W wieku około przedszkolnym złapałam jakiegoś wirusa. Z resztą nie tylko ja. Draństwo było dość zaraźliwe, i bardzo dużo dzieciaków je podłapało.
Generalnie objawy przypominały wypicie butli syropu z wymiotnicy. Cokolwiek by się nie zjadło, nie wypiło, nawet łyżka wody, wracały natychmiast. Dzieciaki wymiotowały nawet będąc na czczo.
Jako, że przychodnia dziecięca zamieniła się w malowniczy obraz abstrakcyjny z kolorowych kleksów, panie w rejestracji wydawały torby foliowe, sami się domyślacie dlaczego.
I właśnie taką torbę jedna z czekających w poczekalni Matek założyła swojej pociesze na buzię jak worek z obrokiem na konia, dokładnie owijając folię wokół jego szyi i twarzy, co by przypadkiem nie pociekło. Diabli wiedzą jak by się to skończyło, gdyby nie inne dorosłe osoby w pomieszczeniu, które w dosadnych słowach zaproponowały pani walnięcie się w łeb przy pomocy najbliższej ściany.
Obrażona kobieta ściągnęła dziecku folię z twarzy i prychając gniewnie, przychodnię opuściła, głosząc wszem i wobec, że nie będą jej baby ze wsi pouczać.
Co było dalej moja Mama nie wie, ale nigdy potem tej kobiety nie widziała.
Matki Roku
"Zresztą" razem :) Dla niektórych matek lepiej, żeby się dziecko udusiło niż (nie daj Bóg!) ubrudziło piękne ubranko, tapicerkę w aucie, czy nową kanapę w salonie. Bo co ludzie powiedzą?!
OdpowiedzQrka. Zawsze jak coś piszę to dwa razy sprawdzam. A byki i tak swoje ;/. Mogłabym się tłumaczyć dysleksją, ale nikt mi nie uwierzy bo nie sadzę ortografów :D.
OdpowiedzTarija to tak zwany chochlik jest... Dla piszacego niewidoczny :)
OdpowiedzTo, że kobiety nikt nigdy potem nie widział to można zrozumieć. Ale czy ktoś później WIDZIAŁ TO DZIECKO bo z taką "Matką" to wszystko jest możliwe ;)
OdpowiedzTak to jest. Weź człowieku czymś błyśnij, to zaraz się zdepczą... ;)
OdpowiedzPoziom skretynienia niektorych "rodzicow" jest naprawde niesamowity...
Odpowiedz