Swego czasu ciotka moja mieszkała, wraz ze swoją rodziną, w dużym mieście. Jednym z członków rodziny (kto wie, czy nie jednym z istotniejszych) był kotek.
Koty w centrum miasta mają dość ciężko - na dworze swobodnie nie pochodzą bo czyhają różne niebezpieczeństwa, ale jednak dobrze by było, żeby stwór kości rozprostował od czasu do czasu. Ciotka zamieszkiwała w paropiętrowym bloku (3 albo 4 piętrowym), który miał z tyłu podwórko - i na to podwórko wyprowadzała go na smyczy na szeleczkach.
"Spacer" z kotem to pojęcie dość umowne - kot zwierzę statyczne, czas życia dzieli rozsądnie w proporcjach 85% na sen, 14% na jedzenie i 1% na inne. Czasem proporcje te mogą być nieco zaburzone i na inne już czasu nie starcza. Temu jednak zwykle starczało, dlatego pewnego słonecznego dnia kotek leżał, obrgyzając leniwie trawę na podwórku, z ciotką, przyczepioną do niego niedługą smyczą, zajętą czytaniem książki.
Podwórko było przechodnie - dla znających nieco okolicę był to skrót do parku. Jednak od miejsca gdzie kot był wyprowadzany to było dobre 30-40 metrów od przejścia - lokacja wybrana z rozmysłem, gdyż pojawiali się tam ludzi z psami, więc lepiej nie kusić losu.
Tego dnia jednak skrótem wybrał się Pan wraz ze swoim psim towarzyszem. Towarzysz był bezstresowo chowany, bez kagańca i smyczy, natomiast Pan charakteryzował się krótko przyciętą fryzurą i gładkim, nieskalanym myśleniem czołem.
Przechodząc podwórkiem bystrym wzrokiem wypatrzył kotka siedzącego na smyczy. Wyraźny wysiłek umysłowy odbił się w jego oczach, a następnie szeroko uśmiechnięty pokazał psu ten widok, coś czule do niego mówiąc. Poinstruowany czworonóg momentalnie wystrzelił ujadając i zostawiając roześmianego Pana obserwującego tą niezwykle zabawną scenę. Pies podbiegł do kotka i rzucił się na niego praktycznie z miejsca.
Pierwsze uderzenie w pysk zatrzymało psa. Drugie było już zwiastunem problemów. Po trzecim zrobił błąd - odwrócił się zdziwiony do Pana. W tym momencie kot rzucił mu się na szyję wbijając pazurami w skórę. Bokser wrzasnął z bólu i zaczął uciekać - kot trzymał się jednak mocno. Gwałtowne zmiany kierunku spowodowały tylko tyle, że kot zsuwał się w kierunku jego ogona... W pewnym momencie wrzask przeszedł w ryk bólu - gdy pazury dosięgnęły okolic najważniejszych dla każdego mężczyzny (dodam jednak, że nie samych narządów, coby nie kulić się z bólu w przypadku wrażliwych czytelników).
W końcu kotek odpuścił - 1% jego czasu na czynności inne się wyczerpał, pies już nie miał ochoty na zabawę, Pan także przestał się śmiać.
- Do sądu to oddam, pani kot mi REPRODUKTORA zniszczył! - to usłyszała ciotka, od dyszącego z wściekłości Pana po tym całym zajściu.
podwórko
brawa dla kotka :D
OdpowiedzNie dał sobie w kaszę dmuchać! :)
OdpowiedzJakby wytoczył sprawę to "szanownego właściciela" oskarżyć o szczucie psem. Na 99% sąd nie da wiary, że kotek boksera tak dla jaj zaatakował. Hmm... ciekawe czy jest możliwe szczucie kotem? ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2012 o 14:24
Jest możliwe :) Moja stara kocica reagowała na mój pisk. Jak np. znajomy zaczął mnie łaskotać i krzyknęłam coś cienkim głosem to kocica rzuciła się na niego. Trochę go pogryzła, ale bardziej był zdziwiony samym faktem, że kot może się tak zachowywać.
