Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wyprzedaże. Dla wielu kobiet słowo, po usłyszeniu którego doznają nagłego wydzielenia się…

Wyprzedaże.
Dla wielu kobiet słowo, po usłyszeniu którego doznają nagłego wydzielenia się hormonów euforii i lewitacji.
Dla wielu (choć nie generalizujmy, nie dla wszystkich) mężczyzn słowo równające się ze zsyłką na katorgę.

Dla mnie również, ale szczęśliwa kobieta to dobra kobieta. Gdy zatem usłyszałem dziś podczas bytności w sklepie "Kochanie, tutaj mają taką dużą obniżkę, buciki przecenione z 300 na 100, jak za darmo po prostu", przezornie nie odpowiedziałem słowami króla Esterada do redańskiego szpiega: "A czy ty wiesz, Dijkstra, że mieć milion i nie mieć miliona to razem dwa miliony?"
Nie odpowiedziałem, bo moją misją jest przeżyć.

Weszła. Litościwie pozwalając mi pozostać na ławce w holu. Zasiadłem przeto, mając przez otwarte na oścież drzwi całkiem spory wgląd do wnętrza sklepu.

Dałbym głowę, że przysnąłem.

Co wyrwało mnie z błogostanu?

Najpierw "łojzusie!"
Potem "to moje, ty (...stosowne określenie, będące opisem kobiecej bramy raju...)"
Potem "ja byłam pierwsza!"

A potem "drzrzrzytttt!"
Świst pękającej dratwy.

Ślubna wyszła ze sklepu w osłupieniu - ponoć dwie kobiety pobiły się o ostatnią dostępną parę jakiegoś tam modelu buta - i w ferworze walki rozdarły na strzępy.

Powinny służyć w szesnastowiecznym wojsku polskim - byłyby świetne w darciu pasów z dzielnych mołojców.

Ciekawe, czy zapłaciły po połowie.

sklepy

by Nidaros
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Iron86
19 19

Zbliżają się święta a z nimi świąteczne promocje. Moja żona oszczędza na każdym zakupie a ja powoli tracę płynność finansową.

Odpowiedz
avatar Nidaros
5 7

Ja jeszcze jakoś dycham, ale czy długo jeszcze? :)

Odpowiedz
avatar mg1987
-2 6

Ha? Święta? W lecie? Chyba masz na myśli letnie wyprzedaże posezonowe?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2012 o 16:04

avatar Werbena
10 20

Naprawdę nie rozumiecie, że dla nas to nie jest żadna obniżka, ale możliwość kupienia czegoś w normalnej, ludzkiej cenie, dopłacając do metki tyle, że jeszcze można to przełknąć? Przecież doskonale wiemy, ile naprawdę warte są takie buty, płaszcze i perfumy, rozpoznawanie wartości wytwórczej mamy zakodowane genetycznie, po prostu chcemy przez chwilę poczuć się jak te kobiety, które stać na kupowanie tam z byle okazji. A poza tym, 100 za buty od projektanta to naprawdę darmo! Edit: bo cała prawda wygląda właśnie tak. http://chatolandia.pl/2012/06/15/kiedys/kiedys/

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2012 o 23:37

avatar Nidaros
14 16

Werbena, spokojnie. Nikt nie mówi, że nie macie korzystać z obniżek przy kupowaniu rzeczy, które chcecie kupować. Jeżeli macie na to środki, to proszę bardzo, kupujcie i cieszcie się zakupem. My też mamy swoje pasje, na które jesteśmy w stanie dużo wydać i cieszymy się, gdy to rozumiecie. Chodzi przecież o coś zupełnie innego, o to, że te dwie babki się tam POBIŁY...

Odpowiedz
avatar Werbena
-5 21

Ale to akurat jest standard, sama walczyłam w lumpeksach o co lepsze sztuki i nieraz wracało się z polowania ze śliwą pod okiem za studenckich czasów (ale metkowane spodnie od Versace za 40 zł były tego warte), więc zupełnie nie rozumiem bulwersu i zdziwienia. ;]

Odpowiedz
avatar Nidaros
14 20

Yyyyy, a to już mnie nieco przerosło. Nie mój poziom abstrakcji. Nie wyobrażam sobie szarpaniny z kimś, kto tuż przede mną kupił np. ostatnie limitowane wydanie "Władcy Pierścieni" w edycji kolekcjonerskiej za 50% ceny...

