Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Skoro już o rynku pracy, to i ja dorzucę coś od siebie.…

Skoro już o rynku pracy, to i ja dorzucę coś od siebie.

Nie miałam jeszcze wtedy pełnej dyspozycyjności, na dodatek ukończyłam już parę latek, więc kiepsko było. Dlatego ucieszyłam się jak głupia kiedy zadzwonił do mnie pan z restauracji włoskiej. Na moje "tak słucham?" odpowiedział "Buongiorno" i dalej w tempie rodowitego Włocha umówił się ze mną na rozmowę. Mózg mi parował, bo po włosku "parlam" tylko w stopniu podstawowym, więc gadaliśmy częściowo po polsku. Jednak mimo to koleś był zadowolony i tak uradowana przybyłam na rozmowę.

Wchodzę do restauracji. Wita mnie pan i zaczynamy rozmawiać o warunkach pracy. Dodam, że przeprowadził ze mną rozmowę w trzech językach. Zadawał np. pytanie nagle po angielsku, ja po angielsku odpowiadałam, to samo po polsku i włosku. Przepytał mnie także po włosku z kilku nazw produktów (la pasta - makaron, itp.) Nie przygotowywałam się na na to, ale po prostu wiem takie rzeczy i cieszyłam się na początku rozmowy, że moja wiedza na coś się przyda.

Owszem przyda. Bo kelnerka to czasem też musi kucharzowi pomagać, dlatego musi znać się na kuchni włoskiej. Nie aby rozmawiać z gośćmi, tylko żeby umieć gotować, jak duży ruch jest.

Praca zmianowa. Dwa dni pracy, dwa dni wolnego. Jedna zmiana to 12h (9-21).

I teraz następuje finał: wynagrodzenie. PIĘĆSET PIĘĆDZIESIĄT POLSKICH NOWYCH ZŁOTYCH miesięcznie. Plus oczywiście napiwki, ale te są dzielone po równo z całego dnia pomiędzy wszystkich, łącznie z szefem.

[Muszę dodać że restauracja mieściła się w malutkim "centrum handlowym" na Ursynowie, jest tam właściwie duży market i kilka małych sklepików, w tym właśnie ten. Ludzi jak na lekarstwo, wszyscy tylko do marketu po zakupy i do domu. Mimo bliskości metra, praktycznie nic się tam nie działo.]

WISIENECZKA NA TORCIKU: Pan zdziwiony, że jednak nie podejmę tej pracy, zaoferował, że ma hotel we Włoszech i tam, jako kelnerka mogę wyjechać na trzy miesiące na lato. Zarobię 200 Euro miesięcznie.

Ta-daaa!

gastronomia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar lordvictor
8 20

Za 500zł nie chciałaś, przecież bezrobocie jest. Ale serio przez takie osoby jest w tym kraju nieciekawie plus za historie

Odpowiedz
avatar plytkozerca
4 6

Za co minusy? Ktoś nie umie czytać bez znaków interpunkcyjnych?

Odpowiedz
avatar duRin90
5 9

Bezrobocie bezrobociem, ale zastanawia mnie, czy nie mozna w jakikolwiek sposob ukrocic proceder wyzysku w pracy za psie pieniadze?

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 9

Można - zrobić "porządek prawny" z umowami śmieciowymi i wyznaczyć stawkę minimalną, robić częste kontrole. Większość pracodawców po prostu daje umowy-zlecenie co miesiąc. Poza tym jest popyt, jest i podaż.

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 12

Mikaz, właśnie przez takie myślenie pracodawcy ustalają takie stawki :]

Odpowiedz
avatar Globus
1 3

Mikaz taka góra kasy (sarkazm) nie wiem czy wystarczyła by na rachunki. W niektórych miastach połowa tej kasy poszła by na sam czynsz, a trzeba za prąd zapłacić, za wodę, może ktoś na gaz ma instalacje to też troszeczkę, no proszę cię nie rób z siebie błazna. Oprócz tego coś do gara trzeba włożyć, powiedz za co?

Odpowiedz
avatar Ollie
2 2

u mnie w mieście w philipsie dają umowy co tydzień :/

Odpowiedz
avatar Trooper
1 15

Umowy śmieciowe powinno się w ogóle zlikwidować dla ludzi zdrowych w wieku produkcyjnym. Przede wszystkim w życiu trzeba mieć godność. Sam wolałbym zbierać złom i makulaturę niż zapieprzać po 12 godzin dla jakiegoś prywaciarza i wyrabiać 220 godzin żeby zarobić minimalną krajową.

