Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ach, te piekielne poniedziałki... Nie wystarczy, że skończył się żwirek dla kota…

Ach, te piekielne poniedziałki... Nie wystarczy, że skończył się żwirek dla kota (naprawdę znienacka - w piątek było jeszcze pół paczki...), nie tylko mój telefon pożegnał się ze światem ze starości, a jedna z dwóch par kluczy zaginęła chwilowo u sąsiadów, to jeszcze Luby nadepnął mi na okulary.

Winy trochę w tym i mojej - zawsze kładę je przy łóżku na laptopie, bo nie mam szafki nocnej. Luby się zagapił, okulary spadły, nadepnął - i odłamały się oba zauszniki.

Noż płacz i zgrzytanie zębów. Ja bez okularów jestem jak dziecko we mgle - mam poważnie zaburzoną nie tylko ostrość, ale też perspektywę, np. trudno mi złapać szklankę. Połataliśmy co się dało taśmą samoprzylepną i wyruszyłam na rajd po optykach.

Salony firmowe w centrach handlowych okazały się albo nie prowadzić napraw, albo nie być w stanie naprawić takiego akurat uszkodzenia. Proponowano mi nowe szkła, oprawki, badania lekarskie, cuda na kiju - przestawali być mili, gdy słyszeli, że na nowe okulary po prostu mnie nie stać (500-600 zł piechotą nie chodzi przecież).

Salony "osiedlowe" - te niesieciowe, czasem przy przychodniach - również albo odmawiały naprawy, albo owszem, naprawią, ale mam się zgłosić w środę (dwa dni bez oczu!), ewentualnie mogą na za godzinkę, ale wtedy 200 zł. Witki mi opadły...

W jednym z salonów, w których nie prowadzi się napraw, pani poradziła mi, żebym udała się pod pewien adres na warszawskiej Pradze, tam jest zakład naprawiający okulary. Dotarłam: okolica zakazana, sypiące się tynki kamienic i szarych bloków, pozabijane deskami sklepiki obuwnicze i monopolowe, smród starego moczu... W jednym z bloków - zakład naprawczy. Pomieszczenie może 3x2 metry, w środku lada, radio, ławka na 2 osoby i ogromna kolejka... Kolejka dodała mi otuchy, młody, niemiły, nerwowy pan za ladą obejrzał moje okulary i kazał poczekać, to zrobi na miejscu.

Czekałam 2 godziny, bo oczywiście okulary są robione wg kolejności oddawania. W tym czasie starałam się nie napatoczyć rzemieślnikowi pod oczy, bo był i złośliwy, i niesympatyczny czasem. Ale w końcu wziął moje patrzałki, włączył lutownicę i... po 10 minutach dał mi je do ręki. Koszt naprawy + ekspres - 60 zł. Pan nawet pożegnał się miło i pogawędził chwilę, bo kolejki akurat już nie było. Z zawodu, jak się okazało, nie jest optykiem, a zakład to jego oryginalny pomysł. Można? Można.

Co w tym piekielnego, zapytacie? To, że większość wykonujących pewien rzemieślniczy w sumie zawód osób nie potrafi jego podstawowych podobno elementów... Ewentualnie robi to w bardzo ograniczonym zakresie i za niesamowite pieniądze.

Polecam ten zakład naprawczy w Warszawie. Pan, jak posłuchałam klientów, potrafi naprawić każde okulary z każdego materiału. Dokładne namiary mogę dać na PW :)

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar sziwa
-1 3

To nie poniedziałek. Dziś 13 ;)

Odpowiedz
avatar Milva
1 1

Daj adres w komentarzu, będzie dostępny dla większej ilości okularników. Ale jeśli nie chcesz, to poproszę o PW, moje patrzałki czasami potrzebują remontu, a dobry rzemieślnik to skarb.

Odpowiedz
avatar curva
1 1

Z ciekawostek: jeśli uszkodzone oprawy są metalowe i wymagają lutowania, to często wystarczy podejść do najbliższego złotnika/jubilera jak zwał, tak zwał. Im mniejszy warsztat, tym większe prawdopodobieństwo trafienia na fachowca. Kilku osobom to poleciłem i są bardzo zadowolone. Roboty na kwadrans i cena raczej symboliczna w porównaniu do optycznych molochów.

Odpowiedz
avatar gandzioszka
0 0

Ja też bym poprosiła o informację. Mogłabym poprzednio zaoszczędzić pieniądze gdybym tylko wiedziała:<

Odpowiedz
avatar zeebee
1 1

Wiele firm utrzymuje się z "elementów niepodlegających naprawie" jak tu nie wierzyć w spisek producentów i usługodawców???

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
0 0

Ja też sobie z rok temu odłamałam jedno ramionko i również zrobiłam rajd po warszawskich optykach. Od każdego słyszałam, że to jest niemożliwe do naprawienia, bo "ma specyficzne łączenie i po prostu nie ma opcji". W końcu znalazłam jednego na Bemowie, u którego kosztowało to 100 zł, także tragedii nie było, przynajmniej nie chciał wyciągnąć kasy za nowe okulary.