Odpowiedz
avatar Nidaros
6 10

A swoją drogą "wartość wytwórcza" to nie jest to, ile Europejka chce/może zapłacić, tylko materiał plus robocizna jakiegoś bosego, chińskiego dzieciaka - cała reszta to otoczka, marketing i marża dla korporacji.

Odpowiedz
avatar Nidaros
3 7

Dodam tylko, że zdaję sobie sprawę, że dotyczy to większości produktów, nie tylko odzieży. Z niewiadomych względów nie mogę edytować poprzedniego komentarza.

Odpowiedz
avatar Werbena
-5 17

E, "kupił" to inny poziom, skoro kupił, to można co najwyżej stać w kolejce z najlepszą kumpelą i wyzywać od grubych zdzir, które w te spodnie i tak nie wejdą albo - w przełożeniu na książki - "kto wpuszcza analfabetów do księgarni", bo żółć trzeba wylać (oj, kiedyś jedna #$%^& pociągnęła mnie za włosy tak, że upadłam i wyrwała z ręki kaszmirowy sweter przeceniony o 75%, myślałam, że wyrwę jej wątrobę zębami). Walki są tylko na poziomie polowania na okaz i doniesienia bezpiecznie do kasy (dlatego m.in. mam wyszkoloną umiejętność chronienia koszyka w sklepach), bo w dniu dostawy do dobrego ciuchlandu nie ma pardonu, co upolujesz, jest twoje. Podobnie na wyprzedaży, obejrzyj sobie nagrania z Harrodsa. Ścisk, zgiełk, przemoc, agresja wszelkiego rodzaju - ale to rozumiem, wyprzedaż towarów luksusowych to często okazja życia, żeby kupić coś trwałego, dobrego i pochodzącego z Legendarnych Wyższych Sfer (w tych spodniach, które kosztowały mnie dwa dni z żywokostem na twarzy chodzę do dziś, mimo stu tysięcy prań nie widać, żeby były jakoś specjalnie sfatygowane). To konkurencja praw "ja pierwsza zobaczyłam, ja pierwsza dotknęłam, ja pierwsza mierzyłam!". Kobieta naturalnie pożąda takich rzeczy, jak markowe ubrania, biżuteria i perfumy, a że w normalnym świecie może zarobić na nie albo raz na 25 lat, albo poza prawem, to wyprzedaże stają się okazją do nachapania się na zapas. Nie mój rozmiar? Nie mój kolor? Nieważne, kupuję, bo tanio! Ogłupienie wyprzedażowe były przedmiotem doktoratu mojej koleżanki. :D W niektórych przypadkach udane polowanie zapewnia doznania porównywalne z przeciętnym małżeńskim seksem.

Odpowiedz
avatar Nidaros
8 10

No dobra, i tak nie ogarniam. Ale niech wam będzie - jak pisałem, szczęśliwa kobieta to dobra kobieta. I kolację dobrą po takich zakupach robi... :D

Odpowiedz
avatar bike_me
22 26

@Werbena, jako kobieta mówię Ci: przerażasz mnie.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
15 19

Nigdy nie zrozumiem tej próżności, wydrapywania sobie oczu dla kawałka szmaty, obłędu bo gdzieś coś tam przecenili. Owszem, jeśli za coś mam zapłacić pięć stów, a w drugim sklepie trzy stówy, to oczywiście kupię tam, gdzie jest taniej. Zakup używanej rzeczy "z wyższej półki", którą oddał jakiś bogacz bo mu się po prostu znudziła to też okazja. Ale wydzieranie sobie szmat i fizyczna walka to zachowanie nawet bardziej żałosne od wyczynów pijanych kobiet. Przy tym wszystkim na ironię zakrawa fakt, że trudno spotkać kobietę naprawdę dobrze i ze smakiem ubraną. Na dodatek w makijażu nakładanym według zasady "im więcej, tym lepiej". Kupujcie dużo, biznes musi się kręcić, a dzieci w chinach bez waszej zakupomanii nie zjedzą kolacji.

