O ludzkiej głupocie... chyba.
A działo się to zaledwie wczoraj, w pewnym nadmorskim kurorcie.
Wracałam ze sklepu mijając po drodze bankomat, przy którym stał pan mąż (PM). Po drugiej stronie ulicy, po przekątnej stała Pani Żona (PŻ).
Dochodzę już do furtki i słyszę coś takiego:
PM(krzycząc na całe gardło): GOŚKAAAA!!!! A JAKI JEST PIN?!?!?!
Tutaj mój mózg zaliczył facepalm.
Myślę sobie: "Nieeeee, Pani Gośka nie będzie chyba aż tak głupia"
Była.
PŻ: 1234!
PM: 1234?!
PŻ: NO TAAAAAAK!!!!
Aż się proszą, aby im zwinąć portfel razem z kartą...
OdpowiedzA potem będzie płacz i zgrzytanie zębów w TVN czy innej telewizji, bo bank niedobry wypłacił pieniądze innej osobie... no banda OSZUSTÓW i ZŁODZIEI...
OdpowiedzNa deser pewnie potwierdzenie wypłaty zostawił przy bankomacie? :)
OdpowiedzNo niby głupio, ale z drugiej strony jak wpisujecie pin w sklepie to myślicie, że nikt tego nie widzi? Poza tym są miejsca (np. Tesco, przynajmniej u mnie w mieście) gdzie płacąc kartą wystarczy podpis na rachunku i nikt nie prosi o PIN. Wisienka na torcie to fakt, że od około 8 lat korzystam z niepodpisanej na odwrocie karty i jak dotąd JEDNA ekspedientka zwróciła mi uwagę (ale towar i tak sprzedała). Tak więc chodzę sobie do Tesco, płacę kartą, potwierdzam podpisem, którego nie mają z czym porównać.. jestem spokojna o swoje pieniądze w razie zaginięcia karty..
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2012 o 18:12
Może ktoś widzi jak w sklepie wklepujesz PIN, ale nie sądzę żeby ten ktoś zobaczył to dokładnie i był pewien, że to 1234, a nie 1243. Chyba, że wklepując PIN mówisz go cichutko pod nosem. :p
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2012 o 21:38
Jakbyś podpisała, to by mieli z czym porównać. Co znaczy, że mogłabyś być spokojniejsza o swoje pieniądze. Ale nie, lepiej mieć pretensję do sprzedawców o to, że nie dbasz o bezpieczeństwo własnych pieniędzy.
OdpowiedzKathy988-> no to by mieli dość niewielką trudność nie wiedząc kolejności, ale znając cyfry. Często widzę jak ktoś wklepuje PIN i ludzie w kolejce za nim/sprzedawcy patrzą się na kod. snapper-> oni nawet nie patrzą na podpis na karcie, robią to automatycznie i jest to jakieś niedopatrzenie/niedbałość z ich strony? Gdyby chcieli porównać podpisy to by nie mogli mi nic sprzedać, bo moja karta jest niepodpisana i są wątpliwości co do mojej/właściciela karty tożsamości, powinni mnie wylegitymować etc. http://forumprawne.org/prawo-karne/205702-legitymowanie-przy-platnosci-karta-z-podpisem.html " Art. 9 Odmowa przyjęcia zapłaty przez akceptanta, o której mowa w art. 8 ust. l pkt 4, może nastąpić w szczególności w przypadku: (...) odmowy okazania dokumentu stwierdzającego tożsamość przez posiadacza lub użytkownika w przypadku określonym w art. 10 ust. l, albo stwierdzenia posługiwania się elektronicznym instrumentem płatniczym przez osobę nieuprawnioną (...)" "Art. 10 Akceptant może żądać, aby posiadacz elektronicznego instrumentu płatniczego lub użytkownik karty płatniczej okazał dokument stwierdzający tożsamość, w razie uzasadnionych wątpliwości co do jego tożsamości. Akceptant może zatrzymać elektroniczny instrument płatniczy, o ile przewiduje to umowa, o której mowa w art. 8 ust. l, w przypadku: (...) posługiwania się elektronicznym instrumentem płatniczym przez osobę nieuprawnioną (...)" A jako, że na mojej karcie nie ma podpisu jest uzasadnione podejrzenie, iż jestem osobą nieuprawnioną do korzystania z tejże karty. Owszem, będę mieć pretensje do sprzedawców, bo dla nich obojętnie czy karta jest podpisana czy niepodpisana. Gdy jest niepodpisana, tym bardziej powinni wylegitymować i paradoksalnie, bezpieczeństwo moich pieniędzy jest większe. Teoretycznie, bo w praktyce jest to samo oczywiście. A poza tym, co za problem nauczyć się czyjegoś podpisu z karty.. tym bardziej, że sprzedawcy to nie grafolodzy, a ludzie się różnie podpisują w zależności czy im się spieszy, minęło parę lat od wydania karty i zmienił im się trochę charakter pisma etc. (bardziej pochyłe pismo).
