojego doświadczenia wiem że to musiałaby być naprawdę ciężko chora osoba. Niezdolna do samodzielnego funkcjonowania. A ta waryjatka chyba sama funkcjonuje, bo kto jej zakupy robi? Itd. I tacy na widok pogotowia natychmiast zdrowieją. I cały misterny plan w p*zdu... Ja na początek spróbowałbym piąchopiryny...

Odpowiedz
avatar mitzeh
2 2

@tatapsychopata Nie wiem, co składa się na Twoje doświadczenie, a także jak wygląda Twoje rozumienie terminów "mania" i "psychoza" - ja opieram się na klinicznych definicjach. Stan manii może trwać kilka tygodni, więc może faktycznie trochę nieprecyzyjnie ujęłam to jako "napad" - niemniej jednak w momencie, że tak powiem, kulminacyjnym do opanowania pacjenta z manią potrzeba nierzadko kilku postawnych lekarzy, nie wspominając o tym, że może nawet rozerwać pasy, zanim środki uspokajające zaczną działać. I taki pacjent nie uspokoi się, kiedy mu pogrozisz mandatem, tylko tę "piąchopirynę" zastosuje na Tobie - i to z siłą taką, że może nie być co zbierać. Psychoza to, w dużym uproszczeniu, zaburzenia postrzegania (siebie, świata etc.), nierzadko powiązane ze stanami manii. I nie, osoba w stanie manii nie jest niezdolna do samodzielnego funkcjonowania, choć rzeczywiście jest ciężko chora. Paradoksalnie - w pierwszych "fazach" manii chory czuje się świetnie, bo ma wrażenie, że może zrobić absolutnie wszystko. Dopiero potem jego zachowanie staje się coraz bardziej patologiczne, aż w końcu (najczęściej) dochodzi do wybuchu. Następuje okres chwilowego wyciszenia i znowu mania. Podobnie schizofrenik czy ogólnie osoba cierpiąca na urojenia (co niekoniecznie jest równoznaczne!) może "jakoś" żyć - zrobić zakupy, trafić ze sklepu do domu etc. Nie rozumiesz, jak mi się zdaje, jednej rzeczy - ta kobieta NIE ROBI TEGO INNYM NA ZŁOŚĆ. Oczywiście jasne jest, że uprzykrza życie wszystkim dookoła, ale istotą tej choroby jest to, że ona wierzy w swoje urojenia - dla niej są one jak najbardziej rzeczywiste. Tak samo rzeczywiste jak dla Ciebie to, co widzisz na co dzień. Danie komuś w mordę może podziałać, jeżeli ów człowiek rzeczywiście kieruje się złośliwością i arogancją, ale w tym przypadku nic nie da.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2012 o 20:35

avatar marchewka
4 4

tatapsychopata ma rację: to nie są jakieś napady, kiedy ona traci kontakt z rzeczywistością - wystarczy, że pojawi się ktokolwiek: policja, pogotowie, ona robi się "normalna".

Odpowiedz
avatar mitzeh
2 2

@marchewa, dlatego dodaję "jeżeli". Bo jeżeli faktycznie uspokaja się zawsze na widok funkcjonariusza/jakiegokolwiek oficjela... to niestety faktycznie przerąbane.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
0 0

tatapsychopata> Jak bardzo bym nie chcial, a wiesz ze tak jest, to po prostu nie moge sie z toba nie zgodzic. I nawet w tym momencie przyznalbym ci racje jezeli bys napisal o napi*rdalaniu kablem...

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
0 2

mitzeh - miałem na myśli osobę postrzeganą przez sąsiadów/otoczenie jako chorą psychicznie (mania, psychoza czy co tam). _Postrzeganą_, a nie naprawdę chorą. Ja wiem, widziałem, jak z wyglądu przeciętny facecik, taki co siatki z ziemniakami to do 5kg nosi rozerwał pasy krępujące go na łóżku. Taki się nie uspokoi na widok kompanii specnazu nawet i takiego jak dopadną to zamykają. Ale takie wsiowe waryjatki działają inaczej. One mają coś z głową niewątpliwie, nienawidzą sąsiadów, albo nawet wszystkich innych ludzi, ale odczuwają jeszcze respekt przed władzą bo wiedzą że mogą zostać zamknięte w psychiatryku. Autorka napisała że pojawienie się służb daje cudowne ozdrowienie, więc tu akurat mamy do czynienia ze złośliwą i popieprzoną larwą. I może mieć urojenia i pewnie je ma, ale jeszcze zdaje sobie sprawę co nieco z rzeczywistości. Zresztą co tu dyskutować... jaka jest służba zdrowia wiemy wszyscy, a część psychiatryczna to w ogóle szkoda gadać. Ja bym na początek spróbował jednak piąchopiryny, dopiero potem przy braku rezultatów inne działania (TV, prasa, hiszpańska inkwizycja) @ mójmałytywieszco... daj już spokój z tym kablem...