Odpowiedz
avatar nisza
11 13

Bike_me - mnie tez to, co Werbena napisala przeraza... Tez jestem kobieta,tez lubie promocje i wyprzedaze, ale Werbenie do piet nie dorastam ;) W ogole Panowie, czepiacie sie :P Umilowanie promocji i wyprzedazy dowodzi gospodarnosci kobiety, ktora chce do domu kupic jak najwiecej za jak najmniej, chwali sie to! ;):P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 16

Hahaha Werbena ty świrze świetnie opisane! Nadal uważam że walki na wyprzedażach to obłęd ale przynajmniej raz mi go ktoś tak żywo opisał :D

Odpowiedz
avatar elegant
6 6

Walka to przesada ;) Gdy ubiera się drogie ubrania to wbrew pozorom wymagana jest wielka kultura. I potem gdy patrzysz na tę zdobycz, zamiast myśleć o klasie, guście i stylu, widzisz przed oczami scenę walki. Kultura przede wszystkim ;)

Odpowiedz
avatar nighty
1 3

Kurczę, naprawdę jestem dziwna. Ja od wyprzedaży uciekam, chyba że naprawdę, naprawdę, naprawdę mi się coś spodoba i to akurat muszę mieć. Ale zdarza się to wybitnie rzadko (ostatni raz to było pół roku temu jak koniecznie musiałam kupić sobie bluzkę z Chojrakiem :D)

Odpowiedz
avatar Kamisha
0 2

Haha, Werbena, moja bratnia duszo :D Co prawda nigdy nie walczyłam, nie widziałam walki i na pewno bym jej nie zainicjowała, ale kocham wyprzedaże i sama myśl, że mogę mieć coś taniej, wprawia mnie w błogostan :D Najwięcej frajdy sprawia kupowanie, a nie użytkowanie, tak szczerze mówiąc ;)))

Odpowiedz
avatar magdalena
6 6

Kluczowe słowo, wyprzedaże, Nidaros, i to wszystko tłumaczy...

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 7

2 akapit mnie powalił ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 16

Zawsze mówi się, że np "DWIE baby się pobiły o buty". No tak, ale któraś na pewno była pierwsza i np miała je w ręku, a to ta druga zaczęła jej wyrywać. To jej zachowanie było beznadziejne - pierwsza się broniła przed cudzą głupotą. Dlatego zapłacić za zniszczenia powinna tylko ta druga.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lipca 2012 o 1:06

avatar kurczak
6 12

widzę że kolega dokładnie zna twórczość Sapkowskiego:) pozdrawiam

Odpowiedz
avatar Hitokiri
16 18

Ja jestem kobietą, ale chyba jakąś dziwną, bo nie cierpię wyprzedaży i łażenia po sklepach. Do różnych sklepów ciuchowych wchodzę tylko wtedy kiedy naprawdę potrzebuję coś kupić, co wcale nie znaczy, że nie potrafię się dobrze ubrać. Jak sobie pomyślę, że niebawem czekają mnie większe ciuchowe zakupy to mnie trzęsie. Po prostu nie znoszę tego latania po sklepach, zwłaszcza szukania bluzek, bo ciężko mi znaleźć taką, którą będę mogła zapiąć w biuście i swobodnie oddychać, a która przy okazji będzie dobrze leżeć. Ale te zakupy mnie czekają jak znajdę pracę, bo wypłaty partnera nie ruszam na takie pierdoły. Z jego kasy mogę kupić tylko to co jest potrzebne do domu, jakieś jedzenie, środki czystości itd., itp.. ale nie ciuchy. I wcale nie dlatego, że on mi zabrania, bo nie zabrania, ot, po prostu, uważam, że na swoje zachcianki powinnam sama sobie zarobić i swoją wypłatę mogę przepieprzyć do ostatniego grosza. Zresztą kiedy już jestem na zakupach, staram się by trwało jak najszybciej :P Z kolei moja kumpela jest od sklepów uzależniona. Raz przechodziłyśmy przez Primarka, ot, by skrócić sobie drogę do wyjścia. Normalne przejście z centrum, przez sklep do wyjścia na deptak trwa dwie minuty. Ale ta dziewczyna zaczęła się gorączkowo rozglądać, łapy jej zaczęły latać i już ją korciło, jak ćpuna na głodzie by pójść, oglądać, mierzyć i kupować! I nie dało rady, poszła... Z kolei bicie się o jakieś szmaty - to jest chore, po prostu. Okazja życia? Co to za frajda wracać z zakupów ze śliwą pod okiem i się cieszyć, bo chociaż się w mordę dostało, to się spodnie kupiło? No ja pierd... Ot, technika poszła do przodu, już nie trzeba polować na mamuty, to ludzie sobie znaleźli inny cel polowań.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
3 7