OdpowiedzI to dosłownie dla jaj...
OdpowiedzKoty są twarde, moja stara kotka, niby mała, ale jak się zdenerwowała to potrafiła pogonić psa sąsiadów który miał metr wysokości :P
OdpowiedzA dalo by rade tak wytresowac kotka zeby nastepnym razem zrobil to samo, ale na je*nietym wlascicielu psiaka?
OdpowiedzTak, na tydzień zostawić z moim Rudym. Mam aktualnie 3 koty atakujące psy i psa, który jak widzi kota obmyśla plan ucieczki. Kizia mizia nie lubi pieseczków i nie boi się tego pokazać.
OdpowiedzZdecydowanie powinnas nawiazac kontakt z makary a pozniej z Cioteczka. Oczywiscie nie zapomnij zabrac koteczkow. :D
OdpowiedzTylko ludzie na tym też cierpią- Rudi bije wszystkich- psy, ludzi, dzieci... Wymierza ciężką łapą sprawiedliwość, czasem gryzie bo tak, bez powodu. Głaszczesz koteczka, śliczny, rudy, gruby kocur i bez ostrzeżenia wbijają Ci się w rękę zęby, które nie chcą puścić i trzeba się nasiłować, żeby nie urwać łepka ale wyjąć ukaraną część ciała.
OdpowiedzSzczerze mówiąc ten kot to był straszny wariat. Bijąc się z kuzynem (ot, nie powinniśmy, ale taki to był szczeniacki wiek), zawsze przychodził, oceniał sytuację, a potem jeden sus i już ktoś miał pazury w więzadłach. Skubaniec zawsze był tak skuteczny, że noga składała się sama. Ale sam z siebie był łagodnego usposobienia - nie lubił po prostu bezmyślnej agresji. Natomiast agresja przedstawiona mu z rozmysłem jak najbardziej mu odpowiadała.
OdpowiedzKotek ponad przeciętnie inteligentny ;]
OdpowiedzNiewatpliwie znacznie bardziej niz wlasciciel pieska. :D
Odpowiedz@Tishka Czy mnie wzrok myli czy w awatarze rzeczywiście masz Erze Scarlet?
OdpowiedzKot chyba uczęszczał na kurs, jak w parę sekund nauczyć się szybkiej (prawie)kastracji.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2012 o 14:28
Chyba cos w stylu KASTR-MAGA :D:D:D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2012 o 17:19
KA(ST)RATE!
OdpowiedzKotek dobrze się zachował. Przecież musiał się bronić. No,ciekawa jestem jak by było z tym "sądem". Właściciel naszczuł psa,a kot był przecież na smyczy,więc sam nie mógł ot,tak podbiec do psa i go zacząć drapać.
Odpowiedz'Bo ona poszczuła mojego psa kotem, kot poranił mojego piesia, wyrwał mi z ręki smycz, nałożył sobie i podał tej kobiecie. Tak było wysoki sądzie!'
OdpowiedzKot - najszlachetniejsze stworzenie, które mieszka z człowiekiem (nie mylić z: zostało oswojone przez człowieka). Ma nieprzewidywalny charakter, honor i poczucie swojego panowania nad światem. Na miłość kota pracuje się całe życie ale jak już jest, nie da się jej porównać z żadną inną. Uwielbiam koty. Co do historii, od początku przeczuwałam, że pies wielkich szans nie ma. Mój poprzedni kot polował na psy z zamiłowaniem i premedytacją, wszystkie które zapuszczały się na podwórze w celu strzelenia kupy, czy to z właścicielem, czy samotnie i zawsze dostawały solidny wpier... bez względu na wielkość czy rasę. Straż Miejska wezwana raz przez oburzonego właściciela psa wyśmiała go i odjechała.
Odpowiedzkoty to najlepsze stworzenie mają swój honor i dumę, a bronić się potrafią jak lwy ;)
OdpowiedzKoty vs psy 1.0
OdpowiedzŚwietnie napisane! Czekałem na wyjaśnienie, co z tym 1% czasu kata...eee...KOTA:P! Szkoda jeszcze, że z psa na łysą, otępiałą pałę się nie przerzucił.