Odpowiedz
avatar mitzeh
2 2

@tatapsychopata Masz rację :) Ale Autorka pisze, że kobieta MA schizofrenię, że była już kilka razy w szpitalu... no to wyszłam z założenia, że faktycznie chora, z całym "dobrodziejstwem" inwentarza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Zasmoleni gadatliwi humaniści.Zmierzch. Idziesz opuszczoną ulicą wraz z żoną i dwójką małych dzieci. Nagle, niebezpiecznie wyglądający człowiek z ogromnym nożem wychodzi zza rogu, mierzy Cię przez chwilę wzrokiem i, po chwili, krzycząc jakieś wulgarne słowa szarżuje na Ciebie z podniesionym nożem. Nosisz Glocka 40 i świetnie strzelasz. Masz tylko sekundy zanim on dotrze do Ciebie i Twojej rodziny. Co teraz zrobisz? Odpowiedź liberała: Niestety, nie mam wystarczających informacji, by odpowiedzieć na to pytanie! Czy ten człowiek wygląda na biedaka albo uciskanego? I czy kiedykolwiek zrobiłem mu coś złego, co dałoby mu powód, by mnie zaatakować? Czy mamy szansę uciec? Co myśli moja żona? Co z dziećmi? A może mógłbym machnąć pistoletem jak kijem i wytrącić mu nóż z ręki? Co prawo mówi o takiej sytuacji? Czy Glock jest odpowiednio zabezpieczony i czy nie wystrzeli przypadkiem? Po co ja właściwie noszę naładowany pistolet i co przez to chcę przekazać społeczeństwu i swoim dzieciom? Czy jest możliwe, że człowiek ten byłby szczęśliwszy tylko dlatego, że mnie zabije? Czy on zdecydowanie chce mnie zabić? A może chce mnie tylko zranić? Jeśli chwyciłbym go za kolana i trzymał, czy moja rodzina zdążyłaby odejść, kiedy on by mnie dźgał? A może powinienem wezwać policję? Dlaczego ta ulica jest tak opuszczona? Być może należałoby podnieść podatki, odmalować budynki, oczyścić ulicę i zapewnić oświetlenie. Uczyńmy ulice naszych miast szczęśliwsze i zdrowsze, a to zniechęci ludzi do tak nagannych zachowań. To wszystko jest dość skomplikowane! Muszę przedyskutować ten problem z przyjaciółmi i za kilka dni postaram się odpowiedzieć na to pytanie. ***** Odpowiedź konserwatysty: BANG! ***** Odpowiedź Południowca: BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! Żona: "Wiesz, wygląda jakby nadal się ruszał! Hej dzieciaki, co myślicie?" Syn: "Mama ma rację, tato. Też to widziałem." Klik, klik ...(dźwięk przeładunku). BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! BANG! Klik. Córka: "Dobra robota, tato! Czy to Winchester Silver Tips?"

Odpowiedz
avatar marchewka
0 0

Kobieta schizofrenię ma stwierdzoną: była już kilkukrotnie na krótsze okresy zamykana w szpitalu. Gdyby brała leki, nie byłoby problemu, jednak ich nie bierze, bo "ona nie jest wariatką". Odnośnie jej rodziny: jej matka mieszka w tym samym bloku, klatkę obok. Jednak nic nie robi, po prostu stara się jej schodzić z drogi.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 3

Varyag... kocham cię! Czy mogę sobie skopiować w milionie egzemplarzy to co napisałeś? Proszę! Ja tak nie umiem napisać i zazdroszczę ci jak cholera. Obiecuję przy każdym cytacie umieszczać prawa autorskie. Genialnie to ująłeś. A humaniści już zdążyli minusa dać... debile.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
2 2

Vayarg-świetny tekst, ale... Liberał chce podnieść podatki? I jest przeciwko posiadaniu broni przez społeczeństwo? Pomyliłeś chyba liberała z "postępowym" lewicowcem.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
1 3

Varyag> Swietnie napisane, przyznam sie ze mi sie nie chcialo przepisywac tego calego tekstu z CD Action z dodatku THE BEST OF NA LUZIE z numeru 09/12 ze strony 26... Jak sie kopiuje czyjs tekst to wypadalo by dac chociaz wzmianke skad tekst pochodzi, w przeciwnym wypadku jest to po prostu plagiat.