Odpowiedz
avatar caratal
0 0

Miałem podobną sytuację, w szkole złamały mi się okulary przy nosku. Spacerowałem po krośnie szukając szybkiej naprawy to ceny były +-60 zł i 2 dni czekania, a znalazłem optyka który naprawił w 20 min za 15 zł. Za kilka dni jadę po nowe okulary i wiem chyba gdzie je kupię.

Odpowiedz
avatar Sewera
-1 3

Na Mińskiej w Warszawie. Też jestem zadowolona.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Jak widać, nawet w okularach praktycznie nie ma "elementów niewymienialnych" :) Ale fakt, że zraziłam się postawą większości optyków - tak jak mogę zrozumieć brak sprzętu w małym salonie, tak naciąganie lub przyznanie się do braku umiejętności nawet w tych największych tchną już z lekka grozą (bo za te kilkanaście lat kto będzie potrafił delikatnie zespawać złamane okulary, wyprofilować szkło czy nawet wymienić noski...?).

Odpowiedz
avatar polon
2 2

Ehh, poniedziałek 13stego :P Dzisiaj mi się piasta w rowerze złamała, 13km z bucisza :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Pocieszę cię - szukając ogarniętego optyka... wpadłam w pokrzywy. Znienacka, w samym środku Warszawy. Trzeba umieć ;)

Odpowiedz
avatar nisza
2 2

Pare lat temu mialam bardzo podobna przygode, tyle,ze w Krakowie. Niemniej - u kilku optykow poinformowano mnie, ze generalnie nie ma szans okularow naprawic, ale jelsi bardzo mi zaezy, moga probowac prostowac (okulary byly masakrycznie wykrzywione), pod warunkiem, ze biore odpowiedzialnosc za uszkodzenia i zaplace 50zl. "Ale generalnie polecamy kupno nowych, o tu mamy piekny, nowy model...". Taaaa, juz lece.. Nie tracac nadziei wedrowalam sobie dalej az tarfilam do niewielkiego salonu, gdzie pewien starszy pan w 5 minut i za darmo mi je slicznie wyprostowal. Gdy w szoku po blyskawicznej naprawie opowiedzialam przygody z poprzedich wizyt u optykow podsumowal krotko- tam zazwyczaj nie pracuja optycy, a "siksy po kursach", ktore potrafia tyle tylko, zeby namawiac klientow do kupna nowych. Dla zainteresowanych - wspomniany przeze mnie optyk znajduje sie na ulicy Szewskiej, trzeba wejsc na 1 pietro kamienicy ;) Przesympatyczny starszy pan potrafi chyba wszystko..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 sierpnia 2012 o 23:12

avatar fatal_error
-1 1

O matko 600zł za okulary?!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

A myślisz, że ile? Ja za swoje, z podstawowymi szkłami korekcyjnymi (żadnych cylindrów, antyrefleksów itd) dałam 460zł jakieś 4 lata temu...

Odpowiedz
avatar fatal_error
2 4

Za 300 to już wypasione kupuję z eleganckimi oprawkami i cylindrami. Może w stolicy takie ceny? edit: nie mam na celu hejtu, zwyczajnie się zastanawiam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2012 o 0:16

avatar konto usunięte
2 2

Wszystko zależy od szkieł. Im większa wada i większych bajerów potrzebujesz, tym drożej :) Ja na przykład mam duże minusy i pracuję przy komputerze - muszę więc mieć plastikowe, specjalnie pocieniane soczewki z antyrefleksem... Plus oprawki oczywiście.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
0 0

Jakby ktos z Warszawy zmienial okulary polecam zajrzec do przychodni przy krzyzowce Nowowiejskiej i Aleji Niepodleglosci, budynek naprzeciwko Politechniki. Jest tam w srodku taki "sklepik" z okularami. Dobre, ladne, i stosunkowo tanio.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2012 o 2:26

avatar konto usunięte
0 0

@fatal_error kupowałam okulary w rodzinnym miasteczku, więc niekoniecznie. Co prawda nie mogę nosić plastikowych oprawek a i metalowe też nie pierwsze lepsze. Porządne oprawki + zwykłe szkła i tyle wychodzi.

Odpowiedz
avatar Jalouse
0 0

Tiszka, proszę napisz mi na PW gdzie to jest na tej Pradze :) moje koszmarnie rozwalone leżą na szafce od lat dwóch, ale nie chcę kupować nowych - te akurat są idealne...

Odpowiedz
avatar izabelka_kr
1 1

Nie potrafią, albo nie chcą ich naprawiać ;) Lepiej wziąć 600zł za nowe niż 60zł za naprawę starych, prawda?

Odpowiedz
Udostępnij