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2012 o 12:08
Jak to jesteś spokojna o swoje pieniądze w przypadku zaginięcia karty? Jeżeli ktoś ukradłby Ci kartę, albo nawet ją znalazł i spróbował w sklepie zapłacić przy jej użyciu, wystarczy byle jaki podpis, którego nie będzie z czym porównać. A skoro i tak tego nie sprawdzają to tym bardziej łatwo coś kupić na Twoją kartę.
OdpowiedzGosia1351-> czy ironia jest aż tak trudna do wyłapania?.. serio? A co do minusów.. Tak, nasze pieniądze są w pełni bezpieczne! Chronienie naszego PINu i podpis na karcie to gwarancja, że nic się nie stanie.. [ironia]
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 sierpnia 2012 o 19:13
No to chyba faktycznie coś ze mną nie tak bo nie widziałam ironii w pierwszym Twoim poście. Co więcej, myślę, że nie tylko ja uznałam ten post za dziwny skoro dostałaś tyle minusów. Popracuj więc nad ironią ;)
OdpowiedzMi się zdarzyło coś podobnego w moim mieście rodzinnym. Idę z tatą na zakupy, przechodzimy obok bankomatu. Przy ścianie płaczu stoją dwie panie. Nagle jedna na cały regulator "MÓJ PIN 18-08!", a druga wystraszona syknęła "Mamo, ciszej!". Śmieję się z tego do dziś ;)
OdpowiedzMoże bała się, że bankomat ją źle zrozumie i wolała mówić głośniej . :D
OdpowiedzMiałam dać (+) a wcisnęłam (-). Bardzo przepraszam.
OdpowiedzJa(monopolowy) mam paru stałych klientów, których piny znam na pamięć, bo "nie widzą tych małych guziczków". Czasem się zastanawiam, czy nas hurtownia nie zaopatruje w ten "drugi" alkohol;)
OdpowiedzNo nie wiem czy byłbym zadowolony z tego ze znam czyjś PIN. Ponieważ właściciele kart wiedzą o tym, ze go znasz, jeśli im coś zginie z konta, jesteś pierwszą podejrzaną osobą. Z drugiej strony... na terminalach klawisze są mega wielkie w porównaniu np do klawiszy dowolnego pilota np od TV... jakim cudem tego nie widzą? Prędzej bym obstawiał, że nie wiedzą dokładnie co zrobić i się tego wstydzą. W tym przypadku chyba dobrym wyjściem, mimo całej mej niechęci do tej technologii, były by płatności zbliżeniowe.
OdpowiedzWcale zadowolona z tego nie jestem, ale tak właśnie jest i nic nie poradzę, jak mi ktoś mówi "wbije pani?" i dyktuje pin. Podejrzewam, że oprócz mnie znają jeszcze inne kasjerki w okolicy, bo nie samą wódą człowiek żyje. A terminal zbliżeniowy to mi się marzy, ale z własnej kasy nie kupie:P
OdpowiedzGdyby to był Kraków, to mogłaby być moja matula. Nie pamięta ani pinu do karty, ani do telefonu, nie mówiąc już o kodach typu "Puk". Więc nosi w portfelu kartkę ze wszystkimi kodami jakie mogą być potrzebne. W razie jak jej też zapomni, to...ja mam obowiązek pamiętać jej wszelkie kody.
OdpowiedzAż mi stanęła w oczach podobna scena z pewnego polskiego serialu...
OdpowiedzZdradziła pin mężowi-to chyba nic złego
OdpowiedzZdradziła PIN mężowi, a przy okazji również autorce i innym ludziom w zasięgu słuchu.
OdpowiedzTylko tym, którzy podsłuch*ją
OdpowiedzCiężko nie "podsłuchiwać" jak się ktoś drze na całą ulicę. :D Równie dobrze możemy w takim razie uznać, że w czasie koszenia trawy przed domem/na osiedlu podsłuchujesz kosiarkę.
OdpowiedzKosiarka nie przesyła informacji tylko same szumy. Istotą problemu jest różnica między "słyszeć" a "słuchać" :D
OdpowiedzWięc skoro babka wpadła na pomysł wykrzyczenia swojego PIN-u mężowi to wszyscy dookoła powinni zatkać uszy?
OdpowiedzCo w tym było piekielnego?
Odpowiedz