Odpowiedz
avatar Lampart
0 0

MojaMalaAmi - epic win!

Odpowiedz
avatar Sparrow
0 0

A co z tym mężem? Może mógłby umieścić ją w jakimś domu opieki czy czymś takim? Skoro jest niepoczytalna to on jest osobą decydującą.

Odpowiedz
avatar ID1966
3 3

_Jeśli_ jest ubezwłasnowolniona można od męża nawet żądać naprawiania szkód itd, ale _jeśli jest_. Z historii nie wynika żeby była.

Odpowiedz
avatar seera
6 6

To może kamerka w ruch i nagrać jak się zachowuje a potem na policję,na pogotowie i do telewizji.

Odpowiedz
avatar LTM87
2 2

@mitzeh racja. Do schizofrenika czy cyklofrenika w epizodzie manii nie trafi żadne tłumaczenie i żaden argument. Dla chorego system urojeń czy omamy to normalna rzecz. Jeśli do tego dojdzie brak świadomości choroby (a tak jest praktycznie w każdym ostrzejszym przypadku schizofrenii), to nie ma opcji - człowieka się nie przekona, że jest chory. Człowiek ten będzie mówił "robicie ze mnie wariata" i nic w tym dziwnego. On nie wie, że to co widzi i czuje to omam lub urojenie. Wyobraźcie sobie, że widzicie na parkingu czerwony samochód. Możecie rozpoznać model i markę. A tu nagle ktoś mówi "To nie jest prawda. Nie widzisz czerwonego Opla Corsy, on nie istnieje". "No jak to nie istnieje, jak widzę?" odpowiecie. Chory ma to na co dzień. On jest pewien, że widzi, a świat mu zaprzecza i tak w koło. Kobieta nie jest piekielna (choć nie twierdzę, że macie z nią lekko). Piekielny jest system, który nie jest w stanie jej pomóc. Bo izolacja to też pomoc. I dla Was i dla niej. Wszyscy wiemy jak działa większość polskich szpitali psychiatrycznych. Średnio, lub mocno poniżej średniej. Lekarze chcą dobrze, ale panuje (nomen omen) paranoja pod nazwą "niedasięniemapieniędzy". Lepsze jednak byle jakie leczenie niż jego brak, a co za tym idzie pogłębianie się choroby. W schizofrenii istnieje masa systemów urojeniowych. W wielu przypadkach chory atakuje, choć tak naprawdę to zdrowi postrzegają jego zachowanie jako atak. Dla chorego to jest obrona, bo jest pewien zagrożenia, tak jak Wy jesteście pewni istnienia swojej ręki.

Odpowiedz
avatar k4be
2 4

Krajowy i zagraniczny przemysł produkuje urządzenia zwane granatami.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
0 2

Hmmm... ZACZEPNE? :D

Odpowiedz
avatar perkusista1982
0 2

Biorąc pod uwagę jej zachowanie - OBRONNE.

Odpowiedz
avatar blackpoli
0 0

Służby, które powinny się interesować tego nie robią? Prasa i TV na pewno się zainteresują;)

Odpowiedz
avatar mitzeh
0 0

Może się zainteresują, może nie, ale co z tego? Ok, nakręcą reportaż... i co? Przecież to nie sprawi, że ją zatrzymają w szpitalu psychiatrycznym na dłużej niż mogą, nie sprawi, że rodzina nagle weźmie ją do siebie i będzie pilnować, nie sprawi, że przeniosą ją w inne miejsce zamieszkania - bo niby z jakiej racji? Śmiem twierdzić, że nie wpłynęłoby też znacząco na zmianę zachowania tej kobiety, w każdym razie nie na lepsze, bo na gorsze - całkiem możliwe.

Odpowiedz
Udostępnij