Odpowiedz
avatar soraja
-2 10

Bez przesady, studenci są zdrowi i w wieku produkcyjnym, chcesz im odebrać możliwość zarobkowania? Przecież nie przyjdą do pracy na etat od/do bo mają zajęcia. Problemem jest zastępowanie umów o pracę umowami śmieciowymi oraz stawki na nich (w przeliczeniu godzinówki z umowy-zlecenie na etat często nie wychodzi nawet najniższa krajowa) a nie sam fakt istnienia śmieciówek. Drugi problem stanowi raczej prawodawstwo - powinno być prawo nagrywania rozmów kwalifikacyjnych i zgłaszania tego typu sytuacji do inspekcji pracy.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 3

soraja - nie każdy jest studentem :] Z racji "statusu studenta" pracodawca nie musi chyba zus'u opłacać, a i przy umowach-zlecenie opłacają chyba najniższą składkę z możliwych. Pracodawców to rozbestwiło.

Odpowiedz
avatar Trooper
7 9

Soraja - mówiąc ''człowiek w wieku produkcyjnym'' miałem na myśli ludzi, którzy są gotowi do pracy. Student nie może mieć normalnej pracy, bo studiuje. Nie uważam więc, że to wiek produkcyjny. Dla studentów i uczniów umowa zlecenie jest ok, ale problem jest, kiedy człowiek kończy studia, a nadal musi pracować na umowę zlecenie. Znaleźć dzisiaj pracę na umowę o pracę to jak wygrać w totka. Większość pracodawców zatrudnia na zlecenie, bo zawsze znajdzie się jeleń, który taką pracę podejmie. Sam pracowałem na takiej umowie w ochronie i pracodawca był na tyle perfidny, że miałem 2 umowy na jednej firmie. Z jednej umowy dostawałem wynagrodzenie potrącone o 100zł, a z drugiej dostawałem właśnie to 100zł, z którego odprowadzano składkę na ZUS. Czy to są godne warunki do życia ? Rodziny za to nie założysz, stawka taka że starczy tylko na życie z dnia na dzień, a emerytury i tak nie dostaniesz, bo umowy cywilnoprawne nie wliczają się do stażu pracy. I tak pracuje większość moich znajomych. Nie ma znaczenia czy jesteś po studiach czy po szkole zawodowej - w obliczu umowy zlecenie czy umowy o dzieło wszyscy jesteśmy równi...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

zabolało mnie jak to przeczytałem. jak można byc takim podłym skuws...em pracodawcą. w pale sie nie mieści.

Odpowiedz
avatar Mirame
9 11

Dlaczego uważasz, że ta historia nie jest prawdziwa? Możesz podać dowody na poparcie swojego oskarżenia autorki o konfabulację, czy po prostu jesteś zwykłym trollem?

Odpowiedz
avatar yazir
5 5

550 miesięcznie? O.o Jeśli ktoś pracuje za takie pieniądze to jestem w szoku. To jest chore. Nawet pracując przez agencję pracy można więcej zarobić. A agencje też płacą psie pieniądze. Tyle że funkcjonują dzięki studentom biorącym wszystko jak leci.

Odpowiedz
avatar Fluttershy
4 4

Pracowałam kiedyś w barze/restauracji i miałam podobną sytuację, pensja 35zł za 12h (dniówka)co dawało zawrotną kwotę 525zł miesięcznie :p (praca w systemie dzień pracy dzień wolny) Pracowałam tam tylko dlatego, że wszystkie napiwki były moje co dawało dodatkowe 100zł do dniówki :)

Odpowiedz
avatar acocieto
7 9

A więc : 550:15=36.66667 zł dziennie . A 36.66667:12= 3 zł za godzine ! Praca marzeń ! Czemu nie wzięłaś ? Przecież to była super oferta AŻ 3 ZŁ ZA GODZINE ! Nie rozumiem niektórych ludzi ... a tak naprawdę to mocne :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Wydaje mi się, że napiwki były jednak w granicach 70-100zł dziennie bo inaczej nikt by nie pracował za takie grosze.

Odpowiedz
avatar Hagen666
-4 4

sotalajlatan:nie wiem gdzieś Ty dorwała tego fircykowatego pedała ale goń go na 4 wiatry;byle putana zarobi więcej przez noc niźli on dawał Ci za miesiąc we Włoszech.A swoją drogą koleś dobry hehehehe 200 euro...Dla wszystkiego,uprzedzam Cię;fajki z tych"najtańszych"to mniej więcej 5 euro...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2012 o 21:57

avatar konto usunięte
3 3

W sumie to ja pracowałam za 5zł/h i wydaje się to pensją żenującą, ale po doliczeniu napiwków wychodziło 14-20zł/h więc już nie tak źle, a restauracja nie była z tych najlepszych.

Odpowiedz
avatar Vixuuu
1 1

Ej, lubię tę knajpkę. Kelnerki zawsze są miłe, cukierki dają, do tego wystrój całkiem przyjemny :D chociaż faktycznie, wielkiego ruchu w tym 'centrum' nie ma więc pewnie napiwki powalające nie są.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

czy ja tu napisałam nazwę tej restauracji? O.o

Odpowiedz
Udostępnij