OdpowiedzDziękuję :) A w sumie dlatego nikt nawet nie próbował go oddzielić od psa - kiedyś w szale (u weterynarza-niedocofa, co trzymając kota uszkodził mu kręgosłup) przebił na wylot wujkowi rękę... w skórzanej rękawicy! Wujek do dziś nie jest w stanie zwinąć jej w pięść. Niemniej jednak pamięć o tym zdarzeniu była na tyle żywa, że nikt nawet nie wpadł na pomysł oddzielania kocura od ofiary.
OdpowiedzNiektóre koty są naprawdę bojowe. Kot mojej babci jak się zdenerwował na psa to potrafił go dotąd gonić po podwórku, aż pies wskakiwał na starego bardzo pochylonego orzecha i tam czekał aż kotu przejdzie :)
OdpowiedzSzczucie psem jest karalne (art. 108 k.w.);) I w ogóle co to za reproduktor w którym własciciel pobudza agresję? Przecież agresja jest jednym z czynników wykluczających możliwość uzyskania przez psa tytułu reproduktora.
OdpowiedzW hodowlach tak, w pseudo-hodowlach niekoniecznie.
OdpowiedzNiestety nie, żeby uzyskać wpis do rodowodu reproduktor/suka hodowlana pies musi dostać na wystawie trzy razy ocenę bardzo dobrą/doskonałą z lokatą, a dalej właściciel decyduje o tym, czy zwierza rozmnaża. Charakter nie ma nic do rzeczy, chyba, że właściciel mądry i psa z wadami charakteru nie rozmnoży.
OdpowiedzGenialnie opisane, a wątek 1% czasu na "Inne" - majstersztyk!
OdpowiedzDziękuję bardzo - naprawdę przyjemnie to przeczytać :) W sumie po to się zarejestrowałem, żeby popisać sobie do szuflady netowej i zapamiętać parę zdarzeń z życia.
OdpowiedzBloga załóż. I nie zapomnij podzielić się linkiem ;)
OdpowiedzMoja kotka się kiedyś zdenerwowała na owczarka niemieckiego i od tamtej pory pies ją omija szerokim łukiem :) Suka chciała się pobawić ale Księżniczka nie miała ochoty i jej przylała pazurem przez pysk. Pies się schował pod stół a kot dumnie przeniósł się na parapet.
OdpowiedzI tylko psiaka szkoda, że takiego kretyna za właściciela dostał. :/
OdpowiedzOtoz to droga pani, otoz to..
OdpowiedzMieszkałam kiedyś czas jakiś u przyjaciółki, która miała psa - taki nieduży kundelek przecudnej urody. Bardzo często chodziłam z nim na spacery. Zawsze na smyczy. Gdy widział koty zawzięcie na nie szczekał. A razu pewnego smycz nam się popsuła, a taka awaryjna była niewygodna, więc pies szedł bez smyczy zaglądając pod okoliczne krzaczki. Spod jednego wyskoczył jak oparzony, więc z ciekawości zaglądam, co go wystraszyło. A tam siedział sobie kot w podstawowej kociej pozie wyglądający jakby cały świat zastygł i nic, absolutnie nic wokół się nie działo. A psiurek przy nodze nieco zdenerwowany. Innym razem, wtedy już na smyczy, zaczął obszczekiwać kota siedzącego na niskim murku. Trzymałam psa tak, żeby nie mógł zbliżyć się bardziej niż na pół metra. Pies płuca sobie wypluwał szczekaniem, a kot, nie zmieniając pozy podstawowej, przyglądał się z pewnym zdziwieniem w oczach, co tak tutaj mu po próżnicy hałasuje i w jakim celu. To my odeszliśmy. Kot pozy nie zmienił.
