Opiekuję się dziećmi na placu zabaw, w skrócie płacą mi za bycie dzieckiem.
Kolorowałam właśnie, w ramach obowiązków służbowych, obrazki z dwiema dziewczynkami, kiedy naszych uszu dobiegł naprawdę wyszukany mix soczystych inwektyw. Lista przebojów największych hitów łaciny podwórkowej, plus w gratisie kilka określeń jeszcze przeze mnie nieznanych.
"Ty ped*le niedo*uchany, przec*elony w d*pę po*ebie, jak ci wy*ebie w ryj, to cię będą zeskrobywać z podłogi *urwo!"
Cała wymiana zdań w dokładnie tym rytmie.
Kredki i Bob Budowniczy przestały nagle być interesujące, dziewczynki pootwierały buzie, oczy to na mnie, to na sytuację za witryną, a ja w ogólnej konsternacji zdobyłam się jedynie na westchnienie pt. "o święta pedagogiko daj mi siły" i starałam się wyłożyć, że panowie mówią bardzo brzydko i tak nie należy, kiedy sytuacja nagle nabrała rumieńców.
Inwektywy przestały samcom alfa wystarczać i zaczęły się przepychanki i szarpanina tuż przy wielkich kolorowych obrazkach, tęczach, słoneczkach i serduszkach (tak, pracuję w takim słodkim, cukierkowym otoczeniu).
Dzieci, jak to dzieci, buchnęły do szyby, żeby zobaczyć, co się dzieje.
Jeden junak chwycił garść kamieni z donicy stojącej na korytarzu i zaczął ciskać w drugiego. Mój autorytet pedagogiczny spadł do zera, bo nie dalej jak pięć minut temu tłumaczyłam chłopaczkom na placu, że "tacy duzi chłopcy nie powinni się niczym rzucać, bo można zrobić sobie krzywdę i tak nie wolno".
Tamci dalej przerzucają się wyzwiskami (nawiasem mówiąc, bogactwo repertuaru naprawdę robiło wrażenie, niewyczerpane źródło inspiracji), chłopcy na placu zaczęli mi symulować kopaninę, jeden wykrzykuje zasłyszane przed chwilą bluzgi, dziewczynka zaczyna płakać, druga chce do mamy, tamci się wyzywają, istny kocioł.
Pomyślałam, że tak wygląda ostatni krąg piekieł. I jestem tu ja.
A na dodatek spojrzałam na witrynę pełną odcisków dłoni małych ciekawskich, którą z samego rana czyściłam.
No i nie wytrzymałam tego kociokwiku. Z reguły nie wcinam się między dwóch nabuzowanych testosteronem facetów, ale chyba mój wewnętrzny agresor uśpił we mnie instynkt samozachowawczy i po prostu im nawrzucałam.
-Na miłość boską, czy wy nie widzicie wielkiego napisu "PLAC ZABAW??" Kucyków, jednorożców, misiów pluszowych?? Tu są DZIECI! Czy wy musicie tak bluzgać? Szarpać się na widoku? Co to za przykład? Widzicie te dzieciaki, jak was obserwują?? - I dalej w ten deseń z misją kaznodziejską.
Jak sobie zdałam sprawę, że weszłam między dwóch szarpiących się, agresywnych facetów, żeby ich pouczać, zauważyłam, że oni nie tylko na chwilę przestali, ale słuchali jak dzieci karcone przez rodziców.
Jeden z nich nawet burknął coś, co chyba miało brzmieć jak "przepraszamy", po czym w akompaniamencie dalszych, równie soczystych obelg i "to twoja wina, baranie", przeszli się szarpać kawałek dalej, pod sklep sportowy.
Stare to, a głupie.
plac
Chciałbym coś takiego na zobaczyć. A jeszcze lepiej nagrać i wrzucić na YT.
OdpowiedzPrzynajmniej posłuchali...
OdpowiedzAutorytet uratowany! :)
OdpowiedzJak zareagowały dzieciaki po zakończeniu "przedstawienia"? Plus za interwencję!
OdpowiedzDzieci praktycznie uspokoić już nie szło. Próbowałam odwrócić ich uwagę, ale chłopcy co chwila się próbowali bić. Dziewczynki były jakieś nieswoje
OdpowiedzMłode to takie i chłonie jak gąbka... Praca z dzieciakami jest trudna, więc życzę cierpliwości!
OdpowiedzCo to jest : Długie, twarde i potrafi uciszyć każdego ? ... O wy zboczeńcy! To jest kij do baseball'a ! Jest długi , twardy i jak komuś przywalisz to będzie cicho :) Ale to ostateczność jest :) Życzę wytrwałości w pracy :)
OdpowiedzJa bym ci przywalil za ten apostrof.
OdpowiedzPodziwiam za odwagę, różnie mogło się to skończyć. Chociaż kiedyś miałam trochę podobna sytuację z 2-letnim siostrzeńcem. Przy remizie (mały ma hopla na punkcie straży) też jacyś dwaj monterzy zaczęli przeklinać, biorę dziecko za rękę i tłumacze, że pójdziemy gdzie indziej, bo tu panowie mówią w brzydkim języku. Powiedzieli, że możemy zostać i przenieśli się z dyskusją do budynku:)
Odpowiedzja nie, ja nie planowałam odwagi, mnie złość wzięła i to bezmyślne było, nie ma czego podziwiać :))
OdpowiedzGratuluję siły Twojego autorytetu. :D Po prostu nadajesz się do tego co robisz.
OdpowiedzNie wiem jak wyglądasz, ale wyobrażając sobie padam ze stołka jak myślę, że drobna kobitka, dwóch chłopów zgasiła. Komiczna :D
OdpowiedzPod sklepem to już pewnie bili się o to czyja to wina, że Jot wyszła z placu i ich skarciła. xD
OdpowiedzMasz posłuch u ludzi, gratulacje ;]
OdpowiedzMożliwe, że te dzieci już wcześniej miały większą znajomość przekleństw, niż ta, którą Ty się możesz pochwalić:]
OdpowiedzCzyżby koleżanka pracowała w KinderPlanecie? ;>
OdpowiedzSłuchaj kochana, zważ na to , że pisze do Ciebie wracając z imprezy kumpla, który został ojcem, więc mam sporo w czubie, aczkolwiek dyplomacja do takich nie ma sensu, podziwiam za odwagę graniczącą z głupotą, jednakże podziwiam efekty, w Tobie idealizm jeszcze nie pomór, sugeruję zaopatrzenie choćby w żelowy gaz pieprzowy... masz pewność, że dzieciaków to nie potruje, lecz opary tego gówna unoszące się z odzieży takich idiotów będą dalej raziły...a swój idealizm będziesz w stanie propagować dalej, bez szkód na swojej Osobie ze strony takich bęcwałów...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 sierpnia 2012 o 2:58
Nudna historia, nic specjalnego.
OdpowiedzNudny komentarz, nie czytajcie go.
Odpowiedz"-Na miłość boską, czy wy nie widzicie wielkiego napisu "PLAC ZABAW??" Kucyków, jednorożców, misiów pluszowych??" wyobraziłam sobie wkurzony, kobiecy głos wymierzony w stronę dwóch lejących się facetów mówiący o pluszu, słodkościach i innych ślicznościach, to aż parsknęłam śmiechem ;) plus za historię.
Odpowiedz