@Hitokiri Ty nie możesz istnieć. Po prostu nie ma kobiet o tylu zaletach. Gdybyś jednak jakimś nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności okazała się istotą z krwi i kości pozwól mi przekazać najszczersze gratulacje dla twojego partnera. Spotkać taką osobę to jak trafić szóstkę w lotto, więcej nawet, jak trafić szóstkę i wygraną dobrze zainwestować.

Odpowiedz
avatar Izura
5 7

Czyli to nie tylko mnie nie jarają zakupy:) Nienawidzę chodzić po sklepach, co mogę zamawiam przez internet- i taniej, i bez nerwów.

Odpowiedz
avatar katem
1 5

Miło mi, że nas więcej. I w internecie szlag mnie trafia jeśli szybko nie znajdę tego, co mi trzeba. Mam wystarczająco ciuchów. Kupuję nowe tylko wtedy, gdy już naprawdę trzeba coś wyrzucić, bo się zużyło. Na Sylwestrze trzeci raz byłam w tej samej sukience, bo czarna i za każdym razem coś dodałam innego (zamiast w nowej sukience poszłam w nowym towarzystwie, a mój pan, jak to facet, za bardzo nie rozróżnia ubiorów damskich, i się nawet nie zorientował).

Odpowiedz
avatar bike_me
7 7

Hitokiri została pochwalona, to zaraz inne panie mówią: i ja też taka jestem! i ja! :) Ech, Internet.

Odpowiedz
avatar Hitokiri
5 7

@Formalhaut - ja jestem prawdziwa, naprawdę :) No jedną zaletę mam, ale jak każdy człowiek, mam też sporo wad, z których spanie do późna jest najmniejszą :) Ja po prostu wychowywałam się w biednej rodzinie i jak chciałam mieć coś droższego, to musiałam sama na to zapracować. Nawet teraz pamiętam radość jaka mi towarzyszyła kiedy kupowałam swoje pierwsze "drogie" Reeboki za całe 120 złotych! Które to sama zarobiłam! :D A wcześniej nie mogłam sobie pozwolić na zachcianki typu: "to jest modne i ja to chce!" bo moi rodzice na to nigdy nie reagowali. A jak zaczęłam zarabiać, to zawsze się dokładałam rodzicom do wydatków domowych. A co do partnera - nie wiem, Formalhaucie, czy uwierzysz, bo ja sama czasem w to nie wierzę: kiedy go poznałam, znajomość była całkiem zwykła, potem zaczęliśmy coś kręcić takiego większego... Ja wtedy pracowałam w sklepie, a on miał własną firmę i bardzo dobre zarobki. Po niecałych dwóch miesiącach znajomości, kiedy to napomknęłam, że trzeba by sobie znaleźć lepszą pracę, on mnie się tylko zapytał po co mi praca? ''Eeee... żębym mogła zarobić na pomoc rodzicom, papierosy, wyjście na piwo i resztę. On: ale po co? Ja pójdę do banku i załatwię tak, że będziesz miała drugą kartę do mojego konta, PIN, i będziesz mogła korzystać i nie będziesz musiała pracować, bo ja dobrze zarabiam.'' Zatkało mnie najpierw, a potem go zje... za to, że nie mam ochoty korzystać z cudzych pieniędzy i nie potrzebuję takiej jałmużny. I tak jakoś wyszło, że jednak dalej ze sobą jesteśmy, choć on już nie ma firmy i takich dobrych zarobków jak wtedy co się poznawaliśmy. W dodatku przez tyle lat co żeśmy ze sobą wytrzymali, nierzadkie były sytuacje, że kiedy ja nie miałam pracy, a on miał, to on mi pomagał, a potem na odwrót.