OdpowiedzBo i po co miał zmieniać pozycję. Pies szczekał ze strachu upewniając kot w tym, że jest górą. Ileż wyższości i ironii musiało być w tym spojrzeniu;) W taki sposób patrzy moja kotka na przechodniów, którzy się do niej mizdrzą, jak siedzi na parapecie. Często na ochyyy i achyyy i "boszeee jaka ona cudna" siedzi jak posąg, albo obraca się tyłkiem do ochającego.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2012 o 18:29
No, ja znam jednego kota co faktycznie polował na psy :D W ten sposób dość mocno okaleczył owczarka niemieckiego :D Właściciel psa to się zastanawiał czy to puma, bo nie wierzył że kot :D I to nie psy atakowały pierwsze, oj nie :D
OdpowiedzJakie te kotki są mądre... :)
OdpowiedzKiedyś widziałam na youtube krótki filmik, jak to kot pogonił z terenu młodego niedźwiedzia.
OdpowiedzNie ma złych zwierzaków, są tylko źli właściciele, którzy nie potrafią wychować pupila. Brawo dla kotka. :)
OdpowiedzCzeka mnie pierdyliard minusów, ale zwyczajnie nie wierzę w opowieść. Jak jedno uderzenie kociej łapki może zatrzymać rozpędzonego, sporego boksera? Atakującego psa nie zatrzyma od razu nawet kopniak na pysk. Atakujący pies, który, jak wynika z historii, był przyzwyczajony do szczucia, doszedłby do kota samą siłą rozpędu.
Odpowiedzfaktycznie, może nie zatrzymało by psa od razu, ale kocie pazury przez psi pysk istotnie dają psu do myślenia.
OdpowiedzJa minusa nie nacisnę - aczkolwiek zapewniam, że historia jest prawdziwa. Dodam jednak parę szczegółów dla Ciebie :) Jak widziałem parę razy w przypadku tego (i innych) kotów - pies rzuca się jeśli kot ucieka, natomiast do nieruchomego przeciwnika podbiega i przyhamowuje przed nim. Czasem ogranicza się do szczekania, czasem przyhamowuje i rzuca się - w tym wypadku zwolnił żeby spróbować ugryźć. Wtedy wyłapał pierwsze uderzenie. Kolejną rzeczą, której nie opisałem - kot ważył 10kg (miał już z 6 lat). Naprawdę był ogromny - trochę utuczony, ale poza tym po prostu wielki i BARDZO sprawny. Niektórzy pytali czy on ma coś z rysia - ale to był zwykły dachowiec. Co tylko podkreśla głupotę właściciela psa, bo bokser był młody (na moje oko mniej niż 3 lata) i w sumie wielkiej różnicy w gabarytach nie było (jak już się kot podniósł - fakt że jak żarł trawę to wydawał się zwykłym kotkiem). Jeśli jednak preferujesz traktować tą opowieść jako sci-fi, proszę bardzo. Swoją drogą już od pewnego czasu chodzi mi po głowie, że rekordy piekielności na tym portalu biła by osoba, wymyślająca wyciskające łzy z oczu opowieści o piekielnych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2012 o 23:11
A widziałeś kiedyś wkur... kota w akcji? Atakuje przede wszystkim nos, pysk i oczy przeciwnika i jest niezwykle szybki. Jeśli pies nie jest samobójcą, po pierwszym ciosie szponami w nos jakoś tak mięknie w sobie. Do tego kot jest bardzo sprężysty, owija się wokół mordy. Tym sposobem może się na swojej ofierze przejechać spory kawałek dobierając się do oczu. Pies z kotem ma szansę tylko wtedy, jeśli kot nie zdąży go dostrzec i się obrócić, ale to niezwykle rzadkie przypadki. Kot siostry ma 7kg. Poluje na wszystko co się rusza i wkurzony potrafi wypiąć się z szelek w ułamku sekundy. Wtedy już nic go nie powstrzyma. Ciotka, która starała się kiedyś rozdzielić jego bójkę z drugim, skończyła z dłonią przegryzioną na wylot, że o szramach od pazurów nie wspomnę, ale tamten kot przynajmniej przeżył.
Odpowiedzfenirgreyback - nigdy tego nie rób i nie szczuj swojego psa na kota. Mam wrażenie, że taki pomysł chodzi ci po głowie a zaczynając temat, szukasz potwierdzenia, że jak już wystartuje to zwycięży. Zrobisz z niego kalekę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2012 o 23:36
Dysfolid-klepnij się w beret. Masz debilne wrażenie. Skąd wziąłeś takie durne insynuacje? Znasz mnie? Moje 3 koty żyją w komitywie z moim wielkim psem, więc nie mam najmniejszego zamiaru nikogo szczuć. makary-to trochę zmienia sytuację, zwłaszcza jeżeli bokser był młody. Dzięki za wyjaśnienie.
OdpowiedzWieki temu miałem kotkę. Przyszła do mnie koleżanka ze swoim psem. Jakieś 50 kg. Skończyło się piskiem (psa) i prawie wydrapanym okiem. W tym roku miałem tymczaskę - mieszankę wyżła ze sznaucerem. Instynkt myśliwski prawie nie do opanowania. Kota wietrzyła ze 100 metrów. Przechodziliśmy kiedyś uliczką, gdzie pani wyszła ze swoimi psami i kotem na spacer. Trzymam sukę mocniej. Pani do mnie, że nie mam się co obawiać, bo kot oswojony z psami i potrafi się zachować. Owszem... sucza widzi kota. Pozycja bojowa. Kot... olewa, siedzi i nie reaguje. Suńka podbiega gotowa do dokonania morderstwa... kot dalej nic. Psiura dochodzi do celu, który się nie rusza. Zatrzymuje się... a kot w tym momencie robi "pfff" i staje się dwa razy większy (zjeżone futro, rozczapiżone łapy itp). Sucz zamurowało... kocisko w tym czasie oddaliło się na bezpieczną odległość :D
OdpowiedzSąsiadka moich dziadków miała kota (odszedł już ze starości), który był postrachem okolicznych psów. Każdy pies, który zbliżył się bardziej niż na 5 metrów był, niezależnie od psich intencji, atakowany przez Maćka (kota). Kot był agresywny tylko w stosunku do psów. W stosunku do innych był wielkim pieszczochem, z rodzaju "ja się położę łaskawie, a wy mnie głaszczcie". Chociaż czasem psom się należało. Widziałem kiedyś, jak rzuciły się na niego dwa puszczone luzem wilczury innego sąsiada (z gatunku biznesmen ze słomą wychodzącą z butów). Po kilkunastu sekundach psy zwiały z piskiem i przez kilka tygodni nie wychodziły z podwórka. A potem kota omijały szerokim łukiem.
OdpowiedzEch, to jak to jest, ze 95% czasu mojego kota to psoty? Szczegolnie w nocy. Ech, moze za mlody. A co do historii, to fajny kotek bojowy, szkoda, ze nie przerzucil sie na wlasciciela. Idiocie by nalezalo kotem w twarz ;)
OdpowiedzTrudno, też się pochwalę waleczną kocicą o imieniu Dziadek;). U nas od zawsze było dużo psów, takich znajd, co to się spod lasu przygarnia jak ktoś(temu komuś 99 w slangu krótkofalarskim wg. Wikipedii). Nasza psia ferajna z początku panowania tej kocicy jawiła się tak: wilczurowaty Szary, Misiek tricolor - delkun, pies, co jest do końca świata i jeden dzień dłużej oraz czarna mieszanka spaniela z kundlem - Kruczka. Oczywiście nam się psie stado rozrosło troszkę, ale kocica zawsze żelaznym pazurem trzymała władzę. Psy chodziły jak w zegarku, nawet się z kotami przyjaźniły (zdarzały się widoki śpiących na słońcu przytulonych razem psów i kotów). Jeśli jakiś nowicjusz nie stosował się do zasad nietykalności kotów to dostawał w nos rozcapierzoną łapą, uzbrojoną w 5 niemożliwie ostrych pazurów(sama się przekonałam nie raz) od Dziadka, a jeśli ktoś zauważył pies dostawał reprymendę głosową. Niestety kocia świetność przeminęła, Dziadek już patrzy na ten łez padół z jakiejś chmurki w kocim niebie, ale historie z tą kocicą nadal się pamięta i ze śmiechem wspomina. @makary, jeśli byś mógł, to pogratuluj ciotce kotka :D.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 września 2012 o 11:15