Odpowiedz
avatar MadDog
1 1

Ja mam jeszcze inaczej. Czasem jak mam dobry humor, łażę po sklepach, i "upatrzam". A potem czekam aż przecenią. Wiem po co idę, więc mogę po prostu zgarnąć z wieszaka, zmierzyć czy aby na pewno nadal się w to mieszczę, obejrzeć czy nie zabrudzone/naderwane itp. - i moje. No chyba że ktoś wcześniej wykupi, to trudno. Walka w ciuchach jest "poniżej mojej godności". Zresztą, ja sobie nawet nie jestem w stanie wyobrazić takiej sytuacji. Chociaż, fakt, gdyby mnie jakaś nawiedzona baba zaatakowała, broniłabym się.

Odpowiedz
avatar nighty
0 2

Uff, czyli nie jestem jakimś zmutowanym stworzeniem? :) Ja mogę iść na zakupy książkowe, ale denerwuję się na samą myśl o konieczności kupienia nowych butów (zwykle dopiero wtedy gdy obecne NAPRAWDĘ już się nie nadają do chodzenia) czy nowych dżinsów (które ZAWSZE są albo za długie albo odstają z tyłu). Jeśli już muszę, to biorę pierwszą rzecz która pasuje i w miarę jakoś wygląda i uciekam...

Odpowiedz
avatar Kamisha
-1 3

@Hitokiri - po tym co piszesz, i jak piszesz, mam wrażenie, że jesteś facetem... Super, że nie masz typowo kobiecych cech, może kogoś to kręci, ale chociaż popracuj nad pisownią ;)

Odpowiedz
avatar bypek
-1 5

A ja pozwolę sobie nie zgodzić się z @Hitokiri. A przynajmniej nie do końca. Bo niby dlaczego na utrzymanie domu ma iść pensja faceta, a kobiety, cała na "rozpieprzenie"? Rozumiem, że gdyby Twój facet "przepieprzył" całą swoją wypłatę na swoje zachcianki, to nie miałabyś, @Hitokiri, nic przeciwko? Inaczej to coś tu jest nie tak.

Odpowiedz
avatar AniaMP
4 4

Wyprzedaże fajna rzecz. Nie rozumiem tylko jak można komuś z ręki wyrywać towar, bo "ja to chcę", a co gorsza jeszcze tego kogoś uszkadzać.<br> Zresztą zawsze się przyglądam podejrzliwie wyprzedawanym produktom, czy aby wszystko gra, bo może sklep chce się pozbyć nie-schodzącego towaru.

Odpowiedz
avatar Crow
4 6

Mam to szczęście, że narzeczony lubi chodzić ze mną po sklepach (nawet doradzić potrafi), więc polecam taką opcję. Upatrzone ciuchy zawsze mu daję do trzymania, więc są bezpieczne :) PS: Ja z kolei chodzę z nim jak są przeceny sprzętu elektronicznego i kosiarek - i też nie narzekam :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

wyprzedaże to męka (jestem dziewczyną) - matka mnie ciąga po sklepach, kuźwa mać

Odpowiedz
avatar nighty
1 3

I ciągle gada "Może bym ci kupiła taką spódniczkę, a zobacz jakby ci było ładnie w tej bluzce, ale na pewno nie chcesz tych trampków"?. Witaj w klubie ;)

Odpowiedz
avatar Kamisha
-1 3

@nighty, sofcik - pożyczcie matki! Mnie już moja nie chce kupować :/ [niestety jestem na swoim].