Heh, u mnie jakoś tak czasowo się pokryła sterylizacja mojej kotki (która nigdy nie była jakoś specjalnie przyjaźnie nastawiona do innych, a po operacji po dwóch latach nadal chodzi wiecznie wkur... bardzo zdenerwowana na cały świat) i adopcja dorosłego shih-tzu przez mojego tatę :) a jako, że koteczka była ze dwa razy mniejsza niż pies (taki jej urok, po prostu kurdupel niewiele większy od kociaka), wyglądało to niezmiernie pociesznie, gdy go goniła po całym domu i podwórku przez kilka tygodni, póki jej nieco nie przeszło :) Strasznie go nienawidziła. Atakowała w sumie wszystkich, ale biedny pies odczuł to najbardziej. A złośliwe toto małe, znalazła sobie wspólny wrażliwy punkt u ludzi, psów i innych kotów, który mogła łatwo dosięgnąć, czyli ścięgno tuż nad piętą :D Zakradała się i gryzła bez konkretnego powodu, bo tak! Teraz na ogół koteczka ignoruje wszystkich i wszystko, chyba, że żąda czegoś do jedzenia. Mimo tego wszystkie nasze zwierzaki pamiętają terror jaki wprowadziła w traumie i starają się ją unikać :D
OdpowiedzKotek powinien dostać smakołyk w nagrodę :) Niesamowicie chciałabym mieć własnego sierściucha, niestety los obdarzył mnie alergią na kocie futro :/ Wystarczyło mi ostatnio 15 minut w domu sąsiadki która ma niezwykłej urody persa, i musiałam wracać do domu z katarem, łzawieniem oczu i plamkami na skórze :/
OdpowiedzJak ja nie lubię nieodpowiedzialnych właścicieli psów... Smycz to podstawa. Mój maluch zawsze chodzi na smyczy, mimo, że ma 4 miesiące i jest małej rasy. Są jednak ludzie, którzy mają różne fobie, mój sąsiad zamiera jak widzi jakiegokolwiek psa. Ostatnio zresztą nawet szłam z moim psem na spacer, on grzecznie przy nodze i nagle podbiega jakieś bydlę i się rzuca na niego... Ehh... Niektórzy powinni mieć kategoryczny zakaz posiadania zwierzaków.
OdpowiedzNie myślałaś może nad stworzeniem kociego gangu? :D
Odpowiedzkto mieczem wojuje, od miecza ginie :)
Odpowiedzkto psem wojuje, od kota ginie
OdpowiedzMoi rodzice mają u siebie moją kotkę. Zwierzak bardzo subtelny, nieśmiały, pieszczoch. Widziałem kiedyś jak zaczepiała starego jamnika. Pies widząc kota - szczekał powoli półgłosem i starał się podbiec (raczej podejść). Kotka uciekała kawałek i jak oddaliła się na bezpieczną odległość, siadała i patrzyła się na jamnika. Co pies podbiegnie to kotka hop, hop znowu dalej. Jamnik nie miał morderczych zamiarów, a kotka miała zabawę...
OdpowiedzGenialnie opisane! Ś2wietna historia :)
OdpowiedzPopłakałam się ze śmiechu przy "charakterystyce" kota :D Napisane genialnie. Mój kocur, pomimo że "bezjajeczny" pieszczoch też uwielbia okoliczne psy gnębić. Nawet te które są uważane w okolicy za kocich "zabójców", na jego widok w tył zwrot. Wiem, że kot jest dużo bardziej niebezpieczny dla psa niż odwrotnie (kiedyś na ten temat czytałam), ale boję się, że trafi kiedyś sierściuch na głupiego psa bez instynktu i nie będzie kotka.
OdpowiedzMam nadzieję że pies jakoś doszedł do siebie po tym ataku bo to raczej nie wina psa że ma głupiego właściciela. No ale cóż, pana się nie wybiera.
Odpowiedz