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Też tak mam :D Moja mama ciężko znosi to, że lubię bojówki, moim ulubionym kolorem jest czarny i nie lubię zakupów. A wybieranie dla mnie ciuchów to męka, bo trzeba znaleźć coś, co będzie szerokie, nie będzie za długie ani babcine i nie będzie kosztowało fortuny. Wyprzedaże są jeszcze gorsze, moja mateczka chce mi kupić pół sklepu "bo tanio", a tu zostały na sklepie tylko rozmiary "seksi-fleksi", czyli takie raczej na lalkę, a nie człowieka.

Odpowiedz
avatar Kamisha
2 2

@RosaNera - gdzie Ty kupujesz? Ja mam pecha trafiać CIĄGLE na same spadochrony, bo wszystkie S i XS wykupione... :/ Myślę, że to już takie prawa zakupów - jak coś Ci się podoba, to musi być nie w Twoim rozmiarze :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Kamisha ja się nigdy nie spotkałam by 32-34-36 były wykupione... wręcz przeciwnie jest ich masa, a typowych czyli 40-42-44 nie ma nigdzie

Odpowiedz
avatar Kamisha
0 0

@dodsab - zamieńmy się sklepami :) 44 nazywasz typowym? Hm, chyba nie w Polsce?

Odpowiedz
avatar Mephiles12
2 2

Skąd ja to znam. "Jeszcze pięć minut, zaraz idziemy, słowo".

Odpowiedz
avatar chmis
-3 3

Ciekawe. 4 rok rozszerzonej biologii a ja dopiero teraz dowiaduję się o hormonach lewitacji.

Odpowiedz
avatar nighty
-2 2

Ja jestem jakaś dziwna, perspektywa obniżek i promocji nie tylko nie wywołuje u mnie euforii, raczej wręcz przeciwnie. Nienawidzę kupowania ciuchów (głównie dlatego że ciężko cokolwiek fajnego kupić na rozmiar XS, S już lepiej ale bywają za duże :/) a butów (rozmiar 35-36) to już w ogóle (niektóre sprzedawczynie odsyłają mnie do działu dziecięcego ><). Na zakupy to mogę iść po książki :D Za to moja mama ubrania kupować uwielbia. Co chwilami doprowadza do sytuacji że moja mamuśka chodzi i co chwilę chce mi coś kupić (śliczna pastelowa koszulka, trampki w kwiatuszki, bluzka ze stanowczo za dużym dekoltem, szorty) a ja "Ale już mam takie/Mam zapchaną szafę/A gdzie to niby włożę? etc. Raz się nawet odwróciła jakaś kobieta i pyta się jak mama mnie wychowała że nie chodzę i nie domagam się nowych modnych ciuchów...

Odpowiedz
avatar goma
3 3

Fajnie sobie pogrzebać w koszu z przecenionymi ciuchami i jak się coś upatrzy, to mieć satysfakcję, że się za dużo nie wydało, ale można robić tyle ciekawszych rzeczy niż łażenie po sklepach. Ładna bluzka - okej, ale na jakieś większe mierzenie zawsze wybieram się hurtowo jednego dnia, żeby mieć z głowy całe to wciąganie i zapinanie. Wyprzedaże mi do szczęścia nie są potrzebne, bo nie muszę mieć miliona ciuchów, a tanio można się obkupić i bez takich okazji. Może nie w Versace, ale jakoś nie mam i żyję :)

Odpowiedz
avatar asioo
4 6

Odchodząc od tematu... ja też lubię wiedźmina:)

Odpowiedz
avatar haroldek
1 1

Mi tam coś bardziej zapadło w pamięć, że: "A wiesz mieć arbuza i nie mieć arbuza to dwa arbuzy?", ale to przecież jeden grzyb :) Co do historii: Oj, to było zdecydowanie piekielne

Odpowiedz
avatar merekred
-1 1

To tak jak z tą opowieścią o królu salomonie i tych 2 kobietach, z tym że , że żadna kobieta nie ustąpiła...

Odpowiedz
Udostępnij